Widzieliśmy już wiele zespołów w kryzysie. Sporo takich, które nie wygrały od czterech spotkań z rzędu. Ale – jeśli mamy być szczerzy – po dzisiejszym meczu za nic nie powiedzielibyśmy, że GKS Jastrzębie to jeden z nich. Kibice, którzy obejrzeli dziś mecz w Jastrzębiu-Zdroju, byli świadkami dobrego, emocjonującego spotkania. I nawet fakt, że jastrzębianie nadal pozostają bez wygranej, tego wrażenia nie zmienia. Choć domyślamy się, że kiedy Krystian Getinger strzelał na 2:1, nastroje musiały być zupełnie inne.
Jarosław Skrobacz to jeden z najdłużej pracujących trenerów na szczeblu centralnym. W Jastrzębiu przez cztery lata odwalił kawał dobrej roboty, wiele razy wykręcając wyniki ponad stan. Dlatego – mimo że takie głosy się już pojawiały – ciężko nam uwierzyć, że GKS mógłby się takiego trenera pozbyć. Tym bardziej że jastrzębianie, choć marzyli o barażach o Ekstraklasę, znowu osiągali wynik ponad stan. I nawet po piątej porażce w ostatnich tygodniach, nijak nie powiemy, że coś w tej drużynie zgasło.
Prezenty od obrońców
Wiecie, jak to jest, kiedy w drużynie przychodzi moment, w którym zaczyna seryjnie przegrywać. Zdarza się, że zawodnicy nie chcą za trenera umierać. Że – chociaż nikt tego nie przyzna – czekają już na zmianę. Ale jeśli ktoś powie, że GKS nie chciał dzisiaj “dać z wątroby” i zostawić na boisku zdrowia, to chyba oglądał inny mecz. Jastrzębie wyglądało jak ekipa Ragnara Lodbroka, czekająca na wroga w formacji bojowej. I chociaż nie do końca odegrała rolę wikingów, bo sporo rzeczy im nie wychodziło, to zaangażowania nikt im nie odmówi.
Może dlatego kibice śpiewali “chuj z wynikami, GKS jesteśmy z wami”. Może dlatego zaintonowali “dzięki za walkę”, zamiast krzyczeć o wkładach do koszulek, które powinni zresztą im oddać. Ale być może też, gdyby jastrzębianie podeszli do tego spotkania z chłodniejszymi głowami, wywalczyliby przynajmniej punkt. Dlaczego? Dlatego, że w zasadzie sami podawali Stali okazje bramkowe. Oprószone brokatem i ozdobione kokardą.
Strzelali średnio co trzy minuty
Zaczęło się szybko, bo Marek Mróz błyskawicznie zagrał do… Bartosza Nowaka. Podobna sytuacja, co z ostatniego starcia Stali z Radomiakiem, jednak tym razem bez happy endu, bo mielczanie upolowali bramkarza. Potem co prawda GKS mógł się odegrać, jednak pojedynek z Jakubem Wrąblem przegrał Kamil Adamek, ale kolejne szanse wpadały już na konto Stali. Zza pola karnego huknął Nowak, którego strzał wyłapał Grzegorz Drazik. W podobnym stylu uderzał Maciej Domański, który posłał futbolówkę nad bramką.
Aż w końcu – tuż przed przerwą – wpadło. Andreja Prokić zbierał się do podania, jak ciężarówka do wjazdu na rondo, ale w końcu zagrał na piąty metr, a tam na wślizgu wjeżdżał już Michał Bojdys. Efekt? Samobój. Duży pech gospodarzy, ale przynajmniej mieliśmy stempelek na tej całkiem niezłej, szybkiej i miłej dla oka w połowie, w której obydwie strony oddały aż 18 strzałów.
Deja vu w doliczonym czasie gry
Po przerwie jastrzębianie nadal byli mocno rozkojarzeni. Po akcji Krystiana Getingera tak wybijali piłkę, że ta ostatecznie wylądowała tuż przed nosem Nowaka. Ten w gąszczu nóg huknął w słupek i tym razem do GKS-u uśmiechnęło się szczęście. Piłka odbiła się od niego tak, że wylądowała idealnie pod stopą Łukasza Norkowskiego, który dwa razy się nie zastanawiał, co z nią w tej sytuacji zrobić i oddalił zagrożenie.
Ekipa z Jastrzębia nadal próbowała się odgryźć i wkrótce zakotłowało się pod drugą z bramek. Z dwóch pierwszych okazji Stal wyszła obronną ręką, jednak z trzeciej już nie. Mróz zagrał lobem do Adamka i tym razem to on okazał się lepszy w pojedynku z Wrąblem. Remis byłby całkiem przyzwoitym wynikiem, ale niestety dla gospodarzy – ciężko go utrzymać, gdy doprowadza się do takich sytuacji…
https://twitter.com/sz_janczyk/status/1278060521502146561
Mimo negatywnego zakończenia, koncentracji znów zabrakło. Ostatnie minuty gry, Krystian Getinger wpada w pole karne i celuje po dłuższym roku. Podobnie, jak wcześniej – gąszcz nóg, próba ratowania sytuacji. Inaczej niż wcześniej – nie było słupka, nie było nikogo na linii. Gol Getingera zbawił Stal, która powiększa przewagę nad Wartą Poznań do czterech punktów. Dobił natomiast GKS, który po pandemii nie wygrał żadnego z pięciu domowych spotkań, a nad strefą spadkową ma tylko trzy punkty przewagi.
Ale daleko idących wniosków z tego nie wyciągamy. Patrząc na tę tabelę, miałoby to tyle sensu, co wspomniane na wstępie rozstanie z trenerem Skrobaczem.
GKS Jastrzębie – Stal Mielec 1:2
Adamek 58′ – Bojdys 45′ (sam.), Getinger 90′
Fot. Newspix