Reklama

“Za ten sezon hańby wszyscy do widzenia”, ale… nie za ten mecz

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

21 maja 2022, 20:14 • 5 min czytania 24 komentarzy

Choć Śląsk Wrocław przegrał ostatnie spotkanie sezonu na własnym stadionie, pokazał kawał dobrego futbolu. Można było sobie przypomnieć, że ta drużyna potrafiła grać fajną dla oka piłkę, nawet kosztem gry defensywnej, tak jak na początku pucharowej przygody jeszcze pod wodzą Jacka Magiery. Może nie dało to zwycięstwa z Górnikiem, który dzisiaj miał jednak więcej szczęścia niż skuteczności (dwie bramki Putnocky wręczył rywalom na srebrnej tacy), ale dało jakiś optymizm na przyszłość. W tej ekipie są bowiem piłkarze, na których można budować ciekawy zespół.

“Za ten sezon hańby wszyscy do widzenia”, ale… nie za ten mecz

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze. Pomylili piłkę nożną z hokejem

Mecz we Wrocławiu nie miał piknikowej atmosfery, zdecydowanie nie. Mimo że ostatni mecz sezonu, to na początku pełen negatywnych emocji na trybunach. Od pierwszego gwizdka w sektorze najbardziej zagorzałych kibiców WKS-u można było usłyszeć/zobaczyć takie hasła jak:

  • To, na co zasługujecie, to obelgi i szydera. Za ten sezon hańby wszyscy do widzenia
  • Od nowych piłkarzy oczekujemy wyników, dość zatrudnienia nieudaczników
  • Fabian Piasecki, słynny bohater mielecki. Piasecki, co? Wypier*****
  • Zejdźcie z boiska, nie róbcie tu pośmiewiska

I tak dalej, i tak dalej… Gdy z kolei spiker na stadionie prosił kibiców Górnika, żeby prowadzili kulturalny doping, Śląsk dostał gonga po strzale głową Janickiego. To oczywiście wzmocniło negatywne emocje fanów gospodarzy.

Śląsk zdołał się jednak odwinąć kilkanaście minut później. Konkretnie zrobił to Janasik, który pociągnął indywidualną akcję w polu karnym i wycelował lewą nogą w samo okienko bramki Bielicy. Zacny to był moment, ważny, bo pokazał, że Śląsk nie chce tego spotkania po prostu “odhaczyć”, lecz trochę w nim powalczyć. Sęk w tym, że dzisiejsza postawa piłkarzy nie miałaby większego przełożenia na nastrój wielu wrocławskich kibiców. Ci byli źli, zniknęli nawet z trybun (mowa o sektorze za plecami bramkarza Górnika Zabrze) na kilkanaście minut przed końcem pierwszej połowy.

Co stracili ci kibice do gwizdka oznaczającego zejście do szatni? Cholera, aż trzy gole. Wszystkie padły po 40. minucie, ale po kolei:

Reklama
  • najpierw nastąpiła pewna zamiana ról: Golla zabawił się w Schwarza (ładne dośrodkowanie), Schwarz w Gollę (gol strzelony głową);
  • chwilę później Schwarz miał pecha, bo zmylił swojego bramkarza, kiedy piłka po strzale Manneha odbiła się od jego ciała,
  • w ostatniej akcji pierwszej połowy Schwarz, Olsen i Jastrzembski zabawili się w polu karnym Górnika, trochę poklepali, a finalnie młodzieżowiec Śląska strzelił premierowego gola w tym zespole.

Działo się we Wrocławiu. Dzięki luźnemu podejściu obu drużyn do defensywy mogliśmy oglądać niemal mecz hokejowy, a mowa przecież tylko o 45 minutach. Stadion we Wrocławiu przypomniał sobie, co to znaczy ekscytacja. Rychło w czas, w końcu zaraz wakacje.

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze. Putnocky zabawił się w Szromnika w złym tego słowa znaczeniu

Druga połowa też miała bardzo fajne tempo, gra ofensywna obu zespołów była całkiem miła dla oka. Zmieniło się jedynie to, że w bramce Górnika nie stał już Bielica, a co najmniej jakiś Thibaut Courtois. Serio, golkiper gości momentami wyprawiał cuda, tak jak po strzale Piaseckiego czy Picha.

Tego samego nie można było powiedzieć o Putnockym, który zawalił Śląskowi gola na 3:3 i 4:3. Po dość łatwym uderzeniu z dystansu Nowaka wypluł piłkę, co szybciutko wykorzystał Marin. Później Putnocky już sam wbił sobie futbolówkę do bramki, nikogo do tego nie potrzebował. Wspomnienia ze Szromnikiem z Wietn… ekhm, to znaczy z feralnego meczu przeciwko Termalice miały prawo zakraść się do głowy kibiców Śląska.

Śląsk jeszcze próbował mecz zremisować, ale nic z tego. Górnik się wybronił, a nawet mógł podwyższyć prowadzenie.

Śląskowi nie udało się tego smutnego smutnego sezonu zwieńczyć odklejeniem od strefy spadkowej, acz trzeba przyznać, że trochę ciekawych momentów zobaczyliśmy. Zarówno po stronie Górnika, który miał dobrych zmienników na czele z Marinem i Stelmachem, jak i Śląska, choć tutaj bardziej symbolicznie. Ot, na boisku pojawił się najmłodszy debiutant w Ekstraklasie, 15-letni Karol Borys, którego od pewnego czasu kuszą topowe akademie z Anglii. Warto o tym nazwisku pamiętać.

Reklama

Śląsk Wrocław – Górnik Zabrze. Wieczór pożegnań we Wrocławiu

273 – Robert Pich, 174 – Waldemar Sobota, 87 – Dino Stiglec, 52 – Mark Tamas. To liczba występów dla Śląska i piłkarze, którzy we wrocławskim klubie już nie zagrają. Wiemy już na pewno, że wymieniona czwórka nie będzie miała przedłużonego kontraktu i musi poszukać nowego miejsca pracy. To zrozumiałe, zresztą sami o tym pisaliśmy, że to musi nadejść, żeby Śląsk zrobił krok naprzód w rozwoju. Szkoda jedynie Tamasa, który śmiało mógłby znaleźć sobie nowy klub w niezłym klubie Ekstraklasy.

Każdy z tych piłkarzy coś za sobą zostawił, co do tego nie ma wątpliwości. Pich to najskuteczniejszy obcokrajowiec w historii Śląska, Sobota kojarzy się z mistrzowskimi wspomnieniami (choć ten sezon miał koszmarny), Stiglec przez dłuższy czas był gwarancją solidności, to samo Tamas. Ważne jednak, co przed Śląskiem. Wydaje się, że odejścia tych zawodników to zapowiedź gruntownych porządków po najgorszym sezonie w Ekstraklasie od dawna, w którym – pamiętajmy – Śląskowi niedaleko było do spadku.

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
6
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Kamil Warzocha
6
Dariusz Mioduski skomentował sytuację w Legii. “Kiedy brakuje jedności, zaczynają się problemy”

Komentarze

24 komentarzy

Loading...