Reklama

Piłkarze Ekstraklasy, którzy grali niewiele, ale mają potencjał na kozaków

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2021, 09:07 • 9 min czytania 23 komentarzy

Kolejny sezon Ekstraklasy za nami i już patrzymy na kolejny, ale pewne rzeczy wciąż warto podsumować. Spojrzeć choćby na zawodników, którzy dali sygnał, że za kilka miesięcy mogą zacząć pracować na miano kozaków na swoich pozycjach. Są tacy piłkarze, którzy nie zagrali pełnego sezonu, mieli problemy zdrowotne lub z innych powodów po prostu zebrali mniejszą liczbę minut. Zdążyli jednak pokazać, że potrafią więcej, niż komuś wcześniej mogło się wydawać. Że zrobili krok w dobrą stronę, żeby z czasem wejść na wyższy pułap.

Piłkarze Ekstraklasy, którzy grali niewiele, ale mają potencjał na kozaków

Wymieniliśmy dziewięć nazwisk, po których spodziewamy się, że wskoczą na wyższy poziom w następnym sezonie. Może być ich więcej, ktoś może też się nie zgadzać, ale wiadomo – to już kwestia subiektywnej oceny. Takie nazwiska jak Kacper Kozłowski również mogłyby się tutaj znaleźć, ale to już trochę inna kategoria, oczywista sprawa, że tak wielki talent będzie się rozwijał.

*Uśredniona nota redakcji Weszło

Michał Szromnik (5,73*)

  • Liczby: 11 występów (trzy czyste konta), 37 obronionych strzałów i 13 goli straconych

Szromnik przyszedł do Śląska w letnim okienku transferowym jako golkiper do rywalizacji. Trener Lavicka stawiał na Matusa Putnocky’ego, który zaskarbił sobie duże zaufanie w sztabie szkoleniowym i wśród kibiców. Trudno było byłemu piłkarzowi Chrobrego Głogów myśleć o zdobyciu bluzy nr 1, droga do bramki była zamknięta tak jak przypadku Daniela Kajzera. Ale kiedy już między słupki wszedł, to pokazał, że we Wrocławiu mają najlepszą parę na tej pozycji w całej lidze. Szromnik skorzystał z kontuzji swojego kolegi z zespołu, w grudniu, kiedy zagrał trzy mecze z rzędu, robił show.

Rundę wiosenną rozpoczął jednak Putnocky, co spotkało się z mieszanymi opiniami. I, jak się okazało, fani fachu Szromnika mieli rację, że to na niego warto postawić w dłuższej perspektywie. Kiedy w klubie pojawił się trener Magiera, Szromnik wskoczył do pierwszego składu i póki co nie dał ani jednego powodu, żeby jego wartość podważyć. Miał tylko jeden słabszy występ, a poza tym co mecz daje coś ekstra. Podwójne parady, świetny refleks na linii, dobra gra nogami, trudne interwencje do oprawienia w ramkę. To o tyle znaczące, że mówimy przecież o debiutancie na poziomie Ekstraklasy. Gościu, który puka do drzwi topu bramkarzy Ekstraklasy.

Reklama

– Naprawdę ciężko na to pracowałem. Nieskromnie można powiedzieć, że poszło mi dobrze, drużyna wygrała z ówczesnym liderem, nie tracąc bramki. Wydaje mi się, że kolejne mecze zagrałem na równie wysokim poziomie, więc mam nadzieję, że dzięki temu będę brany na poważnie pod kątem rywalizacji o grę w pierwszym składzie. O to w tym zawodzie właśnie chodzi. Wskakujesz na czyjeś miejsce, a potem robisz wszystko, aby je utrzymać. To mój główny cel na wiosnę – mówił nam Michał Szromnik w styczniu.

