Reklama

Architekt. Fernando Roig, ojciec sukcesu Villarrealu

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

27 kwietnia 2022, 13:43 • 11 min czytania 6 komentarzy

Villarreal Club de Fútbol. Drużyna z miasta liczącego 50 tysięcy mieszkańców, która w bieżącej edycji Ligi Mistrzów sprała już skórę Juventusowi i wyrzuciła za burtę Bayern Monachium, a rok temu w finale Ligi Europy pokonała Manchester United. Naturalnie w ekipie „Żółtej Łodzi Podwodnej” roi się od interesujących postaci. Unai Emery na ławce trenerskiej, Raul Albiol i Pau Torres w defensywie, Giovani Lo Celso, Dani Parejo czy Manu Trigueros w drugiej linii, Gerard Moreno oraz Arnaut Danjuma w ataku. Jednak największą gwiazdą Villarrealu niewątpliwie jest jego właściciel. Gdyby nie Fernando Roig Alfonso, poza Hiszpanią nikt by bowiem o tym zespole nie usłyszał. Przedsiębiorca przejął klub ubogi, podupadający, ze wszech miar nieciekawy. I uczynił zeń jeden z najbardziej ekscytujących futbolowych projektów w kraju, a w sumie to w całej Europie. Villarreal pod wieloma względami może stanowić wzór do naśladowania.

Architekt. Fernando Roig, ojciec sukcesu Villarrealu

Postanowiliśmy opowiedzieć wam o Roigu na bazie pięciu emblematycznych cytatów.

Fernando Roig. Kim jest właściciel Villarreal?

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Biznes

„Siła sportu jest niesamowita. Dziś kojarzy się mnie bardziej z Villarrealem, niż z moją działalnością biznesową”

Reklama

Na początek trzeba odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie: a skąd Fernando Roig Alfonso wziął na to wszystko pieniążki?!

W 2021 roku branżowe pisma (na przykład „Forbes”) szacowały majątek właściciela Villarrealu na 1,7 miliarda dolarów. Z kolei majątek jego brata na 4,4 miliarda, bratowej – 2,6 miliarda. Cała rodzina posiada bowiem znaczące pakiety akcji w hiszpańskiej sieci supermarketów Mercadona. Biznes powstał jeszcze w latach 70. z inicjatywy rodziców Fernando, którzy otworzyli niewielki sklep mięsny (Cárnicas Roig) w miasteczku Tavernes Blanque. Wkrótce z jednego sklepu zrobiły się jednak dwa, z dwóch osiem, a rosnąca popularność wśród klientów sprawiła, iż przekształciły się one ze sklepów mięsnych w spożywcze. Choć rodzice z pewnością nie przewidywali wówczas, że kilkadziesiąt lat później będzie to postrzegane jako podwaliny dla tak gigantycznego przedsięwzięcia, jakim jest Mercadona. Sieć złożona z przeszło 1500 supermarketów, rozsianych po całej Hiszpanii, a nawet na terenie północnej Portugalii. Kluczową rolę odegrał tutaj Juan Roig, młodszy brat Fernando. To on chwycił za stery w Mercadonie i to za sprawą jego śmiałych pomysłów oraz przełomowych decyzji przedsiębiorstwo podbiło kraj.

Juan Roig Alfonso według „Forbesa” zajmuje trzecią pozycję na liście najbogatszych Hiszpanów (680. miejsce globalnie). Hortensia Herrero Chacón, żona Juana, jest na siódmej lokacie (1205.). Natomiast Fernando plasuje się na czternastym miejscu (1833.).

Fernando Roig Alfonso

Właściciel Villarrealu jest wszakże bardziej aktywny biznesowo na innych polach. Należy do niego przedsiębiorstwo Pamesa, jeden z największych producentów płytek ceramicznych na świecie. Tak się składa, że miasto Vila-real od dekad słynie z wyrobów ceramicznych, więc Fernando Roig pięknie wpisuje się w lokalne tradycje przemysłowe. Wokół tego budowana jest zresztą tożsamość Villarrealu i wspólnota z kibicami. Przykładem choćby nowa nazwa stadionu: Estadio de la Cerámica. Dużą część produkcji Pamesa prowadzi w prowincji Castellón, a sam Roig chętnie daje wyraz swojemu przywiązaniu do mieszkańców regionu. Kiedy prowincja została dotknięta klęską bezrobocia w związku z kryzysem w branży budowlanej, Villarreal za darmo wpuszczał na stadion ludzi, którzy stracili pracę.

