Reklama

„Trochę im współczuję”. Jak szkoli się na Ukrainie?

redakcja

Autor:redakcja

18 października 2021, 18:13 • 16 min czytania 13 komentarzy

Akademia im. Walerija Łobanowskiego w Konczej Zaspie. To tutaj rosną największe piłkarskie talenty na Ukrainie. Dziś ukraińska piłka przeżywa jeden ze swoich najlepszych okresów w historii. W akademii Dynama Kijów szlifują się diamenty i diamenciki, perły i perełki, a za naszą wschodnią granicą wierzą, że hossa będzie trwała. Chociaż: czy aby na pewno? Swoją renomę ma też akademia Szachtara Donieck. Ta jednak – w przeciwieństwie do akademii odwiecznego ligowego rywala – nie może poszczycić się szczególnie imponującymi warunkami. Młodzi adepci szkółki Szachtara trenują w dużo gorszym anturażu. Powód jest prosty: od siedmiu lat żyją na wyjeździe. Szachtar gra i trenuje w Kijowie. Zawodnicy z akademii mieszkają w hotelu w podkijowskim miasteczku Shchaslyve. Krótko: Akademia Szachtara funkcjonuje gorzej niż akademia Dynama Kijów.

„Trochę im współczuję”. Jak szkoli się na Ukrainie?

To opowieść o założeniach dwóch największych ukraińskich akademii, dobrze prosperujących zawodnikach i o problemach z wypuszczaniem w świat talentów zza naszej wschodniej granicy, a także o wciąż panującej korupcji w świecie ukraińskiej piłki. 

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Jak wygląda akademia Dynama Kijów?

Koncza Zaspa to historyczna dzielnica w północno-wschodniej części Kijowa. Od lat 90. ubiegłego wieku funkcjonuje tu nowoczesny ośrodek treningowy dla piłkarzy Dynama Kijów, dziś jest to również fabryka nowych gwiazd ukraińskiej piłki nożnej. Na ten moment Akademia im. Walerija Łobanowskiego, legendarnego ukraińskiego szkoleniowca, zrzesza niemal 300 dzieci, które każdego dnia walczą o to, by stać się piłkarzami pokroju Andrija Szewczenki – po dziś dzień najwybitniejszej postaci w historii ukraińskiego futbolu.

– Akademia im. Łobanowskiego liczy 270 dzieci w wieku od 12 do 16 lat. 80 z nich mieszka w akademiku. Treningi trwają od 14:30 do 21:00. Do południa trwa nauka, bo zdana matura jest warunkiem szkolenia się w akademii. Są cztery najważniejsze drużyny – U-14, 15, 16 i 17. Są też młodsi, ale nie grają jeszcze w drużynach, są wychowywani przez współpracujące z Dynamem szkółki. Znajdują się tam obecnie dwa duże pełnowymiarowe boiska – sztuczne i hybrydowe. No i jeszcze mały orlik. Ciekawostką jest, że bramkarzem w rocznikach U-14 i U-15 jest syn Gregoriego Surkisa. Właściciele Dynama odwiedzają więc akademię bardzo często. Po tych dwóch rocznikach obiecuję sobie bardzo dużo – to dwukrotni mistrzowie Ukrainy w swoich kategoriach wiekowych – mówi “BuckarooBanzai“, doskonale obeznany w realiach ukraińskiej piłki użytkownik Twittera.

Reklama

Warunki, w których przychodzi trenować młodym piłkarzom Dynama na pierwszy rzut oka wyglądają imponująco. Trzeba mieć świadomość tego, że ci piłkarze często muszą opuścić klub przed ukończeniem 21. roku życia. Wszystko ze względu na to, że niedawno zlikwidowano rozgrywki dla kategorii wiekowej U-21, która wcześniej, podobnie jak dzisiejsza drużyna U-19, trenowała i przebywała na co dzień w Konczej Zaspie. Ten ruch Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej spowodował hurtowe oddawanie piłkarzy przez dwa największe kluby na Ukrainie – Dynamo i Szachtar – do innych, dużo mniejszych zespołów, o znacznie słabszym zapleczu strukturalnym i finansowym.

