Reklama

Wirtualne bilety – kibice pomagają polskim klubom

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

27 maja 2020, 17:55 • 7 min czytania 6 komentarzy

Czy zjadłbyś kiełbasę, której nie da się dotknąć? Wypiłbyś piwo, które nie istnieje? Czy kupiłbyś bilet na mecz, na który nie da się wejść? Czy zamiast siebie wysłałbyś na trybuny swoją tekturową podobiznę? Oczywiście, że tak – choć na pozór brzmi to jak czarny koszmar każdego kibica – jeśli chcesz wesprzeć klub, który wpadł na ciekawą akcję promocyjną.

Wirtualne bilety – kibice pomagają polskim klubom

Wirtualne bilety to jeden z pomysłów polskich klubów na radzenie sobie z koniecznością rozgrywania meczów przy pustych trybunach. Założenie jest proste – wprawdzie nie możesz pojawić się na stadionie, ale bilet możesz kupić. Oczywiście po niższej cenie niż w normalnych czasach. Do tego możesz dołożyć wirtualną gietą i piwko, możesz zapewnić sobie wejściówkę na przyszły sezon albo otrzymać dedykowaną grafikę. Po co? Po to, żeby okazać solidarność, mieć trochę zabawy, a przy okazji wesprzeć klub.

W Ekstraklasie idea wirtualnych wejściówek rozwija się coraz szybciej. Pomysł wdrażają: Cracovia, Śląsk, Lech, Pogoń, Lechia, Jagiellonia, obie Wisły i ŁKS. – Chcieliśmy, żeby to wszystko miało w sobie trochę funu i nie było niepotrzebnego zadęcia, stąd właśnie ten pomysł z wirtualnymi piwkami czy kiełbaskami. One ani nie tuczą, ani nie upijają, dlatego mają swoją wartość. Chociaż delikatnym zdziwieniem jest dla nas to, że rozeszło się więcej wirtualnych kiełbasek niż piwek – śmieje się Krzysztof Ufland, dyrektor ds. komunikacji i PR, a także rzecznik prasowy Pogoni Szczecin.

Każdy klub robi akcję na swój sposób. Ideę kiełbasek podchwyciła od Pogoni Wisła Płock, urozmaicając menu o frytki. Cracovia oferuje kibicom obecność na bandzie reklamowej – za 99 złotych można wykupić możliwość zaprezentowania swojego hasła wspierającego drużynę „Pasów” podczas meczu. Do tego wejściówki podzielono na sektory – normalny, VIP Silver i VIP Gold. Będzie można je wymienić na realne bilety już po otwarciu trybun. Podział na trzy różne kategorie biletów zaproponował także ŁKS, proponując kibicom, by sami wybrali, w czyją rolę chcą się wcielić na stadionie. Kierownicy zmiany zapłacą za bilet 10 złotych, dyrektorzy fabryki 20 złotych, właściciele fabryki – 30 złotych. Wszystko zrobione jest przy użyciu łódzkich akcentów.

Reklama

Lech zachęca do wsparcia oferując pożyczkę z wysokim procentem. Kibic kupuje dziś wirtualne bilety, a po odblokowaniu stadionów wymienia je na wejściówki za dwukrotność wpłaconej kwoty. „Kolejorz” może poszczycić się imponującym wynikiem – akcję wsparło 4216 osób. Przełożyło się to na 411 996 złotych więcej w klubowej kasie. To wsparcie będzie zwrócone sympatykom w biletach o wartości ponad 800 tysięcy złotych. W podobny sposób działa Śląsk, który wypuścił do sprzedaży vouchery kosztujące 19,47 złotych – za dziesięć takich wejściówek kibic otrzyma bilet VIP na przyszły sezon. Jagiellonia oferuje z kolei cegiełki, które można wymienić na punkty benefit – programu lojalnościowego. Punkty można potem przeznaczyć na klubowe gadżety lub zniżki na bilety.

Lechia i ŁKS podążyły drogą Borussii Moenchengladbach i wypełnią swoje trybuny kartonowymi makietami. Koszt? Na ŁKS-ie – 100 złotych i 70 złotych dla posiadaczy karnetów, na Lechii – 75 złotych. Wszystko obsługuje klub, wystarczy wpłacić kasę, przesłać zdjęcie, no i podziwiać swoją makietę w relacjach, a później odebrać ją po wygaszeniu pandemii. W Gdańsku idea wirtualnych wejściówek przyjęła się całkiem dobrze – sprzedano 6500 takich biletów.

– W kibicach jest chęć brania udziału w takich akcjach. Utożsamiania się ze swoim klubem, pomagania, budowania przywiązania. Trzeba dać im tę możliwość, ale forma musi być atrakcyjna. To nie może być wyjście i wyciągnięcie ręki „daj, bo jesteśmy Pogoń Szczecin”. To musi być budowane z głową, kibic musi mieć poczucie, że robi coś fajnego i ma z tego realny zwrot, żeby czuł się doceniony. Jeden kibiców może kupić nieograniczoną liczbę biletów dla grupy znajomych. Mamy kibiców, którzy zdecydowali się pójść na wirtualny mecz grupą stu osób – opowiada Krzysztof Ufland. Pogoń po dziesięciu dniach akcji otrzymała wsparcie w kwocie około 35 tysięcy złotych.

