Reklama

Od sprzedawania losów do bicia rekordów. Luis Muriel zachwyca w Atalancie

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

16 marca 2021, 13:41 • 11 min czytania 3 komentarze

Razem z ojcem robili wszystko, żeby utrzymać rodzinę. Sprzedawali kupony na loterię na ulicach Santo Tomas, żeby zarobić na dojazdy Luisa na treningi i do szkoły. Pensja jego ojca, który był taksówkarzem, nie sięgała nawet siedmiu dolarów miesięcznie. Luis handlował nie tylko kuponami, ale też pamiątki, które własnoręcznie robiła jego babcia” – pisze Marca o dzieciństwie Luisa Muriela. To kolejna “typowo południowoamerykańska” historia. Chłopak, który oprócz marzeń miał niewiele, dociera na szczyt. Kolumbijczyk zagrał już na mundialu, a dziś może pogrążyć Real w walce o Lidze Mistrzów. Ale w historii Muriela jest coś wyjątkowego, bo niewiele brakowało, żeby marzenia o karierze skończyły się na porównaniach do Ronaldo.

Od sprzedawania losów do bicia rekordów. Luis Muriel zachwyca w Atalancie

Czy jest w Europie ktoś, kto strzela częściej niż Robert Lewandowski? Ostatnio opisywaliśmy, jak kosmiczne liczby wykręca Polak w pogoni za rekordem Gerda Müllera i zdawało się, że osiągnięcie takiego poziomu jest niemożliwe dla kogokolwiek poza RL9. A jednak, kiedy spojrzymy w statystyki, napastnika Bayernu wyprzedza właśnie Muriel.

  • Gole/90 minut: 1,49 – najwięcej w TOP 5 ligach w Europie
  • Gole i asysty/90 minut: 1,95 – znów najwięcej
  • Bramki bez rzutów karnych/90 minut: 1,40 – najwięcej w Europie
  • Bramki bez rzutów karnych i asysty/90 minut: 1,86 – ponownie lider
  • Non penalty xGoals/90 minut – 0,81 – pierwsze miejsce do spółki ze Zlatanem

Jak to możliwe? Czy pod nosem przemknął nam jakiś rekordzista? Czy kiedy nie patrzyliśmy, ktoś z Serie A znów zorganizował zamach na Złotego Buta, który ma trafić do gabloty Polaka? Absolutnie nie. Sekretem liczb Kolumbijczyka jest to, że po raz ostatni pełne 90 minut zaliczył… 15 stycznia 2020 roku. W Atalancie dzieli się bowiem czasem gry ze swoim rodakiem, Duvanem Zapatą.

Ale w żaden sposób nie umniejsza to dokonań Luisa Muriela. Bo o ile wcześniej to on był zmiennikiem potężnego Duvana, tak teraz role się odwróciły. 16 goli w Serie A i tytuł trzeciego najskuteczniejszego piłkarza w 2021 roku sprawiły, że chłopak z Barranquilli zajął pole position w wyścigu o miano najsłynniejszego Kolumbijczyka na włoskiej ziemi.

Barranquilla – nieustanny karnawał

Dla Muriela Italia, do której trafił dekadę temu, jest drugim domem. Ale pierwszym, najważniejszym, są ulice kolumbijskiego miasta, które leży nad Morzem Karaibskim. Jedni powiedzą: raj na ziemi. Może i tak, jeśli jesteś turystą, który przyjechał zobaczyć, jak Latynosi świętują karnawał. Bo w Barranquilli świętują go naprawdę grubo. Joe Arroyo śpiewał, że pobije każdego, kto obrazi najpiękniejsze miasto basenu morza karaibskiego, które dało mu w życiu nadzieję. Zupełnie nas to nie dziwi.

