Juergen Klopp jakiś czas temu nazwał Puchar Narodów Afryki „małym turniejem”, potem z tym słów się tłumaczył, wskazując na ironię. Nie ma co go za to biczować, raz, że długo po czasie, dwa, że może rzeczywiście został źle zrozumiany, ale zaczynamy od tego, bo czempionat w Afryce dla Liverpoolu faktycznie jest pewnym problemem. The Reds stracili na jakiś czas Salaha i Mane, a jeśli wyjeżdżają piłkarze odpowiedzialni za 24 strzelone bramki w tym sezonie ligowym, musisz to odczuć. I nawet dziś, mimo pewnego zwycięstwa z Brentford, brak tych ogniw był momentami widoczny.
Liverpool – Brentford. Przewaga w pierwszej połowie, ale mało konkretów
Jeszcze Shrewsbury zostało zlane przez ekipę Kloppa, bo musiało być, nawet rezerwowym składem. Ale Arsenal już się obronił, mimo że większą część meczu grał w dziesiątkę po wylocie Xhaki. Liverpoolu brakowało wówczas błysku, który Salah i Mane gwarantują. Jeden celny strzał The Reds mówił sam za siebie.
A dzisiaj? Dzisiaj nie było większych wątpliwości, kto chce się spokojnie utrzymać, a kto grać o najwyższe cele. Liverpool rzadko kiedy oddawał piłkę gościom, prowadził grę, wręcz można powiedzieć, że trzymał Pszczoły pod butem. Ale jednak na końcu często brakowało tego konkretu. I jeśli ktoś zastanawiał się, co w jednym czy drugim momencie zrobiłby pewien Egipcjanin albo Senegalczyk, to jest całkowicie usprawiedliwiony.
Przykładowy Jota mógł strzelić ze dwie bramki, ale najpierw trafił w słupek z pola karnego, a potem przegrał pojedynek z Fernandezem. Próbował Alexander-Arnold, ale był blokowany. Gdy ofensywni piłkarze zawodzili, swoich sił próbował Van Dijk, natomiast znów świetnie sytuacyjnie nogą bronił bramkarz Pszczół, potem rajdu (!) spróbował Matip, jednak w ostatniej chwili został zablokowany.
Czasem Liverpool próbował zbyt prosto, zbyt łopatologicznie i albo goście dawali radę się odpowiednio ustawić, albo tyłki ratował Fernandez.
Natomiast w pierwszej połowie w końcu wpadło. Poszła wrzutka z rzutu rożnego, futbolówka przeleciał przez piątkę, głowę dostawił Fabinho i Liverpool otworzył wynik meczu. Dość kuriozalne krycie zaprezentował Ajer, który w ogóle nie był zainteresowany piłką, tylko po prostu trzymał brazylijskiego piłkarza. Cóż, na wiele to się nie zdało.
Liverpool – Brentford. Rozwiązanie problemu po przerwie
Po przerwie oglądaliśmy podobne obrazki jak w pierwszej, Liverpool rządził na boisku, ale nie potrafił postawić kropki nad „i”. Jednak znów – tylko do czasu. Idealnie w pole karne wrzucił Robertson, szczupakiem poleciał Oxlade-Chamberlain i było jasne, że nic tutaj złego gospodarzom stać się nie może. Potem był jeszcze prezent od gości, którzy chcieli rozegrać jak Barcelona w najlepszym momencie, a skończyło się na tym, że Minamino kopnął na pustaka. Bo Fernandez źle podał do Noorgarda, ten pożaru nie ugasił i Firmino z Japończykiem rozklepali przeciwnika na szóstym metrze.
Brentford kończy z jednym z celnym strzałem, ale niech to was nie zwiedzie – goście mieli swoje okazje. Najlepszą w drugiej połowie. Norgaard zagrał idealną przeszywającą piłkę do Mbeumo, ten przełożył sobie obrońcę i miał przed sobą tylko Alissona. Uderzył poza zasięgiem rąk brazylijskiego bramkarza, ale przestrzelił – piłka minęła słupek.
Wcześniej groźnie z dystansu uderzał też Toney, również blisko słupka, raz Liverpool ratowała interwencja tyłkiem jednego z obrońców, który wybijał piłkę właściwie z bramki (do rozważenia, czy wcześniej był spalony, na styku). Tak więc Brentford, choć w głębokiej obronie, parę razy się odgryzł i kto wie, jakby to się wszystko skończyło, gdyby gol na choćby 1:1 wpadł.
Z jednej strony nie ma co krytykować Liverpoolu. 3:0 to 3:0, dobry, wysoki wynik, robota załatwiona. Z drugiej trzeba przyznać, że Salaha i Mane jednak brakuje, więc powrót obu z turnieju powinien być bardzo oczekiwany. PNA trwa do 6 lutego. Jeśli obaj będą tam do końca, ominą jeszcze mecze z Arsenalem, Crystal Palace i Cardiff.
Liverpool – Brentford 3:0
- 1:0 Fabinho 44′
- 2:0 Oxlade-Chamberlain 69′
- 3:0 Minamino 77′
WIĘCEJ O ANGIELSKIEJ PIŁCE:
- Czas ucieka i Liverpool nie może pozwolić sobie na kolejne przespane okienko
- Premier League traci kilka gwiazd. Kto pojechał na Puchar Narodów Afryki?
Fot. Newspix