Reklama

Czas ucieka i Liverpool nie może pozwolić sobie na kolejne przespane okienko

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

08 stycznia 2022, 16:26 • 7 min czytania 5 komentarzy

Podczas gdy Manchester City od kilku lat konsekwentnie dokłada cegiełki do swojego projektu, a Arsenal jako pierwszy z czołowych klubów porwał się na zupełną rewolucję, Liverpool pozostaje niewzruszony. Mimo wyraźnych sygnałów, mimo kontuzji, mimo COVID-19 i mimo Pucharu Narodów Afryki. Czas mija, a włodarze The Reds wciąż popełniają ten sam błąd. Zaciskają pasa.

Czas ucieka i Liverpool nie może pozwolić sobie na kolejne przespane okienko

Stwierdzenie, że Jurgen Klopp ma trudne warunki pracy było stwierdzeniem karkołomnym. Niemniej niemiecki szkoleniowiec faktycznie musi mierzyć się z dylematami, które w Manchesterze United, Manchesterze City i Chelsea są właściwie nieznane. W tamtych klubach polityka transferowa jest względnie prosta – potrzeba wzmocnień? Dobra, wydamy naprawdę wielką kasę.

W Liverpoolu zaś od dłuższego czasu działa się na innej zasadzie. Zanim klub z Anfield dokona kilkudziesięciomilionowego wzmocnienia, musi nieco wywietrzyć szatnię, pozbyć się kilku graczy. Aktywność na rynku transferowym jest więc silnie związana z tym, ilu i za ile uda się sprzedać zawodników.

Dość powiedzieć, że Liverpool w sezonach 2017/18 i 2019/20 kończył okienko transferowe z dodatnim bilansem. W ciągu pięciu lat wykręcił zaś wynik najlepszy ze wszystkich drużyn zaliczanych do pierwotnego TOP6.

  • Manchester United: -532 miliony euro w ciągu ostatnich pięciu sezonów
  • Manchester City: -465 milionów euro
  • Arsenal: -369 milionów euro
  • Liverpool: -174 miliony euro
  • Tottenham: -229 milionów euro
  • Chelsea: -267 milionów euro

Do tego można jeszcze dorzucić takie kluby jak: Brighton, West Ham United, Everton, Aston Villę czy Wolverhampton. One też w analizowanym okresie miały gorszy bilans zysków i strat transferowych niż The Reds.

Reklama

To oczywiście podejście zdrowe pod względem utrzymywania poziomu klubowych finansów, ale na pewnym etapie może to rodzić problemy. Jakie? Nie trzeba roztrząsać odległej przeszłości. Wystarczy tylko spojrzeć na to, co dzieje się w bieżącym sezonie Premier League.

Kłopoty z utrzymaniem wyniku

Jedną z najważniejszych kwestii, które świadczą o sile kadry jest to, kogo możesz wpuścić z ławki rezerwowych. W tym kontekście Manchester City brzmi wręcz niedorzecznie, bo Pep Guardiola ma najmocniejsze zaplecze w Anglii, a pewnie i w całej Europie. Ich ostatni ligowy mecz za linią boczną zaczęli między innymi Ilkay Gundogan, Kyle Walker, Jack Grealish oraz Fernandinho.

Dla porównania Jurgen Klopp z Chelsea miał na ławce Joe Gomeza, Alexa Oxlade’a-Chamberlaina, Naby’ego Keitę oraz Curtisa Jonesa. Tyle z zawodników, którzy oscylowali wokół pierwszego składu. Czy raczej – tylko tyle.

Taka sytuacja wpływa bowiem niekorzystnie na siłę zespołu. Liverpool, gdy już trzeba przeprowadzić roszady, dramatycznie traci na sile ognia. Dowodem na to liczba punktów, które stracili z pozycji drużyny wygrywającej.

Od początku tego sezonu The Reds musieli przyjąć taką wiadomość pięć razy. Prowadzenia nie potrafili utrzymać z:

Reklama
  • Chelsea – z 2:2 na 2:2
  • Tottenhamem – z 2:1 na 2:2
  • Brighton – z 2:0 na 2:2
  • Manchesterem City – z 2:1 na 2:2
  • Brentford – z 3:2 na 3:3

Czy to dużo? Wydaje się, że tak, o ile oczywiście spojrzymy na skalę. Dość powiedzieć, że Liverpool w tym sezonie osiem razy nie kończył meczu z pełnym dorobkiem punktowym. 62% takich meczów można było uniknąć, gdyby The Reds potrafili utrzymać prowadzenie.