Reklama

„Śmierć” na imprezie karnawałowej w Barranquilli

Ale życie codzienne w Barranquilli jest dalekie od karnawału. Młody Luis sam się o tym przekonał, bo choć wspólnie z rodziną robił wszystko, żeby zostać piłkarzem, to w młodym wieku musiał zmierzyć się z wyjątkowo dokuczliwą kontuzją biodra. Muriel miał problemy ze ścięgnami, przez co na pewien czas zawiesił treningi. Skupił się na nauce i leczeniu, a kiedy chciał wrócić do gry w lokalnym klubie i usłyszał, że nie ma na to szans, chciał na dobre porzucić marzenia. W wytrwałości utrzymali go ojciec oraz Alvaro Nunez, trener ze szkolnej ekipy Barranquillery. Namówili chłopca do powrotu, dali mu czas, żeby doszedł do formy, a Muriel odwdzięczył się zdobyciem tytułu wicekróla strzelców młodzieżowego turnieju. Dzięki temu sięgnęło po niego Deportivo Cali, klub z krajowej ekstraklasy.

Oczywiście wiadomo, jak to jest z kolumbijskimi potentatami. Opowiadał o tym rówieśnik Luisa – Zapata. – Grałem dla America de Cali, klubu, który należał do handlarzy narkotykowych. Bywały takie okresy, w których konta bankowe klubu były zamrożone, bo akurat toczyło się jakieś śledztwo – opowiadał po transferze do Sampdorii. – Klub nie mógł wtedy podpisywać nowych zawodników. Były także problemy z tym, żeby coś zrobić z zarobionymi na transferach pieniędzmi. Wypłaty? Musieliśmy na nie poczekać, aż śledczy pozwolą ‚ruszyć’ pieniądze z konta.

Natomiast bez Deportivo nie byłoby kariery Luisa. Złote dziecko mogło się pokazać. Już wtedy Muriel zadziwiał tym, jak często trafia do siatki. – Obserwujemy narodziny snajpera. Muriel zagrał 146 minut i trafił do siatki cztery razy. Strzela co 36 minut! – zachwycało się “El Tiempo” po debiucie napastnika w seniorskiej piłce. I znów klasyczna historia: chłopak błysnął, więc błyskawicznie trafił do Europy.

Buty od Ayali i sobowtór Ronaldo

Dekadę temu Udinese miało imponującą siatkę skautów. Wspólnie z Luisem Murielem do tego klubu trafili Pablo Armero z brazylijskiego Palmeiras czy Medhi Benatia z francuskiej drugiej ligi. Rok wcześniej Włosi wyłowili z Medellin Juana Cuadrado. Napastnik miał swoje dylematy. – Bardzo chciałbym spędzić więcej czasu w Cali. Zagrać jeszcze jeden sezon. Zabolało mnie, że to nie ze mną Deportivo zdobyło mistrzostwo. Od małego byłem fanem Junior Barranquilla, ale Cali stawiam ponad wszystko. Ten klub dał mi szansę, wydarzyło się tam mnóstwo rzeczy, które zapamiętałem. Zrobię wszystko, żeby jeszcze założyć koszulkę Deportivo i wygrać dla nich tytuł – mówił w niedawnej rozmowie na Instagramie, którą w trakcie przerwy spowodowanej COVID-em przeprowadził Camilo Ayala, jego kolega z boiska.

Reklama

Pamiętasz tę sytuację? – zagadnął Ayalę Muriel. – Czekałem na autobus, na trening, grałeś wtedy w pierwszej drużynie. Zobaczyłeś moje buty i zapytałeś, czemu nie mam korków, skoro jadę grać w piłkę. Powiedziałem, że to są korki, po prostu na co dzień je wykręcam, bo nie mam tenisówek. Zapytałeś, jaki noszę rozmiar i dałeś mi swoje buty. Były za duże, powiedziałem ci to, ale kazałeś mi je zostawić. Pamiętam to dobrze, to były nowiutkie Adidasy. To jedna z tych rzeczy, która mnie ukształtowała. Zawsze kiedy mi ciężko, przypominam sobie o tym i mam motywację, żeby iść do przodu – stwierdził Luis.

