Powrót Zdenka Ondraska do Wisły Kraków to jedno z ciekawszych wydarzeń tego okienka dla kibiców „Białej Gwiazdy”. Czeski napastnik kilka lat temu wyjechał do MLS, potem odwiedził także Czechy, Rumunię i Norwegię. W wywiadzie z Weszło! opowiada o życiu w Ameryce, miłości do Wisły czy szalonym okresie u Gigiego Becaliego.

Zdenek Ondrasek znów w Wiśle Kraków. To się musiało tak skończyć, prawda? Mówiłeś, że kiedyś wrócisz do tego miasta.
Powiedziałbym, że nie musiało, ale od początku, od kiedy odszedłem, miałem nadzieję, że tak będzie i wrócę do Wisły. Kraków to mój dom, więc zawsze, gdy mieliśmy wolne, albo gdy byliśmy po sezonie, spędzałem czas tutaj. Gdy była możliwość oglądałem mecze na żywo, jeździłem do Myślenic do chłopaków. Dostawałem od kibiców wiadomości kiedy wrócę do klubu. Nie zapomnieli o mnie.
Klub też o to pytał?
Kto mnie zna, kto obserwował mój Instagram, ten wiedział, że kocham ten klub i chciałem tu przyjść. Nawet nie musieli pytać.
No właśnie, jesteś nawet członkiem Socios Wisła. Skąd ten pomysł?
To nie był do końca mój pomysł, ale uznałem, że fajnie będzie należeć do tej społeczności. Wiedziałem, że powstała taka grupa i bardzo mi się to podobało. To były trudne czasy dla Wisły, super, że się w tej grupie znalazłem, bo chciałem dać klubowi swoje wsparcie. Część kariery spędziłem tutaj, czuję się tu jak w domu, więc czemu nie pomóc swojemu ulubionemu klubowi.
Nie każdy zagraniczny piłkarz tak zżywa się z polskim klubem. Skąd taka więź między tobą a Wisłą?
Spędziłem tutaj trzy lata, nie zawsze było super, ale Wisła i Kraków weszły mi do serca. Nie mówię, że tak jest tylko z Wislą. Byłem także w Tromso, ten klub też kocham, byłem tam szczęśliwy. Wisła to jednak coś ekstra. Kibice, stadion, miasto, klub.
Kiedy odchodziłeś powiedziałeś, że nie mógłbyś zagrać w innym polskim klubie.
To byłoby bardzo trudne. Gdybym nie musiał tego robić, to na pewno bym tego nie zrobił.
Pomówmy o Stanach. Jak je wspominasz?
Znajomi zawsze mówili mi, że gdy pojadę tam na chwilę, będę chciał zostać tam na zawsze. Nie wiem, czy pojechałbym tam kiedyś, gdybym nie grał w piłkę, ale dziś, gdy ktoś pyta mnie o Stany Zjednoczone, polecam je każdemu. Oczywiście człowiek potrzebuje pieniędzy i czasu, żeby pojechać do USA i to zobaczyć. Inny świat.
Dlaczego to inny świat?
Wszystko jest duże! Nie wiem dlaczego, ale wszystko jest tam inne. Nie wiem, do czego to porównać. Tam jest 50 stanów i każdy oferuje coś innego. Ludzie są fajni, gdy słyszą obcokrajowców, wyłapują akcent, to od razu pytają o to, skąd jesteś. Ale wszędzie dobrze, a w domu najlepiej.
Mieszkałeś w Dallas czy gdzieś poza miastem?
Trenowaliśmy 30 kilometrów na północ od Dallas. Przez pierwszy rok mieszkałem na uboczu, potem bliżej centrum treningowego. Tam graliśmy też mecze, więc mówi się „FC Dallas„, ale nawet nie gramy w tym mieście.
Czyli pewnie widziałeś rancza w Teksasie.
