Pogoń Szczecin w bieżącym sezonie Ekstraklasy poza ligowe TOP4 nie wypadła od połowy sierpnia. Po wysokich wygranych z Radomiakiem, Wisłą Kraków i Górnikiem Łęczna przodowała nawet stawce, jednak na trzy spotkania przed końcem rozgrywek jest trzecia, tracąc do Rakowa i Lecha po trzy punkty. – Pokazaliśmy kim jest Pogoń Szczecin, pokazaliśmy jaki jest to klub. Pokazaliśmy, że będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Marzenia mamy, nasi kibice również. Sezon się jeszcze nie skończył, jestem dobrej myśli – powiedział po meczu z Legią Kamil Grosicki, jeden z liderów ekipy Kosty Runjaicia. Bez względu na to, na którym miejscu podium „Portowcy” zakończą sezon 2021/22, warto przyjrzeć się im nieco bliżej.
![Sezon się jeszcze nie skończył? Pogoń Szczecin pod taktyczną lupą [ANALIZA]](https://weszlo.com/wp-content/uploads/2020/08/200719PYK0046.jpg)
Przed Pogonią wyjazdy do Wrocławia oraz Gdańska. Sezon szczecinianie zakończą na własnym stadionie z Bruk-Betem. W tym czasie Raków zagra z Cracovią, Zagłębiem i Lechią, a Lech podejmie Piasta, Wartę oraz Zagłębie.
Do czego w sezonie 2021/22 przyzwyczaili Grosik i spółka? Dlaczego drużyna niemieckiego szkoleniowca tak wiele problemów sprawia swoim rywalom?
Kombinacje na bokach
Bilard, do którego piłkarze ze Szczecina przyzwyczaili nas podczas konstruowania akcji skrzydłami, spowszedniał nawet kibicom. Mówisz: „zagrożenie z bocznych sektorów”, myślisz: Pogoń. Pomimo jednak tak charakterystycznego stylu gry, znaku rozpoznawczego, który tak łatwo zauważyć, mało kto na drużynę Runjaicia znalazł w tych przestrzeniach receptę.
Czy Pogoń kreuje liczebną przewagę? Faktem jest, że ósemki bardzo często (głównie za sprawą Sebastiana Kowalczyka, ale także Wahana Biczachczjana czy Macieja Żurawskiego) wspierają skrzydłowych, dzięki czemu ci mogą nabrać wiatru w żagle. Ale trudno nie zwrócić też uwagi na to, że szczecinianie bazują na wyszkoleniu swoich graczy. To, że ich główną bronią są skrzydła, zwykle wynika z przewagi jakościowej i umiejętności (choćby jednej z gwiazd naszej ligi – Grosickiego czy wspominanego Kowalczyka, kandydata do gry w reprezentacji Polski).
Piłka lubi tam krążyć jak po sznurku. „Gram i idę” to zasada, którą Runjaić bardzo skutecznie wpoił swoim podopiecznym – z miejsca po zagraniu wbiegają oni w przestrzeń, gubiąc rywali jednym podaniem lub wykorzystując grę na trzeciego. Pogoń jest w ciągłym ruchu, a ruch ten napędza akcje bramkowe. Nawet, gdy z przeciwnikami radzić sobie trzeba w niedowadze, jak choćby w wielu fragmentach starcia z Zagłębiem Lubin.
Pogoń rozgrywa w bocznym sektorze swoją małą grę, a kolejni przeciwnicy dają się w nią wciągać. Nawet Raków ostatnio nie ustrzegł się błędu i gola na 1:0 stracił po podaniu Biczachczjana za plecy Frana Tudora. Przy linii z lewej strony właśnie.
