Reklama

Czy Adrian Gula powinien zostać zwolniony?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

13 lutego 2022, 14:07 • 7 min czytania 27 komentarzy

Trudny czas Wisły Kraków. Drużyna gra poniżej oczekiwań, jest coraz bliżej strefy spadkowej i niełatwo wierzyć, że sytuacja zaraz zmieni się diametralnie, a Biała Gwiazda zacznie cieszyć grą swoich kibiców. Jak to zwykle bywa przy takich okazjach, znak zapytania przy nazwisku trenera robi się coraz większy. Czy Adrian Gula powinien zostać zwolniony?

Czy Adrian Gula powinien zostać zwolniony?

Zapraszamy na przebieżkę szlakiem argumentów za i przeciw.

Czy Adrian Gula powinien zostać zwolniony?

TAK, BO DRUŻYNA SIĘ NIE ROZWIJA

Tomasz Pasieczny, dyrektor sportowy Wisły Kraków, mówił po 0:5 w Poznaniu: – Szczerze wierzę, że pojedziemy do Poznania za rok i zagramy podobnie. To będzie idealny mecz, żeby ocenić jaki postęp zrobiliśmy. To nie jest problem grać piłką przeciwko najsłabszym w lidze – wyzwaniem jest grać piłką przeciw najlepszym na wyjeździe. Chcemy się znaleźć w takim miejscu, gdzie jedziemy na Lecha czy Legię i gramy tak, jak chcemy. Nie jesteśmy jeszcze w tym miejscu, to jest oczywiste, ale do tego dążymy. Takie mecze dają nam lekcje i tak to spotkanie traktujemy. Można pojechać na Lecha i zamurować wszystko, ale my chcemy się rozwijać jako drużyna. Nie wybraliśmy najłatwiejszej ścieżki. Czy ona będzie skuteczna – zobaczymy, ale w nią wierzymy.

Prawda, nie minął jeszcze rok od tamtego spotkania, ale też nie rozgrywano go przedwczoraj. Konkretnie – 17 września ubiegłego roku. Od tamtego momentu Wisła w lidze wygrała w zaledwie trzech spotkaniach, zanotowała jeden remis, a reszta meczów – w ryj. Jeszcze gdyby te porażki dawały nadzieję na przyszłość, bo Biała Gwiazda grała dobrze, ale nie wpadało, cóż, bywa. Tyle że nie – najczęściej trudno było znaleźć jakikolwiek powód do optymizmu.

Reklama

Naczelny przykład to kolejna piątka, tym razem od Śląska, ale weźmy pod lupę też ostatnie dwa spotkania. Była zimowa przerwa, czas, by poprawić pewne elementy, usprawnić tę skrzypiącą machinę, ale nic takiego się nie stało. Wisła zagrała katastrofalnie zarówno z Rakowem, jak i ze Stalą.

W tych dwóch spotkaniach udało się stworzyć zaledwie jedną groźną sytuację, kiedy Kliment przegrał sam na sam z Kovaceviciem. Poza tym – absolutna bryndza. Wisła ciągle gra po obwodzie bez żadnego przyspieszenia. Jest statyczna, nudna i przewidywalna. Stal wczoraj nawet nie musiała się napocić, by zatrzymywać kolejne ataki.

Nie ma więc mowy o postępie. Wisła nie atakuje lepiej, nie broni też skuteczniej. Raków mógł strzelić więcej, Stal zaskoczyła główką Tomasiewicza (167 centymetrów wzrostu). Dramacik.

NIE, BO DRUŻYNA CIĄGLE PODLEGA ZMIANOM

To nigdy nie jest łatwa sytuacja dla trenera, gdy ruch w klubie jest jak na Dworcu Centralnym, a trochę się tak sprawy w Krakowie mają. Latem do zespołu trafiło dziesięciu nowych piłkarzy, trzynastu odeszło. W gruncie rzeczy trzeba było więc budować od nowa.

Zimą też było gorąco – przyszło sześciu zawodników, taka sama liczba powędrowała w drugą stronę. W tym tak ważni zawodnicy jak Yeboah, który – choć chimeryczny – potrafił zrobić coś z niczego i El Mahdioui, kluczowy piłkarz pod względem zaczynania akcji w środkowej strefie. Jasne, Wisła zarobiła za obu bardzo godnie, natomiast trenera nie do końca musi to interesować – nie rzuci tych pieniędzy na boisko i nie wygra w ten sposób meczu.

Reklama

Trzeba sprowadzać wartościowych następców i może oni są w klubie, ale najwyraźniej potrzebują czasu na wejście do drużyny. Fazlagić jeszcze nie gra jak El Mahdioui, jeszcze dalej do poziomu Yeboaha ma Cisse. Ciekawie zaczął ze Stalą Fernandez, natomiast też szybko zgasł. Może za parę tygodni wszyscy odpalą. Ale właśnie – przy takim założeniu musimy być cierpliwi względem Guli.

TAK, BO GULA SIĘ GUBI

Gula niby ma pomysł na Wisłę, ale jednocześnie jest zakładnikiem tej idei. Stwierdził – gramy piłką. No i fajnie, chcemy jakości w tej lidze, natomiast bywa, że trzeba być nieco bardziej pragmatycznym. I dostosować taktykę pod piłkarzy, a nie piłkarzy pod taktykę. A Gula jakby nie zauważał, że jego zawodnicy niekoniecznie nadają się do tego, by dzięki stu podaniom przemieścić się od swojej bramki do bramki przeciwnika. Weźmy za przykład Colleya. Silny, sprawny, ale Beckenbauer to nie jest. Źle podał ze Stalą, od tego zaczęła się sekwencja, która przyniosła Stali gola. Kilka innych podań też miał elektrycznych.