Tak, byliśmy pojeździć na koniach. Nasz właściciel ma swoje ranczo. Odwiedziliśmy też czeską restaurację, zoo, które było bardziej jak safari. Jedziesz środkiem, nie wychodzisz, zwierzęta chodzą dookoła samochodów. To nie pantery czy goryle, ale mają dzikie zwierzęta za płotem czy w klatkach. Jest dużo rzeczy do zobaczenia w Stanach. Gdyby nie COVID, to pewnie bylibyśmy tam dłużej i zobaczylibyśmy więcej. Żona pojechała na wycieczkę samochodem od Nowego Jorku po całym wschodnim wybrzeżu, aż do Miami. Jeżeli ktoś ma miesiąc, dwa i ma pieniądze: niech jedzie, wypożyczy sobie samochód i wszystko zobaczy.

Zdenek Ondrasek podczas pożegnania w Wiśle Kraków
Udało ci się obejrzeć jakieś mecze sportów typowo amerykańskich?
Byłem na przedostatnim meczu legendy, Dirka Nowitzkiego, który przez 20 lat grał w Dallas Mavericks. To było niesamowite. Dla nich wszystko jest show, szukają okazji do zabawy. Byłem też na hokeju, futbolu amerykańskim. Mecz zwykłego sezonu, przed play-offami to taki mecz, że jest ok, fajnie, ale mam porównanie meczów hokeja z play-offów i sezonu zasadniczego. To ogromna różnica. Jak przegrasz mecz w trakcie sezonu to masz 50 następnych. W play-offach grasz do czterech wygranych, to co innego. Hokej jest wtedy dużo szybszy, twardszy, wszyscy pracowali i walczyli o 300% bardziej. Kibice, stadiony — to też jest fajne. W play-offach były pełne stadiony, nikt nie siedział. W futbolu amerykańskim człowiek najpierw musi poznać wszystkie zasady, żeby zrozumieć, co się dzieje. To nie jest łatwe, bo trochę tych zasad jest! W tym sporcie nie podobało mi się to, że było za dużo show. Piłkarze byli już gotowi do gry, ale musieli czekać, żeby skończyły się reklamy. Ale pełny stadion ludzi na Cowboys to coś, czego na co dzień się nie widzi.
Trochę inna atmosfera niż w Europie.
Niektóre kluby mają ultrasów i sektory za bramkami, które prowadzą doping, ale nie wszędzie tak jest. Piłka nożna to nie jest sport numer jeden i nigdy nim nie będzie. Rozwija się, co rok jest lepiej. Dla piłkarza to też dobre doświadczenie, żeby tego doświadczyć.
To który stadion piłkarski zrobił na tobie największe wrażenie?
Niestety nie byłem w Nowym Jorku, ale na pewno Seattle, bo tam gra się na stadionie do futbolu amerykańskiego i było tam kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Nie byłem też w Portland, tam podobno jest bardzo głośno. Los Angeles FC ma mniejszy stadion, ale fajny sektor za bramkami. Tam wielu kibiców pochodzi z Meksyku, więc dużo śpiewają, grają na trąbkach, bawią się. Atlanta United to też ciekawy stadion. Jakby miał wybrać, to chyba Atlanta i Seattle.
Co cię zaskoczyło jeśli chodzi o życie w USA?
W Teksasie broń jest ogólnodostępna, więc wieczorami nie czujesz się zbyt bezpiecznie. Nie chodzi o to, że jest źle i nagle coś się dzieje, ale człowiek ma w głowie, że każdy może mieć broń i po prostu nie chodziliśmy późnym wieczorem po mieście. Wiadomo, że nie zawsze są strzelaniny, ale czasami możesz być w złym miejscu i w złym czasie. Po czasie poznałem te zasady i zrozumiałem, że Teksas już taki jest i będzie, ale początkowo mnie to zaskoczyło, bo nie wiedziałem o tym przed przyjazdem do Stanów.
A jak oceniasz MLS jako ligę?