Powtarzalne są także sytuacje niestandardowe – gdy w przestrzeń budowania akcji włącza się… przeciwległy skrzydłowy, z czego – a jakże – rodzi się przewaga w bocznym sektorze:
Ale mechanizm zazwyczaj jest taki: do boku schodzi jedna z ósemek (np. Kowalczyk), podczas gdy druga, równolegle, wbiega w pole karne (w tym elemencie doskonale czuje się groźny w powietrzu Kamil Drygas). Półprzestrzeń zajmują skrzydłowi, wbiegając w nią dynamicznie – i albo wykańczają akcję strzałem, albo dośrodkowują (górą, po ziemi, cut back – Pogoń sprawdziła w zasadzie wszystkie możliwości). Książkowych przykładów takiego rozegrania znajdziemy bez kłopotu przynajmniej kilka:
- 36. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): 3v3 w lewym sektorze, Kowalczyk uruchamia wcinającego się w półprzestrzeń Grosickiego, do pustej bramki piłkę pakuje Luka Zahović
- 54. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): tym razem 3v2 na korzyść Pogoni. Grosicki zgrywa do Luisa Maty, ten wycofuje do Kowalczyka, a on – niepilnowany – wykańcza akcję strzałem
- 82. minuta meczu z Piastem Gliwice (20. kolejka): dwójkową akcję Mateusza Łęgowskiego z Michałem Kucharczykiem finalizuje Biczachczjan
- 43. minuta meczu z Wisłą Kraków (26. kolejka): znowu po lewej stronie zamieszał Kowalczyk, znów sytuacja 3v3. Znów jednak zwycięsko wychodzi z niej Pogoń, bo dokładne dośrodkowanie 23-letniego wychowanka Salosu Szczecin na gola (głową) zamienia Drygas
To gdzie czai się największe zagrożenie ze strony Portowców dobrze też obrazuje mapa asyst z aktualnych rozgrywek:

fot. Instat
Zabójcze kontry
O ile wyżej skupiliśmy się na tym, co Pogoń wyprawia na połowie przeciwnika, równie skutecznie wygląda po drugiej stronie boiska, w fazie przejścia z obrony do ataku. Przejęcie piłki to dla szczecinian jasny sygnał, by szybko przejść do konkretów. Organizacja następuje natychmiastowo, zawodnik z piłką od razu liczyć może na wsparcie swoich kolegów z drużyny. Na pełnym gazie za akcją ruszają skrzydłowi, dziewiątka wydłuża pole gry (lub schodzi na ścianę do rozegrania) za linię natomiast wcinają się kolejni gracze.
Podstawową zasadą dla Portowców w przypadku ataków szybkich zdaje się być ruch z drugiej strony – gdy akcja dzieje się w jednym sektorze, przeciwległy skrzydłowy zbiega do środka i wcina się w światło bramki, by być gotowym np. na podanie wsteczne, jak choćby z Jagiellonią czy wcześniej w Gliwicach (w obu przypadkach na listy strzelców wpisywał się Grosicki).
Kilka przykładów kontrataków Pogoni? Proszę bardzo:
- 53. minuta meczu ze Śląskiem Wrocław (15. kolejka): odbiór dobrze spozycjonowanego Damiana Dąbrowskiego, zagranie z pierwszej piłki do Rafała Kurzawy i gol Zahovicia
- 51. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): piłka zebrana w okolicach koła środkowego, osiem sekund później dośrodkowanie Grosickiego na dalszy słupek wykańcza Zahović
- 70. minuta meczu z Górnikiem Zabrze (18. kolejka): Zahović wywiera dużą presję na Rafale Janickim, z miejsca wspiera go Grosicki, któremu Słoweniec oddaje piłkę. Grosik, wcześniej mało widoczny, ładuje z piętnastego metra przy samym słupku
- 69. minuta meczu z Górnikiem Łęczna (27. kolejka): lewą stroną rozpędza się Grosicki i wycofuje do Żurawskiego, który ustala wynik na 0:4
- 34. minuta meczu z Jagiellonią Białystok (29. kolejka): Jean Carlos holuje piłkę od własnej połowy, kolejne podanie wsteczne, do Grosickiego (który w odpowiednim momencie, ściął do środka)
- 68. minuta meczu z Legią Warszawa (30. kolejka): odbiera Drygas, a Zahovicia doskonale uruchamia Kurzawa. Gola strzela Grosicki
Ktoś dopadnie kapitana?!
– Obserwację meczu rozpoczynam od defensywnego pomocnika – powiedział kiedyś w „Jak Uczyć Futbolu” Tomasz Pasieczny, były skaut Arsenalu i dyrektor sportowy Wisły Kraków. Bo kiedy cała uwaga skupia się na tych, którzy strzelają gole, grę szóstki najłatwiej jest pominąć. Grosicki, Zahović, Kowalczyk i kilka innych nazwisk w tym tekście przewijają się co rusz. Czym Pogoń byłaby jednak bez Dąbrowskiego?
– To zawodnik, który wydaje się być gościem nie do spressowania – powiedział ostatnio Daniel Wojtasz, analityk Polskiego Związku Piłki Nożnej. I trudno odmówić mu racji, bo „Dąbro” po latach spędzonych w Lubinie i Krakowie, przy Karłowicza stał się piłkarzem kompletnym. To zawodnik dojrzały, który na swoje barki bierze w zespole Portowców ciężar rozgrywania.
Dąbrowski ustawia się „w bramce z ludzi”, zawsze jest pod grą. Gdy Pogoń buduje, na niego można liczyć. Kapitan skupia uwagę rywala wtedy, kiedy tej uwagi chce, a gdy przeciwnik do niego podchodzi, odgrywa, często przyspieszając akcję podaniem wertykalnym.
