Derby Północnego Londynu to często najważniejszy mecz sezonu dla piłkarzy Tottenhamu i Arsenalu. Dziś jednak nie powalczą oni jedynie o honor czy szacunek kibiców. Stawką dzisiejszego starcia jest awans do następnej edycji Ligi Mistrzów, który może zdefiniować przyszłość obu klubów na najbliższe kilka lat.
Oczywiście mówimy o rywalizacji w Premier League, więc wynik nie musi koniecznie przesądzić o losach ostatniego wolnego miejsca do Champions League. Będzie tak, jeśli Arsenal wygra. Wtedy Koguty nie będą miały już nic do powiedzenia, pożegnają się z najważniejszymi rozgrywkami dla europejskich klubów. Jeśli to gospodarze wygrają, wciąż będą musieli liczyć na potknięcie Arsenalu w dwóch ostatnich meczach. Remis w znacznym stopniu faworyzuje Kanonierów.
Do zdobycia więcej niż trzy punkty
Gra nie toczy się jednak tylko o sam występ rozgrywkach. Przywilej grania w Lidze Mistrzów daje przecież szereg korzyści i to właśnie one są tak pożądane przez obie strony. Sam fakt awansu sprawia, że zarówno piłkarze, jak i menedżer klubu, zaczynają coraz bardziej wierzyć w projekt, który współtworzą. Jest to naturalny krok do przodu w drodze po trofea.
Następstwem gry w Champions League jest też rzecz jasna zastrzyk gotówki do klubowego budżetu. Mówimy przecież o gigantycznych sumach, które trafiają na klubowe konta z uwagi na dofinansowanie od UEFA, stawki z praw telewizyjnych oraz przychody z dnia meczowego. To wszystko powoduje lepszą kondycję finansową klubu, która wpływa oczywiście na większe możliwości chociażby na rynku transferowym.
I to właśnie on jest tutaj kolejnym ważnym czynnikiem. Przy grze w Lidze Mistrzów w trakcie okna transferowego łatwiej utrzymać w klubie największe gwiazdy, które są kuszone przez lepsze kluby, a także ma się poważne argumenty przy rozmowach z potencjalnymi nabytkami. Champions League jest przynętą, która przyciąga duże nazwiska, zwłaszcza z drużyn, które nie mogą wsłuchiwać się w słynny hymn we wtorkowe i środowe wieczory.
I tak się składa, że zarówno Tottenham, jak i Arsenal bardzo liczą na wszystkie korzyści, które są konsekwencją awansu do Ligi Mistrzów. Ich brak może z kolei odbić się czkawką i zupełnie zepsuć plany, które mają po obu stronach barykady. Dzisiejszy mecz może więc zdecydować, kto może patrzeć z nadzieją w przyszłość, a kto będzie musiał się jej obawiać.
Co ma do stracenia Tottenham?
Dla piłkarzy Spurs jest to najważniejszy mecz od czasu finału Ligi Mistrzów. Wówczas walczyli o pierwsze trofeum dla klubu od sezonu 2007/08, gdy wstawiono do gabloty Puchar Ligi Angielskiej. W tamtym finale z Liverpoolem nie udało się wygrać, teraz Tottenham zrobi wszystko, by znów wrócić na salony i dać sobie szansę na upragnione zwycięstwo na którymś z frontów. To właśnie brak trofeów boli najbardziej wszystkich z otoczenia klubu.
Harry Kane ma już na koncie 179 goli w Premier League, ale kolekcja jego nagród za sportowe osiągnięcia z klubem kończy się na statuetkach dla najlepszego zawodnika miesiąca w lidze. 28-latek jest jednym z dwóch najlepszych piłkarzy zespołu i jednym z najlepszych napastników na świecie. Jego cierpliwość w kontekście pustej gabloty zaczęła kończyć się już poprzedniego lata, gdy chciał odejść do Manchesteru City. Można więc podejrzewać, że przy braku awansu do Ligi Mistrzów postawi na swoim i zrobi wszystko, by kontynuować swoją karierę w innym miejscu.
Na taki ruch może wówczas zdecydować się również Antonio Conte, który wskoczył na pokład Kogutów w trakcie tego sezonu. W mediach regularnie pojawia się temat jego niezadowolenia z wyników osiąganych przez drużynę oraz zainteresowania, jakie budzi jego nazwisko na rynku. Jeżeli Tottenhamowi nie udałoby się awansować do Ligi Mistrzów, a niejasna stałaby się przyszłość Kane’a, włoski menedżer zostałby zmuszony do poważnego przemyślenia swojej przyszłości. Po jego wcześniejszych przygodach w innych klubach wiemy, że przyzwyczaił wszystkich do konkretnych ruchów. Gdy jest zdecydowany na odejście, za nic w świecie nie da się go namówić do zmiany zdania.
