Reklama

Liverpool wygrał, ale powinien się przebudzić

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2022, 16:16 • 4 min czytania 2 komentarze

Minęła przerwa reprezentacyjna, więc wracamy do piłki klubowej na najwyższym poziomie. Jednym z pierwszych większych zespołów w Europie, który zaprezentował nam się po zgrupowaniach kadr, był Liverpool. Przykład piłkarzy The Reds pokazuje, że taki powrót wcale nie jest łatwy. Gdyby tylko za rywala mieli oni dzisiaj zespół lepszy od Watfordu, moglibyśmy teraz mówić o stracie punktów faworyta.

Liverpool wygrał, ale powinien się przebudzić

Podopieczni Jurgena Kloppa przez cały mecz grali co najwyżej na trzecim biegu, ale zdecydowanie najsłabiej wyglądali w pierwszych dwudziestu minutach. Zarządzanie grupą takich indywidualności tuż po tym, jak wielu z nich uczestniczyło w kluczowych meczach swoich reprezentacji w kontekście wyjazdu na mundial, nie może być proste, łatwe i przyjemne. Zwłaszcza, że wszystkich ich dzielą tak różne historie. Kolonia brazylijska cieszy się z wyjazdu na mundial, Luis Diaz obejrzy go przed telewizorem, a Mo Salaha biletu do Kataru pozbawił sam Sadio Mane ze swoją reprezentacją.

LIVERPOOL – WATFORD 2:0. Trudny powrót do klubu

Aspektami utrudniającymi przygotowanie swoich piłkarzy do meczu nie były więc tylko międzykontynentalne podróże i mecze rozegrane przez nich w zupełnie innych systemach gry, ale też ich kondycja psychiczna. Jedni przybyli w euforii, inni w smutku, a wszystko to było widać na boisku. Liverpool nie przypominał drużyny, która jeszcze dwa tygodnie temu rozgrywała każdą piłkę na pamięć, tłamsząc swoich rywali.

Kulminacyjnym momentem spotkania były wydarzenia z 22. minuty. Szerszenie wyszły z kontrą, a oko w oko z Alissonem stanął Juraj Kucka. Słowak mógł strzelić bramkę, a tym samym nasypać piasku w tryby Liverpoolu, które dzisiaj i tak działały na wyjątkowo wolnych obrotach. Brazylijski bramkarz zrobił jednak kilka kroków do przodu, skrócił kąt i przyjął na ciało strzał piłkarza Watfordu. Kilkadziesiąt sekund później zupełnie z niczego padła bramka dla gospodarzy. Po raz kolejny niezawodny przy uderzeniu piłki głową okazał się Diogo Jota. Od tego momentu piłkarze Liverpoolu mimo że nie wznosili się na wyżyny swoich możliwości, z zupełnym spokojem kontrolowali przebieg spotkania.

Reklama

LIVERPOOL – WATFORD 2:0. Czas na pobudkę

O ile wśród podopiecznych Kloppa nikt za bardzo się nie wyróżnił i większość piłkarzy zagrała maksymalnie na swoim średnim poziomie, tak wypada pochwalić Joe Gomeza, który z sukcesem wszedł w buty Trenta Alexandra-Arnolda. Nominalny prawy obrońca Liverpoolu w samej Premier League zdobył w tym sezonie dwie bramki i zaliczył aż jedenaście asyst. Zwłaszcza jego dokonania w ofensywie nie są więc łatwe do odtworzenia, w szczególności dla Gomeza, który jest nominalnym środkowym obrońcą. To jednak właśnie on dośrodkowywał na głowę Joty i była to wrzutka z gatunku tych, których Alexander-Arnold na pewno by się nie powstydził.

Jednym z głównych wątków przed spotkaniem była z kolei dyspozycja Salaha i Mane, którzy – jak wspomnieliśmy – kilka dni temu zmierzyli się ze swoimi reprezentacjami w konkursie rzutów karnych, który decydował o wyjeździe na mundial. Salah zmarnował swoją jedenastkę, przez co zanotował kolejną bolesną porażkę przeciwko Senegalowi w ostatnich miesiącach. Dzisiaj obaj ani przez moment nie zagrali razem na boisku, bo Mane wszedł za Egipcjanina w 69. minucie meczu. Sam Salah niczym się dzisiaj nie popisał i zaliczył jeden z bardziej bezbarwnych występów w trakcie swojej kariery w Premier League.

SALAH, HAALAND I MNÓSTWO WŁOCHÓW. XI NIEOBECNYCH NA KATARSKIM MUNDIALU

Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że za drugą bramkę dla Liverpoolu odpowiada Fabinho, który pewnym strzałem w okienko wykorzystał rzut karny w ostatnich minutach spotkania. Sędzia pokazał na wapno po bezmyślnym faulu Kucki na Jocie, więc w tej kwestii zabrakło kontrowersji i dramaturgii. The Reds zaliczyli więc bardzo powolny powrót do klubowej piłki, który jest ostatnim sygnałem ostrzegawczym przed zbliżającym się tygodniem. Już we wtorek podopieczni Kloppa wybierają się bowiem do Lizbony, gdzie zmierzą się z Benfiką w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. W kolejny weekend czeka ich za to spotkanie ligowe z Manchesterem City, które może przesądzić o losach mistrzostwa Anglii.

LIVERPOOL – WATFORD 2:0

D. Jota 22′, Fabinho 89′

Czytaj więcej o Premier League:

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Komentarze

2 komentarze

Loading...