Reklama

Piąty mecz bez wygranej GKS-u Jastrzębie. Stal strzelała rzutem na taśmę

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

30 czerwca 2020, 23:16 • 4 min czytania 2 komentarze

Widzieliśmy już wiele zespołów w kryzysie. Sporo takich, które nie wygrały od czterech spotkań z rzędu. Ale – jeśli mamy być szczerzy – po dzisiejszym meczu za nic nie powiedzielibyśmy, że GKS Jastrzębie to jeden z nich. Kibice, którzy obejrzeli dziś mecz w Jastrzębiu-Zdroju, byli świadkami dobrego, emocjonującego spotkania. I nawet fakt, że jastrzębianie nadal pozostają bez wygranej, tego wrażenia nie zmienia. Choć domyślamy się, że kiedy Krystian Getinger strzelał na 2:1, nastroje musiały być zupełnie inne.

Piąty mecz bez wygranej GKS-u Jastrzębie. Stal strzelała rzutem na taśmę

Jarosław Skrobacz to jeden z najdłużej pracujących trenerów na szczeblu centralnym. W Jastrzębiu przez cztery lata odwalił kawał dobrej roboty, wiele razy wykręcając wyniki ponad stan. Dlatego – mimo że takie głosy się już pojawiały – ciężko nam uwierzyć, że GKS mógłby się takiego trenera pozbyć. Tym bardziej że jastrzębianie, choć marzyli o barażach o Ekstraklasę, znowu osiągali wynik ponad stan. I nawet po piątej porażce w ostatnich tygodniach, nijak nie powiemy, że coś w tej drużynie zgasło.

Prezenty od obrońców

Wiecie, jak to jest, kiedy w drużynie przychodzi moment, w którym zaczyna seryjnie przegrywać. Zdarza się, że zawodnicy nie chcą za trenera umierać. Że – chociaż nikt tego nie przyzna – czekają już na zmianę. Ale jeśli ktoś powie, że GKS nie chciał dzisiaj „dać z wątroby” i zostawić na boisku zdrowia, to chyba oglądał inny mecz. Jastrzębie wyglądało jak ekipa Ragnara Lodbroka, czekająca na wroga w formacji bojowej. I chociaż nie do końca odegrała rolę wikingów, bo sporo rzeczy im nie wychodziło, to zaangażowania nikt im nie odmówi.

Może dlatego kibice śpiewali „chuj z wynikami, GKS jesteśmy z wami”. Może dlatego zaintonowali „dzięki za walkę”, zamiast krzyczeć o wkładach do koszulek, które powinni zresztą im oddać. Ale być może też, gdyby jastrzębianie podeszli do tego spotkania z chłodniejszymi głowami, wywalczyliby przynajmniej punkt. Dlaczego? Dlatego, że w zasadzie sami podawali Stali okazje bramkowe. Oprószone brokatem i ozdobione kokardą.

Strzelali średnio co trzy minuty

Zaczęło się szybko, bo Marek Mróz błyskawicznie zagrał do… Bartosza Nowaka. Podobna sytuacja, co z ostatniego starcia Stali z Radomiakiem, jednak tym razem bez happy endu, bo mielczanie upolowali bramkarza. Potem co prawda GKS mógł się odegrać, jednak pojedynek z Jakubem Wrąblem przegrał Kamil Adamek, ale kolejne szanse wpadały już na konto Stali. Zza pola karnego huknął Nowak, którego strzał wyłapał Grzegorz Drazik. W podobnym stylu uderzał Maciej Domański, który posłał futbolówkę nad bramką.

Reklama

Aż w końcu – tuż przed przerwą – wpadło. Andreja Prokić zbierał się do podania, jak ciężarówka do wjazdu na rondo, ale w końcu zagrał na piąty metr, a tam na wślizgu wjeżdżał już Michał Bojdys. Efekt? Samobój. Duży pech gospodarzy, ale przynajmniej mieliśmy stempelek na tej całkiem niezłej, szybkiej i miłej dla oka w połowie, w której obydwie strony oddały aż 18 strzałów.

Deja vu w doliczonym czasie gry

Po przerwie jastrzębianie nadal byli mocno rozkojarzeni. Po akcji Krystiana Getingera tak wybijali piłkę, że ta ostatecznie wylądowała tuż przed nosem Nowaka. Ten w gąszczu nóg huknął w słupek i tym razem do GKS-u uśmiechnęło się szczęście. Piłka odbiła się od niego tak, że wylądowała idealnie pod stopą Łukasza Norkowskiego, który dwa razy się nie zastanawiał, co z nią w tej sytuacji zrobić i oddalił zagrożenie.

Ekipa z Jastrzębia nadal próbowała się odgryźć i wkrótce zakotłowało się pod drugą z bramek. Z dwóch pierwszych okazji Stal wyszła obronną ręką, jednak z trzeciej już nie. Mróz zagrał lobem do Adamka i tym razem to on okazał się lepszy w pojedynku z Wrąblem. Remis byłby całkiem przyzwoitym wynikiem, ale niestety dla gospodarzy – ciężko go utrzymać, gdy doprowadza się do takich sytuacji…

https://twitter.com/sz_janczyk/status/1278060521502146561

Mimo negatywnego zakończenia, koncentracji znów zabrakło. Ostatnie minuty gry, Krystian Getinger wpada w pole karne i celuje po dłuższym roku. Podobnie, jak wcześniej – gąszcz nóg, próba ratowania sytuacji. Inaczej niż wcześniej – nie było słupka, nie było nikogo na linii. Gol Getingera zbawił Stal, która powiększa przewagę nad Wartą Poznań do czterech punktów. Dobił natomiast GKS, który po pandemii nie wygrał żadnego z pięciu domowych spotkań, a nad strefą spadkową ma tylko trzy punkty przewagi.

Ale daleko idących wniosków z tego nie wyciągamy. Patrząc na tę tabelę, miałoby to tyle sensu, co wspomniane na wstępie rozstanie z trenerem Skrobaczem.

Reklama

GKS Jastrzębie – Stal Mielec 1:2

Adamek 58′ – Bojdys 45′ (sam.), Getinger 90′

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Komentarze

2 komentarze

Loading...