Rafał Wolski (5,67)

  • Liczby: siedem występów, dwie bramki i jedna asysta

Ktoś zaraz powie „Jaki Wolski! Ta szklanka?!”. Okej, pomocnik Wisły Płock nie słynie z tego, że z dobrym zdrowiem się lubi. Ma problemy z urazami, miniony sezon miał tak naprawdę stracony. Ale ciągle nie można zapominać, z jakim piłkarzem mamy do czynienia. Z kimś, kto w pełni formy potrafi robić rzeczy wyróżniające się na poziomie Ekstraklasy. Gdyby odłożyć przeszłość na bok oraz nadzieje z tym piłkarzem związane, mielibyśmy obraz grajka, który potrzebuje niewiele, żeby być dużą wartością dla swojego zespołu. W ostatnich kolejkach pokazał, że, jeśli dobrze przepracuje okres przygotowawczy, następna kampania w jego wykonaniu może być interesująca.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

Nie wiadomo jeszcze, czy Wolski zostanie w Wiśle Płock. Ale pewne wydaje się jedno: skoro Mateusz Szwoch potrafił wykręcić takie liczby w Ekstraklasie, Wolski nie jest daleko, żeby coś podobnego powtórzyć. Może to wizja życzeniowa i 28-latka podciągamy w tym zestawieniu trochę na wyrost. Ale te mecze, które zdążył rozegrać, dały sygnał, że w tym piłkarzu nadal drzemie taki potencjał, jaki potrafił wyeksponować w sezonie 2015/2016 w barwach Wisły Kraków. Jest tylko jedno „ale”: to musi być sezon bez problemów zdrowotnych.

Tiago Alves (5,44)

  • Liczby: 21 występów, pięć bramek i dwie asysty

Niby dość dużo występów, ale tylko 579 minut. W Piaście Gliwice Alves jest rezerwowym, tak jak miało to miejsce w poprzednim sezonie. Nie da się jednak przejść obojętnie obok faktu, że rozegrał swój najlepszy sezon w karierze. Oprócz goli w lidze dorzucił jeszcze dwie bramki w Pucharze Polski i ogółem był zawodnikiem, którego wejścia z ławki coś znaczyły. Zwycięskie trafienie z Jagiellonią czy Stalą, inne fajne epizody, kiedy po prostu grał dobrze. W niewielkim wymiarze czasowym, ale jednak zdążył udowodnić, że tutaj można coś fajnego wyrzeźbić. Za plecami dobrego napastnika Portugalczyk eksponuje swoje atuty, ale też sam potrafi odnaleźć się w roli klasycznej „dziewiątki”.

Dla trenera Fornalika to był do tej pory piłkarz raczej zadaniowy. Ale wydaje się, że opuszczenie blokad 24-latkowi wyszłoby mu na dobre. Następny sezon w Gliwicach będzie jego trzecim w Ekstraklasie. A że drugi był lepszy od pierwszego, spodziewamy się kolejnego kroku naprzód, który wyniesie Alvesa do topu nazwisk na podobnej pozycji.

Reklama

Rafał Kurzawa (5,43)

  • Liczby: dziesięć występów, dwie bramki i jedno kluczowe podanie

Rafał Kurzawa wrócił do Polski w lutym. Wcześniej pół roku nie grał w piłkę, jego przygoda za granicą nie zakończyła się sukcesem. Pogoń Szczecin wiedziała, kogo ściąga. Byłego kozaka Ekstraklasy, ale takiego, którego trzeba odkurzyć. Było ryzyko. Co prawda to dopiero dziesięć meczów i dwa trafienia, lecz widać gołym okiem, że Kurzawa wciąż ma dużą jakość. Że w nowym klubie będzie potrafił dać wiele dobrego, a jego powrót do optymalnej formy zmierza we właściwym kierunku. 28-latek odzyskał rytm meczowy i dał sygnał, że pełnoprawny start w następnym sezonie może być w jego przypadku ekscytujący.

