Rok w piłce? Wieczność. 12 miesięcy temu Legia miała za sobą stracony sezon, wymagała poważnych zmian i zmierzała w niezbyt dobrym kierunku. Teraz zmiażdżyła ligowych rywali, ale co ważniejsze – zaliczyła rewelacyjne okno transferowe. Już dawno nie mieliśmy tak silnego wrażenia, że nasz reprezentant może coś ugrać w Europie.
Wiadomo – ciężko przechodzą takie słowa przez klawiaturę, blizny z lat ubiegłych są wciąż żywe. Ale jednak… No kurczę, wszystko się zgadza. Przynajmniej na papierze. Czujemy w kościach, że jeśli kiedyś ma dojść do wielkiego pucharowego przełamania, to właśnie teraz. Jeśli tylko losowanie nie okaże się mega pechowe – Legia nie ma prawa zmarnować swojego potencjału.
Co się działo w przerwie między rozgrywkami? Lepiej byłoby zapytać „co się nie zadziało?”, mając na myśli oczywiście nieodbyty Superpuchar. W Legii doszło do zarażenia, a później wyszła z tego niezła draka. Zbigniew Boniek zarzucał warszawskiemu klubowi, że ukrywał zakażonego. Ten odpowiedział mu oświadczeniem, w którym wypunktował zarzuty prezesa PZPN. Koniec końców wszyscy są zdrowi, więc dawać już te puchary!
OCENA ROZDANIA (SKALA 1-5) – 5
Legia ma za sobą spektakularne okno. Jest tak dobrze, że wciąż musimy rozglądać się po kątach, czy nie znaleźliśmy się w ukrytej kamerze. Mistrz Polski nie tylko zrobił bardzo obiecujące transfery. Jeszcze mocniej szokuje nas, że… Aż musimy napisać to wielkimi literami – MISTRZ POLSKI W OGÓLE SIĘ NIE OSŁABIŁ!
Szok, niedowierzanie. Ekstraklasa rządziła się w ostatnich latach smutnymi prawidłami. Wygrałeś ligę? No to tracisz kilku podstawowych zawodników, często za bezcen. I tak jak mistrzowie potrafili ściągać do siebie przed eliminacjami poważnych piłkarzy, tak często brakowało im czasu na poznanie drużyny. Nie złapali jeszcze wspólnego języka z kolegami, a już musieli łatać luki w kluczowych meczach. Wszyscy wokół modlili się w międzyczasie, by nie potrzebowali przy tym czasu na mityczną aklimatyzację.
Z Legii – jeśli chodzi o podstawowych zawodników – odszedł tylko Radosław Majecki. Ten transfer zaliczamy jednak do zimowego okienka, wszak to wtedy młody bramkarz podpisał kontrakt z AS Monaco. Legia miała bardzo dużo czasu na to, by się przygotować na tę stratę i cóż – wyszło spektakularnie. Sam Majecki wciąż został kupiony bardziej za potencjał niż realne umiejętności tu i teraz. W zeszłym sezonie był co najwyżej solidnym ligowcem, a nie ekstraklasową gwiazdą. A że Monaco sypnęło rekordowo – nie było się nad czym zastanawiać. Legia od samego początku wiedziała, że bez problemu go zastąpi.
Kto jeszcze? Wydaje się, że odejść może w zasadzie tylko Michał Karbownik. Ale i tu Legia wykazała się dużą antycypacją.
W razie czego, na lewej obronie czekają…
- Filip Mladenović (czołowy lewy defensor w lidze)
- Luis Rocha (solidny ligowiec, z którym przedłużono kontrakt)
- Mateusz Hołownia, który wrócił z wypożyczenia (lecz pewnie odejdzie)
Jeśli Karbownik zostanie – zrobi się spory tłok. W Warszawie czekają na ofertę, która zwali z nóg. Karbownik to bohater najefektowniejszego wejścia w ligę ostatnich lat, więc niewykluczone, że Legia doczeka się za niego bimbalionów. A wtedy do oceny tego okienka zabraknie skali. Jeśli mielibyśmy się czepiać, może zbyt lekką ręką odpuszczono Mateusza Praszelika. Z drugiej strony to chyba najlepsza recenzja tego okna – skoro musimy doszukiwać się minusów w tym, że odszedł Praszelik.
