Pięć goli w derbowym meczu mówi samo za siebie – to musiało być udane spotkanie. Lazio Rzym ograło AS Romę między innymi po bramce byłego gracza Giallorossich, a to kolejny punkt świadczący o tym, że warto było spędzić wieczór z Serie A. Co jeszcze będziemy z tego starcia pamiętać? Kontrowersje, szalejących Jose Mourinho i Maurizio Sarriego oraz piękną radość zwycięzców na w końcu wypełnionym Stadio Olimpico.
Niechciany Pedro skarcił Romę
Brutalność derbów? Nie zawsze musi ona oznaczać wjazdy w rywali na pełnej kurtyzanie. W Derby della Capitale obejrzeliśmy dziś coś znacznie gorszego dla poszkodowanej strony. Bramkę gościa, który dopiero co został odstrzelony przez lokalnego rywala. Jose Mourinho stwierdził, że w sumie Pedro w Romie jest potrzebny jak świni siodło. Traf chciał, że Hiszpana bardzo chętnie widziałby w swojej drużynie Maurizio Sarri. I tak, słowo do słowa, Lazio dopięło pierwszy od blisko pół wieku transfer między dwoma derbowymi rywalami. Do tej pory 34-latek nie wyróżniał się niczym szczególnym. Z liczb mógł się pochwalić jedynie asystą w meczu ze Spezią. Dziś jednak pokazał, że wciąż to ma.
19. minuta spotkania. Lazio rusza z szybką, dynamiczną kontrą. Ciro Immobile dostrzega, że Pedro zbiega niepilnowany w kierunku pola karnego. Podanie, błyskawiczny strzał – płaski, po ziemie – i gol. Kapitalna sprawa, zwłaszcza że przecież w maju Hiszpan załadował bramkę Biancocelestim, będąc jeszcze piłkarzem Romy. Wtedy obsłużył go Bryan Cristante, tym razem reprezentant Włoch był bohaterem, ale negatywnym. Rozjeżdżała się defensywa Giallorossich, nie wyglądała jak linia obrony drużyny Jose Mourinho. Cristante brał w tym udział, to jemu urwał się Pedro. Przy pierwszym golu znajdziemy innych winowajców, ale przede wszystkim trzeba docenić kapitalne podanie Filipe Andersona i jeszcze lepsze wykończenie Sergeja Milinkovicia-Savicia.
https://streamable.com/z06ufn
Ciro nie strzelał, ale asystował
Ale derby to nie derby, jeśli emocje kończą się po 20 minutach gry. Dlatego Roma momentalnie ruszyła do ataków. Najlepszą okazję na nawiązanie kontaktu miał Nicolo Zaniolo. Brylant Giallorossich dostał piłkę na dalszym słupku po rzucie rożnym, ale w prawdziwie pinballowej sytuacji najpierw trafił w słupek, a potem w bramkarza. Co nie udało się pomocnikowi rzymskiej drużyny, udało się Rogerowi Ibanezowi. To kolejny, obok Sergeja, ekspert od gry głową, którego oglądaliśmy w Derby della Capitale. Ibanez stwierdził, że gorszy od Serba być nie może, więc też załaduje z bańki. Tuż przed przerwą po centrze na krótki słupek z narożnika boiska pofrunął najwyżej i zaskoczył bramkarza.
Lazio odgryzało się głównie za sprawą Ciro Immobile, któremu tym razem lepiej wychodziło podawanie niż strzelanie. Ciro-snajper w derbach to:
- zmarnowana setka po strzale w boczną siatkę
- urwanie się rywalowi po wrzutce, ale też bardzo niecelny wolej
- kolejna setka, która wylądowała przy słupku, ale po niewłaściwej stronie
Za to Ciro-kreator to autor dwóch asyst. O pierwszej już wspomnieliśmy, druga też była niczego sobie. Immobile wyprzedził obrońcę, ograł go, położył bramkarza i wystawił piłkę Filipe Andersonowi. 3:1 dla Lazio, pozamiatane.
Derby pełne kontrowersji
Najważniejsza część derbów to jednak kontrowersje. Tych nie brakowało, bo obie strony miały na co narzekać. Jako pierwszy frustrację na arbitrach wylewali romaniści, bo drugi gol dla Lazio padł po kontrze, która zaczęła się od zderzenia Nicoli Zaniolo i Elseida Hysaja w polu karnym. Ten pierwszy rzecz jasna domagał się „jedenastki”. Potem przy linii szaleli trenerzy. Jose Mourinho narzekał m.in. na to, że sędzia powinien pokazać drugą żółtą kartkę Lucasowi Leivie. Nie były to żądania bezpodstawne, jednak koniec końców to Lazio może czuć się poszkodowane. Giallorossi mieli bowiem 20 minut na dogonienie wyniku po kontrowersyjnym rzucie karnym.
Zaniolo wpadł w pole karne i śmigał między rywalami, szukając pozycji do oddania strzału. Kiedy już się składał, wpadł na niego Jean-Daniel Akpa-Akpro. To znaczy „wpadł”, bo powtórki pokazały, że odgwizdanie przewinienia za tę sytuację to odważna decyzja. Kontakt między tą dwójką był niezauważalny, a jeśli wystąpił, na pewno można przyznać, że Zaniolo swoje od siebie dołożył. W każdym razie utrzymanie trzech punktów w garści Lazio zawdzięcza Pepe Reinie. Doświadczony bramkarz wciąż to ma, jego statystyki dziś:
- 6 interwencji
- 5 obronionych strzałów z pola karnego
Wyjęcie strzałów Zaniolo i Eldura Szomurodowa w końcówce spotkania uratowało wygraną i zapewniło święto błękitnej części Rzymu. Do białego rana.
MNÓSTWO BRAMEK, ZERO TITULI. NIESPEŁNIONY GIUSEPPE SIGNORI
***
Warto dodać, że w meczu derbowym zobaczyliśmy na boisku Nicolę Zalewskiego. Dla młodego reprezentanta Polski musiała to być pamiętna chwila – występ w takim spotkaniu, kilka dni po rodzinnej tragedii, zostanie w jego pamięci na długo. Wyniku nie odmienił, ale sam fakt obecności na boisku jest dowodem na to, że Zalewski jest niezwykle mocny mentalnie. Trzymaj się, chłopaku.
Lazio Rzym – AS Roma 3:2 (2:1)
Milinković-Savić 10′, Pedro 19′, Felipe Anderson 63′ – Ibanez 41′, Veretout 69′
fot. Newspix