Reklama

– Najważniejsza jest rodzina – stwierdził Fernando w rozmowie z lokalnymi mediami. – U nas zaczęło się od hodowli bydła. Potem powstała rzeźnia, następnie sklep mięsny, a skończyło się na Mercadonie. Moja matka była niezwykle pracowita, ojciec przedsiębiorczy. Odziedziczyliśmy po nich te cechy. Staram się tego ducha przekazać również moim dzieciom i wnukom. Choć istnieje zakaz nazywania mnie dziadkiem. Wnuki mówią do mnie: Nando.

Ten rodzinny klimat udziela się całej „Żółtej Łodzi Podwodnej”. Villarreal wręcz obnosi się ze swoją małomiasteczkowością, prowincjonalnym charakterem. Marketingowo klub koncentruje się przede wszystkim na tym, by jak najwięcej mieszkańców regionu czuło przywiązanie do kanarkowożółtych barw. Stąd rozmaite ukłony w stronę kibiców i ułatwienia choćby jeżeli chodzi o organizację meczów wyjazdowych w europejskich pucharach. – Nie ma wielu smutniejszych widoków od pustego stadionu piłkarskiego. Pieniądze w futbolu gwarantuje telewizja, ale istotą widowiska są kibice na trybunach – uważa Roig.

RUBEN SEMEDO – Z ZAWODU PIŁKARZ, Z ZAMIŁOWANIA GANGSTER

Futbolowe ambicje

„Kiedy trafiłem do Villarrealu, nie było tam nic. Tylko prezes Llaneza, maszyna do pisania, no i kibice”

Villarreal przez długie lata nie stanowił liczącej się siły w hiszpańskiej piłce. Dość powiedzieć, że w latach 1947-1992 największym sukcesem klubu było spędzenie dwóch lat na poziomie drugiej ligi. Sytuacja uległa delikatnej poprawie w latach 90., gdy „Żółta Łódź Podwodna” rozgościła się nieco na zapleczu ekstraklasy, ale wciąż była zespołem raczej troszczącym się o uniknięcie spadku do trzeciej ligi, niż myślącym o awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wszystko zmieniło się wiosną 1997 roku, gdy Fernando Roig dał się przekonać do inwestycji w Villarreal i nabył większościowy pakiet akcji klubu. „Żółta Łódź Podwodna” była wówczas tak zabiedzona, że pierwszą konferencję prasową z udziałem przedsiębiorcy zorganizowano w jednej z okolicznych restauracji, a nie na stadionie.

Ekipa z El Madrigal już po sezonie 1997/98 świętowała pierwszy w dziejach awans do La Ligi. Wkrótce potem wprawdzie zleciała z powrotem na zaplecze, ale to nie zraziło nowego właściciela. Roig podkręcił tempo i uczynił z Villarrealu jeden z najsilniejszych klubów w kraju. W 2005 roku jego zespół finiszował na trzecim miejscu w hiszpańskiej ekstraklasie. Niedługo potem dotarł zaś do półfinału Champions League. Cała Europa zachwycała się występami Juana Romana Riquelme czy Diego Forlana, a także ekscytowała rozwojem takich gwiazd, jak choćby Santi Cazorla. Roig szybko dał się więc poznać jako człowiek czynu.

Hiszpan nieustanie podkreślał, że celem jego klubu – niezależnie od odnoszonych sukcesów – jest utrzymanie w lidze. Trudno było jednak traktować te słowa poważnie, skoro w sezonie 2007/08 Villarreal zdołał uplasować się na drugim miejscu w La Lidze. Wyżej choćby od Barcelony.

FC Barcelona 1:2 Villarreal CF (27. kolejka La Ligi 2007/08)

W latach 2004-2011 „Żółta Łódź Podwodna” ani razu nie finiszowała w lidze poza TOP8, wielokrotnie kwalifikując się do Ligi Mistrzów. Za niemal równie udany okres należy uznać też lata 2014-2021. Poza jedną wpadką, jakim był kompletnie nieudany sezon 2018/19, Villarreal zawsze plasował się co najmniej w TOP7. – Kibic musi się nauczyć doceniania stabilizacji – tłumaczył Roig w rozmowie z klubowymi mediami. – Naszym marzeniem są występy w europejskich pucharach co roku, ale najważniejszym osiągnięciem mojej kadencji jest to, że prawie wszystkie sezony spędziliśmy w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Infrastruktura

„W piłce nożnej zawsze musisz mieć patrona. Poczyniłem olbrzymie inwestycje, by w przyszłości Villarreal mógł funkcjonować samodzielnie. Oczywiście tylko przy założeniu, że prezydent klubu robiłby wszystko jak należy”

