

Opublikowane 13.01.2022 00:04 przez
redakcja
Gol w ostatniej minucie dogrywki… Z perspektywy neutralnego kibica zawsze trochę szkoda, że nie doszło do rzutów karnych. Ale jak tak patrzyliśmy na reakcję zawodników Interu Mediolan po zdobyciu bramki na wagę triumfu w Superpucharze Włoch, to nie mieliśmy serca się na nich złościć. Nerazzurri po prostu zasłużyli dzisiaj na pokonanie Juventusu. Juventusu, który długo bronił się naprawdę dzielnie, choć momentami desperacko, ale na przestrzeni całego spotkania było widać, że „Stara Dama” na ten moment stoi półkę niżej od Interu.
Inter Mediolan – Juventus. Dwa ciosy w pierwszej połowie
Początek spotkania zwiastował całkowitą dominację Interu. Mediolańczycy doskonale weszli w mecz – byli naładowani energią, świetnie wyglądali w pressingu, całkowicie zdominowali środkową strefę boiska. Raz po raz pachniało poważnym zagrożeniem pod bramką Juve. Nie najlepiej wyglądała defensywa turyńskiej ekipy – gubił się Giorgio Chiellini, w paru sytuacjach nie nadążył Mattia De Sciglio, Daniele Rugani również nie ustrzegł się pomyłek. Co tu dużo mówić, widać było gołym okiem, że to Nerazzurri są obecnie zespołem mocniejszym, znajdującym się na fali. Juventus usiłował po prostu jakoś przetrwać.
No i się udało. Przy małej pomocy arbitra, który w jednej ze stykowych sytuacji powinien był chyba podyktować jedenastkę dla Interu. Tymczasem w 25. minucie to „Stara Dama” wyszła na prowadzenie. Trochę się zdrzemnęli mistrzowie Włoch w defensywie i Weston McKennie wpakował futbolówkę do siatki.
Mało tego – ten gol ewidentnie zadziałał na Juventus orzeźwiająco, podczas gdy piłkarze Interu sprawiali wrażenie co najmniej oszołomionych. Na kilka dobrych chwil to podopieczni Massimiliano Allegriego przejęli kontrolę na przebiegiem spotkania. Ale trzeba mediolańczykom oddać, że nie potrzebowali zbyt wiele czasu, by otrząsnąć się z szoku. Ripostę wyprowadzili po dziesięciu minutach – tym razem arbiter już się nie zawahał i podyktował jedenastkę dla Interu za faul De Sciglio na Edinie Dżeko. Z jedenastu metrów gola zdobył Lautaro Martinez. Kropnął potężnie, nie pozostawiając bramkarzowi żadnych złudzeń. I słusznie uczynił, ponieważ Mattia Perin (zastępujący dziś między słupkami Wojciecha Szczęsnego) był naprawdę dobrze dysponowany.
Inter Mediolan – Juventus. Cios w samo serce
Po przerwie tempo gry wyraźnie spadło. Juventus w ofensywie właściwie przestał istnieć, Interowi brakowało konkretów. Widać jednak było, że w ekipie Nerazzurrich zmiennicy naprawdę mogą wnieść coś do gry. Okej, Alexis Sanchez, Angel Correa, Matteo Darmian czy Arturo Vidal w paru sytuacjach mogli irytować, kilka akcji spartolili, lecz ich obecność na murawie była odczuwalna. Simone Inzaghi tchnął w zespół nową energię. Tymczasem „Stara Dama” gasła z minuty na minutę, a rezerwowi kompletnie nie potrafili na ten stan rzeczy wpłynąć. Już po godzinie gry widać było, że Juventusowi marzą się rzuty karne. A kiedy arbiter odgwizdał koniec podstawowej części spotkania i zarządził dogrywkę, gracze Juve nastawili się po prostu na obronę Częstochowy.
Rzadko przedostawali się w okolice pola karnego Interu. Ba, rzadko w ogóle wychodzili z własnej połowy poprzez skuteczną akcję pozycyjną. Ograniczali się do przeszkadzania oponentom i liczyli na to, że uda się wygrać w karnych.
