Sebastian Walukiewicz w wyjściowym składzie Cagliari. Teoretycznie – żadna sensacja, skoro gość grał już z Juventusem oraz Interem. Faktycznie – spora rzecz, bo wygląda na to, że Polak na dobre wdarł się do składu ekipy z Sardynii. Zmiana ustawienia i problemy doświadczonych rywali sprawiły, że w końcu dostał szansę, na jaką zasługiwał już od dawna. Bo choć Walukiewicz to jeszcze obrońca nieopierzony, ciężko było nie odnieść wrażenia, że to przede wszystkim obrońca Cagliari potrzebny. A zwlekanie z wpuszczeniem go do składu było po prostu testem na cierpliwość.
Możecie nas zganić, że w przypadku zaledwie 20-letniego Sebastiana Walukiewicza, mówimy o cierpliwości. Tak, jakby miejsce w składzie Cagliari należało mu się z miejsca. Możecie to zrobić i nawet będziecie mieć w tym trochę racji. Bo, jakby nie patrzeć, liga włoska to nie jest przystań dla młodych ludzi. Ok, jasne – w Serie A znajdziemy talenty, które zachwycają świat. Ale to rozgrywki tylko dla orłów, bo pisklaki mogą je oglądać najwyżej z ławki rezerwowych, zaliczając niewielkie epizody. Dowód? Spójrzcie na listę graczy z rocznika 2000 i młodszych, którzy spędzili na boisku najwięcej minut.
- Sandro Tonali (Brescia) – 2213
- Dejan Kulusevski (Parma) – 2117
- Marash Kumbulla (Hellas) – 1686
- Dusan Vlahović (Fiorentina) – 1289
- Hamad Traore (Sassuolo) – 1126
- Sebastian Walukiewicz (Cagliari) – 505
Sami widzicie – Dejan Kulusevski już jest piłkarzem Juventusu, który wyłożył na niego 35 milionów euro. Jeszcze więcej za kilka tygodni otrzyma Brescia za Sandro Tonaliego, który najpewniej trafi do Interu. Marash Kumbulla? Jedyny obrońca w zestawieniu – poza Walukiewiczem rzecz jasna – o którego już zabijają się czołowe kluby. Mniej niż 30 baniek? Taki deal nie przejdzie. Pięciu poprzedzających Polaka piłkarzy to same asy. Dlaczego więc dziwimy się, że Walukiewicz musiał tak długo czekać na szansę, zamiast cieszyć się, że jest w tym gronie, tuż za największymi talentami na rynku?
Bronili lepiej niż grali
Odpowiedź na to pytanie znajdziemy, zerkając w terminarz Casteddu. Cagliari przed sezonem miało prosty cel – godnie uczcić 50-lecie jedynego Scudetto w historii. Poczyniono spore inwestycje, mimo straty Nicolo Barelli. Celowano w europejskie puchary i do pewnego momentu wszystko szło świetnie. A potem? Cóż, potem była seria 12 meczów bez wygranej z rzędu. W niej zmieściły się dwie mniejsze passy – dwukrotnie Sardyńczycy dostawali w łeb w czterech kolejnych spotkaniach. Co było w tym wszystkim najgorsze? Defensywa. To o tyle zaskakujące, że gdy Cagliari brylowało w tabeli, mogło się pochwalić najmniejszą – obok Juventusu – liczbą straconych goli. Nie świadczyło to jednak o świetnej grze w tyłach.
– Cagliari to tak naprawdę drużyna, która ma jeden z najwyższych wyników, jeśli chodzi o spodziewaną liczbę straconych goli. Sardyńczycy wiele zawdzięczają świetnej formie Robina Olsena, który stracił o pięć bramek mniej niż wpuściliby ci, którzy dotychczas strzegli bramki tego zespołu. Jeśli chcą utrzymać obecną dyspozycję i miejsce w tabeli, tworząc tak niewiele okazji strzeleckich, nadal muszą bronić z podobną skutecznością – analizował Dario Saltari na „L’ Ultimo Uomo”.
Krótko mówiąc – Casteddu byli klasycznym przykładem robienia wyniku ponad stan. Splot szczęśliwych okoliczności i dobra forma Olsena zatuszowały fakt, że defensywa trzyma się na „trytkach” i zaraz się rozsypie. I – co za zaskoczenie – tak też się stało.
Obrońcy przeklęci
O tym, że Walukiewicz zbyt długo czeka na swoją okazję, słychać było już od dawna. To nie jest tak, że za wszelką cenę chcieliśmy promować Polaka-rodaka. Wszyscy, którzy śledzili poczynania Cagliari, widzieli po prostu, że postawienie na duet doświadczonych stoperów: Ragnar Klavan-Fabio Pisacane, nie do końca się sprawdza, bo „senatorzy”, podobnie zresztą jak Luca Ceppitelli, lubili sobie walnąć babola. „FBRef” każdemu z nich zalicza przynajmniej jeden błąd w sezonie. Statystyki „Sofa Score” są jeszcze słabsze.
- Klavan: błąd prowadzący do strzału
- Pisacane: błąd prowadzący do strzału, błąd bramkowy, sprokurowany rzut karny
- Ceppitelli: dwa błędy prowadzące do strzału, samobój
Owszem, może ktoś z was stwierdzi, że nie wygląda to tak źle, każdemu zdarzy się obcinka. Sęk w tym, że to tylko mały wycinek, poświadczenie, że coś było nie tak. Poświadczenie, które wygląda słabo, gdy porównamy starych wyjadaczy z Walukiewiczem. Były piłkarz Pogoni Szczecin w każdej z powyższych rubryk ma wpisane „0”. Żadnych pomyłek. Ok, jasne – pamiętamy, jak przechytrzył go Lautaro Martinez, który dzięki temu trafił do siatki. Ale to w zasadzie jedna z niewielu rzeczy, jaką można młodemu Polakowi zarzucić.