Bardzo pozytywnie. Jest tam wielu zawodników z Ameryki Południowej. Brazylijczycy, Argentyńczycy, Kolumbijczycy, Meksykanie — oni wszyscy umieją grać w piłkę i chcą w nią grać. Podróże nie zawsze są łatwe, bo lecisz kilka godzin na mecz, do tego dochodzą różnice czasu. W maju było tak, że my graliśmy mecz w upale, 30 stopni Celsjusza, a w Minnesocie grali przy -5, w śniegu. Nie wyobrażam sobie jak zespoły z Nowego Jorku czy Miami muszą grać w Los Angeles, na drugiej stronie Stanów. Kilka godzin lotu, chyba trzy godziny różnicy czasowej. Podróże nie są łatwe, ale my akurat byliśmy w środku kraju, więc wszędzie mieliśmy podobną odległość. Plusem są konferencje, bo dzięki temu z klubami z drugiego końca kraju grasz raz w sezonie.
Czemu tak długo nie mogłeś pokazać w Dallas formy, którą prezentowałeś w Wiśle Kraków?
Szczerze, nie wiem. Zależało to też od trenerów, pierwszy trener podpisał kontrakt w tym samym czasie co ja, wcześniej pracował w akademii klubu, więc mocno na nich stawiał. Czasami tak w piłce jest.
Właśnie, bo Dallas słynie ze świetnego szkolenia. Pograłeś chwilę z piłkarzami takimi jak Ricardo Pepi, Bryan Relnods czy Tanner Tessmann, którzy trafili do Europy.
Tessmann był talentem, ale z tej trójki był chyba jednak najsłabszy. Bryan był bardzo dobry, pozytywnie nastawiony do życia. Ricardo Pepi bardzo mocno odpalił. Nie jestem zaskoczony, że grają w Europie, mają następnych bardzo dobrych piłkarzy. Niektórzy grają już w reprezentacji USA. Patrząc na obecną kadrę myślę, że następnym piłkarzem w Europie będzie Jesus Ferreira. Jest naprawdę dobry, taka „dziesiątka”, ale może grać też na skrzydle i na „dziewiątce”. Technicznie niesamowicie wyszkolony, rozumie piłkę. Widziałem, że w sparingu strzelił teraz hattricka. Jestem zaskoczony, że jeszcze nikt się nie po niego nie zgłosił. Jeśli utrzyma formę, na pewno ktoś go weźmie.
WESTON Z DZIKIEGO ZACHODU. KIM JEST MCKENNIE, WYCHOWANEK FC DALLAS?
Amerykańskie talenty różnią się czymś od europejskich?
Teraz piłka jest trochę inna. Gdy byłem młodszy, to po prostu się pracowało. Jeżeli młody nie pracował, starsi tłumaczyli mu, że musi to robić. Amerykańscy piłkarze są bardzo wdzięczni za to, że mogą dostać szansę. Nie ma takich sytuacji, że jak starszy piłkarz czy legenda klubu im coś powie, to oni nie słuchają. Chcą się uczyć, chcą pracować więcej – w tym jest największa różnica. W Europie jest inaczej, młodzi nie mają już takiego respektu do doświadczonych zawodników, żeby się od nich uczyć. Za moich czasów gdybym odpowiedział starszemu nie tak jak trzeba, to mógłbym „dostać”. Teraz tego nie ma, trochę mnie to zaskakuje i martwi. Młodzi za łatwo dostają szanse. W USA jak młody dostaje szansę, to wie, że jest kilka milionów ludzi. W tak dużym kraju nie łatwo dostrzec talent, ktoś może się zmarnować, bo mieszka pośrodku niczego i nigdzie się nie pokaże. U nas kraj jest mniejszy, jest więcej agentów, więc jest łatwiej. Dlatego tam młodzi gdy dostają szansę, dają z siebie 150%.
Pytali cię o to, jak to jest grać w Europie?
Tak, tam wszyscy to oglądają i się tym interesują. Liga Mistrzów, mistrzostwa świata, Liga Europy, czołowe pięć lig w Europie. Pytali się też o kraje, w których grałem. Jak się zapytałem kogokolwiek, czy chcieliby grać na naszym kontynencie, to 9/10 osób mówi, że tak. Tak jak nas interesuje gra w USA, tak ich w Europie.
Mówiłeś, że twoja przygoda z USA potrwałaby dłużej gdyby nie COVID.
