Reklama

Ile znaczy napastnik?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

18 października 2020, 11:49 • 5 min czytania 2 komentarze

Bez bramek ani rusz do przodu. Wisła Kraków i Stal Mielec są w zaskakująco podobnej sytuacji. Biała Gwiazda cierpi na bolesną ofensywną niemoc, mając trzeci najgorszy atak w lidze, a ekipa z Podkarpacia radzi sobie w tym aspekcie niewiele lepiej, ot, przykładowo dopiero co nie potrafiąc ukąsić parodystycznej defensywy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wniosek? Jeśli skuteczność obu drużyn nie poprawi się w najbliższych tygodniach, może bym im ciężko, a nawet bardzo ciężko o zabezpieczenie swojego ligowego bytu. Wiadomo, że gole wypracowuje i strzela cała ekipa, ale w tym wypadku dyskusja i tak koniec końców sprowadza się do napastników. A z tymi Stal i Wisła mają problem. 

Ile znaczy napastnik?

Problem Wisły Kraków bardziej rzuca się w oczy.

Zresztą, ciężko, żeby się nie rzucał.

Lato pozostawiło zgliszcza na tej pozycji. Paweł Brożek skończył karierę. Alon Turgeman strzelił sześć goli, pomógł się utrzymać, wyjechał na wakacje, miał wrócić na Wawel, ale saga transferowa z nim w roli głównej przedłużała się i przedłużała, aż ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wtedy więc Wisła, zostając z osamotnionym Aleksandrem Buksą, sięgnęła po Fatosa Beqiraja, który miał rozwiązać wszystkie problemy z pozycją numer dziewięć.

Musimy tłumaczyć, że nie rozwiązał?

Nie musimy. Nawet nie chcemy. Ostatnio na szpicy ustawiany był Jean Carlos, który ma swoje atuty, potrafi grać w piłkę, ale napastnikiem nie jest i pewnie już nie będzie.

Reklama
Wróćmy do Beqiraja.

Tyle razy, ile widzieliśmy go na boisku, przywodził na myśl czterdziestoletniego faceta, nie grającego od dobrych kilkunastu lat, który na boisko wychodzi sobie między jednym piwkiem a drugim, między jedną golonką a drugą. I nie przekonywały nas do niego też mętne tłumaczenia Artura Skowronka w Weszłopolskich. Sternik Białej Gwiazdy bronił swojego podopiecznego, mówił, że jest w odpowiednej wadze, że zgadza się jego wskaźnik BMI, że gdyby wykorzystał okazje ze Śląskiem i z Pogonią, to ocenialibyśmy go inaczej. Bla, bla, bla.

Musiał tak powiedzieć. W końcu to jego piłkarz, dalej widzi go na treningach, dalej ma go w kadrze. Ale jaki jest ten koń, każdy widzi, nie ma co zakłamywać rzeczywistości. I niewiele zmienia fakt, że Beqiraj jest regularnie powoływany do reprezentacji Czarnogóry. Na razie szykuje się spory niewypał.

A w sumie, to trudno powiedzieć, że Beqiraj będzie miał w tej rundzie jeszcze jakieś poważniejsze szanse, żeby się odkręcić. Dlaczego? Ano dlatego, że Wisła, załamana fatalnymi statystkami ofensywy, udała się na poszukiwania napastnika i wyciągnęła Felicio Browna Forbesa z Rakowa Częstochowa. Inna sprawa, że nie było to zbyt trudne, bo 29 latek nie mógł liczyć na regularne występy w systemie Marka Papszuna. W tym sezonie rozegrał marne osiemnaście minut. Przegrywał rywalizację z Gutkovskisem.

Wisła jest jego szansą na powrót do pierwszego składu. Jaki to jest napastnik?

Specyficzny. Tak, na pewno specyficzny.

Początkowo wydawał się absolutnym szrotem. Pierwszą polską jesień, w barwach Korony Kielce, miał katastrofalną. Wyglądał jak pokraka, kopał się po czole, nagminnie marnował setki. I choć akurat to ostatnie zostało mu do teraz, to z każdym półroczem było w jego przypadku lepiej. Wiosną 2018/19 prezentował się już lepiej. Uwypukliły się jego największe atuty – umiejętność kreacji, przepchania się, wypracowania sytuacji kolegom.

Dalej nie było szału, ale nie było już też dramatu.

Reklama

W Rakowie było jeszcze ciut lepiej.

