Na tę chwilę powrót Jacka Zielińskiego do Cracovii należy uznać za bardzo udany ruch Janusza Filipiaka. Pod wodzą tego szkoleniowca „Pasy” ograły już Legię, Raków i Śląsk oraz zremisowały z Lechem, a dziś w pełni zasłużenie odprawiły z kwitkiem Lechię Gdańsk. Zwycięstwo gospodarzy nie podlegało większej dyskusji.
Cracovia – Lechia Gdańsk 2:0. Machina Zielińskiego nabiera rozpędu
Pomijając spotkanie z Kolejorzem, krakowianie pod wodzą Zielińskiego raczej nie szaleją w ataku, ale przeważnie są w stanie coś strzelić. Tym razem zgadzało się wszystko i w ofensywie, i w defensywie. Cracovia zagrała pragmatycznie i jednocześnie bardzo inteligentnie, z konkretnym planem, który dobrze zrealizowała.
Do pewnego momentu Lechia miała wyraźną przewagę i lepiej operowała piłką, lecz tak naprawdę bliska gola była tylko raz, gdy Durmus po przytomnym zgraniu Paixao, uderzając sprzed pola karnego, obił górną część poprzeczki. Klasycznej dogodnej sytuacji goście nie potrafili sobie wypracować. Trio stoperów Rapa-Rodin-Jugas funkcjonowało sprawnie, a niektórzy jego przedstawiciele dorzucali coś ekstra. Jugas po przechwycie i odważnym wejściu znalazł się sam na sam z Kuciakiem (podawał Rakoczy). Na koniec zabrakło mu trochę pomysłu i bramkarz Lechii odbił jego strzał z ostrego kąta. Czeski obrońca potrafił także groźnie dośrodkować w pole karne do niepilnowanych kolegów. Co ci koledzy zrobili z tym dośrodkowaniem, to już osobna kwestia.
Rapa natomiast w doliczonym czasie po rzucie rożnym i przedłużeniu centry przez Van Amersfoorta zamykając akcję uprzedził śpiącego Pietrzaka i z bliska głową wpakował piłkę do siatki. Świetne ukoronowanie udanego występu Rumuna.
Cracovia – Lechia Gdańsk 2:0. Prezenty od Kuciaka
Pasy początkowo głównie kontrowały, mimo to od początku miały lepsze okazje. Trudno, żeby działo się inaczej, skoro Kuciak sabotował grę nogami. Niedawno w Przeglądzie Sportowym komentował, że dla niego kładzenie mocnego nacisku na ten element u bramkarzy jest bez sensu. I faktycznie: w jego przypadku gra nogami nie ma większego sensu. Słowak w ten sposób sprawił, że Myszor dograł do Rakoczego, który jednak nie cieszył się z gola, bo trafił w stojącego przed linią bramkową Michała Nalepę. Później Kuciak po raz drugi źle rozgrywał i Rakoczemu zabrakło centymetrów, żeby przechwycić piłkę.
Doświadczony golkiper mimo takich kiksów skapitulował dopiero wtedy, gdy będący do tej pory jednym z lepszych w Lechii Jarosław Kubicki po juniorsku stracił piłkę na własnej połowie. Osaczyło go kilku rywali, Rasmussen pociągnął z akcją i podał na prawo do Rakoczego. Ten nie miał nie wiadomo jak dobrej sytuacji, ale uderzył idealnie: mocno, tuż przy słupku, Kuciak niewiele mógł zrobić. Młode skrzydła z Myszorem i Rakoczym funkcjonowały jak należy, choć ten pierwszy musi pracować nad konkretami w decydującej fazie. Nadal ma z tym spore problemy. Jest pod grą, rzuca się w oczy swoją dynamiką, nie brakuje mu przebojowości, lecz zbyt często na koniec źle poda lub źle strzeli.
Cracovia – Lechia Gdańsk 2:0. Koperski jedynym pozytywem
To jednak drobnostki w porównaniu do tego, co możemy napisać o Lechii. Gdy z powodu kontuzji po dwudziestu trzech minutach musiał zejść Marco Terrazzino, biało-zieloni z przodu przestali funkcjonować. Tylko Ilkay Durmus trzymał fason, zanotował parę przebłysków, ale w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Niewidoczny na drugim skrzydle był Ceesay, po obiecującym początku zgasł Flavio, mało kreatywna była środkowa linia, kiepsko spisali się rezerwowi. Tak naprawdę największym plusem – a może i jedynym – z perspektywy gdańskiej drużyny była postawa Filipa Koperskiego. Ustawiony na prawej obronie 17-latek debiutował jako piłkarz podstawowego składu w Ekstraklasie i zdecydowanie dał radę. Dało się dostrzec pewność siebie i lekkość w jego poczynaniach. Nie panikował nawet w trudnych momentach, gdy był ostatnią instancją.
W Lechii zadebiutował Christian Clemens. Kilkadziesiąt sekund po wejściu zarobił żółtą kartkę za faul przy linii bocznej, potem niecelnie strzelił z dalszej odległości i tyle. Najwyraźniej trzeba się nastawić, że były zawodnik FC Koeln, Mainz i Schalke będzie potrzebował trochę czasu na dojście do wyższej formy, podobnie jak Terrazzino jesienią.
Coraz lepiej ogląda się Cracovię Zielińskiego, to był chyba jej najlepszy mecz. Lechia natomiast wciąż nie potrafi się określić, czy naprawdę poważnie zamierza bić się o puchary, czy to jednak jeszcze przekracza jej możliwości. Ostatnich siedem kolejek dało jej zaledwie siedem punktów.
CZYTAJ WIĘCEJ O CRACOVII:
Fot. Newspix