Reklama

Ligowca za darmo ściągnę. Piłkarze z Ekstraklasy, którym kończy się umowa

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2022, 14:41 • 10 min czytania 18 komentarzy

Pierwszy stycznia 2022 roku może być przełomowy dla wielu piłkarzy. Dla części z nich data ta oznacza, że do końca obowiązującej umowy pozostaje tylko pół roku. To pozwala na odkrycie nowych perspektyw – zmianę klubu, a nawet ligi, bo są w Ekstraklasie przypadki zawodników, którzy mają potencjał na granie gdzieś wyżej.

Ligowca za darmo ściągnę. Piłkarze z Ekstraklasy, którym kończy się umowa

W poniższym zestawieniu przyjrzeliśmy się jedenastu piłkarzom, którzy w naszej opinii tworzą najlepsze możliwe zestawienie. Kilka nazwisk trzeba było pominąć ze względu na wiek, kilku nie zmieściło się przez wzgląd na zbyt dużą konkurencję na swojej pozycji, a kilku jest po słowie ze swoimi obecnymi pracodawcami.

Nadal jednak mówimy w większości wypadków o zawodnikach, którzy wyrastają poziomem ponad Ekstraklasę. I oni wszyscy będą do wzięcia relatywnie niskim kosztem, bo nie trzeba będzie dogadywać kwoty transferu. Półroczny czas oczekiwania na takie wzmocnienie nie powinien być więc czymś nie do przetrzymania.

Rafał Strączek

Zaczynamy z wysokiego C. Poziom tak wysokiego, że być może niedostępnego dla rodzimych klubów. Rafał Strączek zdołał sobie wyrobić w Stali Mielec taką markę, że pytają o niego zagraniczne drużyny. Jego pozostanie w obecnym klubie jest zatem niemożliwe – do młodego bramkarza trafią po prostu znacznie lepsze oferty; atrakcyjniejsze nie tylko finansowo, lecz również pod względem piłkarskiego rozwoju.

Reklama

A jest co rozwijać, bo 22-latek ewidentnie nie powiedział swojego ostatniego słowa. Miniony rok może spokojnie określić mianem udanego. Miał niebagatelny wpływ na utrzymanie Stali w Ekstraklasie, później odzyskał miejsce w składzie i koniec końców gra tak, że mówimy o nim jak o jednym z najlepszych polskich bramkarzy ostatnich dwunastu miesięcy. 

Na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce trudno obecnie znaleźć bramkarza, któremu kończy się umowa i który jest w takiej formie. Strączek broni na niezmiennie wysokim poziomie – zachował pięć czysty kont, odbił aż 58 strzałów, co jest najlepszym wynikiem w Ekstraklasie. Warto śledzić jego dalsze losy i pojawiające się oferty, wybór odpowiedniego klubu na tym etapie kariery będzie bowiem decydujący.

Martin Konczkowski

Nieco dalej w swoim piłkarskim życiu jest przedstawiciel Piasta Gliwice. Konczkowski nie jest jednak piłkarzem starym, niedawno skończył 28 lat. Przy tym należy pamiętać, że mówimy o zawodniku niezwykle doświadczonym, który na poziomie Ekstraklasy ma już uzbierane grubo ponad 250 meczów.

Na tym jednak plusy się nie skończą, bo Konczkowski dał się poznać choćby jako zawodnik wszechstronny. Zagra na prawej obronie, ale też poradzi sobie na prawym wahadle, ktoś nawet widział go jeszcze wyżej. Nieźle radzi sobie w ofensywie, chociaż liczby w tym sezonie nie powalają na kolana. W bieżących rozgrywkach piłkarz Waldemara Fornalika zanotował tylko jedną asystę. Wcześniej było jednak lepiej:

  • 2020/21 – jeden gol, 4 asysty we wszystkich rozgrywkach
  • 2019/20 – jeden gol, 4 asysty
  • 2018/19 – 8 asyst

Wiadomo, na wyjazd z Ekstraklasy to zdecydowanie zbyt mało, ale angaż w większości polskich drużyn 28-latek spokojnie dostanie. O ile oczywiście Piast nie spróbuje zatrzymać tego cennego gracza – zbyt wielu opcji na jego pozycję nie ma.