PRZECZYTAJ TAKŻE:

Napastnik wzorował się na starszych kolegach z Deportivo, czerpał z ich treningów. Ci wołali na niego “Valencianito” przez podobieństwo do Ivana Valenciano, byłego reprezentanta Kolumbii z Barranquilli. Ale to nie on był idolem Luisa. – Kiedyś oglądałem program o mundialach i moja dziewczyna stwierdziła, że jestem bliźniakiem Ronaldo. Że wyglądam dokładnie tak, jak on – opowiadał piłkarz “Sportweekowi”. – W gruncie rzeczy to był mój pierwszy idol. Podawałem piłki, kiedy Kolumbia grała z Brazylią w eliminacjach mistrzostw świata. Na koniec meczu wbiegłem na murawę, żeby się z nim przywidać, ale zatrzymał mnie policjant. Większość moich kolegów kibicowała Juventusowi i Milanowi. Ja dopingowałem Inter właśnie dla Ronaldo. Powiedziałem sobie, że jeśli osiągnę połowę tego co on, będę spełniony – dodał.

Historia świetna, ale i… kłopotliwa. – To cholernie ciężkie, ta presja. We Włoszech po dobrym meczu zawsze piszą o mnie “to faktycznie drugi Ronaldo”! A kiedy jest gorzej, słyszę, że jestem grubasem, który nie jest tak dobry, jak myśli – narzekał zawodnik.

Guidolin narzekał, Mihajlović uwierzył

Muriel w końcu postawił na Udine. Jako że właścicielem Udinese i Granady była ta sama osoba, trafił na wypożyczenie do Hiszpanii. Ale to nie zmieniało faktu, że jego droga do miejsca, w którym jest teraz, była łatwa. W drugoligowej Granadzie wiele nie pokazał, dopiero w Lecce poszło mu ciut lepiej. Ciut, bo na Stadio Friuli sądzili, że ściągają gościa, który niedługo trafi do jednego z czołowych klubów świata. Antonio di Natale wróżył mu większą karierę niż Alexisowi Sanchezowi. A kiedy masz 21 lat i strzelasz siedem bramek dla Lecce, to jesteś bardzo daleko od tego celu.

Luis zawsze był chłopakiem, który nie lubił odpoczywać. Jadł przy piłce, spędzał z nią całe dnie. Wyjazd do Włoch pozwolił mu spełnić marzenia, ale był też problemem. To bardzo rodzinny chłopak, więc musiał zmierzyć się z wyzwaniem poznania i dostosowania się do innego świata i innej kultury. A także innych wymagań co do tego, co pokazuje na boisku – opowiadał Humberto Barrera, przyjaciel rodziny Muriela w “Radio Nacional”.

Kolumbijczyk miał pod górkę u Francesco Guidolina, bardzo wymagającego trenera, który uważał, że jego podopieczny niszczy swoją karierę. – Jeśli chce ze mną w ogóle rozmawiać, niech najpierw zrzuci pięć kilogramów. Dopóki nie będzie wyglądał jak sportowiec, nie zamienię z nim ani słowa – rzucił w rozmowie z “La Gazzettą dello Sport” trener Udinese. Sam zainteresowany narzekał, że to przez kontuzje. Twierdził, że kiedy tylko przestanie na chwilę trenować, momentalnie przybiera na wadze. – W tydzień zbieram kilogramy. Potem mogę jeść tylko sałatę – żalił się Muriel, który twierdził, że jego waga nie zmieniała się znacząco w porównaniu do pobytu w Lecce.

