Darja Kasatkina, pogromczyni Magdy Linette, nie zamierzała łatwo dać za wygraną. Świetnie czuła się dziś w długich wymianach, nie oddawała zazwyczaj punktów za darmo. Kiedy jednak przychodziło, co do czego musiała uznawać wyższość Igi Świątek. Polka górowała nad rywalką w decydujących momentach i wywalczyła awans do 4. rundy w Australian Open (6:2, 6:3). Tym samym powtórzyła wynik z 2020 oraz 2021 roku. Wiele wskazuje na to, że teraz zajdzie w Melbourne jeszcze dalej.
Miało być trudniej, ale bez przesady
Polka od początku zmagań na kortach w Melbourne prezentuje wysoką formę. W pierwszej oraz drugiej rundzie straciła łącznie siedem gemów. Wówczas mierzyła się jednak z zawodniczkami spoza światowej czołówki. Darja Kasatkina co prawda też do niej nie należy, bo daleko jej do pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Mówimy jednak o zawodnicze, która w szczycie formy (przypadł na sezon 2018) faktycznie w TOP10 się znajdowała. O tym, że Rosjanka potrafi grać w tenisa, przekonała się Magda Linette, która przegrała z nią dwa dni temu.
Iga z Kasatkiną mierzyła się natomiast w 2021 roku. I musiała uznać jej wyższość, przegrywając w Eastbourne 6:4, 0:6, 1:6. Wtedy tenisistki rywalizowały jednak na nawierzchni trawiastej. Turniej wielkoszlemowy rządzi się też własnymi prawami. Na wielkiej scenie – w ostatnich latach – z dwójki tenisistek zdecydowanie lepiej radziła sobie Świątek.
Powoli, ale pewnie
Wynik pierwszego seta kompletnie nie oddawał jego przebiegu. Iga co prawda uzyskała przełamanie, wygrywała własne podania, wyszła na prowadzenie 4:1 w gemach, ale Rosjanka wcale mocno od niej nie odstawała. Mecz był wyrównany. Tak naprawdę Kasatkina miała jeden problem. Nie była w stanie postawić „kropki nad i” – z czterech breakpointów nie wygrała żadnego. I przegrała pierwszego seta 2:6, mimo że po drodze… zdobyła aż 30 punktów. To był sygnał dla Polki – że musi utrzymać wysoki poziom gry, bo rywalka jest w stanie jej zagrozić.
Podobnie to wyglądało po krótkiej przerwie. Rosjanka potrafiła opierać się mocnym uderzeniom Świątek, momentami przebijać naprawdę wszystko. To jednak nie wytrącało z równowagi naszej tenisistki, która nie popełniała wielu błędów własnych. I szybko objęła prowadzenie 2:0 w drugim secie. W końcu jednak musiała skapitulować – Rosjanka wreszcie wykorzystała breakpointa. A następnie poszła za ciosem – doprowadzają do stanu 2:2 w gemach. Kasatkina krzyknęła, zacisnęła pięść, jakby dając znać – teraz zacznie się zabawa.
Ale na Polce lepszy moment rywalki nie zrobił wrażenia. Wymiany – cały czas – były długie, ale decydujące piłki zazwyczaj wygrywała nasza tenisistka, która zresztą generalnie dobrze czuje się w sytuacjach, kiedy trzeba trochę „poprzebijać”. Udowadniała też, że jest nieco silniejszą zawodniczką od Rosjanki, że ma mocniejsze uderzenie. Ostatecznie wygrała drugiego seta 6:3.
– Nie jest łatwo wyprowadzić decydujące uderzenia przeciwko Darji. Musiałam przycisnąć w kilku momentach, gra była intensywna – mówiła po meczu Iga Świątek. – Wiem, że ona gra podobnie do mnie, że podobnie trzyma rakietę. Na końcu liczyło się po prostu, kto zaliczy winnera. Czy jestem gotowa na 4. rundę? Jasne. To początek sezonu, więc jestem podekscytowana i świeża. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu pójdzie mi tak dobrze jak dzisiaj. Teraz skupiam się na regeneracji, więc moim głównym celem obecnie jest sen.
Polka w wywiadzie pomeczowym usłyszała również, że zmierzy się ze triumfatorką pary Sorana-Mihaela Cirstea oraz Anastazja Pawluczenkowa. I nie wydawała się tym faktem specjalnie zmartwiona.
Czas na przełamanie
Już trzeci raz z rzędu Iga Świątek melduje się w 4. rundzie Australian Open. Dwa lata temu przegrała w niej z Anett Kontaveit (jeszcze przed tym, jak Estonka zyskała życiową formę), a rok temu z Simoną Halep. Jak jednak już zdążyła wspomnieć – teraz ma doświadczenie oraz pewność siebie, których wcześniej jej nieco brakowało. Na pewno drabinka jest po stronie Polki – bo ani wspomniana Rosjanka, ani Rumunka, nie znajdują się poza jej zasięgiem (a w 1/4 może zmierzyć się z mającą problemy Aryną Sabalenką). Ba, nie ma co ukrywać – nasza tenisistka będzie faworytką, niezależnie od tego, z kim zagra.
Fot. Newspix.pl