Imponuje to, że Legia obsadziła wszystkie palące pozycje. O bramkarzu już pisaliśmy, powrót Boruca na Łazienkowską to majstersztyk. Wysypał się Vesović, topowy prawy obrońca? Weźmy Juranovicia, innego kandydata na topowego prawego obrońcę, gościa, który kręci się wokół reprezentacji wicemistrzów świata (!). Trzeba zabezpieczyć się na wypadek odejścia Karbownika? Mladenović gotowy. Potrzeba napastnika? Mamy i napastnika. Skrzydłowy? Dzień dobry, nazywam się Bartek Kapustka.
Piękną szpilką było podebranie Rafaela Lopesa, który wpisał sobie w kontrakt niską klauzulę. Nawet, jeśli Portugalczyk prochu w Legii nie wymyśli, jest to imponujące prężenie muskułów na oczach Cracovii, zwycięzcy Pucharu Polski. Mladenović to także kierunek, któremu wypada tylko przyklasnąć – gość wyrobił sobie markę w lidze, skończył mu się kontrakt, nie poszedł do żadnej Zvezdy czy Sivassporu, został w Ekstraklasie zaliczając przy tym awans sportowy i finansowy. Tak powinno to wyglądać. Radosław Kucharski może polać sobie szkockiej z poczuciem dobrze wykonanej roboty.
NOWY AS W TALII: Artur Boruc
Transfer okienka? Prawdopodobnie tak. Jeden z największych powrotów do ligi w ostatnich latach. Legenda polskiej piłki. Legenda Legii Warszawa. Człowiek, z którym napiłaby się co najmniej połowa Polski.
Świetny ruch – i piłkarsko, i marketingowo. Legia ściągnęła gościa powszechnie lubianego, ikonę trybun, która przyciągnie ludzi na stadion. Pytanie tylko, w jakiej formie Boruc wraca do Polski. Nie wiemy tego, bo przez ostatni sezon nie rozegrał ani jednego meczu.
Ale czy Bournemouth pozwoliłoby sobie, by trzymać na ławce nieprzygotowanego emeryta? No nie, nie ma szans. Mimo spadku – to poważny klub z poważnej ligi. Kiedy Boruc dostawał swoje szanse w sezonie 18/19, wyglądał bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że został mu po tych rozgrywkach zaproponowany jeszcze roczny kontrakt. A przecież cały czas mówimy o poziomie Premier League, a nie – cytując samego Boruca – Victorii Pierdziszewo. Na Ekstraklasę powinno spokojnie wystarczyć.
BLOTKA: stoper
Ustalmy na wstępie – doszukiwanie się słabych punktów w obecnej Legii trąci z kilometra czepialstwem. Ale skoro już ustaliliśmy taką kategorię dla każdego z klubów, musimy być konsekwentni. I na celownik weźmiemy pozycję stopera.
Artur Jędrzejczyk? Klasa sama w sobie, jeden z najlepszych stoperów w lidze, wciąż będący częścią reprezentacji. Tu nie widzimy żadnego pola do dyskusji. Należy zastanowić się jednak czy atakowanie Europy kimś z dwójki Lewczuk-Wieteska to aby na pewno misja, która ma duże szanse na powodzenie?
Być może tak, ale bylibyśmy jednak lekko sceptyczni. Lewczuk ma 35 lat, młodszy nie będzie. Na ligę – spokojnie wystarczy. Ale nawet i na krajowym podwórku zdarzały mu się gorsze mecze, a nawet jeden mocny odpał (puchar z Miedzią Legnica). Wieteska z kolei – mamy wrażenie – w poprzednim sezonie zatrzymał się w rozwoju. Mówiło się o tym, że to jeden z kandydatów do wyjazdu z kraju, ale gdyby miał opuszczać Ekstraklasę dziś, to raczej do kraju drugiej kategorii. Gdy wybieraliśmy piętnastkę najlepszych stoperów ligi, zabrakło dla niego miejsca.