Wszyscy byliśmy zamknięci w domu, nie wiadomo było, czy będziemy grać. Gdy odchodziłem był już plan gry, ale nie do końca wiedzieliśmy, jak to będzie wyglądać, czy będzie normalnie. Zdecydowaliśmy z żoną, że lepiej być zamkniętym blisko domu, a nie na drugim końcu świata. Przyszła oferta z Viktorii Pilzno i zdecydowaliśmy się na powrót. Nie uciekaliśmy, bo gdyby sytuacja była taka, jak w pierwszym roku, to niczego by nam nie brakowało.
Dzięki grze w MLS zadebiutowałeś w reprezentacji Czech i strzeliłeś zwycięskiego gola z Anglią. To się zdarza chyba raz w karierze, wymarzony debiut.
Nie wiem, czy „wymarzony” to dobre słowo. Nie wiem, jakiego w ogóle słowa użyć, żeby to opisać. To było niesamowite, a to i tak za słabe określenie. Nigdy tego nie zapomnę. To jest fajne, że zagrałem w kadrze jako piłkarz Dallas i mogę powiedzieć wszystkim, że nie ma znaczenia, gdzie grasz. Czy u siebie, czy obok, czy daleko – możesz być gdziekolwiek i mieć szansę na to, żeby zagrać w reprezentacji. Nigdy nie mów nigdy.

Zdenek Ondrasek świętuje gola z Anglią
Żałowałeś trochę, że EURO nie odbyło się zgodnie z planem? Chyba miałbyś szansę załapać się do kadry na mistrzostwa.
Nie, nie ma sensu się tym martwić. Oczywiście chciałem pojechać na mistrzostwa Europy, ale życie toczy się dalej. Zagraliśmy dobre EURO, piłkarze z Czech dobrze zaprezentowali się jako grupa i zrobili robotę. Czekałem na pierwszy mecz w reprezentacji ponad 30 lat. To, że nie pojechałem na EURO, to nie jest koniec świata. Poza tym chcę jeszcze powalczyć o mistrzostwa świata. Wierzę, że uda nam się wygrać play-offy i będę miał kilka miesięcy na to, żeby pokazać, że warto, żebym tam był.
DOLEŻAL: PEKHART ZABRAŁ MI MIEJSCE NA EURO
O twojej przygodzie w Rumunii pisali: interes życia. Zagrałeś trzy razy, zarobiłeś za kilka miesięcy i odszedłeś.
To następna rzecz, którą mogę nazwać cennym doświadczeniem. W życiu może być różnie. Zadowolony ze mnie nie był tylko jeden człowiek. Tyle że najgorsze było to, że to był ten najważniejszy człowiek. Nie byłem pierwszym i nie będę ostatnim. Ja w FCSB robiłem swoje, ludzie w klubie byli zadowoleni. Becali ma swój świat, nigdy go nie spotkałem, nie znam go, a nie lubię mówić o kimś, kogo nie znam.
Zanim poszedłem do FCSB nie ostrzegano cię przed Gigim Becalim?
Na pewno mnie ostrzegali, ale to tak jak z dzieckiem: powiesz mu, żeby czegoś nie robiło, to na pewno to zrobi. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale jestem wojownikiem. Chciałem tam iść i spróbować, nie chciałem rezygnować z gry tam tylko przez to, co ktoś mi mówił. Przekonałem się na własnej skórze, że jest tak, jak mi mówiono.
Faktycznie odczuliście złość właściciela po odpadnięciu z pucharów?
On rozmawia tylko z mediami. Nigdy nie był w szatni czy w centrum treningowym. Mówił o nas w mediach, mówił brzydko, często niemiło, nie znając nawet tak naprawdę swoich piłkarzy, ale zostawmy to już. Nie każdy by to przyjął tak, jak ja.
STEAUA KONTRA FCSB. OD PUCHARU EUROPY DO PARANOI
Jak twoja forma? W ostatnim czasie wszędzie spotykały cię pewne zawirowania. O Rumunii mówiliśmy, ale też nie zawsze grałeś od deski do deski. Takie wypadnięcie z rytmu meczowego pewnie da się odczuć.