– Wiele klubów oddało swoich wychowanków do innych klubów. Z Kijowa do Czernomorca powędrowało aż piętnastu graczy i… trener. Nie byli to oczywiście wszyscy gracze z tego rocznika. Szachtar radzi sobie w ten sposób, że posiada klub filialny – Mariupol, który gra w najwyższej lidze. Co sezon wypożycza tam kilkunastu graczy. Rekordem było bodajże ponad dwadzieścia wypożyczeń. Być może teraz klub z Odessy zostanie takim farm klubem dla obecnych mistrzów Ukrainy.

Jak wygląda akademia Szachtara Donieck?

W porównaniu do warunków panujących w Dynamie, sytuacja Szachtara jest mniej kolorowa. Wojna w Donbasie, rozpoczęta w kwietniu 2014 roku, spowodowała, że Górnicy od siedmiu lat żyją na wyjeździe. Nie mogą grać i trenować w Doniecku. Sprawia to, że zarówno młodzież, jak i pierwszy zespół muszą sobie radzić z tym, co otrzymali w ramach pomocy. Czyli z treningami i meczami w Kijowie.

– Akademia Szachtara to hotel w podkijowskom miasteczku Shchaslyve. Tam “Górnicy” oraz kilka innych klubów wynajmują hotel, gdzie swoją drogą, pokój przez pół roku miał też Yaya Toure. Obok jest jedno sztuczne boisko, które wykorzystują w zimie do gry chyba połowa drużyn z Kijowa. Do tego trzy trawiaste pola. Troszkę dalej znajduje się szkoła i kolejnych kilka boisk.

Reklama

Szachtar, mimo dużo gorszych warunków niż największy ligowy rywal, szczyci się dobrymi wynikami w szkoleniu młodzieży. Roberto De Zerbi chętnie stawia na wyróżniających się piłkarzy, w tym na młodzieżowych mistrzów świata z 2019 roku. Jest to istotne, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że reszta zawodników, którzy zdobyli złoto na młodzieżowym mundialu, w swoich klubach często nie łapie się na ławkę.

KIM JEST ROBERTO DE ZERBI?

Gra na wynik nie pomaga

Filozofia wychowywania młodzieży i jej kierunek są oczywiście różne w obu klubach. Jak zauważa “BuckarooBanzai”, jednym z największych problemów ukraińskiej piłki młodzieżowej jest słynna już gra na wynik.

– Z jednej strony to kształtuje charakter, ale zauważmy, że co jakiś czas na młodzieżowych Euro, Mistrzostwach Świata czy w Lidze Mistrzów Ukraina lub drużyny z tego kraju zachodzą wysoko, a mimo to w dorosłej piłce jest raczej średnio. Liga młodzieżowa, czyli U-19, wygląda natomiast trochę śmiesznie, bo kluby znajdują zbieraninę graczy na szybko przed sezonem. 

Skoro do rywalizacji w lidze U-19 trzeba szukać zawodników na chwilę przed rozpoczęciem rozgrywek, warto zadać sobie fundamentalne pytanie. Co ze szkółkami w innych klubach? Cóż, nie wygląda to kolorowo i widać jak na dłoni, że ciężko komukolwiek konkurować z dwoma największymi klubami na Ukrainie. Pieniądze oczywiście robią tu największą robotę. Warto tu jednak wspomnieć o tym, że Dynamo i Szachtar często odprawiają swoje talenty z kwitkiem, a ci pierwsi potrafią po czasie odkupić juniora za poważne pieniądze.

– Szkółki są, ale nie ma się co oszukiwać – bardzo wiele młodych zostaje wyłowionych przez Dynamo i Szachtar już w młodym wieku i reszta szkółek zostaje jedynie z kompensacjami. Przed sezonem do akademii Dynama trafiło z jednej kijowskiej szkółki 65 kilkulatków! Za to ta szkółka w ramach rekompensaty otrzymała boisko. Niestety w pogoni za wynikami gubi się wiele talentów, a Dynamo w tym przoduje. “Biało-Niebiescy” potrafią odpalić młodego gracza, po czym w wieku juniora odkupić go za całkiem poważne pieniądze. Przykładem jest tu choćby znany z Podbeskidzia – Serhij Miakuszko. Dynamo pozbyło się go ze względu na niski wzrost, po czym podpisało kontrakt na nowo, gdy Serhij dobrze zaprezentował się w meczu przeciwko rezerwom klubu, występując w młodzieżowej reprezentacji jako wolny gracz.

Słabe warunki fizyczne, inne niekoniecznie trafnie zdiagnozowane słabości albo niespodziewane okoliczności decydujące o odpaleniu dobrze zapowiadającego się chłopaka? Od razu narzucają się przypadki Ołeksandra Zinczenki z Manchesteru City czy Rusłana Malinowskiego z Atalanty.

