Choć dopiero co, bo w miniony piątek, Raków oficjalnie otwierał nowy stadion, tak nie ma wątpliwości, że obiekt przy Limanowskiego pozostaje piętą achillesową klubu. Wymowne było nawet, że podczas piątkowej uroczystości – stulecie klubu plus otwarcie obiektu – pierwszą przyśpiewką trybun było „chcemy stadionu, a nie atrapy stadionu”. Raków na wielu polach swojej działalności wyprzedza konkurencję, pod względem bazy jest mocno do tyłu.
Co prawda nie ujrzymy już podczas transmisji sławnego już tramwaju, bo stadion w tym momencie ma trzy trybuny, w tym tą, która „zasłania” trasę przejazdu tramwajowego. Ale jednak, nie da się ukryć, że ciosem dla Rakowa był sam fakt konieczności rozgrywania wszystkich meczów pucharowych w Bielsku-Białej. Znowu święto piłkarskie uciekło. Można wręcz zakładać, że rozwijający się Raków w pewnym momencie, przez taki obiekt, trafi na sufit, a do przebicia go będzie potrzebna lepsza arena.
Dlatego nie dziwi, że temat cały czas jest podnoszony w Częstochowie. Pewne ruchy mające unowocześnić bazę cały czas się toczą. Na WP czytamy wypowiedź rzecznika UM Częstochowy, Włodzimierza Tutaja: – Projekt dotyczy m.in. wykonania zespołu podgrzewanych boisk treningowych z zapleczem i wyposażeniem, rozbudowy budynku klubowego o kolejną kondygnację, poprawy standardu budynków szkoleniowych oraz budowy zaplecza regeneracyjno-rehabilitacyjnego. Ma to zwiększyć możliwości szkoleniowe i dostęp do obiektu. Będzie to kolejny krok w zakresie modernizacji stadionu Rakowa. Projekt ma kosztować 15 mln zł.
Cóż, nie jest to nowy stadion na kilkanaście tysięcy, ale nie od razu Kaków zbudowano.