Reklama

Wynik będzie ważny, sama gra jeszcze ważniejsza

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

08 czerwca 2022, 11:52 • 4 min czytania 51 komentarzy

Kevin De Bruyne może mieć rację co do Ligi Narodów, mówiąc, że jest nieważna i mecze w niej traktuje jako rodzaj treningu. Mimo wszystko wolimy jednak zagrać teraz z Belgią czy Holandią w oficjalnych rozgrywkach pod egidą UEFA, niż zmierzyć się towarzysko z Litwą. Dlatego mamy nadzieję, że dziś nasi piłkarze na tle tak klasowego rywala jak Czerwone Diabły pokażą trochę dobrej piłki. To powinien być główny cel.

Wynik będzie ważny, sama gra jeszcze ważniejsza

Nie ukrywał tego Czesław Michniewicz podczas przedmeczowej konferencji. Mamy się przekonać, czy zbliżamy się do Belgów i Holendrów. Sceptyków w tej kwestii jest na pewno więcej niż optymistów. Występ przeciwko rezerwom Walii raczej utwierdził w swoim przekonaniu właśnie tych pierwszych.

Najważniejsze, żebyśmy nie obejrzeli biało-czerwonych bezradnych od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego, jak miało to miejsce w meczach wyjazdowych z Włochami czy przeciwko Oranje za kadencji Jerzego Brzęczka. Michniewicz lubi grać przeciwko rywalom będącymi zdecydowanymi faworytami, a właśnie tak będzie w tym spotkaniu.

Posłużę się wypowiedzią Louisa Van Gaala, trenera reprezentacji Holandii, który przekonywał ostatnio, że Belgia jedzie na katarskie mistrzostwa świata jako najlepszy indywidualnie zespół świata, co nie znaczy, że ma najlepszą drużynę na świecie. I tak też do tego podchodzimy. Zagramy z zespołem, który odgrywa ważną rolę na piłkarskim globie, będzie bardzo trudno, ale wiemy, że to spotkanie da nam wiele odpowiedzi, pokaże mankamenty naszej gry. Na tle gorszego rywala da się ukryć wiele wad. Na tle tak wielkiej drużyny jak Belgia – jest to niemożliwe. Chcemy jednak robić swoje. Kontynuować swój pomysł na grę. Nie tylko skupiać się na grze obronnej, ale też utrzymywać piłkę w polu. Wykorzystywać swoje momenty. Jeśli będziemy wywierać presję, pojawią się błędy – zapowiadał selekcjoner.

Reklama

Oby te słowa zostały wcielone w życie.

Belgowie wyjdą na nas bez Thibauta Courtoisa w bramce i Romelu Lukaku w ataku, ale niewiele to zmienia w kontekście tego, kto ma większe szanse na zwycięstwo. Gospodarze nadal dysponują niesamowitą paką, która jednak drużynowo ciągle nie do końca spełnia oczekiwania. Najważniejsze osiągnięcie tego pokolenia to trzecie miejsce na mundialu w Rosji. Mało, choć brzmi to dziwnie z perspektywy polskiego kibica.

Selekcjoner powołał na to spotkanie dwudziestu trzech zawodników. Zabraknie Kamila Grabary, Marcina Kamińskiego, Tomasza Kędziory, Kamila Pestki, Patryka Kuna, Krystiana Bielika, Jacka Góralskiego, Kamila Jóźwiaka, Konrada Michalaka, Przemysława Płachety, Kamila Grosickiego, Arkadiusza Milika, Krzysztofa Piątka oraz odesłanych do młodzieżówki na mecz z Niemcami Jakuba Kiwiora (wraca na zgrupowanie) i Sebastiana Walukiewicza (nie wraca).

Nasz skład nie stanowi tajemnicy. Michniewicz na konferencji przyznał, że jeśli w ostatniej chwili nie dostanie natchnienia do zmian, wyjdziemy w następującym zestawieniu: Drągowski – Gumny, Glik, Bednarek, Puchacz – S. Szymański, Krychowiak, Żurkowski, J. Kamiński – Zieliński – Lewandowski.

Drągowski w bramce znajduje się na zachętę, nie za postawę w minionym sezonie. Znów teoretycznym skrzydłowym, podobnie jak ze Szwecją, ma być Sebastian Szymański. Wtedy to wypaliło, piłkarz Dynama Moskwa wykreował kolegom kilka sytuacji, miał udział przy rzucie karnym wywalczonym przez Krychowiaka i nie zaniedbywał defensywy. To może być na najbliższe miesiące mecz prawdy i dla Kamińskiego, i dla Szymona Żurkowskiego. Kamiński oblał pierwszy reprezentacyjny test z San Marino za czasów Paulo Sousy, ale wejściem z Walią pokazał, że już teraz może być w stanie robić różnicę. Pora to potwierdzić z dużo lepszymi obrońcami naprzeciwko.

Nie jest niczym wstydliwym granie defensywne, mniejsze posiadanie piłki i nastawienie na kontry. Najprędzej właśnie takiego obrazu gry z naszej strony trzeba się spodziewać. Grunt, żebyśmy widzieli, że jest to przynajmniej do pewnego stopnia kontrolowane, że taki jest plan i mamy pomysł, co zrobić z piłką, gdy już znajdzie się pod naszymi nogami. Nie chcemy oglądać reprezentacji nieudolnej, pozbawionej wszelkich atutów ofensywnych. Wspomnienia brzęczkowych meczów z Holandią czy Włochami są jeszcze dość świeże i nie trzeba tu niczego dokładać.

Reklama

Wynikowo trudno spodziewać się cudów, zwłaszcza że 8 czerwca biało-czerwoni jeszcze nigdy nie wygrali, za to na przykład przegrali 0:6 z Hiszpanią za kadencji Franciszka Smudy. Wynik rzecz jasna też będzie istotny, ale mimo wszystko nie najważniejszy. W pierwszej kolejności chcemy widzieć postęp w grze i trochę jakości.

WIĘCEJ O MECZU BELGIA – POLSKA:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

51 komentarzy

Loading...