Jeśli Dawid Kownacki kiedykolwiek marzył o tym, żeby być porównywanym do Marco Reusa, to miał w głowie jego jakość piłkarską. Niestety jest trochę inaczej. Właśnie gruchnęła wieść, że kolejna kontuzja odsunie go od gry w piłkę na dłuższy czas. I jeśli ktoś chce go porównać do Reusa, to obecnie może to zrobić tylko poprzez kartę pacjenta.
23 lata – to nie jest zły wiek dla piłkarza. Zwłaszcza kiedy ma on już na koncie grę w dwóch mocnych, zagranicznych ligach. Debiut w reprezentacji Polski, udział w młodzieżowych mistrzostwach Europy. CV całkiem niezłe, natomiast jest na nim plama tak wielka, jakby komuś wylał się na nie cały kałamarz.
To lista 20 (!) kontuzji i urazów, które przytrafiły się wychowankowi Lecha Poznań i zabrały mu łącznie przynajmniej 58 tygodni gry oraz treningów.
Nie, nic nam się nie pomyliło. Prześledziliśmy karierę Kownackiego, wypisaliśmy wszystkie urazy, kontuzje i dolegliwości. Wychodzi na to, że skrzydłowy nie dość, że uszkadzał sobie prawie wszystko:
- Głowę
- Rękę
- Kolana
- Uda
- Kostki
To jeszcze robił to wyjątkowo często. A przecież mówimy tylko o tym, co zostało odnotowane, co sprawiło, że Kownacki wypadał z gry. Jaką liczbę kontuzji i urazów uzyskamy, jeśli dodamy do tego mikrobóle, drobne urazy i wszystkie inne dolegliwości, które często przyplątują się piłkarzom?
Aż strach pomyśleć.
Problemy ze zdrowiem to nic nowego
Kiedy tak patrzymy na wspomnianą „kartę pacjenta”, nasuwa nam się jedna myśl. W przypadku „Kownasia” problem może leżeć w genetyce. Nie jest przypadkiem, że Polak od najmłodszych lat zmagał się z najróżniejszymi problemami. Pierwsza poważna kontuzja? Siedem lat temu, naderwany mięsień czworogłowy uda. Rok później „Przegląd Sportowy” wyliczał 17-letniemu wówczas zawodnikowi, jego dotychczasowe problemy zdrowotne.
Kownacki zalicza niekończące się pasmo nieszczęść. Od września ubiegłego roku leczy właśnie 8. kontuzję! Od debiutu było ich 6, a nie liczymy chorób, czy np. drobnych problemów z kolanem, które dokuczało mu latem tego roku i zdarzało mu się przez to kilka razy odpoczywać po 2-3 dni.
FORTUNA OVER 1.5 GOLA Z HANNOVEREM – KURS 2.80 W TOTALBET!
Lista liczyła osiem kontuzji, które zabrały piłkarzowi Lecha ok. 17 tygodni. Jeśli w takim wieku pauzujesz przez blisko trzy miesiące w ciągu roku, to coś tu jest nie tak. My także się nad tym głowiliśmy. Fragment naszego tekstu z 2014 roku:
Może to przypadek – wstrząśnienia mózgu lub kontuzji szczęki można przecież doznać w każdych okolicznościach – ale już te problemy z kolanem czy przede wszystkim ze stawem skokowym są alarmujące. I zastanawiające na tyle, że chyba warto się zastanowić, czy ktoś tu aby nie przegiął? Nie chcemy udawać ekspertów od fizjologii, ale pewne wnioski nasuwają się same. Czy organizm nie został zanadto wyeksploatowany?
Odpowiedzi na to pytanie nigdy nie poznaliśmy. Przynajmniej oficjalnie. Kiedy zawodnik opuszczał Poznań, miał już na koncie 11 urazów. Ostatniego doznał, kiedy był już jedną nogą w Genui. Ewenement.
Fortuna mu nie sprzyja
Co ciekawe w Genui zdrowie Kownackiego trochę się uspokoiło. Ok, trzy urazy w dwa lata, to też nic przyjemnego. Natomiast w porównaniu do pobytu w Niemczech – jest przepaść. Za naszą zachodnią granicą problemy „Kownasia” powróciły jakoby ze zdwojoną siłą. W zasadzie po raz pierwszy zdarzyło się też, że Polak zamiast drobnego urazu, wyłożył się na dobre. Nawet dwukrotnie.