Wirtualne wejściówki sprzedawane są także w niższych ligach, gdzie całkiem imponującym wynikiem może pochwalić się Polonia Bytom. Bytomianie sprzedali 10 tysięcy „biletów” na Najstarsze Derby Śląska, mimo że  rozgrywki są zakończone. Ale i z tej sytuacji jest wyjście – derby rozegrano w… FIFĘ 14. Rozmawiamy z Tomaszem Stefankiewiczem, menedżerem ds. marketingu i sportu w Polonii Bytom.

– W tej chwili współpraca na linii klub – stowarzyszenie kibiców jest na tyle dobra, że nasze działania są tożsame. Jeśli chodzi o samą akcję, inicjatywa i realizacja była po stronie kibiców. Bardzo mocno zastanawialiśmy się z kibicami nad sensem tego typu akcji. Obserwowaliśmy ich początki w innych klubach, gdzie te wyniki były – powiedzmy to sobie delikatnie – uwłaczające dla tych klubów. Stwierdziliśmy, że jedyną formą, która może przynieść nam sukces, jest rywalizacja. Wykorzystaliśmy więc to, że mamy stulecie, Ruch Chorzów także, i jest mecz, na który wszyscy w Bytomiu czekali. Zaprosiliśmy do współpracy Ruch, który ochoczo podszedł do tematu, tym bardziej, że też przeprowadził u siebie dwie tego typu akcje. Dla nas to był naturalny motor napędowy.

Na początku nie wierzyliśmy w to, że uzyskamy wysokie kwoty. Wraz z biegiem trwania akcji okazało się, że to nie Ruch był czynnikiem, który nas napędzał, a taka wewnętrzna rywalizacja między dzielnicami, fanklubami, zgodami. I cel, który nas nakręcał – zapełnienie Olimpu. 

Reklama

– Ile udało się zebrać?

– Będzie to kwota między 72 a 78 tysięcy złotych. 

Całkiem solidna suma. 

Pełna kwota to 82 tysiące z groszami, natomiast stowarzyszenie poniosło pewne koszty organizacyjne. Wiadomo, wszystko zostało zrobione po kosztach, ale pewne opłaty musiały być. Reszta będzie co do złotówki przeznaczona na cele, które będą omówione z kibicami. Tak, żeby każdy wiedział, że nikt nie przejadł, czy nie przepił tych pieniędzy. Tego w Bytomiu było już za wiele w ostatnich latach, teraz chcemy iść ramię w ramię z kibicami. 

– Na co przeznaczycie te środki? 

– To odpowiedź na sytuację, która ma miejsce w klubie. Sytuacja w Polsce i na świecie mocno odbiła się na naszym mieście. Niestety Polonia utrzymywana jest praktycznie w stu procentach z budżetu miejskiego. Były dosyć duże ograniczenia finansowe, o których było głośno. Nasi zawodnicy przeszli na minimalne kwoty kontraktowe – 500 złotych brutto. Także trenerzy z akademii stracili pracę na część okresu związanego z lockdownem. To odpowiedź kibiców na wszystko, co się wydarzyło. Budżet ma trafić jako rekompensata dla trenerów i zawodników. Z władzami stowarzyszenia odbyliśmy pierwsze rozmowy na temat tego, jak to konkretnie podzielimy. Chcemy przygotować formę budżetu obywatelskiego. Tak by każdy z kibiców, który włożył swoją złotówkę na ten cel wiedział, na co zostanie ona wydana. Chcemy pokazać, że w Bytomiu, w przeciwieństwie do lat poprzednich, można transparentnie wydawać pieniądze i że warto inwestować w ten klub, ponieważ może to przynieść coś fajnego. 

– Dlaczego akurat Najstarsze Derby Śląska rozegraliście w FIFĘ 14?

– Mogę zdradzić, że gdybyśmy nie byli na Śląsku, ale w innej części kraju, być może pod względem prawnym bylibyśmy w stanie jako jedni z pierwszych w Polsce – jeśli nie pierwsi – zmierzyć się na boisku. Mieliśmy podstawy prawne, które pozwalałyby rozegrać gierkę wewnętrzną, jest to na pograniczu przepisów. Natomiast cały czas pamiętaliśmy, gdzie jesteśmy. Na Śląsku, gdzie sytuacja epidemiologiczna jest najtrudniejsza. Nie chcieliśmy się wyrywać z kontekstu całego województwa. Zwieńczeniem akcji była wirtualna rywalizacja. Chcieliśmy, by to nie była standardowa FIFA 20, jak to wszyscy robią. Nasza akcja od początku była inna, dlatego zagraliśmy w starszą wersję, która spatchowaliśmy i skonstruowaliśmy tak, że nawet bandy otaczające boisko zawierały sponsorów naszej akcji. Wszyscy zawodnicy byli stworzeni z kadry Polonii i Ruchu. Jedyne co nam nie wyszło w trakcie tej akcji to wynik sportowy, bo znowu dostaliśmy ciężkie lanie od Ruchu (0:4 – red.). Ale to nie było oczywiście najważniejsze. 

***

Nic tylko pogratulować klubom inicjatywy, a kibicom rozmachu. Przy pustych trybunach pogramy jeszcze pewnie długie tygodnie, więc kibicu – chcesz pomóc swojemu klubowi? Loguj się po wirtualny bilet.

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...