Może Kurzawa 18 asyst w lidze nie wykręci, ale skoro na poziom dwucyfrówek już wchodził, głównie ze stałych fragmentów gry, to przecież takich rzeczy się nie zapomina. Kibice Pogoni powinni być optymistycznie nastawieni względem tego, co w przyszłości może zaoferować siedmiokrotny reprezentant Polski. Raz już był kozakiem. Jest w stanie zostać nim po raz kolejny.

OBSTAWIAJ 1. LIGĘ W FUKSIARZ.PL!

Arka Gdynia wygra z Sandecją - kurs 1,77

Kamil Kruk (5,38)

  • Liczby: 12 występów, dwa gole i jedno kluczowe podanie

Mamy tutaj do czynienia z przykładem piłkarza, który nie został wprowadzony w taki sposób, jaki byśmy sobie tego życzyli. Wrzucony do składu z konieczności, bo Crnomarković czy Simić zaczęli robić niepokojące popisy na boisku. Złośliwi powiedzieliby, że sabotowali swój zespół w defensywie i to stwierdzenie zapewne niedaleko leży od prawdy Kamil Kruk musiał długo siedzieć na ławce, zachodząc w głowę, w czym jest gorszy od takiego ananasa jak obrońca wypożyczony z Lecha. No i okazało się, zobaczyliśmy to na własne oczy, że w niczym. Ba, to materiał na rozwój do poziomu Kamila Piątkowskiego.

Pewny w defensywie, groźny w ofensywie. Dobry w wyprowadzeniu piłki, wychowanek. Wszystko się zgadza i nic, tylko rzeźbić. Kruk będzie najpewniej jednym z podstawowych młodzieżowców w pierwszym składzie Zagłębia. Jeśli będzie inaczej, cóż, to będzie dziwne. Ten jegomość nie dał na przestrzeni dwunastu występów żadnego powodu, żeby na niego nie stawiać.

Cezary Miszta (5,17)

  • Liczby: sześć występów (cztery czyste konta), 13 obronionych strzałów i trzy gole stracone

Jako że Bartosz Slisz wychodzi poza wiek młodzieżowca, Legia będzie musiała poszukać nowego rozwiązania na tę pozycję. Zadowalających opcji nie ma zbyt wiele. Będą: Kostorz, Rosołek (po powrocie z wypożyczenia), Skibicki, Kisiel, Włodarczyk i właśnie Miszta. 19-letni golkiper dostał swoje mecze w Ekstraklasie, bronił też w Pucharze Polski. Żadnego występu nie zawalił, grał dobrze. Patrząc na dostępnych piłkarzy U-21, jego kandydatura wydaje się najmocniejsza. Oczywiście to wiąże się z pozostawieniem Artura Boruca na ławce na większość sezonu, ale takiego stanu przecież można się spodziewać.

W związku z tym pojawia się wolne miejsce dla Miszty. Legia już stworzyła w ostatnim czasie jednego bramkarza do wyjazdu za granicę, więc czas, żeby zrobić to po raz kolejny. Wychowanek „Legionistów” ma wystarczająco argumentów, żeby pójść śladami Majeckiego. Ma świeżo podpisany kontrakt do 2025 roku, co oznacza, że już w następnym sezonie w warszawskim klubie powinni mocniej na niego postawić. A że ten 19-latek papiery na dobre bronienie ma, można oczekiwać, że prędzej czy później będzie walczył o bycie w topie na swojej pozycji.

Łukasz Bejger (5,00) i Konrad Poprawa (4,83)

  • Liczby Poprawy: sześć występów, jeden gol
  • Liczby Bejgera: 11 występów

Konrad Poprawa debiutował w Ekstraklasie już w sezonie 2017/2018. Zagrał wtedy w trzech meczach, ale potem lądował na wypożyczeniu w 2. lidze. Wrócił do rezerw Śląska, wywalczył z nimi awans na szczebel centralny. Grał w tym sezonie od deski do deski, stał się kapitanem zespołu trenera Jawnego. Za kadencji trenera Lavicki nie miał jednak szans, żeby pokazać się na poziomie ESA. To zmieniło się, kiedy do Wrocławia przybył Jacek Magiera. Postawił na Poprawę, dał mu zagrać pięć meczów z rzędu od 1. minuty. Okazało się, że obrońca WKS-u nie pęka. I że ma potencjał, który potwierdza fakt zainteresowania Legii Warszawa. Ba, Poprawa dostał konkretną ofertę, ale zdecydował podpisać nowy kontrakt ze Śląskiem.