Kiedy Roig zostawał właścicielem Villarrealu, klub nie tylko nie odgrywał znaczącej roli na piłkarskiej mapie Hiszpanii pod kątem czysto sportowym, ale był też mocno zacofany infrastrukturalnie. Stadion popadał w ruinę, brakowało obiektów treningowych i szkółki z prawdziwego zdarzenia. Przedsiębiorca zdawał sobie sprawę, że musi jak najszybciej poczynić na tym polu gigantyczne inwestycje, jeżeli jego ewentualny sukces z ekipą „Żółtej Łodzi Podwodnej” ma nabrać charakteru długofalowego. Dlatego natychmiast zakasał rękawy i zabrał się do działania. Podczas gdy kraj obserwował coraz lepsze wyniki pierwszej drużyny Villarrealu, znacznie istotniejsze procesy miały miejsce poza światłami reflektorów. W 2005 roku przeprowadzono gruntowną modernizację klubowego stadionu, dostosowując go do europejskich standardów, natomiast trzy lata wcześniej do użytku oddany został ośrodek treningowy Ciudad Deportiva del Villarreal.

Ten obiekt to prawdziwa chluba Villarrealu. 70 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni. Dziesięć boisk piłkarskich o różnych wymiarach, trzy z naturalną murawą. Do tego kompleks biurowy i bursa dla dzieciaków z akademii. Klub często organizuje też na swoich terenach imprezy ważne dla lokalnej społeczności.

Na tym jednak nie koniec. Od paru lat Villarreal dysponuje również dodatkowym, nieco mniejszym ośrodkiem treningowym (40 metrów kwadratowych). Jeszcze mocniej dedykowanym wychowankom. Klub chwali się, że to jeden z najnowocześniejszych tego rodzaju obiektów w kraju, a przy okazji technologiczna perełka. – Chodzi o zastosowanie paneli społecznych i oparcie funkcjonowania ośrodka o energię odnawialną. Dodatkowo boiska nawadniane są w całości przez wodę odzyskaną z oczyszczonych uprzednio ścieków. […] W ośrodku znajdują się 24 szatnie oraz pomieszczenia dla personelu medycznego. Wszystko zorganizowane i wyposażone w taki sposób, by mogło służyć ośmiu tysiącom dzieci, uczestniczącym w projekcie Endavant Fútbol Provincial – pisze portal Medium.

tak się trenuje w Villarrealu

W ramach rzeczonej inicjatywy Villarreal wspiera blisko czterdzieści pomniejszych klubów z prowincji Castellón. W efekcie najbardziej utalentowani zawodnicy z regionu na ogól lądują w akademii „Żółtej Łodzi Podwodnej”, a ich dawne kluby mogą w zamian liczyć na wsparcie finansowe i sprzętowe, a także zyski z przyszłych transferów. Zdrowy układ. Nie jest przypadkiem, że aktualnie w kadrze ekipy Unaia Emery’ego aż roi się od graczy, którzy przewinęli się przez młodzieżowe struktury klubu. Mario Gaspar, Manu Trigueros, Pau Torres, Alfonso Pedraza, Moi Gomez, Yeremi Pino – jest się kim chwalić. Jeśli do tego dołożymy nieźle działający skauting Villarrealu, zwłaszcza w Ameryce Południowej, widać wyraźnie, że Fernando Roig nie rzucał słów na wiatr.

Klub jest oparty na solidnych fundamentach.

CARLOS JULIO O AKADEMII VILLARREAL: SZKOLĄ NAJLEPIEJ W KRAJU

Zasady

„Dobrze zarządzany klub musi sobie poradzić bez wsparcia polityków niezależnie od okoliczności”

Oczywiście nie jest tak, że Roig w roli właściciela jest bezbłędny. Villarrealowi w ostatnich latach przydarzały się transferowe wpadki, kiepskie nominacje trenerskie, a nawet spadek do drugiej ligi. W sezonie 2011/12 „Żółta Łódź Podwodna” nieoczekiwanie poszła na dno. Zajęła 18. pozycję w tabeli i pożegnała się z La Ligą. Co wywołało naturalnie olbrzymie poruszenie w regionie. Lokalni politycy rzucili się z pomocą dla Villarrealu, kierowani obawą, że klub odcięty od pieniędzy z praw telewizyjnych może pogrążyć się w finansowym kryzysie. Właściciel zaszokował jednak opinię publiczną – odrzucił wszelkie propozycje pakietów pomocowych. – Widzę, jaka jest sytuacja gospodarcza kraju – ocenił Roig w rozmowie z „World Soccer”. – To nie jest właściwy moment, by lokalne władze dofinansowywały kluby. Piłka nożna musi żyć własnym rytmem. Powinniśmy wydawać tylko tyle pieniędzy, ile jesteśmy w stanie sami wygenerować.

