Próbował to odwlekać, ile się dało, jakby chodziło o przykrą operację, ale wreszcie nastąpi nieuniknione: David Jablonsky będzie musiał odpokutować za swoje korupcyjne grzechy. Pytanie jeszcze, ile, lecz na tu i teraz to dla Cracovii średnio istotne. Tak czy siak czeski stoper wypadnie na ten sezon, więc środek obrony “Pasów” czeka totalne przemeblowanie.
O sprawie Jablonskiego szczegółowo pisaliśmy w lutym, ale pokrótce zreferujmy temat. W 2018 roku został zawieszony na półtora roku i ukarany grzywną za korupcję, której dopuścił się sześć lat wcześniej jako młody zawodnik FK Teplice. Udowodniono mu ustawienie co najmniej pięciu meczów dla singapurskiej mafii i angażowanie w ten proceder innych piłkarzy. Po ogłoszeniu zawieszenia złożył odwołanie, dlatego mógł potem przejść z Lewskiego Sofia do Cracovii. W listopadzie 2019 apelacja została odrzucona, wyrok podtrzymano.
Ponieważ jednak Jablonsky od 2016 roku nie znajdował się w strukturach czeskiego związku, ten nie mógł go bezpośrednio ukarać. Mógł natomiast zgłosić się z tym do FIFA, ale o dziwo długo tego nie robił. Dopiero gdy media za naszą południową granicą odświeżyły temat w pierwszych tygodniach tego roku, wydarzenia nabrały rozpędu. I wygląda, że facet na cwaniakowaniu może mocno stracić. Gdyby od razu zgodził się na półtoraroczne zawieszenie, dziś już wracałby do gry. Teraz, jeśli karę nałoży FIFA, konsekwencje będą znacznie poważniejsze. Według fifowskich przepisów najniższe zawieszenie za tego typu winy to pięć lat. W przypadku kogoś, komu za kilka tygodni stuknie 29 wiosen, w praktyce jest to koniec kariery.
Jablonsky lada dzień ma się wybrać do czeskiej federacji i może uda mu się wrócić do pierwotnej wersji, ale tak jak pisaliśmy na wstępie: z punktu widzenia Cracovii nie ma to już większego znaczenia. Który scenariusz by się nie ziścił, gość do grania już nie będzie. Nawet w najmniejszym stopniu nam go nie żal. “Pasów” zresztą też nie. Widziały gały, co brały.
Michał Probierz nagle ma jednak olbrzymi problem ze stoperami, a jeszcze przed chwilą miał przecież komfort, o którym większość ligowych trenerów mogła tylko pomarzyć. O dwa miejsca walczyło czterech co najmniej przyzwoitych stoperów:
-
Michał Helik
-
Ołeksij Dytiatjew
-
Niko Datković
-
cwaniaczek Jablonsky
Teraz jednak sytuacja diametralnie się zmieniła.
-
Datković na początku sierpnia odszedł do węgierskiej Kisvardy
-
Helik dopiero co został sprzedany do Barnsley
-
Dytiatjew doznał poważnej kontuzji, wróci do gry w przyszłym roku
-
Jablonsky wkrótce zostanie zawieszony
Oznacza to, że Probierz musi opierać się na letnich nabytkach i nadal szukać kolejnych. Ze Stalą duet stoperów tworzyli Dawid Szymonowicz i Ivan Marquez. Pierwszy mógł się lepiej zachować przy golu Pawła Tomczyka, ale ogólnie grał dość pewnie, no i na koniec samemu zdobył bramkę ratującą remis. Szymonowicz jednak dopiero co w rozmowie z nami przyznawał, że najlepiej czuje się jako defensywny pomocnik i głównie w takiej roli miał grać w Cracovii. Jak widać, nie ma takich planów, które nie mogą ulec zmianie. Marquez z kolei to po prostu ligowy średniak. Kimś takim był w Koronie i zapewne kimś takim będzie przy Kałuży. Hiszpan raczej nie jest materiałem na lidera krakowskiej defensywy.
W ostatnich dniach “Pasy” sprowadziły Mateja Rodina z chorwackiego NK Varażdin. CV 24-latka zbytnio nie zachęca. Grał głównie w Bośni i słabszych klubach chorwackich. Jak już latem 2019 przeszedł do Perugii, nawet nie zadebiutował w Serie B i po jednej rundzie zmienił otoczenie. To oczywiście niczego nie przesądza, ale na starcie trudno być wielkim optymistą.
Od biedy można kombinować z przesuwaniem Cornela Rapy i Michala Siplaka. Obaj czasami występowali jako stoperzy – Rapa w Pogoni nawet nie tak rzadko – lecz z tymi pozycjami mają jeszcze mniej wspólnego niż Szymonowicz.
Cracovia w tyłach szuka więc dalej. Zaawansowany ma być temat młodzieżowca Krystiana Wachowiaka z Chojniczanki, trzeba jednak liczyć się znacznym wydatkiem. Nawet gdyby udało się dopiąć ten transfer, to może być za mało, zwłaszcza że chłopak przeważnie występuje jako lewy obrońca. A czas leci, kolejne mecze czekają.
Jablonsky sporo “Pasom” dał, czysto sportowo należał do najlepszych stoperów Ekstraklasy, ale znów okazało się, że koniec końców chytry dwa razy traci.
Fot. FotoPyK