Reklama

Przemysław Wiśniewski

Kolejny z ligowców, którego swego czasu przymierzaliśmy do Legii Warszawa. Wiśniewski to stoper solidny, a ponadto mający spory margines rozwoju. Dopiero 23 lata na karku – to jeszcze nie jest wiek, by mówić o tym, że ktoś osiągnął sufit swoich możliwości. W dodatku w wypadku zawodnika Górnika Zabrze częściej łapiemy się na tym, że jego gra podoba się nam coraz bardziej.

Zresztą nie tylko nam, bo kilka miesięcy temu przewijał się temat transferu Wiśniewskiego do Włoch. Opcja całkiem niezła, jeśli pojawi się konkretna oferta, to warto będzie spróbować. Mówimy w końcu o stoperze, który coraz konsekwentniej ucieka od porównań do swojego ojca, przede wszystkim za sprawą boiskowej prezencji. Podopieczny Jana Urbana nie jest tylko brutalnym i ostrym przecinakiem, ma zadatki na nieco bardziej techniczne granie.

Widzieliśmy to choćby w meczu z Rakowem Częstochowa, gdzie Wiśniewski posłał długą, celną piłkę do Mateusza Cholewiaka. Nie żadne wybicie na aferę – fajny pass, który minął defensywę ekipy Marka Papszuna. Wiśniewski zaliczył w ten sposób swoją jedyną dotychczasową asystę w sezonie.

Kilka lat temu 23-latek mówił, że nie zagra dla innego klubu ze Śląska. Coś nam jednak mówi, że nie stanie przed takim dylematem, bo oferty pojawią się z nieco innych regionów Polski, może i Europy.

Mateusz Cichocki

Z zawodnikiem Radomiaka wiąże się właściwie tylko jedna wątpliwość. Czy pod wodzą innego trenera Cichocki grałby równie dobrze? W końcu jego przygoda w Zagłębiu Sosnowiec była dramatyczna. Tymczasem Dariusz Banasik stworzył wyjątkową układankę, która najpierw zaskoczyła w I lidze, a później staranowała Ekstraklasę. Cichocki na obu szczeblach wypada bardzo dobrze.

W bieżącym sezonie właściwie trudno wskazać wielu obrońców, którzy spisywaliby się wyraźnie lepiej. Do spółki z Rossim udało mu się stworzyć jeden z tych duetów, których napastnicy rywala mogą wspominać także za kilka sezonów. Radomiak generalnie nie jest ekipą złożoną z najmilszych ludzi, ale podstawowa para obrońców Banasika pod wieloma kwestiami wiedzie prym.

Imponująco wygląda zatem fakt, że Cichocki ani razu nie obejrzał żółtej kartki. 20 meczów w całym sezonie, wszystkie na czysto, jeśli idzie o indywidualny dorobek. Wiadomo, ma 29-latek swoje mankamenty, nie jest żadnym wirtuozem i brakuje mu skuteczności pod bramką przeciwnika, ale wiele klubów Ekstraklasy dałoby wiele za taką ligową solidność.

Dino Stiglec

Z lewej strony defensywy trochę bieda, ale nie dajmy się zwariować, kogoś można złapać, tym bardziej do grania w Ekstraklasie. Chorwat ze Śląska Wrocław dobrze wpisuje się w te wymagania. Mimo 31 lat na karku Stiglec spokojnie może jeszcze powalczyć na naszych boiskach przez dwa, trzy sezony. Do jakiegoś majętniejszego beniaminka lub ekipy zaangażowanej w walkę o nieco mniejsze cele byłby jak znalazł.

Tym bardziej, że WKS raczej nie pali się do rozmów z lewym defensorem. Ostatnie przedłużenie umowy było automatyczne, a od tamtej pory kontrakt nie był renegocjowany. W związku z tym Stiglec może niedługo opuścić Wrocław, w którym przebywał od 2019 roku.

Uzbierały mu się już 72 występy na poziomie Ekstraklasy, przy czym największe wrażenie robią gole i asysty. Tych pierwszych – pięć, tych drugich – dwanaście. Naprawdę niezłe liczby, które Chorwat dorzuca konsekwentnie. W bieżących rozgrywkach zapisał pięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Z całego Śląska Wrocław lepszy wynik ma tylko trzech zawodników: Fabian Piasecki, Mateusz Praszelik i Erik Exposito.