Ale, jak wspomnieliśmy – to problem, który znaleźliśmy na siłę. Kadra Legii wydaje się nie mieć większych luk. Dopóki nie wypadnie dwóch nominalnych obrońców, Vuković raczej nie ma powodów do zmartwień.
ROZDAJĄCY: Aleksandar Vuković
Prawdopodobnie nie ma w polskiej piłce osoby, która w ostatnim sezonie tak spektakularnie odmieniłaby nastroje wokół siebie. Zaczynał pod ostrzałem. Krytyka wylewała się zewsząd. Uważano, że przerasta go rola pierwszego trenera Legii. Podważano jego ruchy. Styl Legii niczym nie przekonywał, podobnie jak wyniki. Wydawało się, że wszystko nieuchronnie zmierza w kierunku katastrofy.
Ten sam Vuković stworzył z Legii drużynę, która trochę przerasta resztę ligowej stawki. Potrafi demolować rywali w lidze. Imponuje polotem w ofensywie. Do tego doszło kilka idealnych ruchów personalnych – odkrycie Karbownika (nawet, jeśli wzięło się ono trochę z przypadku), przestawienie Luquinhasa do środka, pozbycie się dobrych piłkarzy (Kucharczyk, Carlitos), bez których cała Legia wygląda lepiej. I tak jak początek zeszłego sezonu budził niepokój, tak statuetka najlepszego trenera na koniec ligi należała się Vukoviciowi jak psu zupa.
Sam „Vuko” przeszedł dużą przemianę i mamy wrażenie, że tak jak początkowo był trochę kibicem w skórze trenera, tak z czasem ewoluował do roli chłodnego, wytrawnego analityka. Wygląda na to, że Legia wreszcie złapie stabilizację na ławce trenerskiej. Kontrakt „Vuko” został przedłużony na początku lipca do 2022 roku. Póki co znaki zapytania nad Vukoviciem nie istnieją.
DŻOKER: Bartosz Kapustka
Wszyscy poprowadziliby karierę lepiej niż Bartosz Kapustka. Jedni poszliby do Holandii, drudzy do Austrii, trzeci wybrali mały klub Bundesligi. Każdy śledzący sobie piłkę Polak zdążył wyrobić już sobie zdanie na temat tego, dlaczego Leicester było najgorszym z możliwych wyborów.
A to oznacza, że oczy naprawdę wielu kibiców będą zwrócone na Kapustkę. Piłkarz ma sporo do udowodnienia. Być może obserwatorom, ale przede wszystkim sobie. Dla niego powrót do Ekstraklasy to przyznanie się do tego, że jego kariera znalazła się na naprawdę, naprawdę poważnym zakręcie. Wydaje się jednak, że na ten moment to jedyna opcja, jeśli „Kapi” myśli o odbudowaniu się. Pamiętajmy, że…
- sezon 18/19 spędził w drugiej lidze belgijskiej,
- sezon 19/20 spisał na straty z powodu kontuzji.
Fatalnie się to wszystko ułożyło. I już nawet nie chcemy przywoływać słynnego tweeta Gary’ego Linekera czy odgrzewać meczu z Irlandią Północną na Euro 2016. W najlepszym z możliwych wariantów, Kapustka zrobi furorę w lidze i po roku da Legii zarobić godziwe pieniądze. W najgorszym – zakopie się w tej lidze na lata, ewentualnie zamieni ją na inne miejsce, za którym będą przemawiać głównie zarobki. Naszym zdaniem to wciąż potencjał na gwiazdę. Może nie tyle polskiej piłki, ale na pewno Ekstraklasy.
Ciekawi nas, które miejsce w układance Vukovicia zajmie Kapustka. Może być tak dziesiątką, jak i ósemką czy skrzydłowym. W Legii tłoczno raczej w środku, więc skłanialibyśmy się raczej, że będzie hasał bliżej linii bocznej.