Może wypadłem, ale miałem więcej czasu na pracę. Czuję się bardzo dobrze fizycznie, czuję się dobrze psychicznie. Jestem zadowolony i przygotowany, do tego bardzo zmotywowany. Czuję się lepiej niż wtedy, gdy odchodziłem z Wisły.
Co jest tego powodem?
Praca, praca, praca. Szczęśliwa żona, szczęśliwe życie.
Na ile dziś cię stać? Wisła ma problem ze strzelaniem bramek, ciebie zapamiętano z sezonu, w którym dałeś liczby.
To nie jest tylko wina napastników, że Wisła nie strzela bramek. W ostatnich meczach stworzyliśmy sobie jedną szansę, mieliśmy może dwa celne strzały. Ciężko z tego coś strzelić. To obraz całej drużyny, tak jak drużyna potrzebuje nas w obronie, tak my potrzebujemy pomocy w strzelaniu bramek. Najważniejsze, żeby drużyna była razem, żeby każdy za siebie walczył. Liczę na to, że gdy będziemy razem, to bramki przyjdą. A kto je strzeli? Nie ma znaczenia.

Kibice Wisły Kraków żegnając Zdenka Ondraska
Jak bardzo dzisiejsza Wisła Kraków różni się od klubu, który opuszczałeś?
Boiska, stadion, kibice – są tacy sami, super. Piłkarze są inni, może jakości jest więcej niż wtedy, gdy odchodziłem z klubu. Nie widać takiego „team spirit” jak wtedy, w treningu wszystko wygląda super, jest dużo jakości, jest walka, wszyscy chcą grać. Brakuje przełożenia tego na mecz, bo wtedy nie pokazujemy tego, co pokazujemy przez cały tydzień. Nowy trener zwraca na to uwagę, chce zbudować mentalność i to, żeby nasza praca na treningach miała kontynuację w meczach. Jeśli będziemy drużyną, w ogóle nie będę się martwił o punkty.
Na zakończenie jeszcze jedna rzecz. W ostatniej rozmowie z nami obiecałeś, że powiesz nam, co oznacza tatuaż z kością i czaszką na ramieniu.
Dobrze, powiem, ale jeszcze nie teraz. Tylko żebyście nie byli potem rozczarowani!
WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:
- Brzęczek w Wiśle zagra też o to, żeby przestać być memem
- Wisła i Adrian Gula. Porażka projektu, nie trenera
- Kliment: Mówili mi, że z Wernerem nikt nie ma szans
ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK
fot. Newspix
kolejny szczęśliwiec który dostaje robote i dobry kontrakt w naszej eklapie , umiejetności żałosne i nikt go nie chciał w normalnych ligach to nasza eklapa go przygarneła i takie dzbany blokują miejsca dla naszych grajków , nie wiem dlaczego tak jest ale u nas co zagraniczne to znaczy że lepsze
Skoro polskie kluby wolą takich dzbanów to tylko świadczy o naszych grajkach… Dno metr mułu.. Zagraniczny i tak lepszy.. Kurwów 17. I co pan zrobisz? Do kogo pretensje?
HI
Bardzo ciekawy wywiad
Zamiana kreatywnego Yeboaha (który jesienią jako jedyny potrafił zaskoczyć czymkolwiek niekonwencjonalnym z przodu) na drewnianego Zdenka (z całym szacunkiem do dawnych „dokonań” – 1 udana runda), to transferowy majstersztyk na miarę drugiej ligi.
Ale obym się mylił.
Na razie wszyscy punktują, nawet drewniana Warta czy słabiutka Nieciecza. Tylko Wisła nie punktuje, pytanie czy to wina poprzedniego trenera zakochanego w swoich lichych krajanach czy jednak beznadziejnej kadry która jest aktualnie zbyt słaba. Obstawiam że prawda leży pośrodku.
