Reklama

Sezon się jeszcze nie skończył? Pogoń Szczecin pod taktyczną lupą [ANALIZA]

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

06 maja 2022, 08:44 • 8 min czytania 29 komentarzy

Pogoń Szczecin w bieżącym sezonie Ekstraklasy poza ligowe TOP4 nie wypadła od połowy sierpnia. Po wysokich wygranych z Radomiakiem, Wisłą Kraków i Górnikiem Łęczna przodowała nawet stawce, jednak na trzy spotkania przed końcem rozgrywek jest trzecia, tracąc do Rakowa i Lecha po trzy punkty. – Pokazaliśmy kim jest Pogoń Szczecin, pokazaliśmy jaki jest to klub. Pokazaliśmy, że będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Marzenia mamy, nasi kibice również. Sezon się jeszcze nie skończył, jestem dobrej myśli – powiedział po meczu z Legią Kamil Grosicki, jeden z liderów ekipy Kosty Runjaicia. Bez względu na to, na którym miejscu podium „Portowcy” zakończą sezon 2021/22, warto przyjrzeć się im nieco bliżej.

Sezon się jeszcze nie skończył? Pogoń Szczecin pod taktyczną lupą [ANALIZA]

Przed Pogonią wyjazdy do Wrocławia oraz Gdańska. Sezon szczecinianie zakończą na własnym stadionie z Bruk-Betem. W tym czasie Raków zagra z Cracovią, Zagłębiem i Lechią, a Lech podejmie Piasta, Wartę oraz Zagłębie.

Do czego w sezonie 2021/22 przyzwyczaili Grosik i spółka? Dlaczego drużyna niemieckiego szkoleniowca tak wiele problemów sprawia swoim rywalom?

Kombinacje na bokach

Bilard, do którego piłkarze ze Szczecina przyzwyczaili nas podczas konstruowania akcji skrzydłami, spowszedniał nawet kibicom. Mówisz: „zagrożenie z bocznych sektorów”, myślisz: Pogoń. Pomimo jednak tak charakterystycznego stylu gry, znaku rozpoznawczego, który tak łatwo zauważyć, mało kto na drużynę Runjaicia znalazł w tych przestrzeniach receptę.

Reklama

Czy Pogoń kreuje liczebną przewagę? Faktem jest, że ósemki bardzo często (głównie za sprawą Sebastiana Kowalczyka, ale także Wahana Biczachczjana czy Macieja Żurawskiego) wspierają skrzydłowych, dzięki czemu ci mogą nabrać wiatru w żagle. Ale trudno nie zwrócić też uwagi na to, że szczecinianie bazują na wyszkoleniu swoich graczy. To, że ich główną bronią są skrzydła, zwykle wynika z przewagi jakościowej i umiejętności (choćby jednej z gwiazd naszej ligi – Grosickiego czy wspominanego Kowalczyka, kandydata do gry w reprezentacji Polski).

Piłka lubi tam krążyć jak po sznurku. „Gram i idę” to zasada, którą Runjaić bardzo skutecznie wpoił swoim podopiecznym – z miejsca po zagraniu wbiegają oni w przestrzeń, gubiąc rywali jednym podaniem lub wykorzystując grę na trzeciego. Pogoń jest w ciągłym ruchu, a ruch ten napędza akcje bramkowe. Nawet, gdy z przeciwnikami radzić sobie trzeba w niedowadze, jak choćby w wielu fragmentach starcia z Zagłębiem Lubin.

Pogoń rozgrywa w bocznym sektorze swoją małą grę, a kolejni przeciwnicy dają się w nią wciągać. Nawet Raków ostatnio nie ustrzegł się błędu i gola na 1:0 stracił po podaniu Biczachczjana za plecy Frana Tudora. Przy linii z lewej strony właśnie.

Powtarzalne są także sytuacje niestandardowe – gdy w przestrzeń budowania akcji włącza się… przeciwległy skrzydłowy, z czego – a jakże – rodzi się przewaga w bocznym sektorze:

Reklama

Ale mechanizm zazwyczaj jest taki: do boku schodzi jedna z ósemek (np. Kowalczyk), podczas gdy druga, równolegle, wbiega w pole karne (w tym elemencie doskonale czuje się groźny w powietrzu Kamil Drygas). Półprzestrzeń zajmują skrzydłowi, wbiegając w nią dynamicznie – i albo wykańczają akcję strzałem, albo dośrodkowują (górą, po ziemi, cut back – Pogoń sprawdziła w zasadzie wszystkie możliwości). Książkowych przykładów takiego rozegrania znajdziemy bez kłopotu przynajmniej kilka:

