Reklama

Na czym stoi Krzysztof Piątek?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

11 października 2021, 13:44 • 6 min czytania 11 komentarzy

Kiedy Paulo Sousa obejmował reprezentację Polski, powziął sobie za cel zaimplementowanie w swojej nowej drużynie systemu z dwoma snajperami. Były ku temu przesłanki, były ku temu możliwości. Na swoje pierwsze zgrupowania mógł powołać trzech napastników klasy światowej lub europejskiej – Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika. Minęło pół roku. Portugalski selekcjoner trzyma się pierwotnego konceptu, ale zmienili się wykonawcy. Krzysztof Piątek, po kontuzji kostki i kilkumiesięcznej przedłużającej się rekonwalescencji, wrócił do odmienionej kadry. Na czym stoi? Czy dalej jest drugą opcją w ataku?

Na czym stoi Krzysztof Piątek?

Kadra na (przynajmniej) dwóch napastników

Cofnijmy się do marca. Początek eliminacji do katarskich mistrzostw świata, przedbiegi Euro 2020. Lewy, Milik i Piątek są zdrowi. Od początku wszystko naturalnie miało kręcić się wokół tego pierwszego. Zwiększyć miały się też role Piątka i Milika, którzy u Jerzego Brzęczka często przesiadywali na ławce rezerwowych, a u Sousy mieli zacząć wychodzić w pierwszej jedenastce. Kiedy z urazem kostki wypadł napastnik Herthy, portugalski trener nie robił z tego wielkiego szumu. Zamiast tego powiedział, że para Lewy-Milik może być „jednym z najlepszych duetów napastników w Europie”.

Polska pokona Albanię – kurs 2.10 na Fuksiarz.pl

Ale wtedy na problemy z łąkotką zaczął cierpieć Milik.

I wszystko się posypało.

Reklama

Paulo Sousa sam przyznał, że nie wie jeszcze, jak zakopie dziurę powstającą przy absencji Milika, bo „nie ma do dyspozycji graczy jego kalibru”, nieco dezawuując tym samym potencjał Jakuba Świerczoka i Karola Świderskiego. Teraz robimy skok do października.

Napastnicy podczas dwunastu dotychczasowych meczów kadencji Sousy:

  • Węgry (3:3): Lewandowski, Milik – do 84. minuty, Piątek – od 59. minuty
  • Andora (3:0): Lewandowski – do 63. minuty, Milik – do 60. minuty, Piątek, Świderski – od 63. minuty
  • Anglia (1:2): Piątek – do 76. minuty, Świderski – do 46. minuty, Milik – od 46. minuty
  • Rosja (1:1): Świerczok, Świderski – do 67. minuty, Kownacki – do 56. minuty
  • Islandia (2:2): Lewandowski – do 81. minuty, Świerczok – do 58. minuty, Świderski – od 81. minuty
  • Słowacja (1:2): Lewandowski, Świderski – od 85. minuty
  • Hiszpania (1:1): Lewandowski, Świderski – do 68. minuty
  • Szwecja (2:3): Lewandowski, Świderski, Świerczok – od 61 minuty
  • Albania (4:1): Lewandowski, Buksa – do 81. minuty, Świderski – od 81. minuty
  • San Marino (7:1): Lewandowski – do 45. minuty, Świderski, Buksa – od 46. minuty
  • Anglia (1:1): Lewandowski, Buksa – do 63. minuty, Świderski – od 63. minuty
  • San Marino (5:0): Lewandowski – do 66. minuty, Świderski – do 72. minuty, Piątek – od 46. minuty, Buksa – od 72. minuty

Tylko raz Sousa zdecydował się na ustawienie z jednym nominalnym napastnikiem – w sromotnie przegranym meczu ze Słowacją na inaugurację Euro 2020. To był okres wielkich wątpliwości, wielkich poszukiwań, wielkich przetasowań, kadra nie miała jeszcze tożsamości. Ale zarazem, wraz z ostatnim gwizdkiem Ovidiu Hategana, coś się wykluło. Od tego czasu reprezentacja Polski zawsze wychodziła już na dwóch napastników, nic nie robiąc sobie z tego, że urazy leczą i Krzysztof Piątek, i Arkadiusz Milik.

Wykrystalizowali się nowi podstawowi zawodnicy zmienianego systemu.

Nowy bohaterowie przyćmili starych

Karol Świderski niespodziewanie wyrósł na jednego z największych ulubieńców portugalskiego selekcjonera. Wybiegał – w krótszych lub dłuższych wymiarach minutowych – na boisko w jedenastu z dwunastu meczów tej kadencji. Strzelił cztery gole. Pokazał, że może być przydatny tej kadrze, mimo że gra w Grecji, a nie we Francji czy Niemczech. Sprawdzał się nie tylko z salonowymi kopciuszkami, ale też w naprawdę poważnych spotkaniach. Z Hiszpanią harował, potrafił odebrać piłkę nawet pod własnym polem karnym, był bliski strzelenia gola, brakowało centymetrów. Szwedzi podeszli do niego z większym respektem i miał trudniej, ale i tak przy bramce zabrał Lewandowskiemu dwóch rywali bardzo mądrym ruchem. Był jednym z większych i jednym z nielicznych Polaków, którzy mogli być zadowoleni z Euro.

Jesień zbudowała zaś Adama Buksę. Strzelał w New England Revolution, zaczął strzelać w kadrze. Albania – ważne trafienie na 2:1. San Marino – hat-trick. Anglia – pierwszy skład. San Marino – gol w osiemnaście minut gry. Nie mógł zrobić więcej, żeby zostać w reprezentacji na dłużej.

