Reklama

Ogromny pechowiec ewentualnego zakończenia ligi? Stal Stalowa Wola

redakcja

Autor:redakcja

20 marca 2020, 16:38 • 3 min czytania 4 komentarze

Wiadomo, że gdyby ligi trzeba było – odpukać w niemalowane – skończyć teraz i utrzymać obecne wyniki, wielu byłoby pokrzywdzonych. Jedni mogliby mówić, że mieli szanse na mistrza, drudzy, że na puchary, trzeci na utrzymanie i tak dalej. Ktoś grał więcej meczów u siebie, ktoś na wyjeździe, ktoś miał w kalendarzu mocniejsze zespoły, ktoś nie. Ale jasne: nie byłoby idealnego wyjścia z tej sytuacji. Natomiast jeśli można by mierzyć stopnie niesprawiedliwości, w takim wypadku Stal Stalowa Wola byłaby naprawdę wysoko.

Ogromny pechowiec ewentualnego zakończenia ligi? Stal Stalowa Wola

Ten drugoligowy zespół zajmuje obecnie 16. miejsce, co jest równoznaczne ze spadkiem z ligi. No ale gdyby grać dalej, sytuacja Stali nie byłaby znów tak dramatyczna, ledwie trzy punkty do bezpiecznej Pogoni Siedlce, do odrobienia w jeden mecz. Powiecie – takich sytuacji jest masa, trudno, nie ma co na to zwracać uwagi.

A właśnie nie do końca.

Stal na wiosnę miałaby… 10 meczów u siebie, kiedy na wyjeździe grałaby tylko dwa razy. Co więcej, mecze przed własną publicznością byłyby rozgrywane właśnie z ekipami, które mogłyby walczyć o byt razem ze Stalą, czyli wspomnianą Pogonią, Lechem II Poznań, Skrą Częstochowa, Legionovią czy Garbarnią. Niezwykły handicap, który mógłby zostać po prostu wykorzystany.

Dlaczego tak cudacznie? Stal czekała przez jesień na odbiór nowego stadionu i większość meczów domowych przerzucono jej na wiosnę. Większość, bo część uznano za domowe, ale Stal nie grała w Stalowej Woli, tylko w Boguchwale. Złożyło się to na dość marny wynik jednego zwycięstwa, dwóch remisów i czterech porażek „u siebie”. Na wyjazdach było lepiej – pięć zwycięstw, cztery remisy, sześć razy w czapę.

Reklama

Widać więc, że to nie jest skrajnie słaby zespół, ale brakowało mu wsparcia własnych kibiców. Ale i tak, jeśli przypomnieć sobie mecz z Lechem Poznań w Pucharze Polski, można przywołać naprawdę niezły występ umownych gospodarzy i prawdę, że Lech miał dużo szczęścia, że Stal jednak ograł.

– Jeśli liga miałaby się skończyć teraz, to na pewno byłoby niesprawiedliwe z naszej perspektywy, bo 10 meczów u siebie to jednak spory atut. Ktoś może powiedzieć, że w pierwszym meczu w Stalowej Woli tylko zremisowaliśmy z Bytovią, ale to zespół walczący o powrót na zaplecze, także sytuacja jest nieporównywalna – uważa Dawid Pietrzkiewicz, bramkarz Stali.

Poza tym klubowi ze Stalowej Woli przepadłyby też spore pieniądze w związku z Pro Junior System. Fragment dużego tekstu, w którym analizujemy sytuację związaną z PJS: Stal korzystając z faktu, że z gry o premię wypada Lech II i Gryf, wskoczyłaby na piątą pozycję w klasyfikacji. Co to oznacza? 400 tys. zł nagrody. Nie zrozumcie nas źle – nie zarzucamy kombinatorstwa. Doskonale rozumiemy to, że dla klubów z niższych lig taka kasa to zbawienie. W dodatku Stal po spadku trafiłaby do teoretycznie najtrudniejszej grupy III ligi, z której przez długie lata nie wygrzebał się Motor Lublin, czyli naprawdę spora marka. To takie Royal Rumble polskiego futbolu.

Cóż, trzeba trzymać kciuki, żeby jednak dało się grać. Po pierwsze – unikniemy takich historii, jak ta Stali. Po drugie – będzie to oznaczać, że panujemy nad epidemią, a to przecież najważniejsze.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

4 komentarze

Loading...