  • 36. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): 3v3 w lewym sektorze, Kowalczyk uruchamia wcinającego się w półprzestrzeń Grosickiego, do pustej bramki piłkę pakuje Luka Zahović
  • 54. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): tym razem 3v2 na korzyść Pogoni. Grosicki zgrywa do Luisa Maty, ten wycofuje do Kowalczyka, a on – niepilnowany – wykańcza akcję strzałem
  • 82. minuta meczu z Piastem Gliwice (20. kolejka): dwójkową akcję Mateusza Łęgowskiego z Michałem Kucharczykiem finalizuje Biczachczjan
  • 43. minuta meczu z Wisłą Kraków (26. kolejka): znowu po lewej stronie zamieszał Kowalczyk, znów sytuacja 3v3. Znów jednak zwycięsko wychodzi z niej Pogoń, bo dokładne dośrodkowanie 23-letniego wychowanka Salosu Szczecin na gola (głową) zamienia Drygas

To gdzie czai się największe zagrożenie ze strony Portowców dobrze też obrazuje mapa asyst z aktualnych rozgrywek:

fot. Instat

Zabójcze kontry

O ile wyżej skupiliśmy się na tym, co Pogoń wyprawia na połowie przeciwnika, równie skutecznie wygląda po drugiej stronie boiska, w fazie przejścia z obrony do ataku. Przejęcie piłki to dla szczecinian jasny sygnał, by szybko przejść do konkretów. Organizacja następuje natychmiastowo, zawodnik z piłką od razu liczyć może na wsparcie swoich kolegów z drużyny. Na pełnym gazie za akcją ruszają skrzydłowi, dziewiątka wydłuża pole gry (lub schodzi na ścianę do rozegrania) za linię natomiast wcinają się kolejni gracze.

Podstawową zasadą dla Portowców w przypadku ataków szybkich zdaje się być ruch z drugiej strony – gdy akcja dzieje się w jednym sektorze, przeciwległy skrzydłowy zbiega do środka i wcina się w światło bramki, by być gotowym np. na podanie wsteczne, jak choćby z Jagiellonią czy wcześniej w Gliwicach (w obu przypadkach na listy strzelców wpisywał się Grosicki).

Kilka przykładów kontrataków Pogoni? Proszę bardzo:

  • 53. minuta meczu ze Śląskiem Wrocław (15. kolejka): odbiór dobrze spozycjonowanego Damiana Dąbrowskiego, zagranie z pierwszej piłki do Rafała Kurzawy i gol Zahovicia
  • 51. minuta meczu z Lechią Gdańsk (16. kolejka): piłka zebrana w okolicach koła środkowego, osiem sekund później dośrodkowanie Grosickiego na dalszy słupek wykańcza Zahović
  • 70. minuta meczu z Górnikiem Zabrze (18. kolejka): Zahović wywiera dużą presję na Rafale Janickim, z miejsca wspiera go Grosicki, któremu Słoweniec oddaje piłkę. Grosik, wcześniej mało widoczny, ładuje z piętnastego metra przy samym słupku
  • 69. minuta meczu z Górnikiem Łęczna (27. kolejka): lewą stroną rozpędza się Grosicki i wycofuje do Żurawskiego, który ustala wynik na 0:4
  • 34. minuta meczu z Jagiellonią Białystok (29. kolejka): Jean Carlos holuje piłkę od własnej połowy, kolejne podanie wsteczne, do Grosickiego (który w odpowiednim momencie, ściął do środka)
  • 68. minuta meczu z Legią Warszawa (30. kolejka): odbiera Drygas, a Zahovicia doskonale uruchamia Kurzawa. Gola strzela Grosicki

Ktoś dopadnie kapitana?!

Obserwację meczu rozpoczynam od defensywnego pomocnika – powiedział kiedyś w „Jak Uczyć Futbolu” Tomasz Pasieczny, były skaut Arsenalu i dyrektor sportowy Wisły Kraków. Bo kiedy cała uwaga skupia się na tych, którzy strzelają gole, grę szóstki najłatwiej jest pominąć. Grosicki, Zahović, Kowalczyk i kilka innych nazwisk w tym tekście przewijają się co rusz. Czym Pogoń byłaby jednak bez Dąbrowskiego?

To zawodnik, który wydaje się być gościem nie do spressowania – powiedział ostatnio Daniel Wojtasz, analityk Polskiego Związku Piłki Nożnej. I trudno odmówić mu racji, bo „Dąbro” po latach spędzonych w Lubinie i Krakowie, przy Karłowicza stał się piłkarzem kompletnym. To zawodnik dojrzały, który na swoje barki bierze w zespole Portowców ciężar rozgrywania.

