Takie mamy w pierwszej lidze realia, że mecz drużyn z Częstochowy i Nowego Sącza rozgrywany jest w Sosnowcu. W każdym razie „gospodarze”, czyli Skra i goście, czyli Sandecja, nie zapewniły nam zbyt wielu emocji na rozpoczęcie serii gier na zapleczu Ekstraklasy.
Czy w Sosnowcu wiało nudą? Oj, wiało. Na dobrą sprawę Skra i Sandecja nie stworzyły tylu okazji do zdobycia bramki, żebyśmy do zliczenia ich użyli więcej niż jednej dłoni. W pierwszej połowie aktywny był Maciej Mas, po przerwie częstochowianie trafili nawet w słupek po rzucie rożnym. Ale koniec końców Dawid Pietrzkiewicz zachował czyste konto. Także Mateusz Kos nie dał się pokonać (po raz 11 w sezonie!), a najbliżej strzelenia bramki „Sączersi” byli chyba wtedy, gdy sędzia Łukasz Karski analizował potencjalny rzut karny po tym, jak Adam Mesjasz zatrzymał Łukasza Zjawińskiego.
Skra po raz szósty w sezonie zanotowała bezbramkowy remis, ale dopisała ważny punkt w walce o utrzymanie. Sandecja natomiast zanotowała już siódmy z rzędu mecz bez wygranej. Serię rozpoczęło… pierwsze spotkanie ze Skrą, które rozegrano z opóźnieniem, bo dopiero w listopadzie. Od tamtej pory drużyna Dariusza Dudka nie potrafiła pokonać także Widzewa Łódź (2:2), Górnika Polkowice (1:1), Odry Opole (1:2), GKS-u Katowice (1:1) oraz GKS-u Tychy (2:3).
WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Jakim trenerem jest Dariusz Dudek?
- Skra Częstochowa – drużyna bez stadionu. Dlaczego?
- Marcin Dymkowski, połowa trenerskiego duetu Podbeskidzia [WYWIAD]
Skra Częstochowa – Sandecja Nowy Sącz 0:0
fot. Newspix