Jako że w tej kolejce Ekstraklasy awansem swoje mecze rozegrały wcześniej drużyny z podium, teraz skupiamy się przede wszystkim na dole tabeli. Tam nadal dla przynajmniej sześciu drużyn mamy sytuację z gatunku “wszystko się może zdarzyć”. Starciem na noże będzie spotkanie w Białymstoku, gdzie Jagiellonia podejmie Śląsk Wrocław.
Czy Śląsk odzyska honor po domowej kompromitacji?
W szeregach WKS-u morale po 0:4 z Termaliką musi być co najmniej kiepskie. Działacze wykonali pozorowane ruchy z zamrożeniem pensji piłkarzom, co zapewne jeszcze dodatkowo pogorszyło atmosferę. A potencjalny spadek to dla ekipy Piotra Tworka temat realny, naprawdę poważne zagrożenie. W najczarniejszym scenariuszu po tej kolejce znalazłaby się na ostatnim bezpiecznym miejscu dogoniona punktowo przez szesnastą Wisłę Kraków.
Najgorsze z wrocławskiej perspektywy jest to, że nie za bardzo są widoki na diametralną poprawę. Poza Caye Quintaną nikt w ostatnich tygodniach nie poszedł wyraźnie do góry. Pozostali grają równie kiepsko jak wcześniej, albo jeszcze gorzej. Śląsk w ostatnich czternastu spotkaniach odniósł zaledwie jedno zwycięstwo i za ten okres jest zdecydowanie najsłabszym zespołem w całej lidze.
Można szukać pozytywów w wygranej w Płocku czy remisu w Częstochowie, gdzie de facto Waldemar Sobota powinien zapewnić zwycięstwo w samej końcówce, lecz te drobne światełka w tunelu zostały zasypane przez Termalikę. Takiej kompromitacji nic nie tłumaczy i zakładamy, że Tworek – choćby dla zasady – będzie chciał zareagować i dokonać zmian w składzie. Trudno zatem przewidzieć, na jakie warianty się zdecyduje. Czy da kolejną szansę Szromnikowi, czy postawi na doświadczenie Putnockiego? Czy widząc słabą formę Picha i Mączyńskiego pośle ich na ławkę? Kogo wymieni w obronie? Pytań jest wiele, jednoznacznych odpowiedzi brakuje.
Podział punktów w Białymstoku? Kurs 3.25 w Fuksiarz.pl
Jagiellonia ma trochę większy komfort: dwa punkty przewagi nad Śląskiem i dobre wiadomości dotyczące powrotu kluczowych zawodników. Jesus Imaz, Israel Puerto i Tomas Prikryl w czwartek trenowali już normalnie z drużyną. Niekoniecznie znajdą się od razu w meczowej kadrze na WKS, to może być perspektywa na następne kolejki, ale sam ten fakt powinien zadziałać budująco. Nie wiadomo do końca, co z Miłoszem Matysikiem. On trenował tylko indywidualnie, dlatego zakładamy, że Piotr Nowak powtórzy wariant z Bojanem Nasticiem jako pół-lewym stoperem i Bartłomiejem Wdowikiem na wahadle.
Ewentualne zwycięstwo w praktyce daje już “Jadze” duży spokój. Pożegnanie się z Ekstraklasą z 37-punktowym dorobkiem to byłyby rozważania mocno teoretyczne.
Czy Piotr Stokowiec uniknie zwolnienia?
Jeżeli Antoni Bugajski nie pomylił się w swoim tekście w “Przeglądzie Sportowym”, Piotr Stokowiec walczy dziś o posadę w Zagłębiu Lubin. Skoro w najbliższych dwóch meczach ma zdobyć minimum cztery punkty, domowa porażka z Lechią Gdańsk oznaczałaby, że tego warunku nie spełni. A wtedy mógłby się już pakować. To byłoby absolutne kuriozum: dwa zwolnienia w jednym sezonie i to drugie jeszcze po meczu ze swoim poprzednim klubem, w którym Stokowiec zraził do siebie wielu zawodników. Abstrahując od tego, kto miał rację, gwarantuje to podkręcenie i tak już gorącej atmosfery.