– Myślę, że kibice nie do końca doceniali fakt, że miasto ma od tak wielu lat pierwszoligowy zespół. Teraz to docenią. Popełniliśmy błędy, za które musimy zapłacić. Zredukowaliśmy budżet, oczyściliśmy się z zadłużenia. Zatrudniliśmy świetnego trenera. Spadek nigdy nie jest pozytywnym zjawiskiem, ale można z niego wyciągnąć nauczkę – dodał Hiszpan. Villarreal na zapleczu La Ligi spędził ostatecznie tylko jeden sezon. I powrócił do krajowej czołówki.

Fernando Roig

Właściciel „Żółtej Łodzi Podwodnej” dał się także poznać jako przeciwnik „galaktycznej” polityki transferowej Florentino Pereza. Latami zżymał się na skrajnie nierówny podział zysków z praw telewizyjnych między Realem Madryt, FC Barceloną i resztą ligowej stawki. Często w swoich wypowiedziach za wzór organizacyjny podawał Bundesligę, godząc tym samym w dumę wielu hiszpańskich działaczy. A niedawno gorąco sprzeciwił się też idei Superligi. – Florentino Perez? On jest samolubny, samolubny i jeszcze raz samolubny. Myśli tylko o Realu Madryt i nic innego się dla niego nie liczy. Villarreal nie będzie go ratował.

Roig pryncypialnie dba też o to, by klub nigdy nie zapominał o zasłużonych zawodnikach. Santi Cazorla dostał w Villarrealu szansę na odbudowanie kariery, gdy skreślili go już prawie wszyscy. Bruno Soriano latami leczył kontuzję, aż wreszcie w aurze wielkiego wzruszenia powrócił na boisko.

Wielka, żółta rodzina.

Architekt sukcesu

„Ten klub i ten zespół mają tylko jednego lidera. Prezesa Fernando Roiga”

Tak w rozmowie z „Mundo Deportivo” wypowiedział się przed laty o właścicielu Manuel Pellegrini, jeden z najwybitniejszych szkoleniowców w dziejach Villarrealu. W podobne tony uderzał również Unai Emery, choćby po triumfie w Lidze Europy, a także ostatnio, po awansie do półfinału Ligi Mistrzów. – To solidny, stabilny projekt. Rodzina Roig wspiera klub od wielu lat. Villarreal już kiedyś grał w półfinale Champions League. Osiągnięcie takiego poziomu wymagało wieloletniej pracy i olbrzymich przygotowań. Nie jesteśmy tu po to, żeby ludzie podkreślali, jacy jesteśmy fajni, bo pochodzimy z małej wioski jak Asterix i Obelix.

UNAI EMERY – NA IMIĘ MU LIGA EUROPY

To bardzo wymowne słowa. Villarreal jest klubem o ograniczonym potencjale, ale jednocześnie oferuje trenerom na tyle szerokie możliwości i profesjonalne podejście, że szkoleniowcy na ogół wypowiadają się o właścicielu w samych superlatywach. Emery poparł zresztą swoje słowa czynami. Kiedy w listopadzie minionego roku otrzymał propozycję objęcia Newcastle United, z miejsca ją odrzucił. – Villarreal to mój dom i jestem mu w stu procentach oddany. Szczerze mówiąc, jestem zaszczycony z powodu zainteresowania tak świetnego klubu, ale jeszcze bardziej dumny z tego, że mogę być tutaj i dlatego poinformowałem Fernando Roiga, że moją decyzją jest pozostanie i kontynuowanie tego projektu – skomentował wtedy trener. – Niezależnie od tego, jak dużo mówiło się o mnie wczoraj, klub i rodzina Roig okazała pełną lojalność w stosunku do mnie i mojego sztabu, co znaczy dla mnie bardzo wiele i jest najistotniejsze. 

Tego rodzaju komunikaty pomagają budować pozytywny klimat wokół Villarrealu. Gdyby odrzeć temat z sentymentów, można oczywiście przedstawić ten klub jako futbolową zabawkę w rękach miliardera. Historia jakich w piłce wiele, zero romantyzmu. Ale diabeł, jak zawsze, tkwi w szczegółach. Fernando Roig po piłkarskich salonach porusza się w taki sposób, że trudno „Żółtej Łodzi Podwodnej” choć trochę nie kibicować, gdy po raz kolejny stara się ona zatopić jakiegoś faworyta.

CZYTAJ WIĘCEJ O VILLARREALU:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...