
weszlo.com / Hiszpania
Opublikowane 17.01.2021 23:59 przez
Kamil Warzocha
Barcelona nie jawiła się dzisiaj jako zdecydowany faworyt, a Athletic zawsze sprawia wrażenie ekipy, która tanio swojej skóry nie sprzeda. Nie dopuszczaliśmy jednak myśli, a jeśli już, to nieśmiało, że Ronald Koeman i spółka wypuszczą z rąk szansę na jedyne trofeum w tym sezonie. No i stało się. Barca zawiodła na całej linii, nie pokazała jaj, przegrała Superpuchar Hiszpanii. Kropkę nad „i” postawił sam Messi, który wyrazem swojej frustracji dość jasno przekazał, że chodziło o coś więcej niż trofeum ogórkowe. Ten puchar znaczył więcej, niż komukolwiek mogło się wydawać.
Jeden moment na początku spotkania doskonale oddawał poziom koncentracji, z jakim „Duma Katalonii” weszła w ten wieczór. 11. minuta, konkretnie Lenglet, który zarobił żółtko w tak głupi sposób, że aż wstyd. Niedokładność idąca z poczynań Barcelony wręcz raziła w oczy i utrzymywała się na przestrzeni całego spotkania. Strzelane bramki były wyjątkami od reguły, bo poza nimi Katalończycy nie pokazali takiej jakości, jakiej oczekują od nich kibice. Nie zachwycał Messi, przeciętny był Dembele, nierówny Pedri. Jako tako poziom trzymał De Jong lub Araujo, ale ogółem – mizeria.
Griezmann zagrał na dwa fronty
Tak naprawdę dopiero w 40. minucie zobaczyliśmy pierwszą akcję na wyższych obrotach. Właśnie wtedy aktywował się Messi, który rozpoczął akcję bramkową Barcelony podaniem prostopadłym do Alby. To również on miał wykańczać akcję w polu karnym, ale w lepszej sytuacji do oddania strzału znalazł się akurat Griezmann. Przylutował jak należy, dobrze się zaczęło.
Chwilę później wyszła na wierzch niedojrzałość zespołu Koemana. W szeregach Katalończyków pojawił się ten mityczny moment rozluźnienia, przed którym przestrzega każdy trener na świecie. Zaspała defensywa, konkretnie Jordi Alba, który zgubił krycie przed własnym polem bramkowym. De Marcos wbiegł przed Hiszpana i zrobił swoje. Nawet sam Ter Stegen mógł w tej sytuacji jedynie zaklasnąć, był bez szans.
Po zmianie stron na boisku wiało nudą. Jedni i drudzy momentami kopali się po czole, aż do kolejnej akcji z kluczowym udziałem Alby skrojonej przez Barcelonę. Pasóweczka w pole karne lewego obrońcy Barcy, ponowna egzekucja Griezmanna. Co prawda nieco wcześniej piłkarze Athletiku strzelili gola, ale z pozycji spalonej. Faworyci tego spotkania mieli fuksa, choć, jak pokazała przyszłość, absolutnie nie wyciągnęli wniosków. W samej końcówce meczu Basków uratował Asier Villalibre, znów po dośrodkowaniu, znów wykorzystując błąd w kryciu piłkarzy Barcy. Tym razem robotę mocno spartolił Griezmann, który powinien był uprzedzić Hiszpana przed wpakowaniem piłki do siatki.
- 57. minuta – Raul Garcia ładuje gola po dośrodkowaniu Ikera Muniaina (interweniuje VAR, gola nie ma)
- 90. minuta – Iker Muniain ponownie wykonuje stały fragment gry, tym razem z powodzeniem
Co tu dużo mówić, Barcelona zrobiła podkop sama pod sobą. A to był dopiero początek, drużyna Messiego prosiła się o kłopoty.