Poniższe zdjęcie wykonano gdzieś na wschód od Konina. Dokładna lokalizacja nie ma większego znaczenia.
ssij pałe trzepigrucho
Wyglada jak zuleciarze spod Grojca 😀 Szaliki CWKSu musieli dac w zastaw w monopolowym stad pewnie brak na zdjeciu 😀
PS. Braki w uzebieniu to musi byc efekt gryzienia betonowych plotow na wyjazdach przez zuleciarzy, mozna sie bylo domyslec ze to bardzo niezdrowe dla zebow gryzc beton 😀
Jeśli kogoś śmieszy coś, co jest poniżej dna szamba, to on sam jest gównem…
Czyli ze nie mozna sie smiac z CWKSu jak sa ponizej dna szamba? Bez sensu to jakos w koncu 90 % kibicow w Polsce ma wielka radosc z upadku czerwonej dumy PRLu 😀
Można się z kogoś pośmiać, jak to zwykł czynić niezastąpiony Wojciech Młynarski w swoich ponadczasowych, niezwykle mądrych tekstach, a można zejść na dno szamba.
Co temu chujowi niemytemu, autorowi tekstu, zawinili ludzie, „gdzieś na wschód od Konina”? Był on kiedyś, gdzieś na wschód od Konina? Poznał ludzi? Nie, on se wrzucił tak, od niechcenia, żeby komuś przypierdolić.
Łachudrą skończoną jest zarówno ten, który to napisał, jak i ten, który go broni, czyli ty – mały człowieczku…
To jest kibic CWKSu ktory udaje kibica Lecha aby go osmieszyc i sprawic wrazenie ze tacy sami jak Ci na zulecie sa kibice na Lechu.
Jego opis jest nieprawdziwy, ale zdjecie idealne obrazuje kibicow CWKSu spod Grojca oraz to jak niezdrowe jest gryzienie betonowych plotow.
Moznaby pokazywac w reklamie: „Pamietajcie dzieci, nie bierzcie przykladu z kibicow CWKSu gryzienie plotow jest bardzo szkodliwe dla waszych zebow” 😀
Mark Twain
Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.
No to rozwiewasz wszelkie watpliwosci jesli myslisz ze kibic Lecha podpisalby go jako „Amika” 😀 Kazdy widzi ze to CWKSiarz.
90% kibiców w Polsce ma bardzo chujowe życie, skoro tak przeżywają Legię. Bardziej niż swoje kluby. Jakieś kompleksy prowincjonalne wychodzą. Ja zaliczam się do 10%, dla których najważniejsze jest aby kluby z mojego regionu były jak najwyżej a resztę mam gdzieś.
Święte słowa z tym dostępem do broni. Prawaki myślą, o będzie dostęp do broni, to każdy będzie miał broń (ja też) i poczuję się bezpiecznie, a jak widać po słowach Zdenka – jest dokładnie na odwrót.
Sorry batory , ale to co powiedział Ondraszek jest idiotyczne.
Argumenty, proszę.
Wolnosc jest czyms naturalnym, jakim prawem ma jakis proletariat w glosowaniu nakladac na mnie podatki czy odbierac mi prawo do robienia co chce i jak chce na wlasnym terenie.
Przeciez to tak jakby 2ch zlodzieji demokratycznie przeglosowalo losy portfela obywatela ktory przechodzil obok. 2 glosy przeciwko 1dnemu….
W JuEsEJ, od zawsze (o, pardon, od czasów, kiedy na hamerykańską glebę przybyli przybysze o białym kolorze skóry, którzy przeprowadzili znacznie skuteczniejszy holocaust wobec rdzennych mieszkańców, niż Adolf Hitler wobec Żydów) każdy miał prawo do posiadania broni. Umiejętność obchodzenia się z bronią, jest tam wyssana z mlekiem matki. Tam bandyta zawsze będzie bandytą, który tę broń wykorzysta nienależycie, ale zwykły obywatel, z reguły wie, jak się z tą bronią obchodzić oraz kiedy ją zastosować.
W Polsce takiej tradycji nie ma. Trzeba to wziąć pod uwagę i nie pierdolić o jakiejś wolności w kontekście posiadania broni, bo się wszyscy nawzajem powybijamy.
Podkreślam, że w tym temacie rozumiem po części argumenty zwolenników posiadania broni „jak w hameryce”, ale jestem bardzo sceptycznie do tego nastawiony, bo – póki co – nie boję sie wyjść na miasto po godzinie 22. Po podaniu małpom broni do ręki, nie czuł bym się bezpiecznie, a i moja obawa o zdrowie i życie najbliższych nie pozwalałaby mi normalnie żyć.
