Mecz Lazio z Interem można sprowadzić właściwie do jednego – wielkiego ciśnienia. Dziewięć żółtych kartek i jedna czerwona. Padły też cztery gole – dwa z rzutów karnych, jeden po sytuacji, która z pewnością będzie szeroko komentowana. Sytuacji, która – nie ma co wymyślać – zadecydowała o wyniku całego spotkania.
Piłkarze Interu liczyli, że przed stratą bramki uchroni ich sportowa sprawiedliwość, jakiś nagły, wymuszony nieco, przejaw fair play. Jednakże rozstrzygnięcie, czy w tej sytuacji mieli jakiekolwiek prawo oczekiwać innego zachowania ze strony Lazio, jest już kwestią mocno problematyczną.
Lazio – Inter. Rzymianie bardziej chcieli
Zacząć wypada jednak od tego, że to ekipa Maurizio Sarriego była lepsza przez większość boiskowych wydarzeń. Inter starał się to spotkanie wygrać cwaniactwem. Grali z pewną powściągliwością, grali – wydawało się – w sposób bardzo wyrachowany, umiejętnie przerywając ataki rywala. Bywały jednak takie momenty, gdy Interu nie ratował kolektyw, lecz sam Milan Skriniar, który odnajdował 101 sposób na to, jak zablokować piłkę.
Ówczesną równowagą na boisku, w której to Lazio przeważało, zachwiała nieco sytuacja, gdy arbiter wskazał na wapno, a Ivan Persić huknął nie do obrony z rzutu karnego. Wydawało się, że ta charakterystyczna dla ekipy z Mediolanu gra okaże się diabolo skuteczna. Że zakładany pressing, Milan Skriniar, Nicolo Barella i odrobina szczęścia, to będzie kombinacja, która pozwoli na pokonanie drużyny ze stolicy. Nic bardziej mylnego – Lazio po straconej bramce nie złożyło broni, a wzięło się do zintensyfikowanej pracy. Oni po prostu nie chcieli pozwolić na to, by w domowym starciu schodzić z boiska na tarczy. Inter zaś? Inter grał kompletnie nieprzekonująco.
Efektem tego było wyrównanie i cały ciąg zdarzeń, który doprowadził do ostatecznego rozbicia mistrza Włoch. Felipe Anderson, czyli wróg numer jeden w oczach kibiców Interu, grał fenomenalne spotkanie, kręcąc obrońcami rywala. Bezustannie nękał ich też Pedro, a swoje dokładał Immobile oraz Milinković-Savić. Za sprawą tej czwórki graczy, Lazio naciskało na gości, którzy coraz mocniej chwiali się w swoich posadach. Efekt był jak najbardziej pozytywny, oczywiście z perspektywy rzymian. Nie tylko udało się sprzedać rywalowi potężne uderzenie na głowę, ale także wykorzystać jego zamroczenie, by ten nie zdołał już podnieść się z maty.
Gospodarze strzelili trzy bramki w ciągu równo 30 minut. Od 64. do 94. minuty Lazio weszło w tryb bestii, Inter zaś wyglądał na przestraszonego, sporadycznie tylko zagrażając bramce Pepe Reiny.
RODZEŃSTWO INZAGHICH ROZDAJE KARTY WE WŁOSZECH
Lazio – Inter. Kontrowersyjny gol Felipe Andersona
Nie można jednak bagatelizować wydarzenia, po którym Lazio zdobyło bramkę na 2:1. Gdyby nie to, gdyby nie bezwzględność Felipe Andersona, mecz ten mógł się – mimo wszystko – zakończyć zupełnie innym wynikiem. Brazylijczyk uznał jednak, że nawiązywanie do legendarnego gestu swojego rodaka – Garrinchy – nie ma w tym momencie żadnych realnych przesłanek.
Sprawy miały się tak – Federico Dimarco zabrał się z piłką, ale nadział na jednego z rywali i padł na murawę. Mimo tego Inter utrzymał się przy piłce, poszedł z kontrą. Szansy jednak nie wykorzystał, bowiem Lautaro Martinez oddał kiepski strzał i piłkę spokojnie złapał Pepe Reina. I wtedy zaczął się ogień.
Dimarco dalej leżał na murawie, a Lazio ruszyło ze swoim atakiem. Piłkarze Interu machali rękoma, nagle przypomnieli sobie o swoim koledze, który nie był w stanie kontynuować gry. Felipe Anderson i Immobile mieli to jednak w głębokim poważaniu. Brazylijczyk podał do Włocha, ten skapitulował wobec Handanovicia, ale piłka spadła pod nogi Andersona, który bez żadnych skrupułów trafił do pustej bramki.
Zrobiło się 2:1, gracze Interu wpadli w szał, ruszyli na Brazylijczyka, ale sędzia nie miał żadnych podstaw do tego, by anulować trafienie skrzydłowego. Wlepił mu natomiast żółtą kartkę, lecz patrząc na postawę zawodników mistrza Włoch, to nie jemu należało się w tej sytuacji upomnienie.
Le but de felipe anderson 2-1 #LazioInter pic.twitter.com/IsWOdn3SIn
— YOUSSEF🇹🇳 (@youssefmagra) October 16, 2021
Po tym wydarzeniu Inter zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Niedługo później przyjęli trzeciego gola, ale na dobrą sprawę mecz ten przegrali wcześniej. W głowach byli na straconej pozycji, gdy ich niezdecydowanie wykorzystał rewelacyjny dziś Felipe Anderson. Chłop był dzisiaj po prostu wszędzie.
Felipe Anderson’s game by numbers vs. Inter:
100% shot accuracy
98% pass accuracy
72 touches
8 duels won
6 chances created
6 crosses
5 take-ons
2 tackles
1 goalInter couldn’t handle him. 💪 pic.twitter.com/fASlWERyoP
— Squawka Football (@Squawka) October 16, 2021
CZYTAJ TAKŻE:
Lazio Rzym – Inter Mediolan 3:1 (0:1)
Immobile 64′, Anderson 81′, Milinković-Savić 90+4′ – Perisić 12′
Fot.Newspix