Piast Gliwice na zakończenie tego sezonu zremisował z Cracovią i zajął miejsce na najniższym stopniu podium. Mimo słabszego finiszu (tylko dwa zwycięstwa w grupie mistrzowskiej) należy to uznać za sukces. Obejrzeliśmy typowy średni mecz Ekstraklasy, w którym pozytywem było to, że jedni i drudzy nie zamierzali wyłącznie czekać na ruch rywala.
Spodziewaliśmy się, że Michał Probierz trochę bardziej przetasuje składem przed finałem Pucharu Polski. Ciekawostką został Pelle van Amersfoor w roli „szóstki”, natomiast jedynym istotniejszym zawodnikiem na ławce był Rafael Lopes, za którego do ataku wszedł Tomas Vestenicky. Jak to przeważnie w przypadku tego Słowaka – nie dał rady. Próbował być pod grą, lecz niewiele mu wychodziło. A jak już Dytiatjew z Helikiem wygranymi pojedynkami w powietrzu stworzyli mu bardzo dobrą sytuację, zawiódł. Wychodzący Plach go zdeprymował, wracający Sokołowski wybił piłkę.
Piast lepiej zaczął. Grający za Jorge Felixa Tiago Alves zmarnował dobrą akcję Milewskiego i Vidy, a później dwukrotnie nieźle strzelał Parzyszek. Szczególnie zaimponował obracając się z Helikiem na plecach (świetne przyjęcie) i choć samo uderzenie wyglądało nieźle, to do szczęścia trochę zabrakło.
Później do końca pierwszej połowy dominowała Cracovia, a nakręcił ją gol. Fiolić (pozytywny występ) fajnie odnalazł wbiegającego Rapę, który wyłożył piłkę na strzał do pustej bramki Wdowiakowi. Goście w tej akcji zaskoczyli gliwicką defensywę ruchliwością i zmiennością pozycji. Zwróćcie uwagę, co w ostatnim fragmencie zrobił Martin Konczkowski. Zgłupiał zupełnie, bo nie wiedział, czy ma iść za Wdowiakiem, czy pilnować osamotnionego Hankę stojącego za nim. Koledzy też mu nie pomogli, dlatego Wdowiak miał finalnie tak łatwe zadanie.
Potem trochę wykazywać musiał się Frantisek Plach.
-
obronił bombę Fiolicia z dystansu
-
strzał głową Wdowiaka
-
zachował czujność po dużym rykoszecie, gdy mógł zostać przelobowany
Piast po przerwie zaczął słabo, rozkręcił się dopiero po wejściu Gerarda Badii. To właśnie doświadczony Hiszpan dośrodkował z rzutu rożnego prosto do Tomasza Jodłowca, który podręcznikowo zgubił Kamila Pestkę i spokojnie zrobił swoje. Cracovia piłkę meczową miała w doliczonym czasie, także po kornerze. Centrę Hanki zmarnował Dytiatjew, chybił minimalnie.
Przyzwoity mecz, sprawiedliwy remis, nikt nie musiał się krzywić na ligowym finiszu. Piast ma już krótkie wakacje, Cracovia czeka na swój wielki piątek.

Fot. Newspix