Reklama

“Młody następca Cristiano Ronaldo”. Historia Dawida Hanca

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

10 listopada 2021, 15:27 • 18 min czytania 11 komentarzy

Pamiętacie taki film “Młody następca Cristiano Ronaldo Dawid Hanc 10 lat?”, który na Youtubie uzbierał ponad 34 miliony wyświetleń? Od publikacji tej kompilacji umiejętności małego piłkarza minęło 9 lat. Prosta matematyka – bohater nagrania ma teraz 19 lat. Co u niego słychać? Jaki wpływ na jego rozwój i dorastanie miał ten film? Czy odczuwał presję, że musi zostać profesjonalnym piłkarzem? Co robili rodzice, żeby Dawidowi nie odbiła “woda sodowa” do głowy? Czy podąża jeszcze ścieżką Cristiano Ronaldo? Jak reaguje na memy i komentarze na swój temat, które pojawiają się w sieci? Gdy nie wyjdzie w piłce nożnej to zostanie influencerem?  

“Młody następca Cristiano Ronaldo”. Historia Dawida Hanca

Dawid Hanc, który został swego czasu okrzyknięty następcą Cristiano Ronaldo obecnie gra w… rezerwach Zagłębia Lubin w III lidze. Jego kariera na pewno nie idzie w tym kierunku, jakim spodziewali się fani jego talentu, którzy wręcz ze zniecierpliwieniem czekali na to, kiedy w seniorskim futbolu ujrzymy zawodnika, który ma papiery na światową karierę.

Te “papiery” na grę wynikały tylko i wyłącznie z kompilacji zwodów i trików, które zostały wrzucone do sieci w 2012 roku. Czy to była tylko magia montażu? Bo przecież obecnie nie sztuką jest zrobienie takiego filmu z jakimkolwiek zawodnikiem, żeby wyglądał na nim na kozaka.

Oczywiście w 2012 roku technika jeszcze nie była aż tak posunięta do przodu, co widać po jakości wideo Dawida Hanca, ale na pewno fenomenem jest to, jak ludzie uwierzyli w talent ówczesnego dziesięciolatka i później bacznie szukali informacji na jego temat, jak się rozwija.

Reklama

Minęło już sporo czasu, a średnio raz na dwa, trzy miesiące można znaleźć wpis lub mema pytającego: “ktoś wie, co się dzieje z Dawidem Hancem, młodym następcą Cristiano Ronaldo?”. Ten film mocno wpisał się do historii polskiego Youtuba, wręcz można rzec, że stał się kultowy. Też te wielkie liczby nie biorą się znikąd – ponad 34 miliony wyświetleń. To był viral, który krążył po całym świecie. A jaki miał wpływ na samego zainteresowanego? Jaka historia stoi za powstaniem tego wideo?

Kim jest Dawid Hanc, który miał być następcą Cristiano Ronaldo?

Jak wyglądały kulisy powstania tej produkcji? Czy można było się spodziewać tego, że te film trafi aż do tak szerokiego grona odbiorców? Jaki w ogóle był cel powstania filmiku? – Pamiętam, że wyszło to intuicyjnie. Byłem z tatą na boisku i w pewnym momencie powiedział mi, że będzie mnie nagrywał i zasugerował, żebym porobił parę zwodów. Od tego się zaczęło, a później sukcesywnie dogrywane były kolejne fragmenty, które zostały wykorzystane w tym głównym filmie. Tata mi mówił, że zrobił to po to, żeby później łatwiej mi było trafić do innych klubów, którym porozsyła ten film – opowiada nam Dawid Hanc.

Dawid od małego był wyróżniającą się postacią w zespole. Lubił dryblować, nauczył się kilka efektownych zwodów i je używał. Przyjemnie się na to patrzyło. To był jeszcze czas, gdzie trenerzy starali się nieco hamować ten drybling i Dawid nie mógł w pełni pokazywać swoich umiejętności w meczu, bo dostawał sygnał z ławki trenerskiej, że za dużo tego robi. Modna była gra pod wynik. Pomysł był taki, żeby nagrać to, co potrafi Dawid i pokazać to też innym. Aczkolwiek nikt nie sądził, że to zrobi taką furorę w sieci. Historia jest taka, że po prostu wziąłem zwykły aparat i nagrałem filmik, a decyzja o publikacji była nasza wspólna  – przedstawia nam swój punkt widzenia Bogdan Hanc, ojciec Dawida.

– Myślę, że najważniejsze było to, że tata nic nie robił za moimi plecami. Wszystko mi mówił i ze mną konsultował. Do niczego mnie nie zmuszał. Też chciałem, żeby powstał ten film. Ani tata ani ja nie znaliśmy się na montażu. Pomógł nam mój kuzyn, dodał fajną muzyczkę, a decyzja o publikacji tego filmu była nasza wspólna – dodaje Dawid.

Dlaczego akurat padła decyzja na tytuł “Młody następca Cristiano Ronaldo”? Tytuł wziął się z tego, że Dawid jest fanem Cristiano Ronaldo. Chciałem dać jakiś chwytliwy nagłówek i okazało się, że to był strzał w dziesiątkę, choć moim celem nie było to, żeby to robiło aż tak duże liczby – tłumaczy Bogdan Hanc.

Reklama

Do dzisiaj jestem w szoku, że ten filmik tak wypalił. Myślę, że kluczowy był tytuł, który też został wychwycony przez algorytm Youtuba i w momencie, gdy ktoś wyszukiwał filmików z Cristiano Ronaldo to gdzieś z boku proponowało mu “młodego następcę” – dodaje Dawid.

Media, menedżerowie i sponsorzy – Hanc został hitem

Można odnieść wrażenie, że to był złoty strzał. Gdy teraz się obejrzy ten film to powiedzmy sobie szczerze, że nie robi on wielkiego wrażenia. Mały chłopiec pokazuje sztuczki, drybluje rywali na boisku – nic oryginalnego. Widać, że Dawid ma luz z piłką przy nodze, ale wiele jest takich dzieci, które potrafią zrobić to samo, ale to jednak Hanc zdobył taką popularność. Film był oglądany na całym świecie nie tylko w Polsce. Stany Zjednoczone, Brazylia i Niemcy to miejsca, gdzie poza naszym krajem największe liczby kręciło to wideo.

Oczywiście też mówimy o 2012 roku, czyli czasie, gdzie zupełnie inaczej wyglądał Internet, a Youtube jako platforma dopiero raczkował w naszym kraju, więc w tamtym okresie było to coś nowego. Jak twórcy tej produkcji patrzyli na zainteresowanie, jakie budziło w Internecie i poza nim? Bo, gdy algorytm wyłapał ten film to był widoczny efekt kuli śnieżnej, gdzie te wyświetlenia rosły niesamowicie szybko. Był taki czas, gdzie codziennie przybywało ponad sto tysięcy obejrzeń i to się nie zatrzymywało.

Pierwsze zainteresowanie było przyjemne, bo to był dla nas sygnał, że filmik się spodobał. Aczkolwiek z czasem zrobił się po prostu za duży szum, bo odzywały się różne gazety, portale i stacje telewizyjne. Gdy ta skala rosła to stwierdziliśmy, że to czas najwyższy, żeby odciąć się od tego, bo to nie było potrzebne Dawidowi. Droga do sukcesu w piłce nożnej była jeszcze bardzo odległa. Byliśmy świadomi tego jako rodzice, że przed nim wiele pracy, a najważniejsze było dla nas to, żeby cały czas czerpał radość z gry w piłkę. Fajnie, że ten filmik powstał i pojawiło się pierwsze zainteresowanie, ale nie chcieliśmy, żeby to zajmowało mu głowę – twierdzi Bogdan Hanc.

Czy ten szum wiązał się nie tylko z zainteresowaniem medialnym, ale i od menedżerów, sponsorów itd.? – Pierwsi menedżerowie też się do mnie odezwali krótko po tym, jak filmik zaczął robić furorę w sieci. Chłopiec ma 10, 11 lat, a już go chcieli w swojej stajni menedżerowie. Obiecywali różne cuda na kiju. Jeden mówił, że załatwił wyjazd do dwóch największych akademii w Hiszpanii, ale warunek jest jeden – Dawid musi rzucić szkołę w Polsce i od razu wyjechać. Nigdy gościa na oczy nie widzieliśmy, tylko rozmowy przez telefon i my mieliśmy mu zaufać? Podeszliśmy jako rodzice do tego z chłodną głową – żadnych menedżerów, bo tak naprawdę do czego oni są potrzebni na tym etapie? To jest czas, gdzie ważna jest nauka i rozwijanie dodatkowej pasji, jaką jest piłka nożna w przypadku Dawida. On kochał ten sport i to było dla nas, rodziców najważniejsze. Nie chcieliśmy od razu z niego robić przyszłego piłkarza, bo droga do tego jest daleka. Byliśmy tego świadomi – tłumaczy Bogdan Hanc.

– Gdyby pojawił się menadżer to zaraz pojawiłby się kontrakty sponsorskie i różne zobowiązania. Nie chcieliśmy go niczym uwiązywać. Miał pełną swobodę. Nigdy nie chcieliśmy, żeby był do czegoś zmuszany – dodaje.

Lech i Legia pytały o Dawida Hanca

A jak to wyglądało z szkółkami piłkarskimi, czy one też widziały ten film i na jego podstawie chciały ściągnąć Dawida Hanca do siebie? – Było wstępne zainteresowanie z innych akademii tj. Lech Poznań czy Legia Warszawa, ale nam najbardziej zależało na Zagłębiu Lubin. Bo nie widzieliśmy w tamtym okresie większych różnic między tymi ośrodkami, a do Lubina ze Świdnicy było najbliżej. Ten aspekt braliśmy mocno uwagę. Dla mnie było fajne to, że mając te 13 lat, mogłem co tydzień być w rodzimej Świdnicy. Byłem przywiązany do swojego rodzinnego domu, więc to była fajna opcja, że na co dzień mieszkałem w internacie w Lubinie, a raz w tygodniu wracałem do domu. To byłoby niemożliwe, gdybym był np. w Legii Warszawa. Na pewno czułbym się wtedy nieswojo i wyobcowany  – tłumaczy Dawid Hanc.

Zagłębie Lubin obserwowało Dawida od dłuższego czasu. Jeździli na jego mecze jeszcze przed powstaniem tego filmu, nawet nie mam takiej wiedzy, czy na pewno widzieli ten materiał. Zauważyli w Dawidzie potencjał i dążyli do tego, żeby rozwijał się w ich akademii dlatego jak 13-latek zasilił ich szeregi – wyjaśnia ojciec Dawida.

Czy Hanc był utalentowany dzieckiem?

Dawid Hanc swoje pierwsze kroki z piłką nożną stawiał w dwóch klubach z jego rodzimego miasta Świdnica – Gryf, a następnie Polonia. Jak pierwsi trenerzy wspominają obecnego zawodnika Zagłębia Lubin? Miał potencjał i papiery na światową karierę?

To była perełka, a miałem takie dwie w drużynie jego i Radosława Cielemęckiego (dziś Wisła Płock – przyp. red). Oni pod względem technicznym robili niesamowitą różnicę. Miałem ich w zespole kategorii orlik, gdzie gra w polu czterech zawodników plus bramkarz. Obaj byli tak dobrzy, że w pojedynkę nam mecze wygrywali. Ciekawostka: był też taki moment, gdzie w tej drużynie z nimi grał Dominik Piła, który teraz zbiera dobre recenzje w Chrobrym Głogów i ostatnio otrzymał powołanie do reprezentacji Polski U-21 – opowiada  Piotr Krygier, trener Hanca w Polonii Świdnica.

Śmialiśmy się swego czasu, że to był najsłabszy rocznik w Świdnicy, a jak widać chłopaki fajnie się rozwinęli. Michał Orzechowski i Radosław Cielemęcki są w Ekstraklasie. Dominik Piła w pierwszej lidze, Dawid Hanc w Zagłębiu Lubin, a Hubert Konstanty w Śląsku Wrocław. Ten ostatni jest najmłodszy, ale też z nimi pogrywał w jednej drużynie – dodaje Mariusz Krupczak, pierwszy trener Hanca w Gryfie Świdnica.

Dawida Hanca od zawsze wyróżniała szybkość, drybling i gra jeden na jeden. – Polska to jest taki dziwny kraj, gdzie zabrania się dzieciom grać jeden na jeden. Dawid miał dryg do dryblingu. Nigdy nie kalkulował i próbował grać jeden na jeden. W treningach starałem się robić tak ćwiczenia, żeby Dawid mógł się rozwijać np. gdy mieliśmy gierkę treningową 2 na 2 to Hanc był w parze z chłopakiem z najmniejszym potencjałem w drużynie  i to powodowało, że brał większy ciężar gry na siebie, co też było widać w naszych meczach – podkreśla Krupczak.

DLACZEGO TECHNICY I DRYBLERZY MAJĄ W POLSCE GORZEJ?

Film stworzył presję?

Zatem to też nie było tak, że Hanc był sztucznie napompowany przez ojca, który chciał, żeby jego syn zrobił piłkarską karierę. – Wiadomo, że głęboko w sercu człowiek marzy o tym, żeby jego syn zrobił karierę piłkarską, zadebiutował w Ekstraklasie. Wiedziałem o tym, że jeżeli Dawid będzie miał chęci do gry w piłkę to wszystko będzie od niego zależeć, czy będzie robił to zawodowo. Aczkolwiek nie wpajałem mu tego, że ma talent i musi to zrobić. Gdyby zmieniły mu się zainteresowania to wspierałbym go tak samo – podkreśla Bogdan Hanc.

Często mówi się, że ojcowie przekładają swoje niespełnione ambicje sportowe na dzieci i robią wszystko, żeby te osiągnęły sukces za wszelką cenę, co później negatywnie wpływa na rozwój dziecka, które zniechęcają się do sportu przez złe zachowanie ojca. – Owszem grałem kiedyś w piłkę, ale tylko w reprezentacji szkoły, bo nigdzie w pobliżu nie było też klubu piłkarskiego. Nie było również takich możliwości jak teraz, żeby rodzic mógł zawozić na treningi. Nie miałem takiego marzenia, żeby zostać piłkarzem, bardziej realizowałem się w klubie kolarskim. Dużo jeździłem na rowerze, więc też trudno mówić o niespełnionych ambicjach piłkarskich – zauważa Bogdan Hanc.

Czy powstanie tego filmu nie wiązało się automatycznie z tym, że powstanie presja na Dawidzie, że za wszelką cenę musi zostać tym zastępcą Cristiano Ronaldo? – Nie było żadnej nakładanej presji z mojej strony. Dawid kochał piłkę, wręcz z nią spał, dlatego dawałem mu pole do tego, żeby tę pasję rozwijał. Nie zmuszałem go do tego, żeby trenował i grał w piłkę. Inicjatywa wychodziła od Dawida – twierdzi Bogdan Hanc. 

– Też tak to odbieram. Nie czułem presji ze strony rodziców, że muszę zostać piłkarzem, wręcz były studzone moje emocje przez tatę, gdzie mi powtarzał, że jeśli chcę profesjonalnie uprawiać ten sport to czeka mnie dużo pracy, wyrzeczeń itd. To było fajne, miałem sporo swobody i czułem wsparcie. Pamiętam taką sytuację, gdzie symulowałem ból brzucha, żeby nie pójść do szkoły. Tata to wyczuł, ale powiedział mi takie zdanie, które utkwiło mi w pamięci: “do szkoły możesz nie iść, ale na trening  i tak pójdziesz”- opowiada z uśmiechem Dawid. – Bo wiedziałem, że na trening będziesz chciał iść, nawet jak nie pójdziesz do szkoły, dlatego tak powiedziałem – wtrąca w rozmowie ojciec. 

Popularność

Wiele osób w tamtym okresie, gdy ten film robił furorę w sieci, zastanawiało się, jaki wpływ ta popularność będzie miała na 10-letniego chłopca, który po prostu lubi grać w piłkę. Czy było zauważalne drastyczne zmiany w zachowaniu Dawida, gdy film stał się viralem? Czy odbiła mu woda sodowa do głowy?

Dawid był zawsze poukładany, skromny. Nigdy nie gwiazdorzył, nie wywyższał się nad innymi. Nawet w momencie, gdy pojawiło się większe zainteresowanie medialne i później, gdy trafił do reprezentacji Dolnego Śląska. Dawid był świadomy tego, co mu wpajałem, że trudno się przebić do seniorskiej piłki i przed nim bardzo długa droga. Dlatego też twardo stąpał po ziemi – zauważa Bogdan Hanc.

Film narobił szumu, ale chłopakowi to za bardzo nie przeszkodziło w dalszym rozwoju. Może był to trochę niepotrzebny szum, bo Dawid w tamtym okresie był jednym z najlepszych w swoim roczniku w Polonii Świdnica. Ten filmik sprawił, że stał się rozpoznawalny w całym kraju, ale wcześniej już każdy go znał w naszym powiecie i województwie. Wiele osób w naszym regionie jeszcze przed publikacją tego filmu zorientowało się, co potrafi Dawid Hanc i jakie ma umiejętności – uważa trener Piotr Krygier.

Moim zdaniem nie ciążyła na nim żadna presja. Był wybitną jednostką, jeśli chodzi o Świdnicę i później został dostrzeżony przez Zagłębie Lubin. Nie sądzę, żeby ten film mu w czymkolwiek przeszkadzał – dodaje Krupczak. – Nie zauważyliśmy żadnych zmian w jego zachowaniu po publikacji filmu i szumu, jaki zrobił. To był dzieciak i on nie odczuwał wtedy żadnej presji. Bawił się grą w piłkę – twierdzi Krygier.

Krytyka

Jednak wraz z wielomilionowymi odsłonami na Youtubie wiąże się też to, że pojawia się kilkadziesiąt tysięcy komentarzy, również te negatywne, podłe, mające na celu tylko urazić osobę, która stworzyła dany materiał. Jak reagował i radził sobie z tym kilkunastoletni chłopiec?

Od dziesięciu lat pojawiają się różne komentarze na mój temat w sieci – pozytywne jak i negatywne. I po prostu już do tego się przyzwyczaiłem i mi to nie przeszkadza, że się pojawiają. Aczkolwiek nie czytam tego namiętnie, bo wiele jest bezsensownych i agresywnych wpisów. Z kolei jak zobaczę jakiś mem na mój temat to reaguje na niego z uśmiechem na twarzy. Ostatnio też na Tik Toku pojawił się filmik, gdzie ksiądz odwzorowuje moje wideo, nawet podłożył tą samą muzykę w tle. Uśmiech aż sam się pojawia na twarzy. To miłe, że ludzie o tym pamiętają – podkreśla Hanc. 

– Na początku czytaliśmy wszystkie komentarze pod filmem, ale później skala była tak ogromna, że nie było sensu tego sprawdzać, bo zawsze znajdziesz jakiś nieprzyjemny, więc w pewnym momencie już tego nie śledziliśmy, żeby też Dawid się tym niepotrzebnie nie przejmował – dodaje ojciec.

Czy były momenty, gdzie fakt, że ten film powstał przyniósł jakieś przykrości? –  Były pojedyncze sytuacje, gdzie podczas meczu ktoś mi docinał lub polował na moje nogi, z uwagi na ten filmik, lecz to były incydenty. Raczej spotykały mnie pozytywne sytuacje i komentarze. Aczkolwiek, jeśli chodzi o moje początki w internacie Zagłębia Lubin to było tak, że czasem starsi koledzy przychodzili do mnie, czytali komentarze, jakie pojawiały się na mój temat w Internecie i po prostu się ze mnie nabijali. Nie mówię, że nie, bo wtedy było mi smutno i lekko się podłamywałem, ale z czasem to przeszło i do tego przywykłem – zaznacza Dawid Hanc. 

Czy pojawiła się taka myśl w głowie, żeby ukryć lub usunąć ten film z sieci? – Nigdy mi to nie przeszło przez myśl. Dla mnie też jest to fajna pamiątka, że udało mi się stworzyć coś, co poszło na tak szeroką skalę i zebrało kilkadziesiąt milionów wyświetleń. Z kolei to, że ktoś czasem jakąś szyderę pocisnę lub powie coś niemiłego z tego powodu to najmniejszy problem tak naprawdę – zauważa piłkarz Zagłębia.

Gdy filmik robił furorę w sieci to powstało również wiele stron poświęconych Dawidowi i jak sam podkreśla żadna z nich nie była jego własnością, choć w opisie widniała informacja: “to jest oficjalne konto Dawida Hanca”. Takie fanpage’y zbierały też sporo polubień od kilku do kilkunastu tysięcy. Treści tam się pojawiające były czasem niepokojące lub pokazujące, że Hancowi to chyba palma odbiła, bo pisze o sobie jako gwiazda.

 – W tamtym czasie to ja nie miałem w ogóle Facebooka, a powstało multum stron, które podszywały się pod moją osobę i publikowały dziwne treści, sugerując, że autorem tych wpisów jest Dawid Hanc. Znajomi mi o tym powiedzieli i pytali się mnie, czy ja to wszystko wrzucam. Bo były takie strony, które mocno przeginały i wypiswały straszne rzeczy, ukazując mnie w najgorszym świetle. Dlatego też zdecydowaliśmy z rodzicami, żeby zgłosić to na policję. Z tego, co wiem to finalnie  nic nie wskórali w tym temacie i nie ukarali osób, które prowadziły te strony – tłumaczy Hanc.

Przyszłość – kariera influencera czy piłkarza?

Dawid Hanc zaczynał jako skrzydłowy, a już w seniorskim futbolu możemy go ujrzeć na boku defensywy. Taki plan na niego mają w Zagłębiu. – Przestawiłem się już na bocznego obrońcę. Gdy bronimy to jestem w defensywie, ale, gdy atakujemy to robię tak naprawdę za skrzydłowego. Jestem tak wysoko, że mogę wejść swobodnie w pole karne rywala. Można wręcz uznać, że pełnię rolę wahadłowego, gdzie biegam ciągle przód, tył. Też lepiej się czuję grając przy linii – tłumaczy Hanc.

W tym sezonie miał okazję trenować z pierwszym zespołem Zagłębia, ale jego miejscem docelowym jest na razie III liga, gdzie gra regularnie, ale to na pewno nie jest jego szczyt marzeń i możliwości Jaka przyszłość stoi przed Hancem? Czy zrobi jeszcze karierę?

W piłce nożnej trzeba być cierpliwym i wytrwałym. Nie uda się coś? Trudno, zdarza się, trzeba dalej pracować i robić swoje. Mam w sobie taką wewnętrzną pewność siebie, że to, co robię jest słuszne i w późniejszym czasie przyniesie mi korzyści. Sumiennie pracuję nad deficytami, wierzę w siebie i jestem przekonany o tym, że jak dostanę szansę od trenerów zagrania na wyższym poziomie to zrobię wszystko, żeby jej nie zmarnować. Pracuję na to, żeby dostać dostać szansę pokazania się w Ekstraklasie. Chcę profesjonalnie grać w piłkę, wszystko poukładałem pod ten sport. Wierzę, że to zaprocentuje w przyszłości. Nie chcę deklarować, że za kilka lat będę grał w Ekstraklasie czy w ligach zagranicznych, bo nie wiem co przyniesie przyszłość. W piłce trzeba mieć szczęście i musi też dopisywać zdrowie  – uważa piłkarz “Miedziowych”.

Kariera Influencera jako alternatywa, gdy nie wyjdzie z piłką? Prawie 60 tysięcy subskrypcji na Youtubie. Na kanale są tylko dwa filmy – “Młody następca Cristiano Ronaldo Dawida Hanc 10 lat” “Dawid Hanc driblling skills & goals KGHM Zagłębiu Lubin”. To drugie wideo było wrzucone do sieci trzy lata temu i zrobiło 350 tysięcy wyświetleń, co i tak jest dobrym wynikiem jak na nieaktywny kanał.

Myślałem o tym, żeby coś ruszyć z tym tematem, ale nie mam na to pomysłu i wielkiego zapału. Znajomi mnie czasem podkręcają, żeby odwzorować ten film albo nagrać coś nowego, ale chyba tego aż tak nie czuję. Chcę się skupić na grze w klubie i rozwoju piłkarskim, ale jest to jakiś plan B, gdy nie wyjdzie mi w piłce nożnej. W tym momencie nie chcę też, żeby trenerzy oceniali mnie przez pryzmat nadmiernej aktywności w mediach społecznościowych – podkreśla Hanc.

Film wykręcił kosmiczne liczby, a czy z tym też wiąże się okazała kwota pieniężna?

– Nic nie zarobiłem na tym filmie, dlatego, że nie mam praw autorskich do utworu, który leci w tle. Gdyby człowiek wiedział wtedy, że nie można wrzucać na Youtube każdej piosenki, jaką się chce to by tego nie zrobił i może przyniosłoby to korzyści finansowe. Jednak to było osiem lat temu i nikt z nas o tym nie pomyślał – opowiada Dawid Hanc.

19-latek ma pole do popisu, bo zbudował sobie background pod to, żeby sfinansować też swoją działalność w Internecie. Wiele osób pamięta ten legendarny film i co jakiś czas  na Twitterze czy grupach Facebookowych pojawia się temat Dawida Hanca. Spójrzmy, chociażby na tego Tik Toka, gdzie ksiądz odwzorowuje triki i zwody z materiału wideo piłkarza Zagłębia Lubin – zebrał on prawie 1,5 miliona wyświetleń.

Marcin Krzywicki – czy był to dobry piłkarz i zrobił wielką europejską karierę? Nie, ale odnalazł się na tyle w mediach społecznościowych ze swoim dystansem, że na tym zarabia jako influencer. Wystarczy wejść na jego socjale i tam aż się roi od współprac reklamowych, mimo że obecnie gra w IV lidze.

Czy taka przyszłość czeka Dawida Hanca? Niewykluczone, że odpali jeszcze jako piłkarz, bo widać po nim, że jest ambitny i profesjonalny w tym, co robi na co dzień. Mieliśmy okazję obserwować, jak wygląda jego przeciętny dzień. Może zrobił to na pokaz, ale biła od niego prawdziwość i to, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Może już następcą Cristiano Ronaldo nie zostanie, ale Ekstraklasa? Na treningu widzieliśmy, że dalej ma ten dryg i luz do dryblingu, co w filmiku, kto wie może jeszcze dostanie swoją szansę? 

Biorąc pod uwagę wszystko to, co się działo wokół tego filmu i to jaki miał wpływ na wychowanie młodego człowieka to Dawid Hanc żałuje, że ten materiał wideo ujrzał światło dzienne?  – Wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że ten film powstał. Gdybym mógł cofnąć czas to w momencie publikacji wideo i tak kliknąłbym “opublikuj”. Nie zmieniłbym tej decyzji. Dlatego, że dużo fajnych rzeczy się wydarzyło dzięki tej kompilacji. Wbrew pozorom więcej spotkało mnie pozytywnych sytuacji i komentarzy po publikacji filmu. Na turniejach podchodziło do mnie wiele osób i mi mówiło; “fajny filmik”, “na żywo też dobrze grasz w piłkę” itd. Najbardziej w pamięci utkwiły mi pozytywne rzeczy i one powodują, że częściej się uśmiecham – puentuje Hanc.

CZYTAJ TAKŻE:

ARKADIUSZ DOBRUCHOWSKI

Fot. archiwum prywatne Dawida Hanca, Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...