Z jednej strony jest to zgodne z tym, co mówił Pasieczny – gramy swoje. Z drugiej – pomysły można jednak modyfikować. Nie jest tak, że tylko jeden prowadzi do celu i nic poza tym. Przecież my nie namawiamy, żeby Wisła nagle zaczęła wszystko pałować i w ogóle zapomniała o drugiej linii. Ale skoro nie idzie, można (trzeba) zmieniać. Niekoniecznie musi być to zwrot o 180 stopni, naprawdę.

Poza tym niektóre wybory Guli po prostu nie są trafione, żeby wspomnieć wciskanie Frydrycha na pozycję defensywnego pomocnika albo przesadne przywiązanie do Skvarki. Miło, że panowie się znają, cenią, ale skoro Skvarka ostatnio daje mało albo nic, naprawdę może usiąść na ławce. Tymczasem Słowak ma abonament na pierwszy skład. Na 21 ligowych spotkań 20 razy wychodził w pierwszym składzie. Coraz trudniej to zrozumieć.

NIE, BO GULA JESZCZE NIC NIE PRZEGRAŁ

– Wiemy, do czego dążymy i wiemy, że w tym sezonie tego nie osiągniemy. W tym sezonie chcemy grać ciekawie i efektywnie, a także być wyżej w tabeli niż w zeszłym sezonie. Gdzie optymalnie moglibyśmy skończyć ligę z tym składem? Realnie to 8.-10. miejsce. Ale to moja opinia, a nie cel. Uważałem tak od początku sezonu – mówił Pasieczny we wspomnianym wywiadzie.

No to tak: do dziesiątego miejsca Wisła traci obecnie cztery punkty. Żaden to wielki krater, którego nie można zasypać. Wiadomo, że obecnie można być pesymistą, ale skoro zarząd klubu rozumie proces, który ma miejsce w Wiśle, Gula nadal powinien mieć czas.

Ponadto Słowak wciąż jest w grze o Puchar Polski. Ograł Stal Mielec, GKS Tychy i Widzew Łódź. Każde z tych spotkań Wisła grała na wyjeździe. Wiadomo, można było losować trudniej, ale też nie mówimy o żadnym czerwonym dywanie. Stal grała rezerwowymi, ale to klub z Ekstraklasy, Tychy i Widzew o awans tam walczą – jedni przez baraże, drudzy są na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem.

TAK, BO NIE WYGLĄDA NA CZŁOWIEKA, KTÓRY MOŻE TO POCIĄGNĄĆ

Sami doprowadziliśmy do sytuacji, w której nie zasługujemy na takie wsparcie kibiców, jakie od nich mamy. Nie pokazaliśmy dziś na boisku nic, o czym rozmawialiśmy przed meczem. Powtarzam raz jeszcze, że biorę odpowiedzialność za to, co zobaczyliśmy. Zawodnicy i klub potrzebują impulsu, zmieniamy zawodników czy ustawienie, co nie pomaga. Za nami dwa mecze, w których nie mamy dobrych wyników i musimy to przedyskutować — powiedział Adrian Gula podczas konferencji pomeczowej.

O jakim impulsie mówił? Sam stwierdził, że zmienia zawodników i ustawienie, ale efektu nie ma, więc odpowiedź na to pytanie sama się nasuwa. Gula może nie jest jeszcze skrajnie zdewastowany i zrezygnowany, ale chyba coraz mocniej czuje, że jest bardzo blisko ściany. I nie wydaje się, że widzi z tej pułapki wyjście.

A skoro tak – być może jest tylko jedno rozwiązanie.

NIE, BO ILE MOŻNA ZMIENIAĆ

Skoro kolejny trener nie jest w stanie zapewnić Wiśle spokoju, tego, by Biała Gwiazda na stałe doczłapała się do miana drużyny z ambicjami, która te ambicje potwierdza i na początek gra o miejsca – załóżmy – pięć, sześć, to może problem nie leży tylko w szkoleniowcu? Potykali się w ostatnim czasie Stolarczyk, Skowronek, Hyballa, teraz potyka się Gula.

A mimo wszystko ci szkoleniowcy mają pewne osiągnięcia w swoich CV. To Skowronek wyprowadzał Stal na prostą i miał swój udział w awansie, Stolarczyk rozbił młodzieżówkę Niemców na wyjeździe, ma szansę na awans na Euro. Nawet Hyballa, niekwestionowany oszołom, kręcił w Dunajskiej Stredzie 1,89 punktu na mecz i wyrzucił Cracovię z pucharów. Sam Gula to mistrz Słowacji, trener, który prowadził Viktorię Pilzno.

Jasne, każdy z nich ma swoje wady, żaden nie jest idealny, ale mimo wszystko coś jest nie tak, skoro wszyscy prędzej czy później łapali takie doły. Może więc nie warto problemów Wisły ograniczać tylko do trenera? Może warto się zastanowić, dlaczego ze Stalą grało tylko dwóch Polaków? Dlaczego ten skład co dwa okienka trzeba budować od nowa?

Odpowiedzią na pewno nie jest zdanie – dlatego, bo Adrian Gula się nie nadaje.

*

Przedstawiliśmy argumenty, na koniec głos oddamy wam.

Poll Maker

 

WIĘCEJ O WIŚLE:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

27 komentarzy

Loading...