Reklama

Jutro olimpijska drużynówka. Kluczem do sukcesu będzie postawa Wąska

redakcja

Autor:redakcja

13 lutego 2022, 19:56 • 6 min czytania 9 komentarzy

To doskonale znana nam sytuacja – skład na konkursy drużynowe tworzą Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki oraz jeden zawodnik, który się zmienia. W ubiegłym sezonie na „czwartego muszkietera” wyrósł Andrzej Stękała. Ale jego w Pekinie nie ma. Jest za to Paweł Wąsek – i to od postawy 22-latka będzie w dużej mierze zależał wynik, jaki polska kadra osiągnie w olimpijskiej drużynówce.

Jutro olimpijska drużynówka. Kluczem do sukcesu będzie postawa Wąska

Podobnie jak Stoch i Żyła Paweł nie potrzebował dzisiaj brać udziału w treningach – można odebrać to jako oznakę pewności siebie. Wąsek po prostu udowodnił w sobotę, że na dużej skoczni Zhangjiakou czuje się świetnie. W pierwszej serii skoczył 129 metrów, w drugiej – pięć i pół metra dalej. Ostatecznie zajął dwudzieste pierwsze miejsce w indywidualnym konkursie. To jak na niego niezły wynik, szczególnie patrząc na wysoki poziom rywalizacji, oraz to, że Polak jeszcze niedawno formą nie błyszczał. Na normalnej skoczni lepiej prezentował się w końcu Stefan Hula.

– Fajnie, cieszę się. W końcu skoki sprawiają mi tu dużą radość. Mogłem się cieszyć tym, że tu jestem i że mogę rywalizować – mówił Wąsek przed kamerami Eurosportu. Po czym stwierdził coś, z czym naturalnie się zgadzamy – że tak dobrze w Chinach jeszcze nie skakał. – Wcześniej brakowało mi pewności siebie. Popełniałem jakiś błąd i nie wiedzieliśmy, jak go poprawić. […] Szedłem na skocznię i nie wiedziałem, co mam robić, żeby było lepiej. Coś zmieniliśmy. Zafunkcjonowało to dziś od pierwszego skoku. 

Oczywiście – na sukces w drużynówce składa się osiem równych, dobrych skoków. Pamiętajmy, że mimo świetnej postawy Stocha w konkursie indywidualnym nota Polaków była dopiero szóstą spośród wszystkich reprezentacji (mnożąc razy dwa próby Tande i Johanssona, którzy nie awansowali do drugiej serii). Jeśli zatem biało-czerwoni mają sięgnąć jutro po medal – potrzebne będą co najmniej tak dobre jak dwa dni wcześniej próby Stocha, ale też mocniejsi Żyła oraz Kubacki. Bo ostatnio byli po prostu solidni (18. i 26. miejsce). A solidność podium nie da.

W tym wszystkim Wąsek jest jednak tak zwanym „x-factorem”, gościem, którego polscy kibice będą szczególnie uważnie obserwować. Bo jeśli on udźwignie trudy olimpijskiego konkursu drużynowego – to czemu jego znacznie starsi koledzy mieliby tego nie zrobić?

Reklama

Krok po kroku, do celu?

Nazywanie Wąska nowicjuszem, dopiero wchodzącym na wielką scenę byłoby jednak nietrafne. Bo Polak za kilka miesięcy skończy dwadzieścia trzy lata, a w Pucharze Świata zadebiutował… na początku 2018 roku. W 2019 roku natomiast zdobył w nim pierwsze punkty, a także błysnął w zawodach Pucharu Kontynentalnego – stając na podium w Brotterode. Trudno nawet powiedzieć, żeby to trwający sezon był jego przełomowym, bo przecież najlepszy występ zaliczył w Niżnym Tagile, na początku zmagań 2020/2021. Zajął wówczas szóste miejsce w rywalizacji indywidualnej.

Oczywiście – polscy skoczkowie, patrząc na ostatnie kilkanaście lat, dojrzewają sportowo nieco później niż ich rówieśnicy z innych krajów. Na igrzyska olimpijskie w Pekinie nie poleciało też przecież wielu skoczków młodszych od Wąska. Jeśli chodzi o czołowe kadry – możemy wymienić tylko Timiego Zajca, Daniela Tschofeniga, Lovro Kosa, Constantina Schmida oraz Daniła Sadriejewa. Ale mimo wszystko – Polak nie jest nowy w tej grze. Realia sportowej rywalizacji mógł zresztą poznać… za sprawą członków swojej rodziny.

Mówimy o prawdziwych „sportowych świrach”. Dziadek oraz wujek Pawła skakali na nartach, mama biegała na nartach, a tato oraz siostra zajmowali się narciarstwem alpejskim. Wspominamy o trzech dyscyplinach – 22-latek miał w przeszłości styczność z każdą z nich. Jego rodzice uznali bowiem, że dobrze, aby na początek nauczył się jeździć na nartach – zanim pochłonie go skocznia. W klubie natomiast brał udział w zawodach z kombinacji norweskiej, dlatego z „biegówkami” również zdążył się poznać.

