Reklama

Legia podbija cenę za Karbownika. Najgłośniejszy talent Ekstraklasy z nową umową

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

23 maja 2020, 13:34 • 6 min czytania 18 komentarzy

Szampany na tę okazję kibice Legii Warszawa chłodzili od dawna. Nic dziwnego, bo nowa umowa Michała Karbownika to sytuacja – wiemy, że na to czekaliście – win-win dla każdego. Nie ma co ukrywać, że najbardziej na przedłużeniu kontraktu zależało Legii. Dzięki temu znajdzie się ona w o wiele lepszej pozycji negocjacyjnej przy sprzedaży zawodnika. Poprzednia umowa wygasała w 2021 roku, więc zegar tykał coraz mniej bezpiecznie. A teraz? Teraz Legia może zasiąść z cygarem na bujanym fotelu przed domem i jak Marlon Brando w Ojcu Chrzestnym czekać na oferty.

Legia podbija cenę za Karbownika. Najgłośniejszy talent Ekstraklasy z nową umową

Warto jednak dodać, że choć to Legia zyskuje najwięcej, Karbownik zachował się wobec niej wzorowo.

– Pomimo wielu plotek, jakie pojawiały się mediach, od początku wiedzieliśmy, że podpisanie nowego kontraktu okaże się formalnością. Zarówno ja, mój menadżer, jak i trener Vuković, dyrektor Kucharski i prezes Mioduski mieliśmy na uwadze nie tylko moje dobro, jak i dobro klubu, który mnie ukształtował – czytamy wypowiedź zawodnika na oficjalnej klubowej stronie.

Nic, tylko przyklasnąć. Powiecie, że to banał, ale my to doceniamy, bo Michał w ten sposób pokazuje swój szacunek do Legii. Klubu, który wyłowił go w wieku 14 lat z Młodzika Radom. O tym, że to chłopak lojalny, niech świadczą słowa jednego z jego pierwszych trenerów, Wojciecha Gędaja. W naszym reportażu wspomina on, jak inne kluby próbowały przechwycić Karbownika, gdy zorientowały się, jaki talent wynalazł Młodzik. – Były podejścia, szczególnie do mamy Michała, do niego samego mniej. Może dlatego, że nigdy nie interesował go rozgłos, zaufał mi i tak zostało. Każde podejścia kończyły się fiaskiem, po prostu cierpliwie czekał na szansę wyżej, bo powtarzałem mu, że wkrótce taka nadejdzie.

Zresztą Michał do dzisiaj pamięta o korzeniach. Na stronie Młodzika znajdziemy jego życzenia świąteczne dla młodych adeptów radomskiej akademii, jego trenerzy goszczą na meczach Ekstraklasy. No właśnie, Ekstraklasy, do której wszedł z butami. Nie jest tajemnicą, że jego kariera mogła potoczyć się nieco inaczej, gdyby nie splot kilku wydarzeń. Latem „Karbo” był bardzo bliski dołączenia do Radomiaka, gdzie miał zdobywać doświadczenie w pierwszej lidze. Trzecią poznał już na wylot z rezerwami Legii, teraz nadszedł czas na poziom centralny. Radomiak mocno o niego zabiegał, on sam był na „tak”, ale okazało się, że Legia została bez lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia. Pomysł? Przestawmy tam Karbownika. Efekt? Zacytujemy nasz tekst o tym, czyje akcje poszły najwyżej w minionym roku.

Reklama

„Karbownik to bez wątpienia największe odkrycie jesieni w Ekstraklasie. Chłopak wszedł do tej ligi jak szeryf do westernowego baru, za sobą zostawił tylko skrzypienie drzwiczek. Najbardziej regularny młodzieżowiec, który właściwie nie miał w tej rundzie kiepskiego momentu. Bywali tacy młodzieżowcy, którzy ciągnęli swoje zespoły w poszczególnych meczach. Bywali tacy, co mieli dwa-trzy świetne spotkania, a później wpadali w pułapkę przeciętności. A Karbownik wyglądał jak piłkarz od pierwszego do ostatniego meczu w rundzie.

Nie dziwią nas kompletnie te kwoty oscylujące w granicach rekordu transferowego ligi. Chłopak z rocznika 2001, grający na pozycji, gdzie kluby mają wieczny deficyt, w dodatku kręci liczby jak niezły skrzydłowy ligi. Nie wiemy, czy chłopak pobije rekord, ale wiemy, że to najciekawszy piłkarz, który trafił się tej lidze na przestrzeni ostatnich miesięcy”.