ŚWIEŻAK: Bartosz Slisz
Jeśli nie odejdzie Michał Karbownik, Legia będzie miała wielki komfort na „pozycji młodzieżowca”. Będzie mogła obsadzić ją dwoma topowymi piłkarzami, bo za takiego uważamy także Bartosza Slisza.
Załóżmy jednak, że Karbownik do końca okienka dostanie ofertę zwalającą z nóg. Wtedy Legia będzie musiała na Slisza chuchać i dmuchać. Były piłkarz Zagłębia Lubin daje radę – zdecydowany w odbiorze, ale nie jest to absolutnie typowa szóstka do rąbanki. Wie, jak się podłączyć, jak podprowadzić akcję. Vuković uważa, że to najlepiej wydane przez Legię pieniądze. Była to wypowiedź nieco na wyrost, ale zgodzimy się z jednym – trudno sobie wyobrazić, by warszawski klub na Sliszu nie zarobił.
Alternatywę dla niego będą stanowić głównie Rosołek i Kostorz. Pierwszy miał kilka przebłysków wchodząc z ławki (mecz z Lechem!), drugi został wypożyczony do Miedzi i pomógł walczyć o awans. Jeśli nie oni, Vuković ma jeszcze pod ręką…
- Piotra Pyrdoła,
- Cezarego Misztę
- Ariela Mosóra,
- Szymona Włodarczyka,
- Radosława Cielemęckiego.
Pierwszy jest jednym z większych rozczarowań, ale uznajmy, że jeszcze ma czas. Drugi raczej sobie nie pogra, gdy między słupkami ląduje Boruc. Pozostała trójka (wszyscy z rocznika 2003) to oczywiście melodia przyszłości, ale choćby mecz z Lechią w samej końcówce zeszłego sezonu pokazał, że jest jeszcze za wcześnie.
POTENCJALNY SKŁAD
OKIEM SZATNI: Walerian Gwilia
O ile procent jesteście silniejsi niż w zeszłym sezonie?
Prawie skończyliśmy przygotowania do nowego sezonu. O ile procent jesteśmy silniejsi – pokażą nadchodzące mecze. Mamy mocny zespół. Pokazał to poprzedni sezon – wygraliśmy ligę dwie kolejki przed końcem, a mogliśmy to zrobić jeszcze wcześniej. Teraz mamy nowych piłkarzy i możemy być jeszcze silniejsi. Damy z siebie wszystko, by rozwijać się z każdym meczem.
Kto z nowych piłkarzy robi na treningach największe wrażenie?
O każdym z nowych piłkarzy można powiedzieć, że mają wysoką jakość i są dobrymi ludźmi. To świeża krew w naszym zespole. Ważne jest, by zawsze rozwijać drużynę. To dobre transfery.
Co może być największą przeszkodą na drodze do obrony tytułu?
Musimy patrzeć na siebie i podejść do sezonu z taką samą determinacją, jak do poprzedniego. Pomagać sobie nawzajem w każdej sytuacji boiskowej. Zdarzą się lepsze mecze, ale i gorsze. Musimy zawsze być razem. To zrobi różnicę. Będziemy pracować na sto procent, żeby zdobyć mistrzostwo. Jesteśmy głodni tego.
Jakie miejsce w Ekstraklasie na koniec sezonu sprawi, że będziesz usatysfakcjonowany?
Tylko jedno miejsce może sprawić, by Legia była usatysfakcjonowana – pierwsze. Ale też wygranie Pucharu Polski, odzyskanie tego tytułu. Osiągnięcie tych dwóch celów sprawi, że będziemy czuli satysfakcję.
A w pucharach?
Chcemy awansować do fazy grupowej. Damy z siebie wszystko, by to była Liga Mistrzów. Cel jest taki, by była to przynajmniej Liga Europy. Ale nie myślimy o przyszłości, a o każdym następnym meczu. Zostawimy na boisku nasze serca i dusze, by to zrobić.
OKIEM EKSPERTA: Tomasz Sokołowski
Co się panu najbardziej podobało w Legii w przerwie między rozgrywkami?
