Reklama

Trener Lavicka nie stawia na bezsensowne bieganie, a pracę z piłką

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2020, 08:40 • 4 min czytania 4 komentarze

– Trener Lavicka nie jest z tych, którzy stawiają na fizykę, bezsensowne bieganie. Jest dużo pracy z piłką, taktyki. Ja jestem z tego zadowolony, bo jak miałem 18 lat, mogłem biegać nie wiadomo ile, a teraz to trzeba przyhamować, żeby dograć ten sezon – mówił Krzysztof Mączyński w rozmowie z Kanałem Sportowym. 

Trener Lavicka nie stawia na bezsensowne bieganie, a pracę z piłką
Udało się biegać po prostej, na jakimś rowerku, a może masz obok siebie jakiś park? Opowiedz nam, co robiłeś przez ten czas. 

Nie jest to na pewno łatwe. Dla nas to też nowa rzecz. Jutro zobaczymy, nie jestem w stanie powiedzieć, jak to będzie wyglądało. Łatwo się mówi, że wyjdziemy na boisko i będziemy grać piękną piłkę. To nie jest to samo. Po dwóch miesiącach trzeba wrócić, złapać automatyzmy, które funkcjonowały. Boisko zweryfikuje wszystko. Co do treningów – wiadomo, bieganie po bieżni czy po lasach to nie jest to samo. Nie mieć kontaktu z piłką przez taki długi okres – nie jest to komfortowe. Dobrze sobie zdawaliśmy sprawę, z czym się mierzymy. To nie dotknęło tylko piłkarzy, ale całe społeczeństwo, także jesteśmy tego świadomi. Mam nadzieję, że już wszystko za nami i będzie już szło wszystko w dobrą stronę. 

Widziałeś pewnie wczorajszy i przedwczorajszy mecz Pucharu Polski. Są zawodnicy, którym przerwa specjalnie nie przeszkadza. Taki Kamil Jóźwiak – okej, ktoś powie, że pokazał się tylko na tle zespołu pierwszoligowego, ale z drugiej strony nawet na tle swoich kolegów z Lecha wyglądał tak, jakby nie mieszkał w mieszkaniu, a w pobliżu stadionu i cały czas biegał. 

Na świeżości może wyszedł? (śmiech) 

Na łączach totalna cisza, jeśli chodzi o ewentualne agrafki, urazy, kontuzje. Niemal z żadnego klubu nie ma żadnych sygnałów, że ktokolwiek mógłby być kontuzjowany. Broź, Golla, Łyszczarz, Radecki – kto jeszcze w Śląsku?

Muszę wam powiedzieć szczerze – na szczęście nie mamy praktycznie żadnych urazów, nawet mikrourazów. Jeśli chodzi o osoby, które wymieniłeś – Broziu już trenuje z nami, więc wrócił po ciężkiej kontuzji. Wojtek Golla już na dniach ma dołączyć i trenować z drużyną, ma jeszcze swoje prywatne sprawy. Radecki – wiadomo, to cięższa kontuzja, trzeba na niego trochę dłużej poczekać. Adi trenuje już normalnie z drużyną. Wszystko idzie ku dobremu. 

Chcieliśmy cię sprowokować, żebyś do tej listy dołączył ewentualnie jakieś nazwisko. Rozumiemy, że Mączyński zdrowy, w formie z finałów mistrzostw Europy i będzie pierwszoplanową postacią. 

Mati, ja mam 33 lata, już jestem stary, pompować młodych możecie (śmiech). 

Reklama
Pewnie oglądałeś mecze Bundesligi. Statystyki mówią, że mniej jest kontaktu, twardej gry, ścisłego pressingu. Twoim zdaniem to się bierze z tego, że te silniki muszą się dotrzeć czy może jednak z pewnych obaw, trzymania social distancingu? 

Jeśli chodzi o mecz Bayernu z Borussią, nie widziałem, by tam było mniej kontaktów, między innymi naszych kolegów – Roberta i Łukasza.

Raz się zderzyli poważnie, tak. 

Dochodziło do stykowych sytuacji. Myślę, że szukamy rzeczy, których byśmy nie chcieli widzieć. Nie sądzę, by ktoś odstawiał nogę. Sami widzimy, że po tych dwóch kolejkach jest mnóstwo kontuzji. Organizmy, które pracowały przez kilkanaście lat w jakimś automatyzmie, nagle wypadają z tego systemu. Będzie trzeba uważać, po prostu. Ale jak ktoś wychodzi na boisko, to proszę mi wierzyć – wszystkie sprawy schodzą na drugi plan. Nikt nie myśli o problemach, sytuacjach pozaboiskowych. Wychodzimy po to, by wykonać pracę. Nie sądzę, by ktoś wychodził z myślą, żeby go tylko nikt nie dotknął. Nie szukałbym czegoś takiego. 

Przygotowania nie były łatwe, ale każdy miał takie same warunki. Gdy śledzę doniesienia medialne odnośnie Śląska, nigdzie nie widziałem celu postawionego przed drużyną. Co jest waszym celem? 

Rok temu niewiele brakowało, byśmy spadli z ligi. I też były jakieś cele zakładane przed sezonem. Powiem szczerze – od samego początku, odkąd przejąłem opaskę kapitana w zespole, nie ma co się napinać na wyniki, co możemy ugrać w tym sezonie. Najbliższy mecz – musimy gryźć trawę, jeden za drugiego pracować. Wiadomo – nie da się wszystkiego wygrać. Ale jak życie pokazało, to jest klucz do tego, by coś osiągnąć w piłce. Priorytetem jest pierwsza ósemka, takie było założenie od początku sezonu. 

Tak jak dobrze kierujesz grą Śląska, tak zgrabnie uciekasz od odpowiedzi. Zapytam inaczej – gdyby Śląsk Wrocław na koniec sezonu zajął szóste miejsce, Krzysztof Mączyński będzie zadowolony czy powie, że to znacznie lepszy wynik niż w zeszłym sezonie? 

Na ten moment ciężko powiedzieć, bo jak wiemy, mamy punkt straty do drugiego miejsca. Przed sezonem powiedziałbym – szóste miejsce to dobry wynik. Ale w tym momencie, kiedy widzę, jak zespół pracuje, jakie jest zaangażowanie…

Czyli pierwsza czwórka…

Z tym potencjałem, który posiadamy w zespole, pierwsze cztery pozycje jak najbardziej bierzemy w ciemno. 

Wiemy, że u Czechów się ciężko pracuje, treningi są długie i intensywne. Czy trener Lavicka z racji tej dłuższej przerwy troszeczkę zmienił metody treningowe? Położył akcenty na inne elementy? 

Jakbym powiedział, że nie wiadomo jak ciężko trenujemy, to jutro w szatni miałbym pewnie dobrze. Trener Lavicka nie jest z tych, którzy stawiają na fizykę, bezsensowne bieganie. Jest dużo pracy z piłką, taktyki. Ja jestem z tego zadowolony, bo jak miałem 18 lat, mogłem biegać nie wiadomo ile, a teraz to trzeba przyhamować, żeby dograć ten sezon. 

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...