Reklama

Czy Jagiellonię czeka dobry sezon?

redakcja

Autor:redakcja

16 sierpnia 2021, 12:21 • 5 min czytania 10 komentarzy

Jagiellonia po przygodzie Bogdana Zająca nie mogła mieć szczególnie wysokich oczekiwań. Zajęła miejsce w środku stawki i nie był to wynik niezasłużony, ciężko było wyobrazić sobie Dumę Podlasia grającą lepiej, plasującą się na wyższej pozycji. Przybycie Ireneusza Mamrota traktowano jako próbę grania przeszłością. Trenerowi zupełnie nie poszło w ŁKS-ie, tak więc odwołanie się do sentymentów uznano za konieczną ostateczność. Jagiellonia pokazuje jednak – przynajmniej do tej pory – że swoisty powrót do przeszłości to nie jedyne, co mają do zaoferowania. 

Czy Jagiellonię czeka dobry sezon?

Jagiellonia – Górnik Zabrze: spokój Ireneusza Mamrota

Siedem punktów po trzech meczach to jest dobry start. Tym bardziej że Jagiellonia nie mierzyła się z ligowym dżemikiem, ale cokolwiek solidną Lechią, pretendentem do tytułu w postaci Rakowa Częstochowa i grającym przyzwoitą piłkę (choć bez punktów), Bruk-Betem. Ze wszystkich tych meczów wyszła obronną ręką, ani razu nie stwierdziliśmy, że coś się Jadze udało. Ona na wszystko solidnie zapracowała.

Widać to nie tylko, jeśli rzucimy okiem na wyniki, ale też w jednej z najbardziej podstawowych statystyk. Liczbie strzałów:

  • Jagiellonia – Lechia Gdańsk – 1:1 – 19:15
  • Jagiellonia – Raków Częstochowa – 3:0 – 11:6
  • Jaga – Bruk-Bet Termalica – 1:0 – 9:8

Jasne, przewaga nie zawsze była nadnaturalnie duża, lecz nie ma cienia przypadku w tym, że Duma Podlasia nie przegrała jeszcze ani jednego spotkania. A przecież mogło być jeszcze lepiej, bo w meczu z Lechią – otwierającym sezon dla obu klubów – niczym kot wyciągnął się Alomerović, odbijając strzał Trubehy.

Deklasację Rakowa można oczywiście zrzucać na karb tego, że Marek Papszun wystawił zupełne rezerwy, ale właśnie – to była deklasacja. Nasz reprezentant w Europie, dzielnie walczący o Ligę Konferencji, nie zrobił zupełnie sztycha. Jagiellonia na spokojnie prowadziła mecz, nie poddając niczego w wątpliwość. Skończyło się na swobodnym 3:0, które siłą rzeczy wprowadziło jeszcze więcej pokładów dobrego nastroju. Właśnie wtedy pierwszy raz zobaczyliśmy, że ekipa z Białegostoku ma w tym sezonie do zaoferowania coś więcej niż tylko sentymenty.

Reklama

Dlatego szkoda, że z Bruk-Betem Jagiellonia wygrała tylko 1:0. To bowiem nijak nie wygląda imponująco, a gra Dumy Podlasia zdecydowanie taka była. To znaczy – czarował Jesus Imaz, mocny kandydat do miana najlepszego piłkarza Ekstraklasy na starcie rozgrywek. Hiszpan miał luz już od meczu z Lechią Gdańsk, ale dopiero z beniaminkiem wszedł na takie obroty, że banan właściwie nie schodził nam z twarzy. Koledzy boleśnie kradli go z asysty, Imaz mógł mieć ze dwa ostatnie podania po zagraniu piętą. Przyjemnie patrzyło się na grę podopiecznych Mamrota w tamtym spotkaniu, ale dla samego trenera z pewnością bardziej istotne jest to, że właściwie ani razu nie musiał się w tym sezonie stresować.

Jagiellonia zachowuje spokój, zdawać się może, że niezależnie od okoliczności. Z przodu zawsze coś wpadnie, w środku pola biegają nieźli jak na nasze warunki pomocnicy. Na tym jednak nie koniec, bo Mamrotowi udało się sprawić, że nawet defensywa wygląda spokojnie.

