Reklama

Co dalej z Żurawiem – szybki powrót do Ekstraklasy czy odbudowa w I lidze?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

07 kwietnia 2021, 14:05 • 4 min czytania 38 komentarzy

Dariusz Żuraw rozstał się z Lechem Poznań. W ostatnich tygodniach nie miał najlepszej prasy. Kibice też kręcili nosem na to, jak zarządzał kadrą Kolejorza. Teraz pewnie – jak to często po zwolnieniach z dużych polskich klubów bywa – trochę sobie odpocznie, odejdzie do rytmu życia ustawionego przez mikrocykle treningowe. A co dalej? Czy Żuraw to dziś mocne nazwisko na karuzeli trenerskiej?

Co dalej z Żurawiem – szybki powrót do Ekstraklasy czy odbudowa w I lidze?

Generalnie ta karuzela robi się coraz szerszej obsadzona. To taka nasza luźna obserwacja z ostatnich lat. Kiedyś, gdy klub zwalniał trenera, to w gronie kandydatów do jego zastąpienia kręciliśmy się wokół 4-5 nazwisk. I to tych samych. Kadra trenerska się poszerza, kluby sięgają po obcokrajowców, ciekawe nazwiska wypływają z I ligi.

Operujmy na konkretach – Marek Papszun ma już bardzo dobrą markę na polskim rynku. Ostatnio wyrósł chociażby Piotr Tworek, historia Krzysztofa Brede też jest dość świeża. Chwalony za pracę w Radomiaku jest Dariusz Banasik. Mariusz Lewandowski odbił się od Zagłębia, ale robi świetną robotę w Termalicę. Artur Derbin zbiera dobre recenzje.

Dzisiaj wciąż na prace czekają chociażby Artur Skowronek, Jerzy Brzeczek, Jacek Zieliński, Jan Urban, Dariusz Skrzypczak, Dominik Nowak, Maciej Bartoszek, Marcin Kaczmarek, Tomasz Kafarski. Rynek pęcznieje – kwestia sporne, czy jakość rośnie, natomiast nazwisk na karuzeli jest coraz więcej. Czymś trzeba się wyróżnić, czy pion sportowy klubu X pomyślał sobie przy zmianie trenera „ej, a był taki Kowalski w drużynie takiej-śmakiej, fajnie się to wówczas oglądało, może popytać o niego w środowisku?”.

CV zrobione na Lechu

I to jest niewątpliwie mocny argument po stronie Żurawia. Można się zżymać na to, że jego Lech ostatnio cieniował i oglądało się z przyjemnością równą oglądania 142. powtórki Mazurskiej Nocy Kabaretowej. Natomiast jego Kolejorz miedzy lutym a październikiem zeszłego roku był zespołem, który przez większość piłkarskiej Polski był uważany za najładniej grającą drużynę w kraju. Postawił na grę bez klasycznego defensywnego pomocnika, nadał drużynie zadania wysokiego pressingu. Piłkarze się przy nim rozwinęli – tacy jak Kamiński, Puchacz, Moder, Jóźwiak. Styl Lecha poniekąd przyczynił się do rekordowych sprzedaży w historii Ekstraklasy.

Reklama

Oczywiście były błędy. Lista zarzutów do Żurawia dotyczy chociażby zarządzania zespołem, kiepskimi reakcjami na wydarzenia boiskowe, słabą komunikacją z mediami. No i – co najważniejsze – w Lechu nie zdobył trofeum. Awansował do fazy grupowej Ligi Europy, to jasne i godne docenienia, ale gablota wciąż jak była pusta, tak pusta pozostaje.

Niemniej Żuraw wyrobił sobie w Lechu nazwisko. Przez te dwa lata przeskoczył kilka schodków w hierarchii trenerów. Nie mówimy, że aż tak rozwinął warsztat w tym czasie – tutaj musielibyśmy widzieć treningi, mieć skalę porównawczą. Chodzi raczej o markę, nazwisko, niepoliczalne punkty prestiżu.

No bo kim był Żuraw przed objęciem pierwszej drużyny Lecha? Miał epizody w niższych ligach. Bez sukcesów prowadził Znicz Pruszków, gdzie jego wyniki szału nie robiły. Miał niezłe CV piłkarskie i niezłych nauczycieli, od których mógł się wówczas uczyć fachu. Rezerwy Lecha między innymi dzięki niemu zrobiły awans do II ligi.

Czyli patrząc na konkrety: praca w niższych ligach bez spektakularnych sukcesów, dobre wyniki dopiero w Lechu II Poznań i dobre CV piłkarskie. Czy gdyby nie fakt, że Żuraw akurat był w klubie, gdy Lech pogonił Adama Nawałkę, to czy ktoś z Ekstraklasy wyciągnąłby go z rezerw Lecha?

Mamy wątpliwości.

Progres przez dwa lata

A dwa lata później Żuraw jest w kompletnie innym miejscu swojej kariery. Ma awans do Ligi Europy w CV, ma doświadczenie w prowadzeniu mocnej (no dobra, ten sezon tego nie dowodzi) drużyny na poziomie Ekstraklasy. Można dojść tym tropem do wniosku, że tak jak w pewnym okresie Żuraw pomógł Lechowi, tak jeszcze bardziej Lech pomógł jemu w wypromowaniu się.

Reklama

Patrząc w przeszłość – tacy trenerscy „wychowankowie” w Lechu mieli różnie. Weźmy świeższy przykład – Ivan Djurdjević. On w pierwszej drużynie Kolejorza pracował krótko, wcześniej nie pracował jako trener poza Lechem. I po sparzeniu się na prowadzeniu Lecha zszedł do I ligi. Zaraz stuknie mu drugi rok pracy w Chrobrym Głogów. Może gdyby było odwrotnie – po rezerwach Lecha trafił do Głogowa, to jego kariera trenerska wyglądałaby inaczej. Ale jakby nie patrzeć – Djurdjević jest w gronie 34 trenerów pracujących na najwyższym poziomie rozgrywkowym.

Raczej drogą Rumaka

Natomiast Żuraw dzisiaj jest bliżej sytuacji innego trenerskiego „wychowanka” Lecha, czyli Mariusza Rumaka. Rumak w Kolejorzu pracował dłużej, ale osiągał podobne wyniki. Żuraw miał Ligę Europy i wicemistrzostwo, Rumak dwa wicemistrzostwa i wpadki w pucharach. I Rumak po Lechu nie miał problemów z tym, by znaleźć robotę w Ekstraklasie. Po Lechu trafił do Zawiszy, później do Śląska i jeszcze do Termaliki – łącznie miał po Lechu 82 mecze na poziomie Ekstraklasy. Do tego 47 spotkań w Odrze Opole. Teraz trafił do reprezentacji U19. Są oczywiście lepsze trenerskie kariery, ale jak na 43-letniego szkoleniowca to przyzwoite CV.

I jeśli mielibyśmy gdzieś umiejscawiać Żurawia w punkcie wyjścia z Lecha, to byłby to bardziej Rumak niż Djurdjević.

Dlatego wcale nie zdziwimy się, jeśli jesienią czy wiosną przyszłego roku zobaczymy Żurawia na ławce trenerskiej w Ekstraklasie. Zwłaszcza, że – co istotne w tym przypadku – zaraz w Ekstraklasie będziemy mieli dwa kluby więcej. Osiemnaście posad do obsadzenia.

Żuraw nie jest spalony w polskiej piłce. O tym jesteśmy przekonani. I coś czujemy, że zobaczymy go na ławce trenerskiej prędzej niż później.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Ekstraklasa

Komentarze

38 komentarzy

Loading...