TOP 10 – NAJBOGATSI WŁAŚCICIELE KLUBÓW PIŁKARSKICH NA ŚWIECIE

To oczywiście skandaliczne uproszczenie, ale spójrzmy tylko jak wygląda to u reszty ligowej czołówki:

  • Manchester City – 4 straty punktów w sezonie (0 z pozycji drużyny wygrywającej),
  • Chelsea – 9 (6 z pozycji drużyny wygrywającej),
  • Arsenal – 9 (4 z pozycji drużyny wygrywającej),
  • WHU – 10 (3 z pozycji drużyny wygrywającej),
  • Tottenham – 8 (1 z pozycji drużyny wygrywającej)

Podobne problemy ma tylko Chelsea, w wypadku której coraz częściej mówi się, że również potrzebuje gruntownych wzmocnień. Londyńczycy cierpią na braku jakościowego zmiennika na pozycji wahadłowego, zmagają się też z licznymi niedyspozycjami w środku pola.

Nierówna kadra, gdzie dysproporcja między pierwszym składem a rezerwowymi jest olbrzymia, to jedna z przyczyn, dla których Manchester City ma tak dużą przewagę nad The Reds oraz The Blues. Na The Etihad zdołano ten dół zasypać, na Anfield, wyłączając Diogo Jotę, trudno wskazać transfer, który pełniłby taką rolę.

Z piekła do nieba

Divock Origi – głównie przez mecz z Barceloną – szybko zyskał miano gościa, który jest idealnym zmiennikiem. Faktycznie – Belg przez lata strzelił dla Liverpoolu tuzin ważnych goli i zabezpieczył swoją przyszłość na kartach historii angielskiego klubu. Tylko jeden Origi, który przecież też ma swoje ograniczenia, zwyczajnie może nie wystarczyć.

The Reds – z racji swojej siły – dość rzadko musieli mierzyć się z sytuacją, gdy to rywal prowadził w spotkaniu. W bieżącym sezonie Premier League taki stan rzeczy miał miejsce w pięciu meczach. Podopieczni Kloppa byli w stanie odwrócić wynik trzy razy:

  • Chelsea – z 0:1 na 1:1
  • Newcastle United – z 0:1 na 3:1
  • Tottenham – z 0:1 na 2:2

Pięć punktów – nieźle, ale ponownie nie jest to najlepszy wynik w angielskiej ekstraklasie. W dodatku warto zwrócić uwagę, że w rzeczonych spotkaniach ani razu do siatki nie trafiał rezerwowy. Za każdym razem gola strzelał ktoś, kto wyszedł w podstawowym składzie na boisku. A przecież Klopp próbował, bo dokonał wówczas dziewięciu roszad.

Znowu zestawmy to z innymi pretendentami w walce o tytuł.

Manchester City przegrywał cztery razy. Dwukrotnie udało się nie skończyć na tarczy, bowiem odrobili straty z Liverpoolem oraz Arsenalem. Goli rezerwowych nie uświadczono, lecz to bardziej wynika z samego podejścia Guardioli niż słabej siły ognia schowanej na ławce. W tych dwóch spotkaniach kataloński szkoleniowiec zdecydował się na przeprowadzenie dwóch (sic!) zmian. Tylko jedna z nich miała charakter przynajmniej na poły ofensywny.

REKORDOWY ROK MANCHESTERU CITY

Chelsea natomiast musiała odrabiać straty pięciokrotnie. Nie udało się tylko w dwóch wypadkach, gdy Manchester City i WHU okazały się po prostu za mocne. Niemniej, The Blues wywalczyli punkt z Liverpoolem oraz zdołali pokonać Leeds United i Aston Villę. Udało się również dać impuls z ławki, bo Romelu Lukaku przeciwko The Villans trafił do siatki i wywalczył rzut karny.

No właśnie – Romelu Lukaku. To tak jakby Jurgen Klopp jako rezerwowego miał Sadio Mane.

Konsekwentna niekonsekwencja Jurgena Kloppa

Szkoleniowiec Liverpoolu może irytować, jeśli nie jesteś sympatykiem prowadzonego przez niego klubu. Jednym z najczęstszych zarzutów, które stawia się Niemcowi jest jego niekonsekwencja. Klopp potrafi regularnie narzekać na to, że jego zawodnicy muszą rozgrywać zbyt wiele meczów w zbyt krótkim czasie, po czym… właściwie nie rotuje, nawet gdy jest ku temu dobra okazja.

