Ponad dwa lata temu Joanna Jędrzejczyk i Zhang Weili dały w klatce UFC show, które z miejsca zostało ochrzczone najlepszą walką w historii kobiecego MMA. Na punkty wygrała wtedy Chinka, ówczesna mistrzyni kategorii słomkowej. W nocy z soboty na niedzielę obie znów jednak staną naprzeciwko siebie w oktagonie. Co działo się z nimi przez ostatnie dwa lata? Czego się po tej walce spodziewać? I co czeka Joannę Jędrzejczyk po niej, zależnie od wyniku?
Spis treści
Jędrzejczyk vs Zhang. Walka roku
Statystyki trafionych ciosów na poziomie 53 (Jędrzejczyk) i 41 (Zhang) procent. Polka zaliczyła 186 znaczących trafień, Chinka – 165. Niejednogłośna decyzja sędziów, przyznająca zwycięstwo mistrzyni, która tytuł zdobyła zresztą w swoim poprzednim pojedynku, gdy w ledwie 42 sekund w fenomenalnym stylu rozniosła Jessicę Andrade. Jędrzejczyk sprawiła jej znacznie więcej problemów. Ba, po pięciorundowej wojnie, jaką zafundowały sobie polska i chińska fighterka spora część ekspertów przyznawała wygraną Polce.
Nie dziwi, że pojawiało się mnóstwo opinii o tym, że natychmiast powinno zorganizować się rewanż. Mówił o tym choćby trener Joanny, Mike Brown.
– Myślę, że trzeba doprowadzić do rewanżu. Jedyną rzeczą, dla której Joanna jest w tym sporcie jest możliwość bycia mistrzynią. Bez takiego podejścia nie warto tego robić. Wydaje mi się, że rewanż byłby dobrym rozwiązaniem. Obie zawodniczki potrzebują czasu na dojście do siebie i regenerację, ale myślę, że żadna inna walka nie ma sensu – stwierdził na łamach MMA Fighting.
Niedługo po tym starciu w cały świat uderzył jednak COVID, rewanż na dłuższy moment odszedł więc w zapomnienie. Sama walka jednak nie. Większość branżowych portali umieściło ją albo na pierwszym, albo na drugim miejscu swoich rankingów walk roku (jedynie starcie Deivesona Figueiredo z Brandonem Moreno, zakończone remisem, stawiano czasem nad pojedynkiem JJ vs Zhang). W samym UFC nie mieli wątpliwości – wygrały Polka i Chinka.
– To było tak dawno temu, że ludzie muszą sobie przypomnieć jak niesamowicie dobre było to starcie. Niedawno siedziałem na jednym ze spotkań w naszym biurze, a na ekranie w sali wyświetlana była walka Joanny z Weili. W trakcie spotkania nie mogłem skupić uwagi na niczym innym, bo cały czas oglądałem walkę. Sam zapomniałem już, jak niewiarygodne było to starcie i jak one wyglądały po jego zakończeniu. Obie włożyły w ten pojedynek całe swoje serce – mówił wtedy Dana White, szef UFC.
Faktycznie, wygląd zawodniczek najlepiej oddawał to, przez ile przeszły w trakcie tej walki. Joanna skończyła ją z wielkim krwiakiem na czole, Zhang nigdy wcześniej nie była tak pokiereszowana. Doszło do tego, że po starciu nie udzielały wywiadów i nie pojawiły się na konferencji prasowej. Zamiast tego zabrano je na badania do szpitala, gdzie wylądowały… w jednej sali, oddzielone tylko zasłonką. Bariera językowa nie pozwoliła im zbyt wiele porozmawiać, ale obie rzuciły sobie kilka słów pełnych szacunku, jak potem mówiła Chinka.
– Ona jest bardzo twardą suką. I mówię tutaj w pozytywnym znaczeniu. Jest bardzo twardym przeciwnikiem. Ma twardy charakter i nie poddaje się. My, Polacy, jesteśmy tacy sami. Walczymy do końca. Powiedziałam podczas ważenia, że to będzie najlepsza walka w historii kategorii słomkowej UFC. Co więcej, była to jedna z najlepszych walk w historii UFC – mówiła z kolei Jędrzejczyk.
