Nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych decyzji. Nikt nie ma takiej mocy, by nadrobić stracony rok z Paulo Sousą w dwa miesiące. W spotkaniach barażowych reprezentacja Polski nie będzie faworytem, ale nie oznacza to, że należy załamywać ręce. Jeżeli czegoś nie da się zrobić, to zamiast rezygnować, należy znaleźć pomysł możliwy do zrealizowania, który przybliży nas do tegorocznego mundialu. Takim na pewno jest włączenie do sztabu szkoleniowego kadry wybitnych reprezentantów.
Mimo, że nie ma jeszcze oficjalnej informacji o nowym selekcjonerze reprezentacji Polski, to nie przeszkadza to już trwać dyskusji na temat członków jego sztabu szkoleniowego. Mało tego, włączył się do niej nawet sam kierownik reprezentacji Polski Jakub Kwiatkowski. Cała sprawa dotyczy oczywiście ewentualnej obecności na zgrupowaniach reprezentacji Polski Łukasza Piszczka. Miałby on pełnić rolę doradcy Adama Nawałki, a także łącznika między trenerem a kadrowiczami.
– Adam Nawałka podjął pewne ryzyko, bo jeszcze nie ma podpisanej umowy, a już rozpoczyna wstępną pracę. Kompletuje sztab. Wiem, że spotkał się też z Łukaszem Piszczkiem i obaj panowie rozmawiali. Nie chcę wchodzić w buty selekcjonera, bo to on będzie miał decydujące zdanie, jak chce wykorzystać tak znakomitego i doświadczonego piłkarza. Pamiętajmy, że na ten moment Łukasz nie ma jeszcze papierów trenerskich. Swoim doświadczeniem, wiedzą i osobowością może bardzo dużo dać reprezentacji. Myślę, że ten pomysł podoba się każdemu – powiedział Kwiatkowski w Sportowym Wieczorze na antenie TVP Sport.
I ciężko się z tą opinią nie zgodzić. Reprezentacja jest rozbita, od trzech tygodni nie ma selekcjonera. Jak zostanie on już ogłoszony, to skompletuje swój własny sztab, a także powoła piłkarzy według własnego uznania. Kto ma pomóc scementować tę grupę i sprawić, by w jak największym stopniu przypominała jedność, jeśli nie 66-krotny reprezentant kraju, który z dużą częścią piłkarzy z obecnej kadry grał w jednej drużynie pod wodzą tego konkretnego selekcjonera?
MNOGOŚĆ KORZYŚCI
Obecność Piszczka na zgrupowaniu będzie mogła pomagać zarówno trenerowi, jak i piłkarzom. Nawałka, który niemal na pewno zostanie ogłoszony selekcjonerem reprezentacji Polski, w trakcie swojej pierwszej kadencji z kadrą brał pod uwagę głos najbardziej doświadczonych zawodników. A Piszczek to przecież czołowa postać pierwszej jedenastki Borussii Dortmund w ostatniej dekadzie. Współpracował z takimi fachowcami jak Jurgen Klopp, czy Thomas Tuchel. Niewątpliwie będzie w stanie dorzucić swoje trzy grosze w kwestii rozmaitych wariantów taktycznych.
Piłkarze zyskają również swego rodzaju łącznika. Oficjalnie taka rola oczywiście nie istnieje i pewnie nigdy nikt nie będzie pełnił jej na pełen etat, ale znajomość Piszczka z kadrowiczami może dobrze wpłynąć na komunikację między nimi a selekcjonerem. Pierwszy trener nie może spoufalać się ze swoimi podopiecznymi, bo będzie to oznaczać utratę jego wizerunku. Od tego są ludzie z jego otoczenia.
Dodatkowo współpraca Piszczka z reprezentacją nie będzie działać tylko na korzyść jednej ze stron. Nie od dziś wiadomo, że były piłkarz Borussii ma zadatki na trenera, co widać chociażby po jego działalności w LKS Goczałkowice-Zdrój. Podpatrywanie pracy w reprezentacji od strony trenerskiej może tylko poszerzyć jego horyzonty i zaprocentować za kilka lat, gdy postanowi samemu popracować z jakimś zespołem.