Grzegorz Tomasiewicz

Kto by się spodziewał, że pomocnik Stali Mielec z pełnym przekonaniem trafi do takiej jedenastki? Z pewnością niewiele osób. Tomasiewicz gra jednak na tyle dobrze, że jego nazwisko nie musi być postrzegane w kontekście „od biedy ujdzie”, ale stać się celem transferowym kilku cokolwiek niezłych ekip.

Tomasiewicz z powodzeniem zastąpił Macieja Domańskiego, który wypadł z powodu kontuzji, ale niedługo klub może zastanawiać się w jaki sposób zastąpić Tomasiewicza. Nie ma co kryć – jeśli pomocnik nie dogada się z obecnym pracodawcą, na stole pojawią się konkretne oferty. W końcu wiele klubów z Ekstraklasy zdaje się mieć chrapkę na tak skutecznego gracza, który przecież większość zadań ma ze sfery defensywnej.

Oczywiście – większość trafień 25-latka jest efektem uderzeń z jedenastu metrów, ale przecież warto docenić, jak pewny w tej materii jest Polak. Ponadto wciąż mówimy o zawodniku relatywnie młodym, Tomasiewicz może się jeszcze bardziej rozwinąć.

Michał Kaput

Jesteśmy sobie w stanie wyobrazić szkoleniowców, którzy przychodzą do swoich prezesów i mówią: daj mi tego Kaputa, człowieku. Kolejny piłkarz Radomiaka Radom w tym zestawieniu, ale w wypadku pomocnika wątpliwości są jeszcze mniejsze niż miało to miejsce w sprawie Cichockiego.

23-letni Kaput, chociaż mało ekskluzywny w swojej grze (jedna asysta w tym sezonie), jest kolejnym gościem od Dariusza Banasika, który świetnie sprawuje się w brudnej robocie. Chociaż słowo świetnie jest pewnego rodzaju niedopowiedzeniem, bo były zawodnik ŁKS Łomża ma drugi wynik odbiorów w całej Ekstraklasie (118). Lepszy pod tym względem jest tylko Taras Romanczuk, który takich interwencji ma 124.

Nietrudno się zatem dziwić, że Kaput – chociaż czasami przesadza z ostrością i uzbierał już sześć żółtych kartek – znalazł się na celowniku kilku klubów. Mówi się między innymi o Legii Warszawa, a to, mimo ich obecnej pozycji w tabeli, zawsze jest jakimś wyróżnieniem.

Pelle van Amersfoort

Tutaj mamy jasność – Holender zaraz się z Cracovii zawinie, być może jeszcze podczas trwającego okienka. Wszystko oczywiście zależy od ofert, bo Janusz Filipiak może chcieć spieniężyć swojego zawodnika, zanim ten opuści Kraków jako wolny agent. W wypadku Amersfoorta nie ma też chyba sensu, by nastawiać się na utrzymanie go w Ekstraklasie.

Pojawiły się już plotki łączące go z przenosinami do Anglii, zainteresowane mają być kluby z Championship. Co by nie mówić – perspektywy lepsze niż gra w polskiej lidze. Nie będziemy więc na 25-latka kręcić nosem. Ma idealny wiek, by znowu spróbować zachodniej piłki, w ojczyźnie rewelacyjnie nie wypadł. Teraz mamy jednak wrażenie, że okrzepł, jest po prostu lepszy.

Ekstraklasa go nie zweryfikowała, chcielibyśmy, żeby więcej takich obcokrajowców trafiało do naszego futbolu. W bieżącym sezonie Pelle ma już osiem trafień i jest na dobrej drodze, by pobić swój najlepszy wynik w klasyfikacji kanadyjskiej. Jeśli zostanie do końca sezonu – nie powinno być problemu.

Patryk Szysz

Trudno mówić o wielu pozytywach tego sezonu w wykonaniu Zagłębia Lubin, ale 23-latek jest jednym z nielicznych aspektów, które do tego miana można podciągnąć. Cztery gole, jedna asysta, nie wygląda to źle. Problem w tym, że Szysz zaraz z Lubina może wyfrunąć podobnie jak Kamil Kruk oraz Łukasz Poręba. I chociaż nikt nie twierdzi, że można nimi podbijać europejskie salony, to papiery na granie w Ekstraklasie zdecydowanie mają, a wyrwa w zespole ich obecnego pracodawcy może stać się zbyt trudna do zasypania.

