Brak sympatii między Dariuszem Banasikiem a Markiem Papszunem nie jest żadną wielką tajemnicą. Nie dziwi więc całkiem ciekawy przebieg konferencji prasowej po hitowym meczu trwającej kolejki Ekstraklasy między Radomiakiem a Rakowem.
– Jak mówiłem przed meczem, Radomiak jest drużyną, którą łatwo zidentyfikować. Trzeba umieć te informacje wykorzystać i gratulacje dla moich zawodników, że to zrobili. Pierwsza połowa: zupełna dominacja. Druga: trochę kopaniny. Przyjechaliśmy po trzy punkty, plan zrealizowany. Czterech zawodników wysoko ustawionych, proste środki, długie piłki na napastnika, mocne dośrodkowania Leandro. Sporo przewidywalnych zachowań. Radomiak jest też mocny w fazach przejściowych, dzisiaj takich szans nie miał. InStat pewnie wyliczy nam dziesięć okazji, rywalom jedną. Takie było założenie, żeby od razu zaatakować, to się sprawdziło. Zamiar był taki, żeby zagrać ofensywnie, zabrakło nam trochę skuteczności, dlatego musieliśmy wytrzymać tę trudną końcówkę – opowiadał z dużym przekonaniem Marek Papszun, szkoleniowiec wygranego Rakowa.
Dariusz Banasik równie szczegółowo analizował przebieg sobotniego spotkania, ale na pytanie o słuszność wywodu Marka Papszuna odpowiedział bardzo krótko: „nie, tak nie było”.
– Mogę się zgodzić, że gramy przewidywalnie, ale to dlatego, że wygrywaliśmy, więc nie było co zmieniać. Być może teraz, skoro przegraliśmy, zmienimy ustawienie czy sposób gry – zapowiedział szkoleniowiec Radomiaka.
Więcej o Rakowie Częstochowa:
- Musiolik: Wiem, że pewnie z 90% chłopaków przyjęłoby tę ofertę z MLS
- Kovacević: Moim celem jest gra w czołowych ligach. Od dziecka marzyłem o Premier League
- Świerczewski: Spełniony byłbym dopiero po wygraniu Ligi Mistrzów
Fot. Newspix