Fragment tekstu o Zinczence:

Wszystko zaczęło się niezbyt miło.

Wyobraź to sobie.

Właśnie wchodzisz do drużyny seniorskiej Szachtara, a tymczasem jacyś panowie na górze zdecydowali o napaści zbrojnej na wschodnią Ukrainę. Donieck i Ługańsk znalazły się pod okupacją militarna Rosjan, Putin ogłosił aneksję Krymu, w Kijowie trwały demonstracje przeciwko rządom Janukowycza, a ty, 17-letni szczyl, jesteś w tym wszystkim zagubiony. Zinczenko nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. W 2014 roku był zmuszony wyjechać z Ukrainy. Nie mógł znaleźć klubu. Trenował zatem na ulicach Moskwy, grał w ligach amatorskich, w piłce ośmioosobowej. Nie chciał rezygnować ze swojego marzenia.

To nie był wymarzony początek wielkiej kariery. 

Fragment tekstu o Malinowskim:

Rusłan wychowywał się już w niepodległej Ukrainie. Nikt nie zabijał w nim indywidualizmu. Mógł pisać lewą ręką, co wcześniej w Związku Radzieckim uważane było za chorobę i mógł strzelać lewą nogą. Lewą nogą, która go wyróżniała. Potrafił zrobić z nią mnóstwo dobrego. Nie tylko huknąć, a to robił wspaniale, ale też przerzucić, rozrzucić, rozegrać, podać, wypuścić, kiwnąć. W dorosłym Szachtarze najbardziej imponował mu Matuzalem. Brazylijczyk, który większość kariery spędził we Włoszech, ale tylko na Ukrainie realnie się wyróżniał.

Malinowski chciał grać tak, jak on, błyszczeć tak, jak on, dominować tak, jak on, ale miał jeden zasadniczy problem – nie pochodził z Brazylii. Pewnego sufitu przebić nie mógł. W akademii przebijał się w miarę szybko, szczebel po szczebelku, wyróżniał się na każdym kolejnym etapie szkolenia, ale nie w takim stopniu, żeby perspektywicznie być rozpatrywanym do gry w pierwszej drużynie Szachtara.

Tam coraz swoje role odgrywały latynoskie rytmy. Fernandinho, Tyson, Douglas Costa, Alex Teixeira, Bernard, Fred, Marlos i spółka. Koordynator akademii Szachtara, Patrick van Leeuwen, tak mówił o Malinowskim:

– Niski. Muskularny. Nieprzeciętny talent. Zawsze chciał otrzymywać piłkę. Problem pojawiał się, kiedy koledzy wybierali inne rozwiązanie. Reagował emocjonalnie. Obrażał się. Sprawny, precyzyjny, dobry strzał, dobre podanie. Kandydat na dziesiątkę. Słaby w obronie, nieradzący sobie z silniejszymi i większymi od siebie. Nie mogłem narzekać, że nie trenuje, bo starał się, bardzo aktywnie uczestniczył w zajęciach. Długo rozwijał się prawidłowo, ale kiedy miał siedemnaście lat coś się zatrzymało, mieliśmy wątpliwości. 

Wątpliwości na tyle duże, że Patrick van Leeuwen zadzwonił, żeby przekazać Rusłanowi Malinowskiemu informację, że w klubie nie ma dla niego przyszłości. Nakazał mu pakować manatki i wracać do Żytomierza. Malinowski był zdruzgotany.

Cóż, tak bywa, różne bywają koleje ludzkiego życia. Częste pochopne decyzje przy dokonywaniu selekcji talentów ze szkółek to jednak dopiero początek problemów ukraińskiej piłki młodzieżowej.

TO ON POSTAWIŁ NA MALINOWSKIEGO. JURIJ WERNYDUB

“Nie płacisz – nie grasz”

W tym środowisku szerzy się nowotwór futbolowej administracji – kult pieniądza. Jeśli ktoś nie płaci w Dynamie lub Szachtarze, nie ma co liczyć na grę. Ba, Szachtar Donieck zawiera z każdym ze swoich młodzieżowców umowę wymuszającą opłatę za odejście z klubu po ukończeniu akademii.