A fani chcieli rewanżu. Musieli na niego jednak długo czekać.
Dwa lata bez walki vs dwie porażki
Choć ich losy od pierwszego starcia się różniły, to paradoksalnie można stwierdzić, że znajdują się teraz w dość podobnej sytuacji. Obie potrzebują wygranej, obie liczą, że zwycięstwo może dać im nawet perspektywę walki o pas (o tym jednak później). Generalnie: naprzeciw siebie staną dwie zawodniczki, które wiedzą, że to dla nich naprawdę ważne starcie.
– Rzeczywiście, Zhang nie ma w ostatnim czasie sukcesów na koncie, a Joanna nie walczyła w ogóle – mówi Jacek Adamczyk, dziennikarz od lat zajmujący się MMA. – Jędrzejczyk tkwiła w pewnym zawieszeniu, nie było wiadomo, kiedy wróci i co zrobi. UFC dało jej wolną rękę, pozwoliło zająć się innymi rzeczami. Ostatecznie powróciła w momencie, gdy tego chciała i ustaliła wszystko z federacją.
Co więc dokładnie obie robiły od marca 2020 roku? Początkowo, wiadomo, wstrzymała je – jak i cały świat sportu – pandemia. Zhang, choć pewnie chciała, nie stoczyła w tamtym czasie żadnego pojedynku. Dopiero w 2021 ponownie weszła do klatki, a naprzeciwko niej stanęła Rose Namajunas, zawodniczka zupełnie nieprzewidywalna, ale – wydawało się – taka, która nie powinna stanowić problemu dla Chinki, mającej na koncie 21 zwycięstw z rzędu.
Tymczasem Zhang przegrała już w pierwszej rundzie. Po znakomitym wysokim kopnięciu Namajunas i kolejnych idących za nim ciosach, sędzia przerwał pojedynek. Rose odzyskała pas, który kiedyś zabrała… Joannie Jędrzejczyk. Oczywistym było jednak, że czeka nas rewanż z Zhang. I znów – wszyscy spodziewali się, że Chinka wygra, odzyskując, co jej, może też doprowadzając do trylogii.
A czekała nas spora niespodzianka – Rose nie tylko ponownie pokonała faworyzowaną rywalkę, ale zrobiła to (choć po niejednogłośnej decyzji) na dystansie, po pełnych pięciu rundach. Zhang przegrała po raz drugi z rzędu i nieodwołalnie straciła łatkę robota, którego nic nie poruszy, jaką miała przypiętą jeszcze przed walką z JJ.
Skoro o Polce – to ona z kolei przez te dwa lata odpoczywała i sprawdzała się w innych rolach. W styczniu 2021 wydano jej książkę “Czarno na białym”, była też… jurorką w programie “Dance Dance Dance” na antenie TVP. Wyszedł również poświęcony jej film dokumentalny – “Niezwyciężona”.
Generalnie zajęć miała więc sporo, pozwoliła sobie na trochę luzu, sama przyznawała momentami, że myśli o MMA zepchnęła na dalszy plan. Straciła też – przez nieaktywność w klatce – miejsce w rankingu UFC, ale to akurat niewielki problem. Przy okazji ogłoszenia jej drugiego starcia z Zhang nie kryła zresztą, że mogła nawet… trochę za bardzo sobie pofolgować. Bo z trudem zbija wagę, jeszcze miesiąc temu brakowało jej kilku dobrych kilogramów.
Ostatnio poinformowała jednak w social mediach, że jest już blisko osiągnięcia celu i wszystko powinno skończyć się dobrze. A w wywiadzie – przeprowadzonym we wtorek – dla “Polska The Times” mówiła, że czuje się świetnie.
– Nie było tak, że przez dwa lata nie trenowałam. Ćwiczyłam codziennie, czasem częściej. Uczyłam się nowych rzeczy, “ostrzyłam” narzędzia, które posiadałam już wcześniej. Dziś uświadomiłam sobie, że w przyszłym roku miną dwie dekady, od kiedy zaczęłam trenować sztuki walki. Wróciłam do MMA dla siebie. Moje dziedzictwo i tak jest bogate, ale poczułam, że znów chcę walczyć. Przez ostatnie 4-5 miesięcy ciężko pracowałam w Stanach. Trenowałam po 13 razy w tygodniu. Nie było dnia, w którym bym odpuściła. To był naprawdę wymagający i długi obóz, ale czuję się bardzo dobrze.
