Reklama

Puchar Narodów Afryki w cieniu terroryzmu i zamachów bombowych

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

09 stycznia 2022, 16:43 • 6 min czytania 8 komentarzy

Gdyby światem rządził przede wszystkim zdrowy rozsądek, nie pieniądze, nie byłoby mowy o rozegraniu Pucharu Narodów Afryki na początku 2022 roku. Pal licho, że turniej ma miejsce w środku sezonu najlepszych lig na świecie. To kwestia, przynajmniej w tym ujęciu, całkowicie drugorzędna. Chodzi tutaj o konkretne zagrożenie, widmo śmierci, które unosi się nad Kamerunem, państwem będącym jednym z najgorętszych punktów na mapie kontynentu. I bynajmniej nie chodzi o temperaturę, a realne zagrożenie życia w miejscu rozgrywania meczów, bardziej złowrogie niż pandemia.

Puchar Narodów Afryki w cieniu terroryzmu i zamachów bombowych

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Co dzieje się w Kamerunie?

Kamerun to kraj, w którym od 2017 roku nieprzerwanie trwa wojna domowa. Giną ludzie, płoną budynki, krew leje się na ulicach. W takich okolicznościach zawsze trudno dobrze oszacować straty, ale w mediach mówi się, że w ciągu kilku lat zginęło już kilka tysięcy osób. Skala się powiększa, jeśli spojrzymy na tych, którzy musieli opuścić swoje rodzinne strony w poszukiwaniu nowego dachu nad głową. Tutaj dochodzimy do pół miliona dotkniętych jednostek, z których ogromna część uciekła do sąsiadującej Nigerii.

Pytanie – dlaczego tak się dzieje? Otóż ów konflikt ma w zarodku dość delikatną sprawę niepodległości. Gdy Kamerun stawał na nogi jako niezależne państwo, jego budulcem były dwie części: francuska i brytyjska. Z czasem drugi obóz zaczął mieć wątpliwości, czy nie stanie się mniejszością wrzuconą na margines. Pikanterii tym obawom nadawał fakt, że w tamtych rejonach od zawsze działali separatyści. Spory kawałek Kamerunu pragnął, żeby powstał nowy kraj pod nazwą “Ambazonia”. On niby zaistniał, miał nawet prezydenta, ale był to twór postawiony na lichych fundamentach.

Ludzie, którzy zaczęli rządzić Ambazonią, od razu wylądowali na czarnej liście władz. Do akcji wkroczyło wojsko, które z jednej strony zdusiło poważniejsze zapędy przeciwników Kamerunu, ale z drugiej wywołało w separatystach żądzę krwi. Ci ludzie zeszli na ścieżkę terrorystyczną.

Reklama

Nie ma sianka, nie ma granka! Pokręcone losy Afrykańczyków w Polsce

Stan na dziś jest taki, że nie tylko ludzie związani z Ambazonią stosują terror. To istna wymiana ciosów po obu stronach, w której cierpią głównie cywile. Ich się porywa i zabija. Podkładane są bomby, organizuje się strajki. W jednym z miast organizujących turniej, Lime, na przełomie roku separatyści przeprowadzili udany zamach z bronią. W innym mieście, Buea, gdzie będą przebywać reprezentacje, całkiem niedawno wybuchły bomby. Ba, ci sami terroryści ponoć wysłali informację do różnych federacji piłkarskich, żeby trzymały się na baczności. To jawne groźby, których w żadnym razie nie można lekceważyć. Ambazonia została zduszona, odniosła porażkę, ale w jej stronach wciąż dają o sobie znać szalone jednostki.

Puchar Narodów Afryki ma być pokazem siły Kamerunu

W takich okolicznościach Kamerunowi zależy, żeby w świat poszedł konkretny przekaz. Patrzcie, organizujemy tutaj turniej, jest bezpieczne. Sęk w tym, że to tak naprawdę igranie z ogniem, a nie racjonalne podejście do sprawy. Puchar Narodów Afryki był przekładany już dwa razy i dla niektórych strzałem w stopę byłoby kolejne odwołanie, jednak pobudki przy podjęciu takiego ruchu tym razem byłyby całkowicie zrozumiałe. Stawką jest życie w zupełnie innym wymiarze, a pandemia koronawirusa schodzi na dalszy plan, bo wbrew pozorom wyjazd do Afryki nie wiąże się z tak dużym ryzykiem z tego względu. Ten kontynent unika katastrofy pandemicznej, co dobrze pokazują liczby. Według danych WHO zgony w Afryce stanowią zaledwie 3% globalnej liczby. Dla przykładu: obie Ameryki to 46%, Europa 29%.