JAK DŁUGO ANTONIO CONTE WYTRZYMA W TOTTENHAMIE?
Nawet jeśli menedżer i najlepszy napastnik zespołu zdecydowaliby się zostać i dać sobie szansę w jeszcze jednym sezonie, nie mogliby oni liczyć na znaczące wzmocnienia w trakcie okna transferowego. Drużyna grająca w Lidze Europy nie ma najmocniejszej pozycji w negocjacjach, a Spurs potrzebują kilku transferów, by móc wejść na najwyższy poziom. Conte nie był zadowolony już po styczniowym oknie, gdy sprowadzono mu Dejana Kulusevskiego i Rodrigo Bentancura. Spełnianie zachcianek transferowych to jedna z najważniejszych kwestii pomagających utrzymać dobrą relację z włoskim menedżerem.
Koguty walczą więc dzisiaj poniekąd o utrzymanie w zespole największych gwiazd, kontynuowanie projektu Conte, którego zatrudnienie najwięcej korzyści daje zwykle w drugim sezonie, oraz zachęcenie swoich celów transferowych do dołączenia do zespołu. W razie porażki wszystkie te punkty mogą posypać się jak domek z kart.
Co ma do stracenia Arsenal?
Podobnie sytuacja wygląda na Emirates Stadium, gdzie krok po kroku powstaje drużyna, która za kilka lat ma zachwycać kibiców na całym świecie oraz przywrócić renomę klubu. Budowa drużyny trwa w najlepsze, ale teraz czeka ją moment, który określi stabilność całej konstrukcji. Awans do Ligi Mistrzów znacząco przybliży klub do finalnego efektu, jego brak może skutkować przeciągającym się remontem.
Jeżeli patrzymy na największe gwiazdy w zespole, Kanonierzy są w nieco lepszej sytuacji od Tottenhamu, bo żaden z podopiecznych Mikela Artety nie budzi tak dużego zainteresowania jak Kane. Mimo to Bukayo Saka, Gabriel Martinelli czy Emile Smith-Rowe to nazwiska, które znajdują się na radarach wszystkich największych klubów i niedługo mogą być zasypywane ofertami. Występ w Lidze Mistrzów z pewnością ugruntuje ich pozycję w zespole i sprawi, że nie będą myśleć o przeprowadzce.
BUKAYO SAKA: 20-LATEK, KTÓRY WYWAŻYŁ DRZWI DO ANGIELSKIEJ PIŁKI
Pozycja szkoleniowca również nie jest w tym kontekście zagrożona. Arteta dopiero co podpisał nowy kontrakt i ma pełne zaufanie ze strony zarządu. W grze zespołu gołym okiem widać progres, który ma być kontynuowany w kolejnym sezonie bez względu na awans do Ligi Mistrzów. Aby miał on jednak miejsce, w klubie potrzebne są transfery. I to jest to, o co walczą dzisiaj Kanonierzy. Kwestia awansu do Champions League będzie determinować jakość i ilośc transferów, których klub dokona w najbliższym oknie.
Nawet jeśli Arsenal nie awansuje do Ligi Mistrzów, wciąż będzie grał w europejskich pucharach. Pamiętajmy, że w tym sezonie Kanonierzy rywalizowali tylko w Premier League i na krajowym podwórku, przez co mieli do rozegrania znacznie mniejszą liczbę meczów od swojej konkurencji. A do rozgrywania mniejszej liczby meczów potrzeba mniejszej liczby zawodników, co nie sprawiało problemów w tym sezonie, ale może już w kolejnym. By rywalizować co trzy dni Arsenal potrzebuje co najmniej kilku wzmocnień, na które będzie musiał wyłożyć spore pieniądze. Obecny skład ławki rezerwowych nie przekonuje nawet w kontekście gry w Lidze Europy.
A żeby kupić nowych zawodników, trzeba mieć argumenty do ich sprowadzenia. I tutaj pojawia się ów przynęta w postaci Ligi Mistrzów, którą klub z Emirates może sobie dzisiaj wywalczyć. Tym samym wszedłby na kolejny poziom, który pozwoliłby mu walczyć na kilku frontach.
Oba zespoły zagrają więc dzisiaj o dużo więcej niż radość swoich kibiców, poczucie wyższości nad rywalem, czy punkty do ligowej tabeli. Wychodząc na boisko, piłkarzu obu stron będą mieli z tyłu głowy, że to właśnie ten mecz zdecyduje o ich najbliższej przyszłości i być może to właśnie do niego będą wracać myślami, gdy kolejny sezon nie będzie szedł po ich myśli.
Czytaj więcej o Premier League:
- De Bruyne raz, De Bruyne dwa, trzy i cztery. Belg pogromił Wolves
- Haaland w Manchesterze City – brakujące ogniwo w ekipie Guardioli?
Fot. Newspix