– Mam często jak Marcin Najman. Tak dobrze bronimy, że rozglądam się po naszym polu karnym i nikogo tam nie ma! – śmiał się Jakub Szumski przed kilkoma tygodniami, gdy odebrał telefon od Weszłopolskich. Jeśli szukać dalszych analogii, bramkarz w swoim nowym klubie będzie mógł znów poczuć się jak częstochowski fighter. Głównie dlatego, że BB Erzurumspor większość starć kończy na deskach. Właśnie tam, według informacji „Przeglądu Sportowego”, trafi golkiper Rakowa.
Gwiazdą Erzurumsporu Novikovas. Poprzedni trener nie popracował nawet miesiąca. Prezes podczas dymisji pękał z dumy, że wytrwał w klubie aż dwa lata. Miasto kojarzone jest z… mroźnym klimatem i sportami zimowymi. Gdzie trafia polski bramkarz?
Idzie do ekstraklasy, ale musi szykować się na zaplecze
Erzurumspor idealnie wpisuje się w definicję „cośtamsporu”, czyli typowego tureckiego klubu niższego sortu, wspieranego przez państwowe koneksje, który wypłynął do elity dopiero w ostatnich latach i który na pierwszy rzut oka nie wywołuje żadnych skojarzeń. Na Polaka czekają mecze z Galatą czy Besiktasem, lecz nie powinien się do nich przyzwyczajać, bo jego nowy klub to murowany kandydat do spadku. Na ten moment dół tabeli Süper Lig wygląda następująco:
- 17. Kasimpasa – 19 punktów
- 18. Ankaragucu – 15 punktów
- 19. Denizlispor – 13 punktów
- 20. Kayserispor – 13 punktów
- 21. BB Erzurumspor – 13 punktów
Tak, Erzurumspor okupuje ostatnie miejsce w stawce. Ten sezon tureckiej ligi jest wyjątkowy. Wprawdzie Turkom, którzy jak wszyscy przerwali w marcu rozgrywanie ligi, udało się dograć ją do końca, lecz nie przeszkodziło to im w decyzji o… odwołaniu spadków. Toczyły się w tej sprawie burzliwe rozmowy, a moment zwrotny nastąpił wtedy, gdy Berna Gözbasi, czyli prezes Kayserisporu, wyszła zapłakana z sali obrad. Pobiegł za nią przedstawiciel Kasimpasy, uspokoił, a potem przekonał inne kluby, że w tej szczególnej sytuacji można w sumie odpuścić spadki. Kayserispor został dzięki temu uratowany, podobnie zresztą jak „polskie” Ankaragücü, a liga została powiększona z 18 do 21 zespołów.
To z perspektywy Szumskiego ważne o tyle, że misja „utrzymanie” staje się jeszcze trudniejsza niż w normalnych warunkach, gdy spadały trzy zespoły. Teraz z Süper Lig lecą cztery ekipy, a Erzurumspor, beniaminek, nie jawi nam się jako faworyt tego wyścigu.
JAK ZMIENIA TURCJA? PRZECZYTAJ DUŻY WYWIAD Z JAKUBEM KOSECKIM
– Dużo zależy od tego, jak wzmocnią się w nadchodzącym okienku – słyszy się między innymi o zakontraktowaniu Brahima Darriego, byłego piłkarza Karagümrük, którym zainteresowane latem było Fenerbahce. Bez wzmocnień szanse będą minimalne – w tym sezonie z Süper Lig spadają cztery drużyny. Kluczowe będą najbliższe miesiące, bo historycznie to wtedy w mroźnym Erzurumie gospodarzom najłatwiej zdobywa się punkty, ale na tę chwilę to główny faworyt do spadku – ocenia Filip Cieśliński, wnikliwy obserwator ligi tureckiej.
Na papierze wszystko jest jeszcze możliwe. To tylko sześć punktów straty. Szumski musi jednak zakładać możliwość, że od lata nie będzie jeździł po stadionach znanych marek, a Giresunsporach czy Keciorengücach.
Obecny bramkarz na wylocie?
W swoim nowym klubie Szumski spotka dwóch starych znajomych z Ekstraklasy – Arvydasa Novikovasa i Armando Sadiku. Litwin jako jeden z nielicznych nie zawodzi. Ma na swoim koncie cztery gole i trzy asysty, co przekłada się na 44% trafień jego ekipy. Sadiku trafił do klubu we wrześniu z kontuzją – pod koniec października ją wyleczył, zagrał sto minut w lidze i znów wypadł z powodu urazu.
Konkurencja w bramce? Akurat na tej pozycji Erzurumspor nie ma wielkiego kłopotu, to nie bramkarz jest winowajcą tak beznadziejnego miejsca w tabeli. – Fabien Farnolle w ostatnich latach wypracował sobie mocną pozycję w Süper Lig. Przyszedł w ramach zaciągu z Malatyasporu, razem z Mitchelem Donaldem i Arturo Miną. Trójka miała stanowić kręgosłup drużyny, liderów kolejnych formacji. I mimo zmieniających się trenerów, akurat pozycja Farnolle’a pozostawała niezmienna. Bywa ociężały, czasem notuje gorsze występy, ale raczej będzie trudny do ruszenia – ocenia Filip Cieśliński 35-letniego Benińczyka. Portal „Fanatik” pisze z kolei, że przyjście Szumskiego jest uzależnione od ewentualnego odejścia Farnolle’a, a więc można założyć, że doświadczony golkiper z wyrobioną marką w Turcji szuka sobie właśnie innego klubu.