Pytanie brzmi jednak: czy tak długi rozbrat z klatką i walkami nie wpłynie na nią negatywnie?
– Brak walk faktycznie może okazać się czymś na niekorzyść Joanny. Naprzeciwko będzie mieć w końcu rywalkę głodną sukcesu po dwóch porażkach, szukającą powrotu na zwycięski szlak. Joanna też będzie zmotywowana, oczywiście, ale czy po tak długim rozstaniu z klatką tej motywacji wystarczy? Inna sprawa, że może jednak faktycznie potrzebowała złapać oddech, poukładać sobie rzeczy poza MMA. Trudno powiedzieć. Patrząc historycznie, to bardzo różnie wygląda to, jeśli chodzi o wielkie mistrzynie czy mistrzów. Jedni wracają z pełnym blaskiem – wydawałoby się, że już wygasłej – gwiazdy, a inni, jak Ronda Rousey, po porażkach nie potrafią się odbudować – mówi Adamczyk.
Pozostaje mieć nadzieję, że Joanna należy do tej drugiej grupy. Tym bardziej, że opcjonalne zwycięstwo może okazać się bardzo cenne.
UFC potrzebuje show
Co czeka Joannę? Jeśli chodzi o samą klatkę, to na to pytanie odpowiedź jest oczywista – starcie, które może stać się kolejnym klasykiem do “biblioteki” UFC. Ba, mało tego, eksperci są zgodni, że JJ i Zhang są w stanie po raz kolejny powalczyć nawet o drugą walkę roku. Tak jak w 2020, tak i w 2022.
– Różnie bywa z tymi drugimi walkami. Trochę jak z filmami, gdzie sequel nie zawsze dorównuje oryginałowi. Ale szykuję się na to, że może to być znakomite starcie, bo one się nie zmieniły, mimo że upłynęło trochę czasu. To starcie z ogromnym potencjałem, dlatego do niego doprowadzono. UFC stawia tu na emocje, wielkie wydarzenie. Ta poprzednia walka była fenomenalna – mówi nam Adamczyk.
UFC potrzebuje też świetnej walki dlatego, że ostatni pojedynek na najwyższym poziomie w tej kategorii słomkowej był… beznadziejny, ujmijmy to wprost. Rose Namajunas zaskakująco przegrała w nim pas z Carlą Esparzą, ale właściwie dużo bardziej niż wynik, wszystkich obchodziło to, że walka wreszcie się skończyła. Bo obie zawodniczki – potrafiące przecież dać show – zdawały się postawić sobie za cel uśpienie publiki.
Z Jędrzejczyk i Zhang powinno być inaczej. Wszyscy szykują się na wielkie, niezapomniane starcie. Owszem, Polka przebąkuje, że zamierza do tego starcia podejść inaczej, niż do poprzedniego, zawalczyć rozsądniej, ale z drugiej strony – natury się nie oszuka. I Joanna nawet jeśli będzie nieco wycofana, to i tak wreszcie pójdzie do przodu. Bo ona wygrywa właśnie taki w sposób, atakując. Zhang zresztą podobnie, nie bez powodu mówi się, że to pojedynek dwóch najlepszych strikerek, jakie UFC aktualnie ma na pokładzie.
Fani czekają więc na wielkie show. UFC czeka na wielkie show. Dana White również.
– W ogóle UFC, nie tylko w dywizji kobiecej, potrzebuje takich walk. Oni lubią historie, które się sprzedają. U Joanny i Zhang ta historia jest, głównie przez powrót Jędrzejczyk. Ich poprzednie starcie było wielkim wydarzeniem, teraz wreszcie dostaniemy drugie. Do tego dochodzi fakt, że UFC lubi wracać do dawnych gwiazd, które przynosiły zyski i świetne wali. Zresztą nie tylko oni – KSW też próbuje ostatnio na tym trochę budować swoje story. UFC to właśnie robi teraz z Joanną, bo takie rzeczy sprawdzały im się i w przeszłości. Joanna do tego nadal jest w świetnej formie. A gdyby wygrała teraz, a potem zdobyła pas, to pewnie zrobiliby z niej boginię MMA. Możliwe, że nawet na to liczą – twierdzi Adamczyk.