- czerwiec 2019 – kontuzja mięśnia dwugłowego na EURO. Wraca do gry dopiero po ośmiu tygodniach
- marzec 2020 – naderwanie więzadeł w kolanie. 17 tygodni przerwy
Do tego należy dorzucić trzy kolejne urazy i ten najświeższy – kontuzję przywodziciela. Aha, no i przerwę spowodowaną koronawirusem. To już kuriozum; sami zastanawialiśmy się, czy Kownacki stłukł lustro, bo taki pech jest wręcz niespotykany. Jako piłkarz Fortuny Polak pauzował już przez ok. 31 tygodni. Czyli stracił 1/3 czasu, który spędził w Dusseldorfie. Oczywiście odbiło się to na tym, jak wygląda jego pozycja w zespole. W obecnym sezonie rozegrał 40 minut i tego bilansu nie ratuje nawet bramka. Za to kiedy grał całkiem regularnie, nie dawał liczb i oddalał się od pierwszego składu. Czasami można było odnieść wrażenie, że gra w nim tylko dlatego, że kosztował 8 milionów euro i głupio byłoby z takiego gościa zrezygnować lekką ręką. Z drugiej strony – w czerwcu pisaliśmy, że całokształt gry „Kownasia” nie wygląda tak tragicznie.
FORTUNA WYGRA Z HANNOVEREM – KURS 3.70 W TOTALBET!
– Bardzo ciężko pracuje dla zespołu. Najwięcej biega, wykonuje najwięcej sprintów, dobrze spisuje się w pojedynkach – kontrował Friedhelm Funkel, ówczesny trener Polaka, próbując znaleźć zalety jego postawy.
Cóż, ciężko się w tych aspektach ze szkoleniowcem nie zgodzić. Kownacki mocno podciągnął liczbę kontaktów z piłką, znacznie lepiej radził sobie też w dryblingach. Poprawił się o osiem punktów procentowych, osiągając 55% skuteczność pojedynków. Dzięki temu stwarzał jeszcze więcej okazji strzeleckich – jego średnia na 90 minut wzrosła do 2.71. Rosło wszystko. Kluczowe podania? 10. Udane zagrania w pole karne rywala? 11. Liczba strzałów na 90 minut? Wzrost z 1,8 do 2,2. Nawet średnia celnych strzałów oddawanych przez Polaka była lepsza.
Ale teraz, tracąc kolejne tygodnie w 2. Bundeslidze, pozytywy znaleźć coraz ciężej. O ile kiedy Kownacki wypadał z powodu więzadeł w kolanie, pisaliśmy jeszcze o nim, jako o potencjalnej stracie na EURO, tak dziś ciężko już myśleć, że Jerzy Brzęczek brałby go pod uwagę. Być może to brutalna prawda, jednak większość kibiców o Kownackim już zapomniała.
Co z tą dietą?
Jak wytłumaczyć to, że kontuzje mogły się przytrafić każdemu, a zawsze zdarzają się jemu? Pechem? Być może, natomiast nawet pech ma swoje granice. O genetyce już wspomnieliśmy. Poza tym nie jest tajemnicą, że Kownacki wielokrotnie miał problemy z profesjonalnym podejściem do pracy. Nie chcemy sugerować, że to powód jego cierpień. Ale zaznaczyć to wypada, bo bywało różnie.
- Krzysztof Chrobak mówiący „Sportowym Faktom”, że w akademii Kownacki miał problemy z odżywianiem
- Słynne zdjęcie z testów w Genui z „brzuszkiem ciążowym”
- Wypowiedź trenera Fortuny, który sugerował mu zmianę diety
Sam zawodnik też wspominał o tym, że się zmienił. Kilkukrotnie. Czy faktycznie tak było? To wie tylko on, dlatego też nie chcemy sugerować, że kolejne urazy mają coś wspólnego z powielaniem tych samych błędów. Natomiast pewne jest jedno. Kownacki dziś ma za sobą rok stracony przez kontuzje, bo do końca grudnia w piłkę raczej nie pogra. A już w 2019 roku pisaliśmy, że po sezonie z pustym przelotem, będzie stał przed poważnym wyzwaniem, żeby wrócić na właściwe tory.
2. Bundesliga, potężna kartoteka kontuzji, słabe statystyki. Ciężko będzie to wszystko naprawić. Na dziś pozostaje nam chyba życzyć Kownackiemu zdrowia.
KONTUZJE DAWIDA KOWNACKIEGO
Fot. Newspix