Powrót na zwycięski szlak
Poza tym, kiedy Walukiewicz pojawiał się na placu gry, najzwyczajniej w świecie dawał radę, mimo że był rzucany na głęboką wodę. Niewykluczone, że gdyby Rolando Maran po którymś z występów odważniej na niego postawił, dziś nadal pracowałby na Sardynii. A tak już w marcu zastąpił go Walter Zenga. Zenga, który w czerwcu postawił na trójkę z tyłu, ale na trójkę składającą się z doświadczonych zawodników. Szybko jednak zmienił zdanie i w miejsce Fabrizio Cacciatore wpuścił Walukiewicza. Efekt? Wygrana ze SPAL i tytuł piłkarza meczu dla polskiego obrońcy. W liczbach wyglądało to tak.
- Wybicia – 5
- Przechwyty – 1
- Próby odbioru – 2
- Kontakty z piłką – 65
- Pojedynki na ziemi/wygrane – 2/2
- Pojedynki w powietrzu/wygrane – 9/6
Polak utrzymał miejsce w składzie i w meczu z Torino także był najlepszy – tym razem wśród obrońców. Sytuacja była o tyle wymagająca, że tym razem linię defensywną współtworzył m.in. z rok młodszym Andreą Carbonim. Liczbowo było tak:
- Wybicia – 2
- Przechwyty – 2
- Zablokowane strzały – 2
- Kontakty z piłką – 49
- Kluczowe podania – 1
- Pojedynki na ziemi/wygrane – 5/4
- Pojedynki w powietrzu/wygrane – 3/0
- Próby dryblingu/udane – 3/3
A słowną pochwałę wystosowała choćby „La Gazzetta dello Sport”, która notę 6.5 opatrzyła krótkim podsumowaniem: „Jego stroną Torino nie potrafiło się przedrzeć”.
Walukiewicz ma swoje atuty
Włoskie media mocniej zachwyciły się Carbonim, ale powiedzmy, że raczej przez wzgląd na narodowość niż faktyczne show, jakie rok młodszy defensor zrobił na boisku. Walukiewicz – jak to z zawodnikami z innych krajów bywa – na większe pochwały musi jeszcze zasłużyć. Ale u Polaka widać wyraźny postęp i cechy, których nie dostrzeżemy u rywali. „Ultimo Uomo” punktowało transfery Ceppitelliego oraz Klavana, jako zakup dwóch defensorów, którzy są przeciętni technicznie. I faktycznie obaj zaliczają mniej kontaktów z piłką na 90 minut niż Walukiewicz. Były gracz Pogoni jest też wyraźnie lepszy od Klavana, jeśli chodzi o rozegranie. Nie boi się grać do przodu, jego piłki znacznie częściej dają Cagliari zysk w postaci zdobytej przestrzeni na boisku.
Co jeszcze wyróżnia Walukiewicza? Wiadomo, że jako mniej doświadczony piłkarz, może być także mniej pewny w niektórych sytuacjach. A jednak, to on jest najrzadziej mijanym obrońcą Casteddu w przeliczeniu na 90 minut. Statystyki stoperów ogranych dryblingiem mówią same za siebie.
- Pisacane – 0.98
- Klavan – 0.89
- Ceppitelli – 0.80
- Walukiewicz – 0.54
Polak jest też najczęstszą przeszkodą rywali, którzy strzelają na bramkę Cagliari. Czyli coś chyba w tym „jeżdżeniu na dupie” w naszej lidze jest, bo jak widać – zaangażowanie jest u niego na topowym poziomie. Z drugiej strony jednak Walukiewicz najrzadziej stosuje wślizgi, zalicza także najmniej wybić piłki. Wnioski są proste – to obrońca grający według nowej szkoły, rozegrać, wprowadzić, a nie tylko wyczyścić i fajrant.
Czas na pracę
Oczywiście jednocześnie Polaka czeka jeszcze dużo pracy nad sobą. Doświadczeni koledzy stosują skuteczniejszy pressing niż on, wygrywają też więcej pojedynków powietrznych. To na pewno elementy, które można poprawić. Ale sam fakt, że Walukiewicz pierwszy raz od kiedy wyjechał do Włoch, zaliczył dwa występy po 90 minut z rzędu, to dobra wróżba. Znak, że na Sardynii też widzą, że być może lepiej szlifować naszego rodzynka niż patrzeć, jak mylą się 34-latkowie. Zwłaszcza, że – nie ukrywajmy – Cagliari i tak gra już o nic, a to idealne warunki, żeby stawiać na młodzież.
Wracając na moment do tabelki, którą zaprezentowaliśmy na początku tekstu. Ciekawe jest to, że jeśli chodzi o obrońców, tylko Walukiewicz i Kumbulla dostają regularne szanse. Dopiero teraz, gdy Brescia jest już niemal pewna spadku do Serie B, zaczęto stawiać na 18-letniego Andreę Papettiego. Bilans rok starszego od Polaka Matteo Gabbii w Milanie zatrzymał się na 260 minutach. Teraz Walukiewicza czeka najważniejszy test – ma kilka tygodni, żeby przekonać włodarzy Cagliari, że do defensywy mogą ściągnąć mu co najwyżej partnera, a nie rywala.
SZYMON JANCZYK
Fot. Newspix