Nastawienie przed tą walką jest więc jasne – niech dadzą z siebie wszystko, wygra lepsza, ale przede wszystkim niech to będzie kolejna wielka walka.
W którą stronę?
Opcje, które możemy rozważać są dwie – wygrana i porażka JJ. Remis odkładamy na bok. Zresztą w jego przypadku pewnie zorganizowano by po prostu rewanż. Co więc stanie się, jeśli Joanna walkę z Zhang wygra? Cóż, z UFC już teraz dobiegają głosy, że mimo wypadnięcia z rankingów, długiej nieobecności w klatce i kiepskiego bilansu ostatnich sześciu walk (2-4, od pierwszej porażki w karierze licząc), Jędrzejczyk i tak może zostać dopuszczona do starcia o pas.
To, oczywiście, pokazuje, jakim statusem cieszy się Polka w UFC. Dla Dany White’a z wielu powodów jest bowiem zawodniczką, na którą ten uwielbia stawać. Bo potrafi zadbać o marketing, bo daje wielkie pojedynki, bo jest po prostu widowiskowa. To wszystko w świecie MMA się liczy.
– White na pewno ma do niej ogromny szacunek za to, co zrobiła dla UFC. Tacy ludzie, którzy oddali całość swojej kariery tej organizacji i dali się wprzęgnąć w promocyjna machinę, są przez UFC niezmiennie promowani. Joanna była też tak naprawdę pierwszą wielką mistrzynią kategorii słomkowej. Ta kategoria się dopiero rozwijała, ona wykonała dla niej ogromną robotę. Nawet niekoniecznie w Polsce, bo, co nieco zaskakujące, okazało się, że zawodniczka nie z USA zrobiła dla UFC mnóstwo dobrego właśnie w Stanach – mówi Adamczyk.
Innymi słowy – walka o pas jest możliwa, choć… dużo zależy od tego, jak poukłada się sytuacja w kobiecej dywizji. Dla UFC jednak Jędrzejczyk bijąca się raz jeszcze o mistrzostwo – a co dopiero wygrywająca je ponownie po pięciu latach od jego utraty – byłoby czymś niesamowitym z punktu widzenia wspominanych już historii.
Co jednak gdyby Joanna przegrała? Cóż… właściwie to nic. Nie wydaje się, by w jakikolwiek sposób miało to zagrozić jej pozycji w UFC. Prawdopodobnie – jeśli tylko będzie jej chciała – i tak szybko otrzyma kolejną sporą walkę i będzie dalej całkiem blisko pasa.
– Joanna zrobiła wystarczająco wiele dla UFC, by niczego od tej walki nie uzależniać. Co czeka ją po niej? Podejrzewam, że – niezależnie od wyniku – jeśli chodzi o zestawienie i kombinacje potencjalnych starć, wiele w tej sytuacji zależy od marketingu. Zobaczymy, co będzie potrzebne UFC, jaki rodzaj starcia i marketingowej historii. W każdym razie porażka z pewnością nie powinna decydować o jej przyszłości w federacji. Tyle można powiedzieć z góry – twierdzi Adamczyk.
Dodaje też, że Joannę z pewnością stać na zwycięstwo, nawet mimo dwuletniego rozbratu z klatką. Ale co do tego chyba nikt nie miał wątpliwości, prawda?
SEBASTIAN WARZECHA
Fot. Newspix
Czytaj więcej o MMA:
- Jazda po pijaku, doping i wiele innych, czyli Jon Jones i wszystkie jego odpały
- Rasista, człowiek Trumpa i świetny zapaśnik. Colby Covington, zły chłopiec UFC
- Gdzie jest sufit Mateusza Gamrota?
- Dana White. Oto najpotężniejszy człowiek w świecie MMA
- Israel Adesanya – błąd w Matrixie, postać z kreskówki, pan żywiołów