W obliczu odejścia Israela Puerto, wypożyczonego Wilusza, starzejących się Celebana i Pawelca – Poprawa powinien być nr 1 na jednej z pozycji dla środkowego obrońcy. U boku Marka Tamasa, Wojciecha Golli i Łukasza Bejgera. To już co prawda 22-latek, nie młodzieżowiec, ale pokazał, że jest gotowy na najwyższy poziom rozgrywkowy. Ma podobne walory, co Kamil Kruk w Zagłębiu, a do tego jak na stopera jest dość szybki. Też ze statusem wychowanka, co jest dodatkowym plusem. Konrad Poprawa musiał czekać pięć lat, żeby we Wrocławiu stać się postacią bardziej znaczącą. Był cierpliwy, los może mu się fajnie odpłacić.

Do pary z Poprawą trzeba jeszcze dodać Łukasza Bejgera, który do Śląska przyszedł w zimowym oknie transferowym. Był to transfer ciekawy, 19-latek grał wcześniej w młodzieżowych zespołach Manchesteru United. Na początku siedział na ławce, ale zarówno trener Lavicka, jak i Magiera szybko dostrzegli, że ten chłopak ma wiele do zaoferowania. Rozegrał swoją pierwszą rundę na poziomie seniorskim w sposób, jakby to była dla niego któryś sezon z kolei. Tak naprawdę zaliczył tylko dwa słabe występy, ale ogółem dał dowody na to, że jest w stanie zostać pewnym punktem defensywy WKS-u w następnym sezonie. Ma luz z piłką, nie boi się ryzyka, widać w nim dojrzałość. Pozytywne zaskoczenie i potencjał na kozaka.

Ben Lederman (4,50)

  • Liczby: 13 występów

Ben Lederman trafił do Rakowa w lutym 2020 roku. Na wiosnę zagrał jedynie 186 minut, był postacią marginalną. W sezonie 2020/2021 jego pozycja w hierarchii pomocników nieco wzrosła, czasu na boisku było kilkukrotnie więcej. Szczególnie w tym roku, kiedy Amerykanin cztery razy wyszedł w pierwszym składzie. W obliczu odejścia Petera Schwarza do Śląska i Kamila Piątkowskiego ze statusem młodzieżowca do RB Salzburg otwiera się miejsce zarówno dla innego młodego piłkarza, jak i pole do popisu w środku pola. Dla 21-letniego Amerykanina to był drugi sezon w profesjonalnej piłce, ten fakt wiązał się z trudnym wejściem w Ekstraklasę. Ale skoro Raków podpisał z tym piłkarzem długą umowę, musiał dostrzec w nim duży potencjał.

500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!

W sumie, jeśli spędzasz pół życia w szkółce Barcelony, coś ekstra umieć musisz. To może być gość, który przy lepszym przygotowaniu fizycznym jeszcze nie raz pozytywnie nas zaskoczy. – Pierwsze miesiące miałem naprawdę trudne. Musiałem się zaadaptować, ale z takim sztabem trenerów było łatwiej. Czekałem na efekty cięższej pracy i one są już chyba widoczne. Teraz jestem lepiej przygotowany do warunków Ekstraklasy, niż miało to miejsce rok temu. Mogę pokazać więcej, sufit mam wyższy. Muszę ciężko pracować, żeby to udowodnić. Mam długi kontrakt z Rakowem i czuję się tutaj bardzo dobrze. Komfortowe warunki do życia, fajna baza treningowa. Nie mogę na nic narzekać – powiedział nam Lederman w niedawnym wywiadzie.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

23 komentarzy

Loading...