Reklama

Twierdza Płock wciąż niezdobyta. Ekipa Bartoszka wypunktowała Cracovię

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

28 listopada 2021, 15:15 • 5 min czytania 9 komentarzy

Wiemy już, dlaczego twierdza Płock jest tak potężna. Jakość i trochę szczęścia w zapasie to jedno, ale w futbolu decydują przecież detale. Te, sumując, grają na korzyść „Nafciarzy”. Nagrzany kibic Wisły Płock na majku – ukryty bohater, który ma za zadanie rozpraszać uwagę przeciwnika. Do tego trener Bartoszek ze swoją aparycją jako gość budzący strach oraz trybuny z ziemi i błota jako element wybitnie niesprzyjający. Taki pakiet ponownie dał trzy punkty.

Twierdza Płock wciąż niezdobyta. Ekipa Bartoszka wypunktowała Cracovię

A tak zupełnie serio – Wisła Płock równie dobrze mogła ten mecz przegrać. Czasami traciła kontrolę nad meczem i dopuszczała Cracovię do sytuacji strzeleckich. Sama też oprócz akcji bramkowych nie stworzyła przekonujących konkretów. Była jednak skuteczniejsza, to okazało się kluczowe. Jacek Zieliński może pluć sobie w brodę, bo jego piłkarze zagrali naprawdę niezły mecz szczególnie w drugiej połowie.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Wisła Płock – Cracovia. Zabójczy „Nafciarze”

Już po pierwszym kwadransie mogliśmy powiedzieć „Nafciarze, brawo”. Gospodarzom udało się wykorzystać błąd Cracovii i przeprowadzić akcję złożoną z trzech podań, którą zaczął i skończył Mateusz Szwoch. Zapalnikiem w tej sytuacji był Kakabadze. Przejął piłkę w środku pola, miał kilka opcji do zagrania na własnej połowie, ale podał pod nogi Warchoła. Ten oddał futbolówkę Szwochowi, który włączył Vallo na skrzydle. No i tu ważny punkt – w tym momencie piłkarze gości zapomnieli o istnieniu kogoś takiego jak zawodnik z numerem 14 na koszulce. Wszedł sobie na luzaku w pole karne, zero krycia, czilera. Vallo nawet nie musiał podnosić piłki przy wrzutce, Szwoch znalazł się w odpowiednim miejscu i z pierwszej piłki ładnie wykończył akcję. Niemczycki bez szans.

Mimo że Wiśle zdarzały się błędy w rozegraniu – kilka pomyłek miał Rzeźniczak, a poza tym Kamiński ze dwa razy mógł się lepiej zachować – Cracovia nie potrafiła tego wykorzystać. Defensywa „Nafciarzy” to przecież żaden monolit, nawet w Płocku. Ekipa Jacka Zielińskiego śmiało mogła wypracować chociaż jednego gola w pierwszej połowie, ale jak na złość to gospodarze znowu dorwali się do Niemczyckiego. A przecież „Pasy” mogły prowadzić chwilę po rozpoczęciu spotkania, gdy Hanca pokusił się o strzał z połowy. Niewiele brakowało, Kamiński miał duże problemy z interwencją.

Reklama

Akcja bramkowa była niewinna, ot, jakieś przebitki w walce fizycznej na połowie Cracovii blisko pola karnego. Ponownie we właściwym miejscu i czasie znalazł się Warchoł, który zgarnął bezpańską piłkę, podał do Wolskiego, a ten obsłużył prostopadłym zagraniem Vallo. Słowacki prawy obrońca najpierw idealnie wkleił się w linię spalonego, a chwilę później nie miał łatwego zadania. Ścinał bowiem w kierunku światła bramki, mając futbolówkę na lewej nodze, ale… No cóż, urwał aż miło. Załadował lewką przy asyście obrońcy w taki sposób, że bramkarz Cracovii nie miał czasu na reakcję.

Wisła Płock – Cracovia. Goście w natarciu

Gol Cracovii tuż po rozpoczęciu drugiej połowy to standardowy przykład braku koncentracji po wyjściu z szatni. To, jaki kryminał przy kryciu Piszczka odwalili Rzeźniczak z Michalskim (temu drugiemu przypisujemy większą winę, zlekceważył wrzutkę), aż trudno wytłumaczyć. Najpierw Myszor został wygoniony do narożnika boiska, gdzie potrzebował kilku chwil na naładowanie paska z siłą dośrodkowania. Gdy już to zrobił, piłka spadła w pole bramkowe za kołnierz Michalskiego i przed Rzeźniczakiem. W takim miejscu nawet przy dobrej wrzutce nie może być tak, że napastnik ma totalną swobodę. Zawiodła komunikacja. „Nafciarze” zaczęli prosić się o kłopoty.

Tam, gdzie słowo „kłopoty”, tam też postać Jakuba Myszora. Fajny impuls z ławki dał 19-latek. Asysta, chwilę później stworzenie sytuacji stuprocentowej dla Rakoczego. W porównaniu do apatycznego Pestki, którego zmienił w przerwie, różnica na zdecydowany plus. Dobrze prezentował się również Piszczek, który w krótkim okresie załatwił żółte kartki trzem obrońcom Wisły Płock. Nie dość, że strzelił gola, to jeszcze wykonywał kawał dobrej roboty niewidocznej w statystykach.

Rakoczy miał jeszcze później kolejną świetną okazję. Kamiński wyszedł jednak z bramki, skrócił kąt i dobrze interweniował. Tu warto zaznaczyć, że sponsorem tej akcji był Patryk Tuszyński. To on otworzył pole Cracovii do kontry, zdradzając, że myśli dwa razy wolniej od kolegów. A już nie będziemy tacy złośliwi i oszczędzimy komentarze, że poruszał się po boisku jak wóz z węglem. Aha, no i wszedł za Wolskiego, więc sami rozumiecie, że kontrast był dość groteskowy.

Dobra, teraz słuchajcie. TA AKCJA Wisły Płock z 84. minuty to absolutny hit. Po kolei:

  • Najpierw Tuszyński sunął na bramkę z otwartą pozycją do strzału (choć w sumie biegł tak, jakby chyba nie wiedział, gdzie ona jest)
  • Prowadził piłkę, zastanawiał się, aż w końcu tak ją dzióbnął, że nastrzelił obrońcę Cracovii (sprytne i zamierzone!)
  • Piłka odbija się od słupka, Jorginho machnął się przy dobitce
  • Do piłki dopada Kocyła, ma praktycznie pustą bramkę, ale obija drugi słupek
  • Wkurzona mina Bartoszka mode on

To mogło się zemścić. Cracovia miała bowiem jeszcze kilka groźnych wejść w pole karne w samej końcówce meczu. Kamiński musiał ciągle stać na baczności, kilka razy interweniował. Po strzale Rivaldinho źle odbił piłkę, która omal nie trafiła pod nogi piłkarzy Cracovii. Było tam trochę szczęścia, ale, koniec końców, Wisła zdołała się wybronić. O te trzy punkty było cholernie trudno, dlatego płocczanom będą smakowały wyjątkowo dobrze.

Reklama

Wisła Płock – Cracovia 2:1 (2:0)

Szwoch 14′, Vallo 32′ – Piszczek 47′

CZYTAJ TAKŻE:

 

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
3
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

9 komentarzy

Loading...