Dogrywka dla Barcelony – istna katastrofa
Kiedy trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce, złapać Athletic za gardło i znów wyjść na prowadzenie – Inaki Williams zrobił coś magicznego. Strzelił kapitalną bramkę z dystansu, taką nie do obrony, która zabiła w Barcelonie wszelki entuzjazm. Od 94. minuty to ekipa Koemana musiała odrabiać straty, a jak wiemy, w jej składzie nie ma już takich kozaków jak za czasów słynnej remontady z PSG. Krótko mówiąc, rokowania na odwrócenie losów spotkania były słabe. I trafne.
Barcelona nie dała rady doprowadzić do konkursu jedenastek, ba, po drodze postawiła dwie wisienki na torcie żenady. Najpierw setkę zmarnował nieszczęsny Griezmann, a w 120. minucie, tak na odchodne, Messi dostał czerwoną kartkę. Pierwszą w historii gry dla Barcelony. Nie wytrzymał. Dał upust swojej frustracji, tak jak chcieliby zapewne wszyscy kibice Barcy, którzy liczyli na zdecydowanie inny wynik. Ten dzisiejszy jest ogromnym rozczarowaniem, by nie powiedzieć: totalną porażką. Athletic zagrał naprawdę świetny mecz w defensywie, jednak to wciąż tylko dwunasta ekipa La Liga.
Barcelona – Athletic Bilbao 2:3 (1:1)
Griezmann 40′, 77′ – De Marcos 42′, Villalibre 90′, Williams 94′
Fot. Newspix.pl
Opublikowane 17.01.2021 23:59 przez
„w jej składzie nie ma już takich kozaków jak za czasów słynnej remontady z PSG”. Tak, największy kozak z tamtego meczu to Deniz Aytekin
co ty pierdolisz człowieku, PSG było obsrane i jedna błędna decyzja niczego nie zmienia, przegrali na własne życzenie, trzeba było nie tracić pięciu innych goli. Zresztą sam se zobacz
Ujmowanie graczom Barcy z tamtego meczu przez takimi kretyńskimi komentarzami jest żałosne. Poopowiadaj lepiej o dwumeczach realu z PSG czy Bayernem. Chętnie o tych sędziowskich popisach poczytam.
Przecież to nie jest odosobniony przypadek. Przekręt, który zaprezentował Ovrebo ze swoją drużyną w meczu z Chelsea i wielka Barca awansowała do finału LM, jeden z najgorzej sędziowanych meczów w historii LM i w ogóle.
Albo słynna i skandaliczna czerwona kartka dla Van Persiego, gdy oddał strzał po gwizdku, ponieważ go nie słyszał przez doping prawie 100 000 kibiców na Camp Nou. Największa gwiazda ówczesnego Arsenalu wyleciała przy korzystnym wyniku dla jego drużyny, co praktycznie ustawiło spotkanie, a na pewno bardzo ułatwiło grę Barcelonie.
To wszystko przypadek, że akurat w meczach z Barceloną są tak drastyczne, sędziowskie pomyłki na niekorzyść jej rywali, które mają ogromny wpływ na przebieg i wynik meczów?
Nie twierdzę, że przekupują sędziów, ale sędziowie z jakichś przyczyn często jej po prostu sprzyjają.
Po uwzględnieniu pomyłek sędziego tam powinno być bodajże 3-2 dla Barcelony. Sędzia klasycznie PSG przekręcił.
Ten klub odetchnie po odejściu Messiego. Tak jak Union po odejściu Gikiego. Jak kibicuję Barcelonie i lubiłem grę Messiego, tak uważam że im szybciej go pogonia tym lepiej. To on fermentuje szatnię. Widzę ten klub bez niego jak i bez holenderskiego zaciagu (Kuman, Depaj).
Buhahahahhahaaa dostaja 3 sztuki, wina Messiego. Kto by tam przejmował się, Że obrona tragedia. W dodatku ten jeden kudłaty, strzelił im 2 po stałym fragmencie, bitym identycznie, jedna minimalny spalonym. Też winny Messi, że super treneiro nie zrobił żadnej analizy przeciwnika.
Niestety, szkoda ze nie stało się to już zeszłego lata.
Klask, klask, klask dla zwycięzcy.
lessi zwykły śmieć. Kompleks Napoleona dał o sobie znać.