Liczby? Przyzwoite – 27 meczów, 10 goli. Wrażenie artystyczne? Nie trzeba było zasłaniać oczu. Brown-Forbes i Musiolik mieli określoną rolę w maszynie Marka Papszuna i choć na kolana nie rzucali, to zdaje się, że całkiem przyzwoicie się z niej wywiązywali. Tylko, że no właśnie, nieprzypadkowo Gutkovskis, który wcale wielkim snajperem nigdy nie był, tak łatwo wygrał z Brownem-Forbesem rywalizację o miejsce w składzie w nowej kampanii.

Bo kluczem do wszystkiego jest skuteczność zawodnika z Kostaryki. Rzut oka na statystyki z poprzedniego sezonu według Ekstrastats:

  • Bramek – 10
  • XG – 11,8
  • Dogodnych sytuacji – 21
  • Wykorzystanych – 38%

Brown-Forbes irytująco często pudłuje w dobrych sytuacjach i coś nam się wydaje, że dalej będzie pudłował, choć wcale nie znaczy to, że taki napastnik nie będzie Wiśle bardzo przydatny.

***

Kadrowo atak Stali Mielec wygląda na ciut lepiej zabezpieczony. W końcu jest trójka: Paweł Tomczyk-Andreja Prokić-Dariusz Zjawiński. Żaden z nich na kolana nie rzuca, ale jak na warunki Stali Mielec, która nie ma nawet działu skautingu, jest przyzwoicie.

Tylko, że na boisku nie wygląda to tak kolorowo.

Przeanalizujmy mecz po meczu.

Wisła Płock

Noty: Prokić 5, Tomczyk 3

Prokić dobrze zaczął swoją przygodę z Ekstraklasą. Wykorzystał niezdecydowanie Żuka i Rzeźniczaka, żeby huknąć pod poprzeczkę bramki Kamińskiego i otworzyć – niezbyt szeroko zakrojone – ekstraklasowe strzelania Stali. Właściwie to byłaby to też bramka przyczyniająca się do zwycięstwa, gdyby tylko skuteczniejszy był Tomczyk. Reprezentant młodzieżówki miał szansę na wagę trzech punktów, ale źle przyjął sobie piłkę i zmarnował sytuację jeden na jeden z Kamińskim.

Trochę zapowiadało to już najbliższą przyszłość.

Górnik Zabrze

Noty: Prokić 3, Tomczyk 3

Prokić miał szansę, wykorzystał błąd Bochniewicza, nie dał się Wiśniewskiemu, ale spudłował w dobrej sytuacji, strzał nad poprzeczką. Tomczyk miał dwie dobre szanse, ale jego strzał głową przeleciał tuż obok bramki, a wcześniej nie potrafił wykorzystać kiksu Wiśniewskiego.

Cracovia

Noty: Zjawiński 3, Prokić 3, Tomczyk 6

Zjawiński i Prokić zniknęli, ale wyręczył ich, rehabilitujący się za gorszy początek sezonu, Paweł Tomczyk. Domański w słupek, lob nad Szymonowiczem, pokonanie Niemczyckiego, a potem jeszcze groźny strzał z dystansu.

Lechia Gdańsk

Noty: Zjawiński 3, Prokić 3, Tomczyk 2

Zero aktywności. Zero.

Piast Gliwice

Noty: Prokić 4, Tomczyk bez oceny

Prokić oddał jeden celny strzał, ale obronił go Plach, poza tym przegrał kilka pojedynków z Czerwińskim. Tomczyk też został zneutralizowany przez kapitana Piasta.

Podbeskidzie Bielsko-Biała

Noty: Prokić 2, Tomczyk 2, Zjawiński bez oceny

Prokić – zero aktywności. Tomczyk – nie wykorzystał okazji do wyrównania. Piłkę wzdłuż bramki zagrał Getinger, Leszczyński ruszył do centry, ale spóźnił się na spotkanie z futbolówką. Ta wylądowała pod nogą Tomczyka, miał pustą bramkę, ale nie trafił. Tak bywa, choć w jego wypadku zdecydowanie za często.

Wnioski?

Coraz częściej widać, że Prokić i Zjawiński to raczej maksymalnie średnia ligowa, a Tomczyk, choć dochodzi do sytuacji z relatywną łatwością, to cierpi na chorobę Browna-Forbesa, tfu, przepraszamy, chorobę nieskuteczności.

***

Kto się przełamie?

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...