I w takiej rzeczywistości na biało-czerwone włości wraca Krzysztof Piątek. Facet, który dalej boryka się łatką bohatera jednej z najbardziej spektakularnych piłkarskich historii ostatnich lat w polskiej piłce. Swojego czasu, w Serie A, był moment, kiedy wpadało mu wszystko. To była kosmiczna osobliwość, wynaturzenie, piękne połączenie talentu, zmysłu strzeleckiego, sprytu, sprzyjających okoliczności i szczęścia. Cieszynkę z pistoletami znał chyba każdy. Ludzie szaleli na jego punkcie. Milan płacił za niego 35 milionów euro. Hertha buliła 24 bańki. Miał swoje pięć minut i skrzętnie z nich korzystał.

Reklama

Ale jego pięć minut minęło.

Teraz jest trochę symbolem pustoty mocarstwowych planów Herthy Berlin. Niby notuje znośne statystyki (50 meczów, 13 goli), ale wszystko to odbywa się w aurze rozczarowania, bo kiedy przychodził do stolicy Niemiec, oczekiwania wobec niego były absurdalnie wręcz wysokie: a) Piątek miał zostać najlepszym strzelcem Herthy i walczyć o koronę króla strzelców Bundesligi, b) Hertha miała walczyć o europejskie puchary. Jedno i drugie nie wypaliło. Piątek wpisał się w przeciętną średnią napastników na niemieckich boiskach, a Stara Dama popadła w marność własnych niespełnionych marzeń.

Krzysztof Piątek strzeli gola Albanii – kurs 3.35 na Fuksiarz.pl

A jednak, co by się do tej pory nie działo, Krzysztof Piątek miał jedną zasadniczą właściwość: potrafił strzelać ważne bramki dla reprezentacji Polski:

  • (11.10.2018; Liga Narodów) gol na 1:0 z Portugalią (wynik końcowy – 2:3)
  • (21.03.2019; eliminacje do ME) gol na 1:o z Austrią (wynik końcowy – 1:0)
  • (07.06.2019; eliminacje do ME) gol na 1:0 z Macedonią P. (wynik końcowy – 1:0)
  • (10.06.2019; eliminacje do ME) gol na 1:0 z Izraelem (wynik końcowy – 4:0)
  • (16.11.2019; eliminacje do ME) gol na 2:0 z Izraelem (wynik końcowy – 2:1)
  • (07.10.2020; mecz towarzyski) gol na 4:0 z Finlandią (wynik końcowy – 5:1)
  • (11.11.2020; mecz towarzyski) gol na 1:0 z Ukrainą (wynik końcowy – 2:0)
  • (25.03.2021; eliminacje do MŚ) gol na 1:2 z Węgrami (wynik końcowy – 3:3)
  • (09.10.2021; eliminacje do MŚ): gol na 5:0 z San Marino (wynik końcowy – 5:0)

Siedem trafień z dziewięciu to mecze o stawkę: Liga Narodów, eliminacje ME albo MŚ. Obok tego nie da się przejść obojętnie, choć pamiętamy też jego smutną bezradność, kiedy zjadali go Virgil van Dijk i Joel Veltman w ubiegłorocznym wrześniowy meczu z Holandią. I tak, Piątek miewał w narodowych barwach mecze lepsze i gorsze, bardziej i mniej udane, ale koniec końców bronią go liczby: 19 występów, 9 goli. Często coś wciśnie, często coś załaduje, nie musi do tego nawet wychodzić w pierwszym składzie. Teraz jednak powstaje pytanie: jaka jest hierarchia w reprezentacji Polski?

Hierarchia napastników reprezentacji Polski

W marcu było to jasne:

  1. Robert Lewandowski,
  2. Arkadiusz Milik/Krzysztof Piątek,
  3. Karol Świderski.

We wrześniu też wszystko prezentowało się klarownie:

  1. Robert Lewandowski,
  2. Adam Buksa/Karol Świderski.

Teraz do zabawy wraca Krzysztof Piątek, zaraz wróci Arkadiusz Milik. Na pewno Paulo Sousa nie może pozwolić sobie na zrezygnowanie z tego duetu, bo to zwyczajnie zbyt dobrzy zawodnicy, żeby skreślać ich lekką ręką. Tym bardziej, że Portugalczyk bardzo odważnie podchodzi do kwestii obsady ataku. Dwa miejsca już na samym starcie (jedno zarezerwowane dla Lewego, drugie określane pod konkretnego rywala), prawie zawsze przynajmniej jedna rotacja wśród snajperów w drugiej połowie, a przecież zdarzało się, że trzeba było gonić wynik i nagle na murawie meldował się tercet napadziorów.

Właściwie to wygląda to wszystko imponująco. Już od kilku lat wiemy, że na szpicy mamy względny komfort. Że Robert Lewandowski to geniusz i swoje strzeli, że Arkadiusz Milik ma swoją kępkę murawy i świetnie ułożoną lewą nogę, że Krzysztof Piątek to ponadprzeciętny lis pola karnego. Kiedy Milik i Piątek wypadli z rotacji na kilka miesięcy, potrzeba okazała się matką wynalazku: kadra zyskała dwóch nowych, świeżych i kompetentnych systemowo zmienników – Buksę i Świderskiego. I, co najbardziej w tym fascynujące, stare wygi z uznaną już europejską renomą musza walczyć o swoje mecze, o swoje minuty, o swoje miejsce w rotacji. Takiej rywalizacji nie było od lat.

Czytaj więcej:

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

11 komentarzy

Loading...