– Często wygląda to na zasadzie – nie płacisz, nie grasz. Podobno mistrz świata w boksie, Ołeksandr Usyk, zrezygnował z tego powodu z gry w Dynamie. Tak jak setki innych młodzieżowców. Tu warto wspomnieć, że Szachtar chce około 100 tysięcy dolarów od każdego, kto kończy ich akademię, a nie zostaje w klubie, czyli w Szachtarze albo w Mariupolu. Przez to wielu wchodzących w dorosłość chłopaków zostaje z możliwością gry jedynie w lidze amatorskiej do 23. roku życia.

Ołeksandr Usyk odbił się od Dynama przez brak pieniędzy i został fantastycznym bokserem, mistrzem świata i mistrzem olimpijskim. Nie każdy jednak ma tyle szczęścia i po prostu kończy poważną grę w piłkę. Są też tacy, którzy choć przebijają się do pierwszej drużyny, rozleniwiają się po dobrym pierwszym sezonie i spoczywają na laurach.

– W Dynamie albo nie dostaje się szansy, jak choćby Jaremczuk, albo po dobrym debiucie i na przykład sezonie czy rundzie, przychodzi rozluźnienie. Chłopak ma 21 lat. Świetny, nowy kontrakt, w juniorach obecnie to około jednego tysiąca euro, spełnienie marzeń o byciu gwiazdą pierwszej drużynie i celów życiowych – kupno rodzicom mieszkania, sobie super-auta, związana się z piękną dziewczyną.

Na europejskich boiskach jest dobrze

Mimo wielu problemów w rozgrywkach międzynarodowych oba kluby dobrze radzą sobie w grupach młodzieżowych. Dynamo ograło w tym sezonie Bayern i Benficę po 4:0 i przoduje w grupie E rozgrywek Ligi Młodzieżowej UEFA. Szachtar póki co rozbił Sheriff Tiraspol 5:0 i przegrał 0:1 z Interem.

Ukraińscy młodzieżowcy są bardzo chwaleni, a i tamtejsza reprezentacja zyskuje w oczach wielu fanów piłki nożnej. Tegoroczne Mistrzostwa Europy pokazały, że młodzież, która w 2019 roku zdobywała złoty medal na młodzieżowym mundialu, może z powodzeniem stanowić o sile seniorskiej kadry w najbliższych latach. Dziś najlepsi piłkarze z obu szkółek zdają się podążać kierunkiem wytyczonym przez starszych kolegów.

– Jeśli miałbym powiedzieć w czym tkwi siła Szachtara albo Dynama na poziomie młodzieżowych rozgrywek to powiedziałbym, że w siatce skautingu wśród najmłodszych. A skauting ten polega na szukaniu młodych i braniu do siebie z innych szkółek. Rozwój tu często jest sprawą drugorzędną, choć oczywiście ma ogromne znaczenie. Ciężki dla ukraińskich graczy jest też okres wejścia do dorosłej piłki. I wcale nie jest tak, że juniorzy odstają. Często jest odwrotnie, bo wyróżniają się na tle kolegów.

Przy temacie wejścia do pierwszej drużyny i późniejszych losów wychowanków dwóch największych akademii na Ukrainie trzeba wrócić do problemów, które tworzą się za sprawą dwóch panów – Rinata Achmietowa i Grigorija Surkisa – właścicieli Szachtara i Dynama.

Brak możliwości rozwoju poza Ukrainą

Zaborcza polityka transferowa prowadzona przez obu panów powoduje, że największe ukraińskie talenty często najzwyczajniej w świecie zostają w UPL. Dlaczego? Zacznijmy od Dynama i Surkisa.

– Z pewnością problemem Dynama jest to, że jeżeli za kogoś pojawiają się wielkie oferty, to Surkis i tak ich nie przyjmie. Bo to klub za mały, bo pieniądze nie te. Wymówek jest wiele. Piłkarze często schodzą z formą w dół, a mogliby mieć wielkie kariery! Słyszałem od znajomych z klubu, jakie kluby pytały i ile dawały. Trochę tym piłkarzom współczuję. Oczywiście nie jest to dobre i każdy o tym wie. Nawet ludzie pracujący w Dynamo. 

Jak zauważa “BuckarooBanzai”, wymówkę Surkis znajdzie wszędzie. Właściciel mistrzów Ukrainy nie rozumie chyba jednak, że z niewolnika nie ma pracownika, co sprawia, że forma piłkarzy najczęściej, kolokwialnie mówiąc, leci na łeb na szyję.