Luis Muriel w „Sportweeku”: Mihajlović doprowadził mnie do łez

Luis Muriel Atalanta Bergamo Sportweek

Doświadczony szkoleniowiec długo kazał mu jednak czekać na poważną szansę, kazał mu ćwiczyć nie tylko po to, żeby zrzucić brzuszek, ale też nabrać ogłady taktycznej, zacząć poruszać się lepiej po boisku. Luis to docenił, dzięki temu zaczął strzelać bramki. Jednak jego przygoda w Udine nie była idealna. To wtedy odnosił najwięcej urazów i bez większego żalu marzenia o transferze do Barcelony schowano do kieszeni, oddając zawodnika do Sampdorii. Sinisa Mihajlović wprost o nim marzył. Stwierdził, że zakochał się w jego ruchach, kiedy oglądał go w Lecce. Stwierdził, że to jedyny piłkarz, o jakiego kiedykolwiek poprosił szefów klubu z Genui. Wierzył, że zmieni Muriela w maszynę. Uwierzył w to sam Muriel.

Zdałem sobie sprawę, że ostatnie półtora roku w Udinese nie było dobre. Nie czułem się tam potrzebny, ciągle plotkowano o mojej wadze, kontuzjach i formie. Sam siebie obwiniam za to, że mi tam nie wyszło. Ominął mnie mundial w Brazylii, co bardzo mnie zabolało. Sinisa powiedział mi: chcę, żebyś znowu się uśmiechał. Przed podpisaniem kontraktu stwierdził, że uczyni mnie mistrzem. Dosłownie się rozpłakałem, bo poczułem się tak, jak chciałem się czuć od dawna. Potrzebny. Mihajlović sprawia, że wszyscy są szczęśliwi i ważni. Spójrzcie tylko, jak reaguje cała drużyna, kiedy strzelamy bramkę. Nawet rezerwowi szaleją z radości – mówił “Sportoweekowi”.

Oczywiście każdy z nas ma pewnie inne pojęcie “bycia mistrzem”. Muriel w Sampdorii ani nie sięgnął po tytuł, ani po indywidualne nagrody. Natomiast bez dwóch zdań odbudował swoją karierę. Zapracował na transfer do Sevilli i debiut w Lidze Mistrzów. Pojechał na mundial, wyszedł z grupy z Kolumbią, choć akurat z Polską nie zagrał. Nie zagrał, bo znów znalazł się na zakręcie. Zarówno w Hiszpanii, jak i później we Florencji, nie wybił się ponad przeciętną. Do Barcelony nie trafił, ale co dwa razy jej strzelił, to jego. W każdym razie wydawało się, że napastnik będzie jednym z wielu. Zbliżał się do 30-stki, wielkich perspektyw przed nim nie było. Ale traf chciał, że jedną trzecią jego dorobku z Fiorentiny stanowiły bramki strzelone Atalancie. I Gian Piero Gasperini stwierdził – chcę go u siebie, to idealne uzupełnienie.

Luis Muriel – najlepszy joker w historii?

Trener daje nam dużo swobody w ofensywie. To dlatego strzelamy tak wiele bramek – stwierdził Muriel zapytany o to, jakim cudem po latach przeciętności, aż tak odpalił. Już w pierwszym sezonie notował średnią 1,29 gola na 90 minut. Mimo że rozegrał 1260 minut w Serie A, kończył sezon za takim samym dorobkiem, jak Duvan Zapata, który na zdobycie 18 bramek potrzebował ponad 2000 minut. Muriel przed rokiem zdobył 11 bramek, wchodząc z ławki. W zasadzie to on rozpoczął pościg Atalanty, który skończył się wyjściem z grupy Ligi Mistrzów, wykorzystując rzut karny, który sam wcześniej wywalczył w meczu z Dinamem. Dzięki temu La Dea wygrała pierwszy mecz w europejskich rozgrywkach. W tym roku historia się powtórzyła – gol Luisa, tym razem w ulubionej roli jokera – pozwolił “Królowej Prowincji” przyklepać wygraną z Ajaksem w ostatnim spotkaniu fazy grupowej.