Wąsek od zawsze uwielbiał też motosport, ale skoki narciarskie były oczywiście jego światem. I od niedawna – choć, jak wspomnieliśmy, wyróżniał się już ponad roku temu – jest w tym świecie kimś istotnym. Kiedy polscy skoczkowie byli w dołku przed Turniejem Czterech Skoczni, trener Michal Doleżal podkreślał, że ma w zespole trzech pewniaków: Stocha, Żyłę oraz Wąska. A potem, podczas zawodów w Niemczech oraz Austrii, młody Polak był cały czas obecny. Choć punktów nie zdobywał.

I tu właśnie warto podkreślić – jest za wcześnie, żeby nazywać Wąska wschodzącą gwiazdą polskich skoków. Ba, przecież mówimy o dopiero… 51. zawodniku tego sezonu w Pucharze Świata. Ale w ostatnich miesiącach postawa Pawła faktycznie stanowiła jeden z pozytywnych akcentów. I być może jutrzejszy konkurs będziemy wspominać, jako punkt przełomowy w jego karierze. Nie można tego wykluczyć.

Reklama

Najważniejsze pytania

Wspomnieliśmy wcześniej o dzisiejszych treningach – nie skakali w nich nie tylko Wąsek, Stoch i Żyła, ale w ogóle większość światowej czołówki. Taktyka, jaką przyjęli trenerzy, jest jasna – oszczędzać siły przed poniedziałkiem. Tak naprawdę niedzielne serie miały pomóc rozstrzygnąć pewne rywalizacje. Stefan Horngacher chciał zobaczyć w akcji Stephana Leyhe oraz Piusa Paschke, aby postawić potem na jednego z nich. Podobną zagwozdkę miał trener Słoweńców z Anze Laniskiem oraz Cene Prevcem.

Kilku skoczków postanowiło też wykorzystać niedzielę w celu budowania jak najwyższej formy na drużynówkę – bo chyba taki cel mieli Halvor Egner Granerud, Yukiya Sato czy Robert Johansson. W każdym razie – show zacznie się jutro. I które drużyny powinny grać w nim główne role?

Nie ma co ukrywać, że głównymi faworytami są Słoweńcy, którzy absolutnie odstawili konkurencję w rywalizacji mikstów (wygraliby zapewne nawet gdyby nie dyskwalifikacje). Bracia Prevc, Zajc oraz Kos – wszyscy znaleźli się też w pierwszej dwunastce konkursu indywidualnego. Ta nacja świetnie radziła sobie również przed igrzyskami – wygrywając dwie ostatnie drużynówki w Pucharze Świata (w Zakopanem oraz Willingen). Wszystkie argumenty są zatem po jej stronie – teraz trzeba tylko udźwignąć presję.

O podium bić będą się też Norwegowie, Austriacy oraz Niemcy – i mamy nadzieję – Polacy. Gdzieś na bocznym torze znaleźli się Japończycy, którzy – nieco niespodziewanie – nie zachwycają w Chinach. Wyjątek stanowi oczywiście Ryoyu Kobayashi, ale po reszcie kadry można było oczekiwać więcej. Takie samo zdanie mogłoby do niedawna paść pod kątem naszych zachodnich sąsiadów – ale Karl Geiger i spółka odrodzili się w sobotnim konkursie. Zresztą pamiętajmy – podczas ostatnich wielkich imprez, czyli mistrzostw świata w 2019 oraz 2021 roku, to właśnie Niemcy wygrywali konkursy drużynowe.

Norwegia i Austria? Po tych krajach można spodziewać się zarówno walki o złoto, jak i zajęcia miejsca poza podium. Wiele będzie zależeć od dyspozycji dnia.  Ale nie ma co ukrywać – na papierze czwórki Marius Lindvik, Granerud, Johansson i Daniel-Andre Tande czy Stefan Kraft, Jan Hoerl, Daniel Huber oraz Manuel Fettner są piekielnie mocne.

Swoich szans będą szukać też Rosjanie. No i Polacy, którzy, patrząc na dotychczasowy przebieg igrzysk, wyrastają prawdopodobnie na piątą siłę męskich skoków. Co jest poprawą o jedno oczko w porównaniu do sezonu Pucharu Świata. Bez wątpienia drużynie Michala Doleżala nie brakuje już tyle do najlepszych co w ubiegłych miesiącach. Choć z drugiej strony – Japonia czy Rosja dalej się nas bać nie będą.

Jak wspomnieliśmy – do medalu mogą być potrzebne, tylko i aż, równie dobre co ostatnio skoki Stocha, lepsze Żyły i Kubackiego, oraz niepękający Wąsek. Pamiętajmy, że wciąż mówimy o zespole, w którym znajdziemy trzech indywidualnych mistrzów świata. A w taki wątpić nie należy. O medal będzie zatem trudno, ale to nie „mission impossible”.

Początek konkursu jutro o godzinie 12:00.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Piotr Rzepecki
2
Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

9 komentarzy

Loading...