Patrzymy na weekendowy rozkład jazdy w Premier League i widzimy, że coś tu nie gra. W ramach 30. kolejki ligi angielskiej możemy obejrzeć tylko cztery spotkania, a wszystko przez rozgrywany w tym czasie Puchar Anglii. W najstarszych piłkarskich rozgrywkach świata jesteśmy na etapie ćwierćfinału, a zaserwowany nam zestaw par zwiastuje sporo emocji.
Zacznijmy od faworytów. W grze o krajowy puchar wciąż pozostają wszystkie trzy zespoły reprezentujące Anglię w Lidze Mistrzów. Liverpoolowi i Manchesterowi City zwycięstwo w FA Cup być może będzie dawać szansę na skompletowanie potrójnej lub poczwórnej (w przypadku The Reds) korony. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku Chelsea. The Blues pozostają w grze o Ligę Mistrzów, ale liga im już odjechała. Do tego przegrali oni finał Carabao Cup, więc puchar to szansa na jedyne w tym sezonie trofeum na krajowym podwórku.
ZACZYNAMY OD CHELSEA
To właśnie zdobywcy Klubowych Mistrzostw Świata otworzą nam rywalizację w 1/4 finału. Aby to zrobić, czeka ich lot do Middlesbrough. To o tyle ważne, że jeszcze kilka dni temu mogliśmy podejrzewać, że Chelsea na mecz będzie musiała wybrać się tańszym środkiem transportu. Wszystko za sprawą sankcji nałożonych na Romana Abramowicza i limitu wydatków, jaki został nałożony na klub. Thomas Tuchel potwierdził jednak, że w związku ze zmianami w specjalnej licencji pozwalającej Chelsea na uczestnictwo w rozgrywkach, drużyna będzie mogła wybrać się w podróż samolotem. To o tyle istotne, że Londyńczyków czeka lot na samą północ Anglii, więc do pokonania zostaje niemal najdłuższa możliwa trasa w kraju.
Na miejscu będzie czekać ich ciężka sportowa przeprawa. Oczywiście przyjezdni pozostają murowanym faworytem, ale drużyna Chrisa Wildera udowodniła w tym sezonie, że nie boi się meczów z najlepszymi drużynami w Anglii. We wcześniejszych rundach FA Cup Middlesbrough wyeliminowało bowiem Tottenham i Manchester United. Mimo braku gry w Premier League, starcie z gwiazdami pokroju Thiago Silvy czy N’Golo Kante nie powinno więc zrobić na jego piłkarzach większego wrażenia.
Inaczej wygląda kwestia motywacyjna. Wilder przyznał przed meczem, że jego zespół pozostaje skupiony na awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. W tym momencie zajmuje 7. miejsce w Championship i walczy o załapanie się do fazy play-off. Zdaniem szkoleniowca, awans do półfinału krajowego pucharu może niepotrzebnie zdekoncentrować jego zawodników. Ewentualna półfinałowa rywalizacja na Wembley to dodatkowy mecz w terminarzu, a przecież nawet wygrana Pucharu Anglii nie zapewniłaby jego ekipie awansu do Premier League.
ŚWIĘCI ZNÓW ZATRZYMAJĄ GUARDIOLĘ?
Jutro do rywalizacji przystąpią pozostali faworyci do triumfu w rozgrywkach. Swoje wyjazdowe spotkania zagrają bowiem Manchester City i Liverpool. Podopieczni Pepa Guardioli pojadą do Southampton, by kolejny raz w tym sezonie spotkać się z drużyną Jana Bednarka. Do tej pory idzie przeciwko mistrzowi Anglii wyjątkowo dobrze. Ba, sugerując się bilansem z tego sezonu Premier League, lepiej z Obywatelami radzili sobie tylko piłkarze Tottenhamu i Crystal Palace. City nie potrafili wygrać w tym sezonie w zaledwie siedmiu ligowych meczach. Dwa z nich to starcia ze Świętymi, które kończyły się remisami.
Tym razem gracze Southampton będą starali się zaskoczyć faworyta, zwłaszcza że Puchar Anglii pozostaje dla nich najważniejszym celem tego sezonu. Patrząc na ligową tabelę, Święci znajdują się w próżni – nie mają szans na awans do pucharów oraz są bezpieczni w kwestii walki o utrzymanie. Wszystkie siły mobilizują więc na pucharową rywalizację, tak aby powtórzyć dobry wynik z poprzedniego sezonu. Wówczas przegrali w półfinale z późniejszym triumfatorem rozgrywek – Leicester City. Tym razem spróbują znów wyrwać bilety na rozegranie meczu na Wembley.
– Jeśli chcesz porównać nas do Manchesteru City, to ich celem jest zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a naszym w Pucharze Anglii. Jeśli spojrzysz na trzy angielskie zespoły na etapie 1/4 Champions League, wszystkie one są również w grze w 1/4 FA Cup. To powoduje, że dla mnie te rozgrywki są jak Liga Mistrzów – powiedział menedżer Southampton Ralph Hasenhuttl.
KTO WYKORZYSTA OKAZJĘ?
Liverpool zmierzy się z kolei z Nottingham, którego sytuacja w tabeli Championship niewiele różni się od położenia Middlesbrough. Rywale The Reds zajmują ósme miejsce w tabeli i z pewnością celują w tym sezonie w awans o poziom wyżej. Niemniej, w poprzednich rundach potrafili eliminować Arsenal oraz Leicester, więc mają już doświadczenie z wygrywaniem z zespołami z Premier League.
Ostatnia para będzie za to najbardziej wyrównana. Crystal Palace zmierzy się z Evertonem, a obie drużyny mogą traktować takie losowanie jako niepowtarzalną szansę na upragniony puchar. Orły w swojej gablocie mają jedynie trofea za wygrywanie drugiego poziomu rozgrywkowego w Anglii. Ostatni taki przypadek miał jednak miejsce niemal 30 lat temu. Everton ma znacznie bogatszą historię wygrywania różnego rodzaju rozgrywek, ale ostatnie takie zwycięstwo przypada na sezon 1995/96. Wygrany z pary zagra więc na Wembley i będzie o dwa mecze od tak dawno oczekiwanego triumfu. Przewagi Palace należy upatrywać w meczu rozgrywanym u siebie, a także w sytuacji w tabeli Premier League. Everton jest przecież zamieszany w walkę o utrzymanie.
Rywalizację w ćwierćfinałach zaczynamy już dzisiaj. Jutro wieczorem będziemy znali wszystkie rozstrzygnięcia. Losowanie par półfinałowych odbędzie się przed meczem Nottingham z Liverpoolem.
1/4 FA Cup:
Sobota
18:15 Middlesbrough – Chelsea
Niedziela
13:30 Crystal Palace – Everton
16:00 Southampton – Manchester City
19:00 Nottingham – Liverpool
Czytaj więcej o angielskiej piłce:
- Przyczepił się do bramki trytytką. O co walczy Louis McKechnie?
- Chaos i znaki zapytania. Jaki los czeka Chelsea?
- Długo to trwało, ale Kai Havertz wreszcie gra w Chelsea na miarę oczekiwań
Fot. Newspix