Luis Muriel wykorzystuje rzut karny w serii „jedenastek” przeciwko Anglii na mundialu

Luis Muriel strzela z rzutu karnego na mundialu w barwach Kolumbii

W całej karierze w Serie A Luis Muriel strzelił już 21 bramek jako rezerwowy. Jeszcze cztery i wyrówna rekord Alessandro Matriego, który jest najlepszym zmiennikiem w historii ligi. Pięć i rekord będzie jego. Na razie ustalił inny – żaden piłkarz przed nim nie zdołał zdobyć więcej niż 10 bramek z ławki w pojedynczym sezonie. Z kolei niedawno wyprzedził Diego Maradonę i Paolo Rossiego na liście najskuteczniejszych zawodników wszech czasów we włoskiej ekstraklasie. – Nie mam żadnego sekretu. To wszystko wynika z tego, jak interpretujesz to, co dzieje się na boisku. Często rezerwowi źle odbierają to, że siadają na ławce. To potem wpływa na ich postawę na boisku. Ja zawsze staram się być skoncentrowany, żeby dać impuls, kiedy wchodzę na murawę – mówił sam zainteresowany “L’Eco di Bergamo”.

Gasperini przyciąga jakąś klątwę. Za każdym razem, kiedy woła mnie do linii, żebym wszedł na boisko, strzelamy bramkę. I znowu muszę siadać – żartował napastnik po jednym ze spotkań. Teraz jednak rolę rezerwowego pełni rzadziej. Już 11 razy wystąpił w lidze od pierwszej minuty – częściej niż przed rokiem. Rzadziej wykonuje też “jedenastki”, przez co liczby, które wykręca, budzą jeszcze większy respekt. Tak w poprzednim sezonie, jak i w obecnym, jego gole osiem razy dawały Atalancie prowadzenie. – Bardziej o siebie dbam, jestem też dojrzalszy. Mam doświadczenia, z których czerpię i które wiele mnie nauczyły – tłumaczy eksplozję formy Muriel.

  • Od początku roku Kolumbijczyk zanotował 10 bramek i siedem asyst we wszystkich rozgrywkach. Jego statystyki wyglądają więc tak:
  • 811 minut
  • 17 wypracowanych goli
  • Udział przy bramce co 48 minut

Wszystkie gole Luisa Muriela dla Atalanty w Serie A. Aż dziewięć razy trafiał sprzed pola karnego

Luis ma na koncie więcej goli z gry w tym sezonie Serie A niż prowadzący Inter do tytułu Romelu Lukaku. Luis wychodzi przed kamery i przestrzega Real Madryt, żeby nie lekceważył Atalanty. Muriel jest jokerem w talii Gian Piero Gasperiniego i chce zostać pierwszym Kolumbijczykiem, który strzeli 100 bramek w jednej z topowych pięciu lig Europy. Nie dokonał tego nawet Radamel Falcao, który owszem, ma na koncie 122 trafienia, jednak w trzech różnych krajach. Licznik Muriela dziś wskazuje 83, licznik jego kumpla, ale i rywala – Duvana Zapaty – 90.

***

A co zrobi Muriel, kiedy już osiągnie ten pułap? Czy stwierdzi, że zrobił już połowę tego co Ronaldo i może odejść spełniony? Możliwe. To w końcu rodzinny chłopak, który przy każdej możliwej okazji wraca do Kolumbii. Dziś nie musi już się obawiać, że tata nie sprzeda wystarczająco dużo kuponów, żeby mieli za co zjeść obiad. Dzisiaj Muriel ma ranczo w Santo Tomas, gdzie razem z przyjaciółmi je owoce morza grając w karty albo domino. Dogląda swoich koni, zabiera rodzinę nad morze.

Teraz może powiedzieć, że jego życie to karnawał. W dodatku taki, który trwa cały rok, bo na boisku Luis bawi się jak mało kto.

SZYMON JANCZYK

fot. Sportweek, Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Komentarze

3 komentarze

Loading...