– Każdy na Ukrainie wie, jak to wygląda. Z drugiej strony nie ma się co dziwić, że Surkis chce zarobić jak najwięcej, ale w piłkarskim biznesie odnajduje się słabo. Wygląda to tak, jakby wciąż myślał, że jest rok 1999 i jego drużyna w skali Europy była gigantem a on sam może rozdawać tym samym karty w rozmowach z innymi klubami. Wychowywanie genialnych piłkarzy i potem marnowanie ich potencjału. Tak bym określił Dynamo. Ale są i wyjątki, więc do końca nie jest tak źle. Każdy z absolwentów akademii wyjeżdżając z klubu po dwóch, trzech dobrych sezonach mógłby osiągnąć wiele w Europie, a w Dynamo… kiszą się w słabej lidze. Reprezentacja również przez to cierpi.

Jak do sprawy podchodzi Rinat Achmietow, właściciel Szachtara? A no, jak się okazuje, bardzo podobnie. Jedni dobrze zapowiadający się piłkarze marnowali talent w nieistniejącej już kategorii U-21 lub we wspominanym już kilkukrotnie Mariupolu, a jeszcze inni na wypożyczeniach. O co w tym chodzi, że mało kto dostaje realną szansę, żeby zaistnieć? Oczywiście o pieniądze.

– Będą problemy. Mam kilku znajomych po akademii Szachtara. Jedni marnowali się w U-21 lub w Mariupolu, drudzy na wypożyczeniach. Mało kto dostał szansę w Szachtarze. Jak już wcześniej wspominałem, ci, którzy postanowili się rozstać musieli płacić Szachtarowi około 100 tysięcy dolarów rekompensaty. Jeden znajomy spłacił to grając w innym klubie i oddając 75% pensji “Górnikom” w jakieś dwa lata. Inni gracze po prostu kończą kariery, bo do 23. roku życia bez tej opłaty nie mogą występować w profesjonalnej piłce. Tu sytuacja jest bardziej pogmatwana. Przecież wychowankowie Szachtara to często topowi gracze. Znamy Malinowskiego czy Zinczenkę z wielkich boisk europejskich, a jednak odchodzili, jak wspominałem, drobne. Niechciani w pierwszej drużynie.

Choć Dynamo i Szachtar to dwa zupełnie różniące się sposobem zarządzania kluby, to w tej sprawie da się znaleźć podobieństwo. I to może niepokoić przede wszystkim młodych, dobrze zapowiadających się chłopaków. Bo w końcu kto chciałby trwonić talent w lidze ukraińskiej, kiedy dostaje oferty z coraz to lepszych europejskich klubów? Chyba nikt.

ZDRADA CZY NOWA NADZIEJA? LUCESCU W DYNAMIE KIJÓW

Lucescu stawia na młodych

Choć ukraińska piłka młodzieżowa jest pełna wad stricte organizacyjnych i tych w kwestii zarządzania rozwojem juniorów, to trzeba oddać, że piłkarsko nie ma się do czego przyczepić. Nie bez powodu Mircea Lucescu chętnie stawia na młodych w pierwszym zespole Dynama. I to z bardzo dobrym skutkiem na krajowym podwórku.

– Dynamo wprowadza właściwie co roku kogoś do pierwszej drużyny, jak się nie spodoba, to idzie na wypożyczenie, zazwyczaj do klubu UPL. Jednak napływ jest stały, tu nie ma się o co martwić. Co ciekawe chyba każda drużyna UPL ma u siebie piłkarza z przeszłością z akademii Szachtara lub Dynama. Na ten moment Dynamo może grać w samymi wychowankami i często w wyjściowym składzie jest ich nawet sześciu, siedmiu czy ośmiu. Lucescu dużo tu zmienił. Wolał wydać pieniądze na remont bazy, bo jak sam mówi, to dla klubu inwestycja na lata. Dynamo boryka się z problemami finansowymi i nie może pozwolić sobie na rozrzutność. Od przyjścia Rumuna widzimy więc stawianie głównie na młodzież. Dało to mistrzostwo Ukrainy, dwukrotny awans do Ligi Mistrzów oraz puchar i superpuchar. Reszta młodzieży gra na wypożyczeniach i to zazwyczaj ze świetnym skutkiem.

Rumuński szkoleniowiec Dynama udowadnia, że z młodzieżą wywodzącą się z Akademii im. Łobanowskiego konie można kraść. A w szkółce pozostają kolejni świetnie zapowiadający się piłkarze.