I w sumie niewiele brakowało, by do serii jedenastek faktycznie doszło. Po stu dwudziestu minutach stadionowy zegar wciąż wskazywał bowiem remis 1:1. Ale wówczas po raz kolejny dała o sobie znać aktywność zmienników. Darmian powalczył o piłkę w polu karnym Juve, Sanchez dopadł do odbitej futbolówki i z najbliższej odległości wpakował ją do sieci. Perin tym razem nie miał już najmniejszych szans na interwencję. Będzie miał włoski bramkarz pretensje do Alexa Sandro – to jego kuriozalny błąd, wynikający chyba z braku koncentracji, umożliwił Interowi zdobycie bramki w dosłownie ostatniej akcji meczu.
Nam, jako się rzekło, trochę smutno, że nie doszło do karnych. Ale summa summarum wygrali po prostu lepsi.
INTER MEDIOLAN – JUVENTUS FC 2:1 (1:1)
(L. Martinez 35′, A. Sanchez 120+1′ – W. McKennie 25′)
CZYTAJ WIĘCEJ:
fot. NewsPix.pl
Nieszczęsny znowu sfajdał się w portki w decydującym momencie? No kto, by się spodziewał. Było mówione, że jeśli Juve nie pozbędzie się tego balasa to nie zdobędzie żadnego trofeum i jak okazuje się to będzie faken prawda 🙂
Żeby nie internet to tylko w domu by wiedzieli żeś debil
O, fan flappyhandskiego co nic nie osiagnal w klubowej pilce.
No najwiecej to szczesny zawinil akurat przy pierwszej bramce, wink wink
ale wiesz balasku, że w Juve bronił Perin ?
Kutas w Turyńskiej dupie wywołuje u mnie radość. Podobnie mam z Milanem.
To chyba nie jest normalne jak kutas w dupie powoduje u ciebie radość
wszystko sie rozbija o to czyj kutas i czyja dupa
Juventus płaci za desperackie próby wygrania Ligi Mistrzów, przynajmniej ja tak to widzę
Pirlo miał być taki cienki, ale widać, że problem szerszy, bo jest „wspaniały trener”, a jest jeszcze gorzej
Właśnie miałem to napisać że Allegri żadnym magiem trenerskim nie jest. Takiemu Conte, Manciniemu czy Ranieriemu to powinien kawę na ławkę przynosić. Na ten skład co miał jak parę lat temu trenował to nic ciekawego nie wprowadził. Piłowanie 1 lub 2-0 i ryglowanie się. Teraz tego składu nie ma (zwłaszcza druga linia to cienizna na poziomie włoskich średniaków) to widać że prochu nie wymyśli. Ja bym tego Pirlo chętnie zobaczył na ławce w jakimś średniaku z potencjałem- pokroju np Sassuolo – wtedy by się okazało czy faktycznie marny z niego trener czy aktualny potencjał ludzki Juventus jest mocno ograniczony.
Sorry, ale to są banialuki. Na pewno Pirlo nie był takim trenerskim drewnem, jakiego z niego próbowano robić i na pewno rację miał Sarri, rzucając podobno na odchodne z Juventusu „Możecie mnie zwolnić, ale tych zawodników nie da się wytrenować”, tym niemniej Juventus ma obecnie sklad gorszy od tego przed rokiem, bo nie ma w składzie Ronaldo. Zamiast tego jest kto? Mojżesz z Ananasem na Głowie Kean? Jedyne sensowne wzmocnienie to Locatelli – tutaj faktycznie coś ten chłopak drużynie daje. Max Allegri pewnie nie jest trenerskim zbawcą, ale gołym okiem widać, że problemem Juve nie jest trener a słabi zawodnicy i beznadziejne transfery ery Paraticiego. Co można oddać Allegriemu, to przywrócenie do życia Dybali (o ile akurat nie jest kontuzjowany), odbudowanie Bernardeschiego, pewnie jakiś tam pomysł na łatanie braków kadrowych w środku pola. Minusy – to, że nie daje pograć świeżym nazwiskom (po co im byłten Kaio Jorge, skoro w zasadzie nie powąchał dobrze murawy od początku sezonu?)
Inter jak niegdyś Juve – jak nie idzie z gry to trzeba patrzeć na sędziego aby karnego dał
Co do Juve- tu żaden trener nie pomoże jak nie ma w czym rzeźbić. Brak drugiej linii. Obrona jak wóz z węglem. Po prostu kadra nie na poziomie Juve.
twoim zdaniem karny nieslusznie podyktowany czy ki chuj? o czym ty pleciesz matole
jak nie idzie z gry xdd zobacz statystyki tego meczu, juve mialo ogromnego farta, ze dotrwalo do tej 120 minuty i taka jest prawda futbolu