– Dobrze byłoby, żeby w sztabie szkoleniowym nowego selekcjonera znalazło się miejsce dla kogoś takiego, jak Łukasz Piszczek. Nie znam go osobiście, ale to osoba, o której można się wypowiadać w samych superlatywach. Ma doświadczenie, wiedzę, zna zespół. Dobrze, by PZPN wpłynął na nowego trenera, aby w sztabie szkoleniowym kadry znalazło się miejsce właśnie dla Piszczka – tak wypowiedział się w dzisiejszym wydaniu Sportu Janusz Kupcewicz.
WSZYSTKIE RĘCE NA POKŁAD
To jednak nie jedyny wybitny reprezentant Polski, który jest łączony ze sztabem szkoleniowym Adama Nawałki. Według informacji Przeglądu Sportowego, miałby się w nim znaleźć również Jerzy Dudek, który do spółki z Jarosławem Tkoczem byłby odpowiedzialny za przygotowanie naszych bramkarzy. Tkocz to zaufany człowiek Nawałki, z którym ten współpracował w trakcie wcześniejszej pracy z kadrą. Nie ma on jednak zbyt dużego autorytetu wśród polskich bramkarzy, z uwagi na marne osiągnięcia we wcześniejszej karierze. Zupełnie odwrotnie ma się z kolei sytuacja z Dudkiem.
Praca z bramkarzami reprezentacji narodowej to przecież bardzo specyficzne zajęcie. Wątpliwym jest, by Tkocz, lub też jakikolwiek inny trener bramkarzy polskiej szkoły, mógł wpłynąć na zwyżkę formy Wojciecha Szczęsnego. Trener bardziej odpowiada za przygotowanie fizyczne bramkarzy, a także jest poniekąd ich psychologiem. Zwłaszcza na zgrupowaniu w tych konkretnych okolicznościach przed spotkaniami barażowymi. Osoba Dudka może więc pasować tutaj idealnie, bo sama jego obecność może wpłynąć na większe zaangażowanie i koncentrację naszych bramkarzy.
To właśnie najważniejszy aspekt ewentualnego pojawienia się Piszczka i Dudka w sztabie reprezentacji Polski. Dzięki ich obecności, każdy kadrowicz od razu po przyjeździe będzie wiedział, że czeka go coś bardzo ważnego. Że należy się maksymalnie zmobilizować i zrobić wszystko, by walczyć o zwycięstwo. Skoro całe zgrupowanie będzie chaotyczne, a kadra niekoniecznie zdąży w trzy dni pojąć nowy system gry i wymagania trenera, należy zrobić wszystko, by chociaż dać sobie jak największą szansę na końcowy sukces, a za takie postrzegamy zaangażowanie w projekt obu wybitnych reprezentantów.
Czy warto na siłę szukać minusów takich decyzji? Teoretycznie można się przyczepić, że liczniejszy sztab szkoleniowy to większe wydatki PZPN-u, albo że przecież Dudek nie ma żadnego doświadczenia trenerskiego, więc na co komu jest on potrzebny w tak newralgicznym momencie eliminacji? Nie o to jednak przecież chodzi, żeby tłumaczył on komuś różnice w grze środkowego pomocnika w takim, czy innym systemie. Naszemu bramkarzowi zdarzyły się też różne absurdalne opinie w roli eksperta, ale przecież w tym przypadku nie ma to żadnego znaczenia.
Łukasz Piszczek i Jerzy Dudek są autorytetami dla kolejnych reprezentantów kraju. Jeżeli jest pomysł, by ich zaangażować, a do tego uda się go zrealizować, to będzie należało wyłącznie przyklasnąć.
Czytaj także:
- Problemy na linii Mateusz Klich i Adam Nawałka
- Piotr Ćwielong: Każdy napastnik w III lidze chce pokazać, że kiwnie Łukasza Piszczka
Fot. Newspix