W wypadku Szysza na korzyść mocniej działał poprzedni sezon, gdy notował lepsze liczby. Zaliczył świetne wyjście z wieku młodzieżowca, a teraz walczy o to, by powrócić na właściwe tory. Nie jest od nich specjalnie daleko, no i trzeba pamiętać, że w Zagłębiu dość trudno o wykręcanie spektakularnych liczb. W końcu spośród zawodników Miedziowych nikt nie uzbierał tylu punktów w klasyfikacji kanadyjskiej co 23-latek.

Jesus Imaz

Kibice Jagiellonii raczej nie chcieliby odpowiadać na pytanie, gdzie byłaby ich drużyna, gdyby nie pewien Hiszpan. Jesus Imaz ma udział w 40,9% wszystkich trafień Jagiellonii w tym sezonie. W całej Ekstraklasie lepszych pod tym względem jest zaledwie pięciu zawodników, w tym Ivi Lopez (44,8%) oraz Rafał Wolski (47,1%). Jednak z tego grona to właśnie Imazowi kończy się kontrakt i to on może przyciągać największe zainteresowanie.

Trudno się temu dziwić, bo poza wiekiem (31 lat), piłkarz Dumy Podlasia nie ma zbyt wielu mankamentów. Zresztą liczba wiosen na jego karku też nie jest jakaś spektakularna, były zawodnik Wisły Kraków pewnie da radę jeszcze przez trzy lata nie schodzić ze swojego poziomu. Bazuje w końcu nie tyle na szybkości, co bardzo dobrej technice, o czym przekonujemy się już od kilku lat.

Potencjalna strata byłaby dla Jagiellonii bardzo kosztowna, ale nie można jej wykluczyć. Mamy przeczucie, że Imaz to jest piłkarz na nieco lepsze granie niż środek Ekstraklasy. Kto wie, być może utrzymanie go w zespole na kolejne miesiące będzie jednym z największych wyzwań Piotra Nowaka. Najpierw jednak Imaz musi wyleczyć kontuzję.

Jesus Jimenez

W kontekście piłkarza Górnika Zabrze mówi się o tylko jednej możliwej destynacji – Lechu Poznań (chociaż ostatnio pojawiła się plotka o MLS). Wciąż jednak nie ogłoszono niczego oficjalnie i Jesus Jimenez może rozmawiać z innymi zainteresowanymi klubami. Tych nie powinno brakować, bo Hiszpan – niezależnie od formy swojej obecnej drużyny – jest gwarantem jakości.

W klasyfikacji kanadyjskiej uzbierał już dziewięć oczek, to siódmy wynik w Ekstraklasie. Miał tym samym udział w 40,9% wszystkich trafień Górnika Zabrze w lidze – jest zatem dla nich tak samo ważny jak Jesus Imaz dla Jagiellonii, przynajmniej pod względem liczbowym. Stworzył sześć okazji swoim kolegom, lepiej radziło sobie tylko czterech piłkarzy. Wreszcie Jimenez efektywniej dogaduje się z Lukasem Podolskim – panowie nie przypominają już dwóch ciał obcych, których łączy tylko jedna murawa.

Wobec tego trudno wierzyć, że Jimeneza uda się w Zabrzu utrzymać. Hiszpan po prostu ma możliwości, by grać w europejskich pucharach i wreszcie pojawia się realna szansa, by tak się stało. Dla 28-latka to może być jeden z ostatnich dzwonków na transfer do lepszego klubu.

Rozważani byli między innymi:

  • Filip Bednarek – Lech Poznań
  • Łukasz Poręba – Zagłębie Lubin
  • Marko Poletanović – Raków Częstochowa
  • Kamil Kruk – Zagłębie Lubin
  • Adrian Gryszkiewicz – Górnik Zabrze
  • Michał Chrapek – Piast Gliwice
  • Stefan Savić – Wisła Kraków
  • Felicio Brown Forbes – Wisła Kraków
  • Leandro – Radomiak Radom
  • Damian Warchoł – Wisła Płock
  • Tomasz Makowski – Lechia Gdańsk

Czytaj także:

Fot.400mm

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...