W Pogoni gra praktycznie od dechy do dechy. Jest filarem, któremu można zaufać. Zawsze między liniami, bardzo mobilny, gdy trzeba – schodzi na trójkę obrońców (kiedy wysoko ustawieni są boczni obrońcy, wspomaga środkowych). Dąbrowski powoduje, że cyrkulacja piłki jest płynna, to on decyduje też kiedy potrzeba zmienić centrum. Podaje dokładnie po ziemi, dokładny jest też w zagraniach górą.
Ma oczy dokoła głowy i widzi, gdy tylko zagrać można za plecy rywali. Moment dekoncentracji obrońców przeciwnika oraz ruch swoich kolegów z drużyny (wcięcie za plecy rywali) odczytuje natychmiastowo, jak choćby w starciu z krakowską Wisłą, gdzie zanotował asystę (zagranie w tempo do wbiegającego w pole karne Kucharczyka) oraz asystę drugiego stopnia (prostopadłe podanie w prawą półprzestrzeń do Grosickiego, po którego rykoszecie do pustej bramki dobił Mariusz Fornalczyk).
Wysoki pressing
Choć Pogoń przeciwnikom w tym sezonie głównie narzuca swój pomysł na mecz, znakomicie radzi sobie również w pressingu. Sztandarowym przykładem może być ustawienie w meczu z Radomiakiem (24. kolejka), gdy na 3:0 podwyższył Fornalczyk. Źródłem tego gola była presja na Damianie Jakubiku, który wybił piłkę wprost pod nogi Jakuba Bartkowskiego. Również część z omawianych przy ataku szybkim sytuacji swoje źródło miała w odbiorze na połowie przeciwnika (wspomnijmy choćby ten najbardziej jaskrawy – gdy Zahović zmusił do błędu Janickiego), ale Portowcy, by zrealizować cel wysokiego bronienia (odbiór piłki), nie zawsze muszą chwilę po tym trafiać do siatki.
Kiedy przeciwnik bronił się trójką / piątką (wnioski wyciągamy głównie na podstawie starcia z Rakowem), do skrajnego środkowego obrońcy dopada skrzydłowy Pogoni, odcinając możliwość zagrania do boku (tam w razie czego wahadłowym zająć ma się boczny obrońca). Do środkowego doskakuje dziewiątka, a w przypadku zmiany centrum za drugiego skrajnego ŚO odpowiada jedna z ósemek (w tym czasie skrzydłowy – na fot. poniżej numer siedem – obniża i zawęża swoją pozycję, będąc względem jedenastki ustawiony asymetrycznie). Rotując się (ósemki i dziewiątka) zawodnicy, którzy aktualnie nie naciskają przeciwnika, zabezpieczają środek pola i są gotowi na zebranie drugich piłek:
Przy wariancie z czterema defensorami boisko na pół dzieli dziewiątka, która zabiega ŚO i odcina możliwość zmiany strony, a za nią idą ósemki. To jedna z ósemek właśnie (Kowalczyk / Biczachczjan) atakuje w takim przypadku drugiego środkowego obrońcę, skrzydłowi Pogoni odpowiadają za bocznych:
Taki pomysł na obronę wysoką powoduje, że odległości między linią obrony i drugą linią Portowców są duże. Dlatego trzeba być ostrożnym – przeciwko Rakowowi szczecinianie nie wychodzili wysoko, wiedząc, że częstochowianie to wykorzystają, a ich dziesiątki (Ivi Lopez i Mateusz Wdowiak) przy takim stanie rzeczy mogą być bezlitosne.
Fani ze stadionu im. Floriana Krygiera dawno nie mieli tyle satysfakcji z inwestycji w ligowy bilet. Bez względu na losy mistrzowskiego tytułu, Pogoń należy docenić. Runjaić doprowadził ją do miejsca, o którym większość klubów zwyczajnie marzy. Jego wizja i pomysł na grę, choć dopasowane do jakościowego materiału, widoczne są gołym okiem.
SEBASTIAN MORDAL, PRZEMYSŁAW MAMCZAK
#GangTaktyków
WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:
WOW, świetna robota! Jestem w trakcie czytania, ale już mi się podoba. Trzymaj tak dalej!
Trener Czesław Michniewicz z taką Pogonią najprawdopodobniej w poprzedniej kolejce już świętowałby mistrza z Pogonią. Nie rozumiem kompletnie tych zachwytów na Jugolem. Szkoleniowiec jakich w Polsce wielu.
Jak wielu? To pokaz kto w Polsce pracuje rownie dlugo i kto doprowadzil druzyne ze strefy spadkowej do walki o MP.