Jagiellonia – Górnik Zabrze: defensywa godna pochwały

Michał Pazdan niemal od samego początku gra szefa. Z Lechią jeszcze wchodził w rolę lidera defensywy, ale z Rakowem i Bruk-Betem rozpoczął prawdziwą dominację. Takiego zawodnika ewidentnie brakowało Bogdanowi Zającowi, ale istnieje podejrzenie, że obecność byłego reprezentanta Polski i tak by nic w poprzednim sezonie nie zmieniła. A tutaj? A tutaj Pazdan to prawdziwa klasa. Gołym okiem widać, jak jego pewność siebie rezonuje na partnerów z bloku obronnego.

Największa przemianę zaliczył chyba Błażej Augustyn, który – delikatnie mówiąc – miał skłonność do wrzucania kolegów na minę. Teraz też się to Augustynowi zdarza, ale – nie ma co kryć – znacznie, znacznie rzadziej. Tylko z Lechią był przeciętny. W pozostałych dwóch spotkaniach przynajmniej solidny. Może to cieszyć, tym bardziej że najbliższym rywalem Jagiellonii będzie nie Legia Warszawa tylko Górnik Zabrze, któremu formą bliżej do rezerwowego składu Rakowa Częstochowa.

Blok defensywny uzupełnia Israel Puerto i tutaj też nie ma zbytnich powodów do pomstowania. Oczywiście Hiszpan nie wymyśla koła, ale robi to, co powinien robić. Trudno właściwie narzekać na linię obronną, skoro w dwóch spotkaniach na trzy zachowała ona czyste konta. Ta statystyka, niezależnie od tego, jak bardzo jest ogólna, jest najlepszym dowodem na to, że Jagiellonii po prostu żre. Przynajmniej teraz, przynajmniej w meczach u siebie (bo tylko takie Jaga grała).

Tych przynajmniej jest jednak znacznie więcej niż w sezonie 2020/21, co należy traktować jako dobry prognostyk. O ile oczywiście jest się sympatykiem klubu z Białegostoku.

Reklama

Nachodzący mecz z Górnikiem Zabrze trudno jednak traktować jako realną weryfikację. Wydaje się, że Jagiellonia po prostu musi wygrać, w ostateczności zremisować. Podopieczni Jana Urbana męczyli się straszliwie ze Stalą Mielec, ograła ich Pogoń Szczecin i Lech Poznań. Lukas Podolski nie ma czarodziejskiej różdżki, mimo że Niemiec gra sporo i naprawdę nieźle, to jego klub pozostaje żelaznym kandydatem do walki o utrzymanie w Ekstraklasie.

Nie będzie to takie łatwe – spadają w końcu trzy kluby, a jeśli Jaga ogra dziś Górnik, to goście zakończą czwartą serię gier tylko z nosem wyściubionym poza strefę spadkową. Mimo, że białostoczanie nie są murowanymi faworytami, to sporo osób przychyla się do ich zwycięstwa. Zdecydowanie są ku temu przesłanki, tym bardziej, że to ostatni z domowych meczów Dumy Podlasia aż do połowy września. Jaga swoje problemy ma, to oczywiste, ale na ten moment są one marginalizowane przez, po prostu, porządny futbol.

Jagiellonia – Górnik Zabrze – typy, kursy bukmacherskie Fuksiarz.pl

Jan Piekutowski: Nie będę szczególnie oryginalny. Zastanawiałem się co prawda nad podpórką i overem, ale polecę klasycznym betem. Trudno mi bowiem uwierzyć w to, że Górnik Zabrze zdoła powtórzyć swój sukces z meczu ze Stalą Mielec. Jagiellonia gry zbyt dobrze, idę więc w czystą jedynkę po atrakcyjnym kursie 2.25.

Paweł Paczul: Przychylam się, Jagiellonia wygra ten mecz. I zgodzę się również, że nie będzie to weryfikacja. Raz, że rywalem jest Górnik, ale dwa – czekam aż Jaga wyjedzie ze swoją piłką poza Białystok.

Fot.Newspix

Najnowsze

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Ekstraklasa

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United
Hiszpania

Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna

Damian Popilowski
0
Media: Jeżeli Barcelona zajmie trzecie miejsce, pozycja Xaviego nie będzie pewna

Komentarze

10 komentarzy

Loading...