Może mam wybujałą wyobraźnię, ale moim adwersarzom mówię: a co powiecie, jak Wam zastrzelą na ulicy Waszą żonę, dziecko, wnuczka? Nie zastrzelą, powiadacie? A jeśli jednak?
Wolnosc to wolnosc i jak ty sie czujesz bo ja mam wolnosc to nikogo nie obchodzi. Nie masz prawa ograniczac mojej wolnosci bo sie czegos boisz.
Dzis boisz sie ze nie tylko bandyci ale rowniez przestrzegajacy prawo obywatele mogliby miec bron. Jutro bedziesz sie bal ze nozem kuchennym Cie ktos napadnie wiec socjalisci zakaza nozy kuchennych. Po jutrze bedziesz sie bal klaunow a popojutrze samochodow na drogach.
Albo jest wolnosc i naturalne prawa czlowieka, albo dyktatura strachliwych socjalistow ktorzy zakazuja wszystkiego co im sie nie podoba a legalizuja to co sami lubia. A to wszystko w imie bezpieczenstwa i rownosci menela z profesorem.
PS. O wiele wieksze jest prawdopodobienstwo ze bandyta kogos zastrzeli gdy wie ze jego przeciwnik na 100 % nie ma broni. Najbezpieczniejszym miejscem dla socjalisty jest wiezienie, tylko straznicy maja bron do tego wszyscy sa pod nadzorem i daja darmowe jedzenie normalnie socjalistyczny raj.
Wykazałeś, oto, że brak Tobie argumentów i musisz sięgnąć do przypisania mi najgorszej w twoim mniemaniu łatki „socjalisty” (nie krępuj się – walnij epitetem „lewak”), co twoim zdaniem zamyka temat twojej przewagi intelektualnej i nie zmusza ciebie do jakiejkolwiek refleksji nad tym, o czym napisałem.
I niech tak zostanie. Jedynie skończeni idioci dzielą ludzi na prawaków i lewaków. Jedynie dla ludzi bez wyobraźni, świat dzieli się na tych, których poglądy są dokładnie „takie, jak moje” oraz na tych, którzy mają poglądy „odmienne od moich choćby ociupinkę”.
W ten właśnie sposób ten kraj zabrnął w radosnych podskokach w jakiś matrix, w którym musisz stać po którejś z debilnych stron barykady, bo inaczej nie będziesz miał gdzie stać…
Zamiast odniesc sie do sensownych argumentow odnosisz sie do tego iz nazwalem Cie socjalista. A wiesz dlaczego tak Cie nazwalem?
Dlatego bo bronisz socjalistycznego pogladu ze jak ty sie czegos boisz to nalezy wszystkim ograniczyc wolnosc i tego zakazac. Tylko socjalista niewazne czy brazowy czy czerwony moze pragnac ograniczenia wolnosci drugiego czlowieka.
I nie wazne jak dlugo Kaczynski bedzie mowil ze jest prawicowy, czy Gowin mowil ze jest za wolnoscia glosujac z zalem i bolem to niezmieni to faktow czyli ich pogladow socjalistycznych.
Nie wrzucam Cie do zadnego worka poprostu mowie jakie masz poglady: aka boje sie wiec zabierzmy innym wolnosc wazne bym ja sie czul bezpiecznie. To jest socjalizm w najczystszej postaci. Wiezienie to jedyne miejsce gdzie bedziesz w pelni bezpieczny jak otrzymasz jednoosobowa cele. Wszedzie indziej na kazdym kroku czychaja na Ciebie rozne niebezpieczenstwa.
prawdopodobieństwo że bandyta zastrzeli kogoś nieuzbrojonego jest dużo niższe niż uzbrojonego
tak tylko
Przeciez uzbrojonego bandyta sie boi, a z nieuzbrojonym zrobi co chce. Dlaczego wszystkie masakry w USA odbywaly sie w strefach z zakazem noszenia broni?