Tylko Kosta i Papszun
wszyscy się tak podniecają tym wyjściem w pierwszym sezonie ze strefy spadkowej, a prawda jest taka, że Pogoń Skorży miała gigantycznego pecha, tylko 3 mecze miała słabsze Xg, tak więc każdy trener, który by trafił do Pogoni wyciągnąłby spokojnie ją ze strefy spadkowej, nowa miotła, mniej pecha i zaczęli awansować
Trener Czesław Michniewicz to spierdolił prawie z ligi najbogatszy i największy klub w Polsce, gówno by świętował a nie mistrzostwo. Chłop przez 20 lat pracy zdobył 2 mistrzostwa, z czego jedno z samograjem z którym mistrza zdobył nawet trener kobiet i tego samograja kompletnie zniszczył, a o okolicznościach zdobywania tego drugiego pewnie wolałby nie rozmawiać, bo są pewne przesłanki wskazujące że nie było ono do końca wywalczone na boisku (słynny mecz z Legią, gdzie sędzia pod koniec mocno zaczął drukować dla Zagłębia).
Dawno nie było takiej satysfakcji z inwestycji w karnet, bo w tym sezonie karnetów nie sprzedawali:) Fajna analiza, dużo ciekawego można się dowiedzieć, szkoda tylko, że brakuje wciąż krótkich filmików – wtedy byłby artykuł kompletny
Marcin – niestety nie mamy praw do takich fragmentów 🙁 To ogranicza nas niesamowicie, bo również nam zdecydowanie łatwiej byłoby operować na wycinkach video.
„Fani ze stadionu im. Floriana Krygiera dawno nie mieli tyle satysfakcji z inwestycji w ligowy karnet.”
W tym sezonie nie było karnetów 🙂
Przyjąłem! 🙂
prawie fajna ta analiza. gdyby jeszcze była bardziej rzeczowa to byłoby spoko
Nie mam pojęcia dlaczego runjaic odchodzi i to jeszcze do Legii. Z Pogonią ma europejskie puchary, ma możliwości wpływania na wszystko i mądrych właścicieli. Choć z drugiej strony. Taki Galtier po mistrzostwie z Lille i perspektywa LM to odszedł do Nicei
Z zimnego brzydkiego przemysłowego Lille na Lazurowe Wybrzeże….
Faktycznie bylo sie co zastanawiac…
Z miasta nad Morzem,położonego bliżej domu do zakorkowanej i ciężkiej Warszawy. Geografia nie ma tu nic do rzeczy
Szczecin to nie jest miasto nad morzem. Do morza jest z 80 km.
No sorki, troszkę się przeliczyłem ale mimo wszystko bliżej niż od Warszawy
Ale to odejście do Legii to ktoś potwierdził wiarygodny? czy jak z Papszunem?
Legia w kryzysie bierze trenera przegrywa, pasuje idealnie do koncepcji Mioduskiego. Jugol nic nie wygrał z Pogonią, nawet Pucharu Polski, w kwalifikacjach od pucharów w ryj i do tego kompromitujące przejebanie awansu z Kaiserslautern. Typ nie trzyma ciśnienia tak samo jak teraźniejszy Maciek Skorża.
Odpowiedź jest prosta. W Pogoni nie jest tak zajebiście jak niektórzy myślą skoro trener woli odejść do zespołu przeciętnego kadrowo, zadłużonego, z nieobliczalnym właścicielem, nie rokującą akademią, niebezpiecznymi dla swoich kibicami. Sama miejscówka chyba nie jest decydująca.
Dziwna decyzja, tym bardziej, że chodzą plotki, że kasowo Pogoń mogła wyrównać ofertę Legii, a na pewno Legia nie dała mu tyle ile miał podobno dostać Papszun czyli 250k zł miesięcznie (w co nie wierzę, Legii na to nie stać). Ratuje go to, że nie zagrają w pucharach więc nie wyjebią go jesienią, jak reszty trenerów, którzy nie awansowali do fazy grupowej. Ale i tak nie daję mu więcej niż sezon, maks. w czerwcu 2023 Jugola już w Legii nie będzie.
sezon się skończył, a facet ze zdjęcia to przegryw i pampers
Co za wstrętna analiza. Teraz to już wszyscy w lidze będą wiedzieli jak gra Pogoń. A była jeszcze 1% szansa na mistrza. Teraz to już po ptakach..
Jebać ruską kurwę i matrioszke – Debilkiewicza aeaeaooo!
Zamienił piotcovie na koronę
pogoń syfem jedzie!
syfem to jedzie twoja stara
dupa pomorza
paprykarze i śmierdziele
Hej Hej Kuchenkorz !
raz dwa trzy szczecińskie psy!
może ten szwab nauczy się w końcu języka polskiego