Lechia wygra w Lubinie? Kurs 2.70 u Fuksiarza
Flavio Paixao zapowiada przecież walkę o zwycięstwo w Lubinie nie tylko ze względu na puchary dla Lechii, ale także ze względu na interes Śląska, do którego nadal ma sentyment. Stokowcowi zresztą wbił szpilkę niedługo po przyjściu Tomasza Kaczmarka, chwaląc metody treningowe nowego szkoleniowca. – Od ośmiu lat szukałem czy oczekiwałem pewnej zmiany, którą trener Kaczmarek zrobił. Każdego dnia na treningu ćwiczymy z piłką. Piłkarze nie nauczą się grać na siłowni albo gdy biegają bez sensu – mówił w “Super Expressie”.
Inna sprawa, że ostatnio krytykował Kaczmarka za złe przygotowanie fizyczne zespołu, co doprowadziło do jego nieobecności na mecz w Zabrzu, więc może z czasem spojrzenie na pracę poprzedniego trenera uległo zmianie. W każdym razie, podtekstów nie brakuje.
Trafienie składu “Miedziowych” to także pewne wyzwanie, skoro Stokowiec mówił po 2:4 z Górnikiem Zabrze, że niektórzy piłkarze nie wytrzymują presji związanej z walką o utrzymanie. Trudno nam jednak sobie wyobrazić, by ponownie zagrali Balić czy Scekić, którzy z Górnikiem zawodzili na całej linii, a przecież nie brakuje im doświadczenia.
Piast Gliwice w piątek przepchnął jakoś wygraną z Wartą Poznań i nadal mocno naciska Lechię w kontekście czwartego miejsca. Biało-zieloni mają obecnie tylko dwa punkty przewagi, a skoro na mecie sezonu grają z Pogonią i Rakowem, nie wypada im się potknąć na Zagłębiu.
Czy Legia wreszcie pokona Stal Mielec?
Legia porażkami z Piastem i Pogonią sprowadziła na ziemię tych, którzy po zwycięstwach nad dołem tabeli widzieli jeszcze nawet szansę powalczenia o czwartą lokatę. Przy Łazienkowskiej panuje już atmosfera zmian i szykowania gruntu pod nowy sezon, choć oczywiście asystent Aleksandara Vukovicia, Inaki Astiz na przedmeczowej konferencji twierdził inaczej.
Większej mobilizacji spodziewamy się po Stali Mielec, zwłaszcza że zaczęto intensywnie spekulować o przyszłości trenera Adama Majewskiego. Jasne, mielczanie nie wygrali od dziewięciu kolejek, mają cztery porażki z rzędu, ale każdy znający tło wie doskonale, w jakich warunkach Majewski pracuje. Po odejściu Piaseckiego i Hinokio oraz w obliczu niespodziewanych problemów zdrowotnych Mateusza Maka na niektórych pozycjach dysponuje on kadrą na poziomie pierwszoligowym. W końcu każdy marzy o ataku złożonym ze Steczyka i Zawady. Co do Maka, za tydzień ma już być do dyspozycji trenera, jeszcze w tym sezonie powinien zagrać.
Stal znów pokona Legię? Fuksiarz.pl płaci po kursie 3.95
Gospodarze pozytywu mogą szukać w fakcie, że po powrocie do Ekstraklasy są wyjątkowo nieprzyjemnym przeciwnikiem dla Legii. Przy Łazienkowskiej dwukrotnie sensacyjnie z nią wygrali, a u siebie w ubiegłym sezonie bezbramkowo zremisowali. – Jest to drużyna w naszym zasięgu – deklaruje odważnie Steczyk na oficjalnej stronie klubu.
Trzeba oddać Stali, że ostatnio w Poznaniu momentami pokazywała się z dobrej strony, Lech długo nie mógł być pewny zwycięstwa, trzymał swoich kibiców w niepewności. Zawodnicy Majewskiego lepiej prezentowali się, gdy nie murowali dostępu do własnej bramki i grali odważniej. Może to być drogowskaz przed spotkaniem z Legią. A jeśli mecz będzie się źle układał, zawsze pozostaje wariant z czerwoną kartką i grą w osłabieniu, co zdezorientuje rywala ze stolicy…
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
Fot. FotoPyK