Bo jedynie praworzadni obywatele przestrzegaja prawa lub zakazow i nakazow. A bandyta robi co chce bo z gory wychodzi z zalozenia ze kodeks karny to cos czym podciera sie w toalecie. Wiec prawo ogranicza jedynie praworzadnych normalnych obywateli.
„1dnemu”
jedenemu? xd
Skoro jedyne z czym sie niezgadzasz to pisownia to wspaniale. Bo przy tej rzeszy socjalistow ktorzy najbezpieczniej czuliby sie w wiezieniu to i tak postep.
Mam jedno pytanie do Ciebie, czy głosujesz na/popierasz Korwina?
Oczywiscie ze od zawsze glosuje na partie Wolnosc. Preferuje Berkowicza i Mentzena bo mowia co trzeba bez wtracania prywatnych (prawdziwych ale nie majacych niczego wspolnego z programem partii) wypowiedzi i pogladow.
I popieralem kapitalizm jeszcze jak bylo 0,1 % a ludzie mysleli ze Donald i Kaczor sa uczciwi. I bede popieral jak bedziemy w koncu wygrywac gdy juz wszyscy ludzie zrozumieja ze nikt ich tak nie okradnie jak POPiS.
Ja myślę, że to bardziej wynika z wychowania w tej kulturze. W Teksasie wzięliby jego słowa za szaleństwo, jak można się bać broni? My jesteśmy wychowani w innym świecie, nie jesteśmy zaznajomieni z tym, że każdy dookoła (i my) mamy broń, więc nie wiemy, jak się zachować. Jak wyjeżdżasz do Azji czy Afryki to też się dziwisz ich zwyczajom kulinarnym, tym najbardziej egzotycznym, a oni się dziwią, jak możesz nie chcieć jeść ich przysmaków.
Lewaku umyj zęby zanim napiszesz jakieś kolejne mądrości.
Fajny wywiad. Taki, niesztampowy.
Nie on jeden zakochał się w Krakowie (Warszawiak, też może, byle nie był kibolskim bezmózgiem). Dziwię się, natomiast, miłości w stosunku do kibolskiej Wisły, która to była łaskawa rozpierdolić swój włsny klub. Ale on – być może – nie do końca wszystko kuma…
Przecież klub to tysiące ludzi, a nie garstka wykolejeńców, których w końcu udało się pozbyć… rozumiem, że nie chodzisz do Biedronki czy innego sklepu, bo czasami pojawia się tam patologia, drąca mordy, pijana i zaczepiająca ludzi.
Jeśli ktoś z tysięcy normalnych ludzi poczuł się obrażony moim wpisem, to przepraszam. Nie miałem zamiaru obrażać normalnych ludzi. Chodzi mi o grupę przestępczą, która przyznawała sobie niesamowite profity, ssała, jak pijawka, pozbawiając klubu środków finansowych na funkcjonowanie, pod płaszczykiem bezgranicznej miłości do „dawcy”.
Boryka się z tym wiele klubów, tych mniejszych i tych większych. W efekcie ludzie posiadający kupę pieniędzy, którą bez bólu mogli by wpompować w polską piłkę, nigdy tego nie zrobią, ot, co…
Mnie Kraków też się podoba. Byłem kilka lat temu, pewnie za kilka znowu przyjadę. Jest co zwiedzać, także w okolicy.
Tylko ze smogiem chyba jest trochę problemów.
Do Wisły mam sentyment za puchary (o ile to lat pamiętnych meczów z takim Schalke), do Cracovii nie miałem i nie mam przekonania. Jedyne jej dokonanie od wielu lat to Klich.
Dzięki!
wuja do team spirit jak znalazł
swoj chlop
Warto tez zaznaczyć, ze żona Ondraska, Daria, jest polką,krakowianką, poznali się w Krakowie za czasów jego pierwszych wystepów w Wisle. To też wpływa na jego przywiazanie do miasta i Wisły
To prawda 🙂
Brawo Podolski https://www.meczyki.pl/newsy/podolski-odpowiedzial-stanowskiemu-ty-sie-lepiej-najmanem-zajmij-to-partner-do-dyskusji-na-twoim-poziomie/183103-n