Co za czasów dożyliśmy, że Sir Alex Ferguson i Cristiano Ronaldo pojawiają się na Turf Moor w Burnley, a Czerwone Diabły nie są w stanie wygrać meczu. Podopieczni Ralfa Rangnicka po raz kolejny zawiedli, mimo że losy spotkania mieli całkowicie pod swoją kontrolą.
BURNLEY – MANCHESTER UNITED 1:1. JAZDA W JEDNYM KIERUNKU
Cała pierwsza część meczu toczyła się tylko pod jedną z bramek. Piłkarze Manchesteru oddali dwanaście strzałów na bramkę, pięć celnych, do tego aż trzy razy trafiali do siatki. Jak wyglądały liczby gospodarzy w tych rubrykach po 45 minutach? Zero, zero i zero. To pokazuje skalę absurdu, jakim jest strata punktów przez gości. Tylko zaraz, dlaczego trafiali do siatki trzykrotnie, a skończyło się 1:1?
Najpierw Nicka Pope’a pokonał Raphael Varane. Francuz wykończył precyzyjne dośrodkowanie Bruno Fernandesa i oddał mocny strzał głową. Sędziowie VAR dopatrzyli się jednak spalonego, na którym był Harry Maguire. Niby nie uczestniczył on bezpośrednio w akcji, ale jednak ustawił zasłonę, na którą nadział się Jay Rodriguez, chcący powstrzymać Varane’a. Kilka minut później po podaniu Luke’a Shawa do siatki trafił Paul Pogba, dla którego była to pierwsza bramka w Premier League od 20 stycznia ubiegłego roku. Francuz wrócił niedawno do gry po długiej kontuzji. Był to jedyny uznany dzisiaj gol dla piłkarzy Manchesteru. W 21. minucie Czerwone Diabły trzeci raz trafiły do siatki za sprawą samobója Josha Brownhilla, ale sędzia odgwizdał wcześniejszy faul Pogby na Eriku Pietersie.
W tym czasie pod bramką Davida de Gei nie działo się zupełnie nic. Sir Alex Ferguson siedzący na trybunach i Cristiano Ronaldo będący na ławce rezerwowych mogli spokojnie oczekiwać na dalszy obrót wydarzeń, nie mając większych wątpliwości, kto zgarnie dziś trzy punkty.
POTĘŻNY WOUT WEGHORST
Otóż nic bardziej mylnego. Wojownicy Seana Dyche’a zaskoczyli nas po raz kolejny. Na drugą połowę wyszli naładowani pozytywną energią, wysoko naciskali rywali i o dziwo potrafili utrzymać się przy piłce. Podopieczni Rangnicka stracili remis zaraz po wyjściu na drugą połowę. Zgrabnym manewrem popisał się Weghorst, który wysłał na grzyby Harry’ego Maguire’a i Scotta McTominay’a, rozejrzał się i wyprowadził na wolną pozycję Rodrigueza. Ten przygotował sobie pozycję do strzału i pokonał de Geę.
Nie był to koniec problemów Czerwonych Diabłów. Gospodarze postanowili ruszyć po pełną pulę, a hiszpański bramkarz już po chwili musiał się gimnastykować, by wyciągnąć chytry strzał Weghorsta. Holender zaprezentował się wyśmienicie w swoim zaledwie drugim występie w Premier League. Walczył, wygrywał pojedynki, przepychał się, absorbował uwagę obrońców. Wisienką na torcie jego występu pozostanie asysta, ale mogło nią być wspomniane uderzenie, gdyby tylko znalazło drogę do siatki. Nie była to zresztą jedyna próba zawodników The Clarets po wyjściu z szatni. Z lepszym lub gorszym skutkiem swoje strzały oddali też Pieters, czy Connor Roberts.
Okoliczności sprawiły, że swój debiut na Turf Moor musiał zaliczyć Ronaldo. Portugalczyk dostał od Rangnicka ponad dwadzieścia minut gry, ale nie sprawił żadnego zagrożenia pod bramką Burnley. Czerwone Diabły w końcu się ocknęły, ale nie wystarczyło to na zgarnięcie pełnej puli punktów. Tym samym, przy dzisiejszym zwycięstwie West Hamu, Manchester spada na piątą lokatę w tabeli i znów musi obawiać się o swoje miejsce w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Burnley zdobywa za to punkt, który nie poprawia ich sytuacji w strefie spadkowej, ale trzeci z rzędu mecz w Premier League bez porażki może napawać ich pewnym optymizmem.
BURNLEY – MANCHESTER UNITED 1:1
Rodriguez 47′ – Pogba 18′
Czytaj więcej o Premier League:
- Klopp dostaje kolejną perełkę. Co Luis Diaz może dać Liverpoolowi?
- Kogo kupiło Newcastle? Bruno Guimaraes – kompletny szef środka pola
Fot. Newspix