Samba Diallo i inne talenty

Ze składu grającego w Lidze Młodzieżowej UEFA na ten moment wyróżniłbym kilku graczy: Shulianski, Nehscheret, Skripnik, Wołoszyn, Carenko oraz nowy nabytek (jednak nie wychowanek) Diallo. Kilku z nich, szczególnie ten ostatni, mogliby już powoli dostawać szansę w pierwszym zespole. Jak pokazuje przykład ich kolegów wypożyczanych po lidze, UPL to dla nich nie jest wysoki próg – mówi “BuckarooBanzai”.

Najwięcej uwagi poświęca się temu ostatniemu. Samba Diallo to 18-letni Senegalczyk, który w lipcu tego roku trafił do Dynama. W Lidze Młodzieżowej UEFA w dwóch meczach zdobył trzy bramki i walnie przyczynił się do świetnych wyników osiąganych przez “Biało-Niebieskich” na europejskich boiskach. BuckarooBanzai zwraca uwagę na jego talent, ale również na problem bariery językowej.

– Powiem szczerze, że ciężko mi się z nim rozmawia, bo musi nam pomagać inny gracz U-19, Mehdi, z racji tego, że Samba mówi tylko po francusku. Diallo kontrakt z Dynamem ma bardzo krótki, ale już mówi się o przedłużeniu. Na ten moment podaje się w prasie, że interesuje się nim Manchester City.

Podpisał też niedawno umowę z Adidasem. To wielki talent. W lidze U-19 się bawi. Każdy mecz jednak traktuje poważnie, ani razu nie odpuścił choćby minuty. Zawsze w pełni skoncentrowany. Oczywiście chwalimy go na ten moment za świetne akcje ofensywne, rajdy i gole, ale jego trener, Igor Kostiuk, powiedział mi, że cieszy go jego rozumienie gry, a to przecież bardzo ważne w tym wieku, szczególnie u graczy z Afryki bez kontaktu z europejską piłką.

Oczywiście nie ma mowy o pierwszym składzie, ale pewnie on ma mimo wszystko największe szanse na debiut z obecnych graczy. Ważną rolę odgrywa tutaj także pozycja, która w drużynie Lucescu nie jest mocno obsadzona.

Reszta graczy to top na swoich pozycjach. Często są to mocne punkty reprezentacji młodzieżowych. Niestety każdy z tych chłopaków nie ma ogrania w dorosłej piłce, ale przykład Zabarnego pokazuje, że to nie musi być takie ważne. Ilia Zabarnyj w połowie września 2020 roku debiutował w Dynamie i od tego czasu właściwie nie oddaje miejsca w składzie i, uwaga, w reprezentacji. Może nie zawsze gra, ale to podstawowy gracz i przez ostatni rok zagrał w Lidze Mistrzów przeciwko Barcelonie, Juventusowi, Bayernowi, Villarrealowi i wielu innym europejskim drużynom. Do tego z reprezentacją zmierzył się z Francją, Niemcami, Hiszpanią i pojechał na Euro, gdzie też nie siedział na ławce, a grał. Niebywała kariera. Niestety, gracze z U-19 i nawet byłej U-20 muszą poczekać. Chyba tylko Vivcharenko był blisko w listopadzie tamtego roku, ale przez te 11 miesięcy jego sytuacja się nie zmieniła – kończy “BuckarooBanzai”.

Czas weryfikacji

Ukraińska piłka nożna choć ma się dobrze pod względem sportowym, to organizacyjnie i strukturalnie wygląda już znacznie gorzej. Nawet w największych akademiach w kraju poważnym problemem jest nie tylko korupcja, ale również właściciele tacy jak Grigorij Surkis, którzy nie chcą puszczać swoich zawodników do lepszych klubów, często hamując ich szansę na rozwój i zrobienie wielkiej kariery.

Najbliższe lata zweryfikują metody klubów Rinata Achmietowa i Grigorija Surkisa. Piłkarsko zapowiada się przedłużenie świetnego pokolenia, ale ostatecznie może być to wielka klapa z powodu, co by nie mówić, zaborczego zarządzania młodzieżą. Do tego brak rozwiniętych szkółek poza Dynamem i Szachtarem tworzy swego rodzaju monopol, który niekoniecznie jest dobry dla przyszłości ukraińskiej piłki.

Dominik Stachowiak

Fot. Archiwum Prywatne

Czytaj więcej:

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...