Niewiele brakowało, a Ederson zaliczyłby jednego z najbardziej kuriozalnych goli samobójczych w tym sezonie. Brazylijczyk musiał ratować się na linii bramkowej, ale zachował w tej sytuacji irracjonalny spokój.
Wiemy doskonale, że Ederson kapitalnie gra nogami – w tym elemencie jest jednym z najlepszych golkiperów świata. Dlatego podania grane w światło bramki przez stoperów rzadko sprawiają mu problemy. Tym razem Brazylijczyk sam sprokurował sobie problem.
I – jak widać – nie wynikało to ze złego przyjęcia czy tego, że piłka skoczyła mu na nierównej murawie. Moment zawahania przy próbie wyjścia podaniami od własnej bramki mógł skończyć się fatalnie dla Manchesteru City. Zwłaszcza, że Edersona atakował już wślizgiem Diogo Jota.
Golkiper Manchesteru zachował jednak wręcz irracjonalny spokój i bez zbędnych nerwów podał do partnera z samej linii bramkowej.
Czytaj więcej o Premier League: