Reklama

Piast skopał leżącą Legię

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

24 października 2021, 22:46 • 3 min czytania 171 komentarzy

Dziesiąty mecz, siódma porażka. Tragiczna atmosfera w drużynie. Legia Warszawa jak na swoje ambicje znajduje się na dnie. Piast Gliwice rozbił ją 4:1, mimo że duet stoperów tworzyli Tomas Huk i debiutujący od pierwszej minuty w Ekstraklasie hiszpański trzecioligowiec Miguel Munoz, a w pomocy jakby nigdy nic biegał dopiero co pozyskany Tom Hateley, który przed powrotem na Okrzei ostatni występ zaliczył w maju. Po prostu totalne upokorzenie.

Piast skopał leżącą Legię

Piast Gliwice – Legia Warszawa: fatalne pudło Emreliego

Można mówić, że z samej gry takiej przepaści między drużynami nie było. Uprawnione jest także stwierdzenie, że gdyby Mahir Emreli nie skompromitował się na początku, to pewnie spotkanie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Czyja to jednak wina, że Azer w sytuacji sam na sam strzela w jeden słupek, a potem w drugi przy dobitce na opuszczoną przez Frantiska Placha bramkę? No tylko Emreliego, który kolejny raz potwierdził, że jeśli ma zbyt dobrą okazję, to fatalnie spudłuje. Pokazał tę przypadłość już wcześniej, ale dziś przeszedł samego siebie.

Emreliemu trzeba oddać, że przynajmniej po przerwie starał się ciągnąć grę drużyny. Był aktywny, ponownie obił słupek (tym razem chodziło o klasowe uderzenie zza pola karnego) i napędził akcję, po której Muci zmarnował świetną sytuację, zabierając asystę Rafaelowi Lopesowi. Problem w tym, że była to jedyna normalna sytuacja, którą Legia wypracowała sobie po golu kontaktowym. Wszystkie inne niepokoje dla Placha dotyczyły prób z dystansu. Przed przerwą słowacki bramkarz w takich okolicznościach musiał się wykazać po uderzeniach Mladenovicia i Josue. Jak na spotkanie praktycznie ostatniej szansy, by jeszcze mieć jakąś nadzieję na obronę tytułu, to bardzo, bardzo mało.

Piast Gliwice – Legia Warszawa: hat-trick Torila

Piast, jak to często bywa pod wodzą Waldemara Fornalika, okazał się niezwykle wyrachowany. Wykorzystał prawie wszystko, co miał. W międzyczasie dość pewnie się bronił i uniknął nerwów w końcówce. Legia okazała się pomocna w przełamaniu gliwickich napastników. Alberto Toril dotychczas nie przekonywał, miał raptem dwa trafienia, a teraz sieknął hat-tricka w pięknym stylu.

  • pewne wykończenie podania Pyrki i uniknięciu spalonego (spóźnione wyjście Wieteski)
  • skuteczny wolej po centrze Kądziora (dużo więcej mógł zrobić Tobiasz)
  • strzał głową od poprzeczki po idealnym dośrodkowaniu Chrapka

Trzeci gol najlepiej zobrazował problemy gości w defensywie. Piast ładnie sobie wszystko przygotował, ale to nie było jakieś wielkie przyspieszenie i niesamowity element zaskoczenia. Każdy ruch mniej więcej dało się przewidzieć, a mimo to osamotniony w polu karnym Toril był kompletnie niepilnowany, bo Charatin i Skibicki robili co innego, zaś Wieteska znajdował się nie wiadomo gdzie.

Reklama

Na koniec Legia wspomogła również adaptację w nowym klubie Nikoli Stojiljkovicia. Zmiennik Torila dobił strzał w słupek Vidy i doczekał się premierowej bramki w polskiej lidze. Fornalik mógł być dumny z wchodzących graczy, bo tu akcję napędził inny rezerwowy – Ameyaw.

Piast Gliwice – Legia Warszawa: zgrana linia pomocy

Piast słabo zaczął, nie kontrolował środka pola, niepewnie grał Munoz. Gdy jednak objął prowadzenie, całe napięcie zeszło i potem już poszło. Koniec końców gliwiczanie wygrali ten mecz przede wszystkim świetną drugą linią. Sokołowski znakomicie rozdzielał podania, skrzydłowi dawali ofensywne konkrety, a Chrapek do biegania i walki dołożył dużo jakości. No i oczywiście dzień konia miał Toril. Każdy aspekt się zgadzał.

„Wojskowi” doszli do etapu, w którym żadna decyzja Dariusza Mioduskiego nie będzie dziwić. Zespół notuje najgorszy start na krajowym podwórku od wielu lat i tylko szaleniec byłby w stanie dziś stwierdzić, że jeszcze dogoni ona Lecha lub Raków. Nawet jeśli uda się wygrać dwa zaległe mecze – a to duży znak zapytania – strata do „Kolejorza” będzie wynosiła aż 12 punktów. Do tego zaczynają się kwasy w szatni. Jak informował Tomasz Włodarczyk z Meczyki.pl, ze względu na swoją postawę poza kadrą znaleźli się Kastrati, Johannsson i Rose. Celhaka z kolei miał odmówić występu w rezerwach i spotkała go podobna kara. Na ławce Legii zasiadało zaledwie pięciu zawodników.

Jeżeli w chwili kryzysu szatnia nie stanowi jedności, jakieś głowy raczej prędzej niż później muszą zostać ścięte. Pytanie: czyje?

Fot. FotoPyK

Reklama

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?

Szymon Szczepanik
2
Kolejny freak czy wielka szansa dla boksu? Kim jest Jake Paul?
Piłka nożna

Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Szymon Piórek
1
Pożegnanie z Boenischem i Sousą, kapitan Piotr i Glik. Mecze o punkty bez „Lewego”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Od Mourinho do Amorima – tak Portugalia szkoli trenerów. Polska pójdzie w ich ślady?

Szymon Janczyk
4
Od Mourinho do Amorima – tak Portugalia szkoli trenerów. Polska pójdzie w ich ślady?

Komentarze

171 komentarzy

Loading...