Mohamed Salah grał z Milanem, nawet jeśli było to spotkanie o nic. Sadio Mane podobnie, musiał stawić się na ten już mało istotny mecz Ligi Mistrzów. Diogo Jota, Andy Robertson i Roberto Firmino byli wysłani na wszystkie możliwe fronty, zaś Jordan Henderson zaskakująco często pojawiał się na boiskach w ramach Carabao Cup.

Niechęć Kloppa do rotacji i pozwolenia na zupełny reset jego najlepszym zawodnikom już kilka razy dawała o sobie znać. Powracające problemy zdrowotne kilku piłkarzy są po części ich winą, ale przy tempie gry, którego oczekuje Klopp, znacznie trudniej na pełny powrót do sił.

Jednocześnie nikt w klubie nie podniesie na niego ręki, bo trudno wyobrazić sobie, by jakikolwiek inny szkoleniowiec był w stanie zagwarantować aż tyle sukcesów The Reds. Szkopuł w tym, że mogłoby być więcej. Oczywiście pod warunkiem, że kadra zostałaby wzmocniona na tyle, by móc rywalizować z najlepszymi w Europie.

CIESZMY SIĘ, ŻE ŻYJEMY W ERZE MOHAMEDA SALAHA

Powszechny problem zmienników

Rzecz ma się bowiem tak, że Liverpool to nie jest zespół, który powala nazwiskami zmienników. Kwestia ta nie tyczy się co prawda pozycji bramkarza, bo Caoimhin Kelleher jest jedną z najlepszych „dwójek”, ale dalej sprawa nie wygląda aż tak różowo.

Po tragedii jaką była kontuzja Virigla van Dijka, zabezpieczono środek obrony. Jednocześnie uznano, że tyle wystarczy, zupełnie pomijając prawą stronę defensywny. Zmiennikiem dla Trenta Alexandra-Arnolda jest Neco Williams lub James Milner. Trudno wobec tego myśleć i mówić o ciągłości i tej samej klasie występów.

Problemem jest również środek pola, co uwypuklił mecz z Chelsea. Tercet złożony z Fabinho, Milnera i Hendersona został zajechany przez Kovacicia oraz Kante. Były piłkarz Liverpoolu, Graeme Souness, powiedział nawet, że piłkarze Kloppa zostali zdominowani i prześladowani przez duet Thomasa Tuchela.

Sytuacji nie rozwiązały nawet zmiany, bo Curtis Jones, Naby Keita oraz Alex Oxlade-Chamberlain nie potrafili przywrócić The Reds na właściwe tory. Nikt jednak specjalnie nie był zdziwiony, wszak z tego grona większe nadzieje pokłada się tylko w Jonesie, który też ma swoje problemy i najbliżej mu po prostu do roli wartościowego zmiennika.

W gruncie rzeczy środek pola Liverpoolu jawi się jako nieco zastygły, nudny, niezbyt zdolny do kreacji. Dość powiedzieć, że najbardziej kreatywnym środkowym pomocnikiem Kloppa jest w tym sezonie Jordan Henderson, który stworzył 22 okazje swoim kolegom.

Wreszcie wiele osób kwestionuje siłę ognia The Reds. O ile nikt nie ma większych wątpliwości do Salaha, Mane, Joty oraz Firmino, o tyle reszta graczy prowokuje pytania, czy na pewno dadzą sobie radę, gdy będą musieli ruszyć na front. Kibice Liverpoolu przekonają się o tym w ciągu najbliższych tygodni, gdy trzeba będzie radzić sobie bez swoich afrykańskich reprezentantów. Niewykluczone, że to będą tygodnie, w których ekipa z Anfield po prostu pożegna się z walką o mistrzowski tytuł.

Gonienie Manchesteru City samo w sobie jest trudne, więc co powiedzieć o próbie dokonania tego bez Egipcjanina i Senegalczyka. To równie karkołomne jak zaklinanie rzeczywistości i twierdzenie, że uda się osiągać kolejne sukcesy bez dokonywania wielomilionowych wzmocnień.

Liverpool ich potrzebuje, z każdym rokiem coraz bardziej.

Czytaj także:

Fot.Newspix

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

5 komentarzy

Loading...