Poszerzyli kadrę. Wzmocnili ją o zawodników sprawdzonych w Ekstraklasie i ciekawymi powrotami do ligi. Liga zweryfikuje, na ile były to mocne transfery. Oprócz Majeckiego nikt nie odszedł. Legia będzie jeszcze mocniejsza.
Co się panu nie podobało?
Nie wśród zawodników, ale doszło do zakażenia i Superpuchar się nie odbył. Nie dopatrzono się wyniku, nie przestrzegano reguł. Legia ma teraz w nogach jedno spotkanie mniej, przed eliminacjami do LM rozegrała tylko jeden mecz. To może być pewna niewiadoma. Stało się – w przyszłości trzeba podejść bardziej restrykcyjnie, by być na taką sytuację lepiej przygotowanym.
Kto pana zdaniem będzie regularnie grającym młodzieżowcem?
Jeśli nie dojdzie do sprzedaży Karbownika, logiczny wydaje się on. Jest też Slisz. Czy postawią w bramce na młodzieżowca? Trudno powiedzieć, na razie nikt z młodzieży się chyba na tyle nie przebił, by mógł od razu wskoczyć.
No i też nie po to ściąga się Boruca, by siedział na ławce.
Na pewno. Ale jeśli sprzedadzą Karbownika, pole manewru zostanie ograniczone. Legia chce stawiać na młodych, ogrywając ich można zarobić – mamy przykłady Majeckiego, Szymańskiego czy zainteresowanie Karbownikiem. To droga do tego, by klub dobrze funkcjonował. Powstało centrum szkolenia, będzie to na pewno z pożytkiem dla klubu.
Zakładając, że Karbownik odejdzie. Widzi pan poza Sliszem młodzieżowca, który nie zaniży poziomu?
Wiadomo, na pewno Legia ma większe rozeznanie w szerokiej kadrze poprzez treningi. Mogę oceniać tylko na podstawie ostatniego sezonu. Nikt z tych zawodników za mocno się nie pokazał, by od razu wskoczyć. Ale do treningów nie mamy dostępu. Tak samo nikt nie sądził, że Karbownik tak się rozwinie. Już jedną nogą był przecież w Radomiaku. Może trener Vuković znajdzie kogoś kolejnego, bo musi znaleźć, żeby mieć większe pole manewru. Trzeba być przygotowanym na kontuzje czy choroby, żeby któryś młodzieżowiec nie był osłabieniem drużyny.
Co może stanąć na przeszkodzie przez awansem do pucharów?
Krótki wypoczynek przed sezonem. I krótkie przygotowania. Jak pamiętamy, rok temu na tym etapie ta drużyna dopiero nabierała kształtu, jakości, tego, co chce grać. Teraz też czasu nie ma. Cztery, pięć zmian – jakościowo dobrych, ale to może być zbyt krótki okres, by Legia dobrze funkcjonowała. Może na początku wejdzie jeden, dwóch zawodników? Przy większej liczbie, może to nie zafunkcjonować. Chyba że te transfery były takie, że wskakują do drużyny i czują się, jakby byli w niej już sezon. Ale to nie jest takie łatwe. Nawet jak piłkarz grał w Ekstraklasie – przykład Mladenovicia – nie musi być tak, że wejdzie i od razu będzie ograny. Spójrzmy na Novikovasa – wydawało się, że to zawodnik ograny, przychodzi i wchodzi. A nie mógł złapać odpowiedniego rytmu. Z drugiej strony Wszołek – wskoczył bez okresu przygotowawczego i wygląda tak, jakby tu był od dawna. Różni są zawodnicy.
OKIEM ANKIETOWANYCH
GDYBY ROZDANIE BYŁO GIFEM
W TYM SEZONIE WIESZCZYMY IM…
A co tam - awans do pucharów. A na krajowym podwórku powtórkę z rozrywki, czyli wygranie ligi z dość dużą przewagą. Zbyt dobrze funkcjonująca maszynka, by to popsuć. Zbyt dobre transfery, by się to nie udało.
Fot. FotoPyK