Podeprzyjmy to liczbami. Średnia not w Weszło? 5,83. Najwyższa nie tylko wśród obrońców, ale i w całej drużynie. Według EkstraStats.pl Karbownik zaliczył 4 asysty i 5 asyst drugiego stopnia, co przekłada się na blisko 17% udział w bramkach strzelonych przez Legię.

Nic dziwnego, że wspomniane wcześniej kwoty szybko przestały dziwić kogokolwiek. 10 milionów euro, dla polskich klubów kwota absolutnie dotychczas niewyobrażalna, określano nawet… zbyt małymi pieniędzmi, jak na takiego piłkarza. Mariusz Piekarski, menedżer zawodnika, w styczniu gościł w „Stanie Futbolu”. O cenie za Karbownika mówił wtedy tak: – Liczę i czekam na to, że w przyszłości zmieni pozycję, bo w środku pola grał całe życie i tam czuje się zdecydowanie lepiej. Inaczej płaci się za lewego obrońcę z prawą nogą niż za „ósemkę” z golami i asystami. Wiem, że jego wartość będzie większa, gdy będzie grał w środku pola i tam będzie robił liczby.

Potem do teorii zaczęły dochodzić konkrety.

Reklama

W „Kanale Sportowym” Krzysztof Stanowski zdradził, że piłkarz był bardzo blisko przejścia do Barcelony. – Miał być wypożyczony od razu do innego klubu La Liga, ale właścicielem karty byłaby Barcelona. Rozmowy toczyły się na najwyższym szczeblu klubu. Trwało to od kilku miesięcy. Przez pandemię temat zamarł, ale może jeszcze jakoś ruszy.

Zapewne ruszy, bo od tego momentu Karbownika łączono już chyba z każdym większym klubem na świecie. Oczywiście odsiewając typowe plotki liczba gigantów zainteresowanych Polakiem zmaleje, ale umówmy się – byle kogo takie plotki nie dotyczą. Mariusz Piekarski w Canal+ Sport potwierdzał jednak, że faktycznie rozmawiał z trzema hiszpańskimi klubami.

Media typowały, że w tym gronie jest m.in. Sevilla. Ten kierunek wydawał się tak konkretny, że pokusiliśmy się nawet o analizę tego, co spotkałoby Michała na Półwyspie Iberyjskim.

***

Wiadomo jednak, że do transferu jeszcze nie doszło i… nie jest powiedziane, że w ogóle dojdzie. Mariusz Piekarski – choćby w „Stanie Futbolu” – podkreślał, że wcale nie jest pewne, że Karbownik z Warszawy odejdzie już tego lata. Jasne, do 2024 roku, zgodnie z nowym kontraktem, też nie zostanie. Ale ta umowa gwarantuje, że jeśli Legia zdecyduje, że nie chce się ze sprzedażą zawodnika śpieszyć, nie musi tego robić. Pamiętajmy, że o Karbowniku już mówi się w kontekście reprezentacji Polski, mimo że dotychczas nie zaliczył jeszcze debiutu choćby w kadrze do lat 21.

W tym momencie Legia może na nim porządnie zarobić, ale ile zarobiłaby, gdyby dała sobie czas na wstrzymanie?

Pomyślmy – za moment Karbownik najpewniej wrzuci do gabloty mistrzostwo Polski. Być może i puchar kraju. Letnie okienko nie będzie wymarzonym czasem na zmianę klubu, bo czasu na wejście do nowej drużyny po prostu nie będzie. Istnieje za to szansa, że jesienią „Karbo” będzie już piłkarzem z doświadczeniem nie tylko krajowym, ale i europejskim. Tak, wiemy, to polskie kluby w pucharach, nie bądźmy przesadnymi optymistami. Ale szanujmy się – Legia ma argumenty, by nie dostawać rok w rok w czerep i w końcu awansować choćby do tej Ligi Europy. Przed nami też przełożone Euro 2020, a to tylko zwiększa szanse Karbownika na załapanie się do reprezentacji Polski.

Mistrz kraju, uczestnik europejskich pucharów, reprezentant Polski, lewy obrońca z predyspozycjami do gry w środku boiska… Coś czujemy, że Legia tą umową zapewniła sobie opcję nawet i podwojenia wartości swojego talentu. Warunek jest jeden – nie śpieszyć się z jego sprzedażą. A przecież właśnie to zagwarantował obu stronom podpis pod nowym kontraktem.

Fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...