Więcej niż klub
Wspaniale. Cieszy zwycięstwo zespołu z pięknymi zasadami i tradycjami.
Frajerstwo w wykonaniu Barcelony w tym meczu, to grube niedopowiedzenie.
Skończył się „francuski projekt” (chociaż Griezmann zaczął coś grać ostatnio), to zaczął się holenderski – z efektem zapewne podobnym co poprzedni. Nie wiem kto odpowiada w Barcelonie za dobieranie ludzi personalnie do drużyny (Messi?!) ale prawie każdy transfer do klubu jest kulą w płot w ostatnich latach.
Pedri? Araujo? Dest? De Jong? Trincao też wbrew pozorom wydawał się dobrym ruchem, zresztą jeszcze może odpali, np w następnym sezonie.
Gruba przesada z tym prawie każdy. Fatalne były zakupy tuż po sprzedaży Neymara, ani Coutinho, ani Dembele nie dali tyle, ile kosztowali. Ostatnio bezsensownymi transferami są też Braithwaite i Pjanić, oddanie za darmo Suareza. Jak w każdym klubie coś się uda trafić, coś nie. Ja mam nadzieję, że trudna sytuacja finansowa wymusi stawianie bardziej na wychowanków i zablokuje zagraniczne zaciągi (np holenderskie, na które ostrzy sobie zęby Koeman).
Ja to już dawno mówiłem, że lepiej dawać więcej szans takim Pedri’m czy Fati’m, którzy zazwyczaj dają radę, nawet wrzuceni na głęboką wodę, niż robić wielomilionowe transfery niepewnych gwiazd (350 mln na trio Coutinho, Dembele, Griezmann), albo sprowadzać starych dziadków po omacku – KP Boaten, Braithwaite, Pjanić. No i zalecana mocno jest cierpliwość.
piłkarzy ściągaja dobrych, ale trener, dyrektor sportowy i kto tam jeszcze za to odpowiada nie wiedza co chcą grać. ciągle liczą, ze wystarczy wystawić 10 kozaków i samo jakoś pójdzie i tylko żyją wspomnieniami po tikitace
Tylko Athletic mogl to wygrac – brawo. Real i Barca bez trofeow w tym sezonie. Trzymamy kciuki.
Tyle piszecie o tym, jaką świetną robotę zrobił Marcelino w Valencii. Facet przychodzi do Bilbao, w trzech pierwszych meczach ogrywa Real i Barcę, zdobywa Superpuchar, no i… w artykule ani wzmianki. „Redaktor” Warzocha nawet tego nie zauważył. Pewnie na skrócie na Meczyki.pl nie powiedzieli.
No i ta narracja: biedny Messi dał upust swojej frustracji. Zajebał dwa sierpy jak typowy sebix. Cham i prostak.
Na Marcelino wszyscy patrzą przez pryzmat tego Copa del Rey w 2019r. po wygranej z Barceloną, a tak naprawdę to ten trener najlepszą robotę robił do tej pory nie w Valencii, a niepodal – w Villarreal.
O to to, właśnie to. Marcelino – miod i wino. Był do wzięcia z marszu, a Barca poszła w Koemana, ktory może odbuduje Dzbanbele i ściągnie holenderska kolonie, której będą próbować pozbyć się jego następcy. Marcelino zasługuje na posadę w klubie z topu.
Koeman zrobił Barcelone jeszcze bardziej dziadowską. Myślałem, że to niemożliwe.
Gratulacje dla zwycięzców bo na wygraną zasłużyli. Jednak te chamskie faule łapanie w pół i chwyty zapaśnicze powinny być przez sędziego karane. Arbiter na wszystko pozwalał piłkarzom Atletiku. A te ciągłe symulki pod koniec meczu kompletnie mnie rozwaliły.
A Messi chciał odejść, ale trzymali go na siłę. Co za fachowcy.
Messi nie strzela już tyle goli co dawniej, obrona Barcy jest słaba.
Gwiazdki Barcy się wypaliły hehe 🙂
Wygrał Athletic a i tak artykuł w 90% o Barcelonie. Priorytety.