Kameruńskie władze oczywiście mają świadomość dużego zagrożenia ze strony terrorystów. W 2021 roku specjalnie oddelegowane służby antyterrorystyczne ćwiczyły odbijanie zakładników na stadionach. Ten temat w trakcie odbywania się turnieju traktuje się zatem śmiertelnie poważnie, dlatego też nie będzie mowy o atmosferze kibicowskiej rodem z mistrzostw świata w RPA. Jędrzej Czerep, analityk ds. Afryki Subsaharyjskiej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, wytłumaczył to zjawisko na łamach portalu Meczyki.pl:

Kamerun w dużym stopniu opiera się na służbach siłowych. Zanim pojawił się problem z Ambazonią, państwo zmagało się z Boko Haram. Ze strony służb specjalnych będzie to wyglądało profesjonalnie. Jeśli zdarzyłaby się kryzysowa sytuacja, wzięcie zakładników, podłożenie bomby, to możemy się czuć tak samo spokojni jak np. w Polsce. To państwo dość sprawne. Od tygodni trwają też masowe aresztowania i łapanki ludzi, którzy mogliby być zagrożeniem. To będą miejsca bardzo silnie obsadzone przez policję. Nie będzie atmosfery luzu, święta futbolu, w którym kibice mogą się cieszyć meczami. Raczej na każdym kroku obecne będzie wojsko, policja.

„Zróbmy coś, żeby rząd przestał nas mordować”. Jak futbol pomógł akcji #ENDSARS

Reklama

Wiedząc o takich rzeczach, tym bardziej można się dziwić, że organizacja Pucharu Narodów Afryki przypadła właśnie Kamerunowi. Nie dość, że kraj nęka wojna domowa, to jeszcze według indeksu globalnego terroryzmu (GTI), który został opublikowany w listopadzie 2020 roku, działania grup terrorystycznych związanych z islamem przechodzą w rejony Afryki Subsaharyjskiej z biegiem lat. Tworzą ją Burkina Faso, Mozambik, DRK, Mali, Niger, Etiopia i… Kamerun. To kraje o największym nasileniu terroryzmu, kraje, w których całkowita liczba zgonów spowodowanych przez Państwo Islamskie nieustannie rośnie.

Zagrożenie w czasie Pucharu Narodów Afryki jest realne

Już kończąc ten wątek, najgorszy jest fakt, że w końcówce roku konflikt w obrębie wojny domowej nabrał większych rozmiarów. Zamachowcy dobrali się do szkół i uniwersytetów. W jednym z nich, we wcześniej wspomnianym Buea, zwykli obywatele boją się wypuszczać swoje dzieci z domów. Ale nic dziwnego, skoro w ostatnim czasie po ataku na placówkę kilkudziesięciu studentów zostało rannych, w pewnej szkole zabito kilkunastu uczniów, a w centrum miasta wybuchają taksówki. To wszystko jest na porządku dziennym. Krwawa awantura ulega eskalacji, choć kameruńskie władze zapewniały, że dzieje się wręcz odwrotnie.

I w takich właśnie realiach rozgrywany jest Puchar Narodów Afryki 2022. Gdy na stadionie biega za piłką 22 facetów, kilka przecznic dalej ktoś prawdopodobnie planuje zamach. To coś znacznie wykraczającego poza futbol. To coś więcej niż łamanie praw człowieka w Katarze. A zatem, jeśli w czasie turnieju spłyną do nas przykre wieści z Kamerunu, będzie wiadomo, że separatyści osiągnęli swój cel. Oczywiście mamy nadzieję, że to się nie wydarzy i na pierwszym planie zostanie wyłącznie piłka. Ot, niech w życie nie wejdzie maksyma, że Kameruńczyk mądry po szkodzie.

Informacje o sytuacji w Afryce i Kamerunie: brief.outride.rs, bbc.com, aljazeera.com, foreignpolicy.com, wywiad z Jędrzejem Czerepem.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

8 komentarzy

Loading...