Trenerzy na karuzeli
Do trenerów Szumski nie musi się przesadnie przyzwyczajać, bo ci – jak w najbardziej karykaturalnym i stereotypowym tureckim klubie – wychodzą i wchodzą jak przez drzwi obrotowe. Obecny, Mesut Bakkal, został zatrudniony 24 grudnia i prowadził już większość tureckich klubów. Zresztą – wystarczy rzucić okiem na jego CV, by wyrobić sobie pogląd na to, jak wygląda w Turcji rynek trenerski.
To nie tak, że trenerzy po podjęciu pracy nie muszą rozpakowywać swoich walizek – oni nie muszą ich nawet ze sobą zabierać. Żywotność poprzednich trenerów Erzurumsporu to kolejno:
- 5 meczów (Hüseyin Cimsir)
- 18 meczów (Mehmet Özdilek)
- 30 meczów (Erkan Sözeri)
- 4 mecze (Muzaffer Bilazer)
- 10 meczów (Hamza Hamzaoglu)
Symptomatyczny jest przykład Mehmeta Özdileka, który awansował do Süper Lig i został pogoniony po dziesięciu meczach. Zatrudnienie Hüseyina Cimsira – młodego trenera, pracującego wcześniej w Trabzonsporze, mającego wprowadzić świeżą myśl taktyczną – to już w ogóle kuriozum. Cztery mecze w lidze, cztery porażki. Został zatrudniony na początku grudnia, zwolniono go pod koniec tego samego miesiąca. Wytrwał równo 19 dni.
Dwa lata pracy prezesa – klubowy rekord
Podobne standardy obowiązują na szczeblach organizacyjnych. W grudniu do dymisji podał się Hüseyin Ünes, prezes Erzurumsporu, pracujący od stycznia 2019 roku. Na pożegnalnej konferencji prasowej wygłosił wiele mówiące słowa: – Rezygnuję z pełnionych przez dwa lata obowiązków z wielką dumą i honorem, że mogłem być najdłużej pracującym prezesem klubu od momentu jego powstania – czytamy na portalu „Fanatik”.
Dwa lata. Najdłużej pracujący prezes w historii klubu. Mówiący o tym fakcie z dumą.
Sam klub jest sterowany przez miasto, które z kolei jest mocno powiązane z Recepem Erdoganem, który gościł nawet na ślubie Eyupa Sekmena, syna Mehmeta, burmistrza miasta Erzurum. Obaj panowie są przyjaciółmi jeszcze z czasów, gdy kariera Erdogana dopiero nabierała rozpędu. To Sekmenowi przypisuje się szybki rozwój klubu, który powstał w 2005 roku i już po trzynastu latach awansował do elity. Zresztą, promocja do Süper Lig była trzecim awansem Erzurumsporu z rzędu, a więc szybki rozwój nowego miejsca pracy daje Szumskiemu pewną analogię do tego, co w Rakowie. Pierwszy sezon na najwyższym poziomie zakończył się spadkiem, po degradacji szybko się otrząśnięto i znów awansowano, by… w tym sezonie znów spaść? Erzurum może stanąć na głowie, by do tego nie doszło – w Turcji nie ma lepszego narzędzia propagandowego niż właśnie futbol, na punkcie którego szaleje cały naród.
JAK W TURCJI RADZI SOBIE RADOSŁAW MURAWSKI? WYWIAD Z PIŁKARZEM DENIZLISPORU
Choć w tej części kraju mocną pozycję mają także sporty zimowe. Turcja kojarzy nam się ze świetną pogodą, plażami i bogatą ofertą wakacyjną, lecz górzyste Erzurum to jedno najzimniejszych miejsc w kraju. Najniższa temperatura, jaką tam zanotowano (-37,2 stopni Celsjusza), wykrzywia wyobrażenie o kraju leżącym nad Bosforem. Region dysponuje sporą ofertą stoków narciarskich, a w 2010 roku utworzono tam nowoczesną skocznię narciarską, która przetrwała tylko cztery lata. W lipcu 2014 roku doszło do trzęsienia ziemi, które naruszyło konstrukcję skoczni. Dla obywateli Erzurum to nie pierwszyzna – w przeszłości dochodziło tam do tragicznych w skutkach wstrząsów. Erzurum tak mocno stoi narciarstwem, że starało się nawet o organizację zimowych Igrzysk Olimpijskich 2026, lecz kandydatura ta nie przeszła do finalnej fazy. Mimo to skocznię odbudowano, gości ona dziś głównie zawody Pucharu Kontynentalnego. Na małej skoczni rekordzistą jest Klemens Murańka, który rekord (112 metrów) ustanowił na młodzieżowych mistrzostwach świata w 2012 roku.
Jest to pewne przełamanie stereotypu – skakanie na nartach jest przecież jedną z ostatnich rzeczy, z którą kojarzy się Turcja.
***
Nie ma co się łudzić – nie jedzie się do Erzurumsporu po to, by spełnić swoje sportowe marzenia. Jakub Szumski wykorzystuje swoje pięć minut w karierze, by podpisać dobry kontrakt, a i Raków coś na nim zarobi. To zresztą ostatni dzwonek dla klubu – w czerwcu wygasa kontrakt Szumskiego, a więc mógłby odejść latem za darmo. Sam Szumski, który przez większość kariery był rezerwowym (28 lat i tylko 49 występów w Ekstraklasie), też zdaje się być świadomy swojej pozycji na rynku.
Co najważniejsze – wygląda na to, że Szumski idzie do Erzurumsporu po to, żeby grać, a nie siedzieć na ławie. Wróci bogatszy o worek tureckich lir, ciekawą przygodę i pełną czapkę anegdot o szalonych i fanatycznych Turkach.
Fot. FotoPyK