Radomiak Radom na luzie wchodzi do Ekstraklasy. Ma już siedem punktów na koncie, mimo że rozegrał tylko cztery mecze, bo starcie z Rakowem zostało przełożone. Dziś beniaminek rzutem na taśmę, ale zasłużenie pokonał Wartę Poznań, która nie oddała choćby jednego celnego strzału.
Radomiak – Warta Poznań: goście nie trafiali w bramkę
Nie znaczy to, że goście nic w ofensywie nie pokazali. Tak było do przerwy, gdy ogólnie strasznie się nudziliśmy, natomiast potem okazje były, lecz brakowało precyzji. Milan Corryn i Mateusz Czyżycki może nie mieli sytuacji stuprocentowych, ale bardzo dobre na pewno. Obaj jednak zawiedli. Corryn chciał chyba strzelić gola kolejki, uderzył „zewniakiem” i nie trafił, a mógł jeszcze dograć wzdłuż bramki do Zrelaka. Czyżycki po podaniu od Grzesika miał mało czasu, żeby odpowiednio ułożyć ciało. Nie musiał uderzać od razu, pospieszył się i posłał piłkę daleko od celu. W końcówce jeszcze Zrelak mógłby stanąć przed wielką szansą, gdyby odpowiednio przyjął dogranie Kopczyńskiego. Zamiast tego, Słowaka zatrzymał wracający Abramowicz.
Radomiak w przekroju całego meczu był groźniejszy. Nawet w pierwszej połowie stworzył zagrożenie, choć przypadkowe. Centrostrzał Jakubika z ostrego kąta omal nie zaskoczył Lisa, który nie do końca kontrolowanie odbił piłkę na słupek. Po zmianie stron gospodarze powinni prowadzić znacznie wcześniej. Karny po faulu Grzesika na Rossim należał do tych z kategorii miękkich, ale skoro został podyktowany, należało go wykorzystać. Leandro tego nie zrobił, Lis wyczuł jego intencje. Wcześniej Brazylijczyk mógł liczyć na asystę, niestety dla niego Abramowicz nie spożytkował jego płaskiego podania ze skrzydła.
Radomiak – Warta Poznań: Rondon wreszcie się przydał
I gdy wydawało się, że goli dziś nie zobaczymy, Karwot dośrodkował na dalszy słupek, a zamykający Rondon dostawił głowę z najbliższej odległości. 35-latek nie zachwycał w pierwszych meczach i można było zacząć się zastanawiać, czy branie starego Wenezuelczyka to dobry ruch. Jeśli sprowadzasz kogoś w takim wieku, to po to, żeby dawał jakość od razu. Tym razem Rondon wreszcie się przydał. Co prawda w roli zmiennika, wszedł późno, ale zrobił więcej niż wcześniej w trzech spotkaniach razem wziętych.
A propos asystującego. Meik Karwot zaimponował swoją postawą. Rządził w środku pola, a do tego dawał jakość w napędzaniu akcji ofensywnych. Decydujące dośrodkowanie to wisienka na torcie. Karwot po raz pierwszy po awansie wystąpił od początku. Przez nieudany romans z Górnikiem Łęczna stracił kilka tygodni przygotowań, ale dziś pokazał, że warto było na niego czekać.
Zawiódł natomiast Maurides. Podobno w tygodniu bardzo obiecująco prezentował się na treningach. Dostał szansę w wyjściowej jedenastce i… nadal wiemy tyle, że jest bardzo silny. Może jeszcze ewentualnie to, że jak tylko dostanie piłkę przed polem karnym, to od razu szuka strzału, nawet jeśli mógłby wybrać inne, rozsądniejsze warianty.
Radomiak – Warta Poznań: bez frycowego
Warcie zabrakło werwy w ataku, kogoś, kto napędzałby poczynania ofensywne. Skrzydła totalnie rozczarowały, Szymon Czyż jeśli się już pokazywał, to raczej bliżej własnej bramki, a Zrelak głównie irytował. Jeśli Piotr Tworek ma szukać pozytywów, to w postawie rezerwowych. Niezłe wejście zanotował Mario Rodriguez, kilka razy z piłką przy nodze zagrał efektownie. Czyżycki sytuację zmarnował, to prawda, ale pamiętajmy, że wypracował też wspomnianą okazję Corryna. Michał Kopczyński, znany raczej z defensywnej charakterystyki, dwukrotnie pokazał dużą jakość z przodu. To jego podanie do Grzesika napędziło akcję, która dała szansę Czyżyckiemu i to on znalazł Zrelaka, którego powstrzymał Abramowicz.
Radomiak jak na razie nie zamierza płacić grubszego frycowego. Zremisował z Lechem, pokonał Legię, a teraz zrewanżował się za słabszy występ w Płocku i zrewanżował się Warcie za baraże sprzed roku. Dariusz Banasik może z optymizmem patrzeć w przyszłość, zwłaszcza że nadal większość nowych zawodników jest daleka od optymalnej formy i czas powinien działać na ich korzyść. W Warcie powodów do paniki nie ma, choć wydaje się, że na dłuższą metę Piotr Tworek będzie musiał się zmierzyć z brakiem jakości z przodu. Na przykład taki Milan Corryn jak dotąd błysnął z Górnikiem Łęczna i cztery razy zagrał słabo.
Fot. Newspix