Dąbrowski ustawia się „w bramce z ludzi”, zawsze jest pod grą. Gdy Pogoń buduje, na niego można liczyć. Kapitan skupia uwagę rywala wtedy, kiedy tej uwagi chce, a gdy przeciwnik do niego podchodzi, odgrywa, często przyspieszając akcję podaniem wertykalnym.

W Pogoni gra praktycznie od dechy do dechy. Jest filarem, któremu można zaufać. Zawsze między liniami, bardzo mobilny, gdy trzeba – schodzi na trójkę obrońców (kiedy wysoko ustawieni są boczni obrońcy, wspomaga środkowych). Dąbrowski powoduje, że cyrkulacja piłki jest płynna, to on decyduje też kiedy potrzeba zmienić centrum. Podaje dokładnie po ziemi, dokładny jest też w zagraniach górą.

Ma oczy dokoła głowy i widzi, gdy tylko zagrać można za plecy rywali. Moment dekoncentracji obrońców przeciwnika oraz ruch swoich kolegów z drużyny (wcięcie za plecy rywali) odczytuje natychmiastowo, jak choćby w starciu z krakowską Wisłą, gdzie zanotował asystę (zagranie w tempo do wbiegającego w pole karne Kucharczyka) oraz asystę drugiego stopnia (prostopadłe podanie w prawą półprzestrzeń do Grosickiego, po którego rykoszecie do pustej bramki dobił Mariusz Fornalczyk).

Wysoki pressing

Choć Pogoń przeciwnikom w tym sezonie głównie narzuca swój pomysł na mecz, znakomicie radzi sobie również w pressingu. Sztandarowym przykładem może być ustawienie w meczu z Radomiakiem (24. kolejka), gdy na 3:0 podwyższył Fornalczyk. Źródłem tego gola była presja na Damianie Jakubiku, który wybił piłkę wprost pod nogi Jakuba Bartkowskiego. Również część z omawianych przy ataku szybkim sytuacji swoje źródło miała w odbiorze na połowie przeciwnika (wspomnijmy choćby ten najbardziej jaskrawy – gdy Zahović zmusił do błędu Janickiego), ale Portowcy, by zrealizować cel wysokiego bronienia (odbiór piłki), nie zawsze muszą chwilę po tym trafiać do siatki.

Kiedy przeciwnik bronił się trójką / piątką (wnioski wyciągamy głównie na podstawie starcia z Rakowem), do skrajnego środkowego obrońcy dopada skrzydłowy Pogoni, odcinając możliwość zagrania do boku (tam w razie czego wahadłowym zająć ma się boczny obrońca). Do środkowego doskakuje dziewiątka, a w przypadku zmiany centrum za drugiego skrajnego ŚO odpowiada jedna z ósemek (w tym czasie skrzydłowy – na fot. poniżej numer siedem – obniża i zawęża swoją pozycję, będąc względem jedenastki ustawiony asymetrycznie). Rotując się (ósemki i dziewiątka) zawodnicy, którzy aktualnie nie naciskają przeciwnika, zabezpieczają środek pola i są gotowi na zebranie drugich piłek:

Przy wariancie z czterema defensorami boisko na pół dzieli dziewiątka, która zabiega ŚO i odcina możliwość zmiany strony, a za nią idą ósemki. To jedna z ósemek właśnie (Kowalczyk / Biczachczjan) atakuje w takim przypadku drugiego środkowego obrońcę, skrzydłowi Pogoni odpowiadają za bocznych:

Taki pomysł na obronę wysoką powoduje, że odległości między linią obrony i drugą linią Portowców są duże. Dlatego trzeba być ostrożnym – przeciwko Rakowowi szczecinianie nie wychodzili wysoko, wiedząc, że częstochowianie to wykorzystają, a ich dziesiątki (Ivi Lopez i Mateusz Wdowiak) przy takim stanie rzeczy mogą być bezlitosne.

Fani ze stadionu im. Floriana Krygiera dawno nie mieli tyle satysfakcji z inwestycji w ligowy bilet. Bez względu na losy mistrzowskiego tytułu, Pogoń należy docenić. Runjaić doprowadził ją do miejsca, o którym większość klubów zwyczajnie marzy. Jego wizja i pomysł na grę, choć dopasowane do jakościowego materiału, widoczne są gołym okiem.

SEBASTIAN MORDAL, PRZEMYSŁAW MAMCZAK
#GangTaktyków

WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Cuda ogłaszają! W meczu Warty i Stali padł więcej niż jeden gol, popis dał Zrelak

Szymon Piórek
26
Cuda ogłaszają! W meczu Warty i Stali padł więcej niż jeden gol, popis dał Zrelak

Komentarze

29 komentarzy

Loading...